°49°
Jungkook wolał usiąść jednak na krześle niż tuż obok mnie. Jego wyraz twarzy kompletnie się zmienił, gdy zacząłem mu opowiadać o sytuacji, która się wydarzyła między nami.
— Popełniłem błąd, Kookie. Przepraszam, naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło, ale ty jako jedyny traktujesz w taki sposób, że nie czuję swojej niepełnosprawności... Zapominam o niej. To pewnie dlatego przestałem rozsądnie myśleć — wyznałem i zacząłem zaciskać swoje palce u dłoni. — Jak już wspomniałem... Poznałem kogoś i to w sumie dzięki tobie, bo to ty dałeś mi telefon...
— Poznałeś kogoś... i lubisz tę osobę? — zapytał młodszy patrząc na mnie takim wzrokiem jakby błagał, abym nie potwierdził jego tezy.
Nie odezwałem się ani słowem, lecz pokiwałem twierdząco głową, czując na sobie wstyd.
— Przepraszam — szepnąłem. — Nie chcę i ciebie stracić...
— Nie stracisz — powiedział niemalże w tym momencie, gdy zakończyłem swoją wypowiedź. — Obiecałem, że cię nie zostawię.
Niekontrolowanie prychnąłem, co spowodowało zakłopotanie u Kooki'ego.
— On też tak mówił...
— Ten chłopak, którego poznałeś? — dopytał.
— Tak... Może jestem idiotą, bo spodobała mi się osoba, której nigdy nie widziałem na oczy, nawet na zdjęciu... Ostatnio się pokłóciliśmy i od tamtej pory się nie odzywa do mnie... Jest mi przykro, chwilowo straciłem nadzieję, ale nie chce się poddawać... Chcę znów z nim pisać.
— Rozumiem... — odparł Jungkook, który stał się naprawdę ponury po moim wyznaniu. Czułem się z tym potwornie, bo zraniłem świetnego chłopaka przez kolejne zapomnienie.
— Jungkooki! Yoongi! Wasi koledzy już przyszli!
Usłyszeliśmy głos kobiety, która poinformowała nas o przyjściu dwóch chłopaków. Spóźnili się o 20 minut, ciekawe co oni tam robili na mieście?
Poprawiłem swoją koszulkę, a Kookie uśmiechnął się do mnie zapewniając mnie po raz kolejny, że wszystko jest w porządku. Niczego ta sytuacja między nami nie zmieni i nie mam się czym martwić. Podziękowałem mu rzecz jasna, a po chwili usłyszałem jego ostatnie pytanie, zanim przyszli do nas Jin i Namjoon.
— Mogę wiedzieć jak ma na imię ten chłopak? — Kookie szturchnął mnie w ramię, a ja się zarumieniłem, gdy wykazał swoje zainteresowanie pomimo tego, że informacja o kimś trzecim go zraniła.
— Ma na imię Hoseok, ale ja mówię mu Hobi.
***
Do tej pory nie byłem w stanie określić co się stało z Jungkookiem. Kiedy tylko wypowiedziałem imię chłopaka, z którym pisałem młodszy zamilkł i zacisnął swoje palce na wewnętrznej części dłoni. Zrobił to po jakimś czasie, bo na początku krążył myślami gdzieś indziej. Na jego twarzy wymalowany był szok, po chwili niedowierzanie, a na końcu wściekłość.
Siedzieliśmy we czwórkę, ale Kookie wciąż nie zachowywał się tak jakiego go poznałem po przebudzeniu. Milczał, ciągle odlatywał gdzieś myślami. Chłopaki także zauważyli jego zmianę, lecz próbowali mnie odciągnąć od niego rozmawiając na luźne tematy. Żartowali, opowiadali o dziwnych sytuacjach ze swojego życia, dowiedziałem się, że oboje studiują na tej samej uczelni. Wszystkie te informacje docierały do mnie, lecz nie potrafiłem się na nich skupić...
Powdem był właśnie, Jungkookie, który nagle wstał z podłogi.
— Pójdę przynieść ci wózek — powiedział, a cała trójka popatrzyła na niego ze znakiem zapytania.
— Ale... Kookie. Zrobiłeś to pięć minut temu — odparłem, wskazując na przedmiot, na którym posadził mnie tym razem Namjoon, a Jin w tym czasie mnie amortyzował, abym przypadkiem nie upadł.
Młodszy spojrzał na wózek inwalidzki, a potem ze złością dodał.
— To idę do łazienki.
Nic więcej. Tylko tyle i wyszedł z mojego pokoju.
Czułem się z tym źle, a chłopaki widząc mój wyraz twarzy domyślili się, że musiało się coś między nami wydarzyć.
— Już wiesz? — spytał Jin, który położył swoją dłoń na ramieniu.
— O czym?
— O tym, że Jungkookie... — ciągnął dalej Namjoon, ale kolejne słowa musiałem dodać sam.
— Jest we mnie zakochany? — upewniłem się czy o to im chodziło, a ta dwójka pokiwała głowami. — Tak wiem... — powiedziałem, choć nie sądzę, aby to było powodem jego zachowania. — Pójdę z nim pogadać — zaśmiałem się i poklepałem jedno z kółek. — To znaczy... Pojadę.
Namjoon oraz Jin uśmiechnęli się do mnie, a ja wyjechałem wózekiem na korytarz. Zrobiłem to powoli i cichutko, gdy zobaczyłem Kooki'ego na końcu korytarza prowadzącego do łazienki. Chłopak stał w progu drzwi i z kimś rozmawiał przez telefon. Szeptał, choć robił to bardzo nerwowo, a ja słyszałem tylko niektóre słowa.
— Masz tutaj nie wracać, słyszysz?! Jak mogłeś w ogóle zrobić mu takie świństwo?! Jak mogłeś...
***
Zaraz pojawi się rozdział 50 przeznaczony na teorie ;) zapraszam 😄
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro