Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°35°

Usłyszałem tylko dźwięk parkującego auta tuż przy domu i od razu napisałem do Hoseoka kilka słów na pożegnanie.

suga
już są! muszę kończyć! odezwę się później! pa!

Moje słowa brzmiały bardziej jak komunikat, lecz musiałem szybko odłożyć telefon. Yoona i Hyesung na pewno byliby ciekawi z kim tak pisze, co mogłoby ich zmartwić. Nie chciałem im tego robić. Oczywiście, gdyby mnie przyłapali na pisaniu przez Kakaotalk to odparłbym, że piszę z Jungkookiem, ale kłamstwo nie byłoby dobrym posunięciem. Szybko by się wydało, że mydliłem im oczy, ponieważ zauważyłem u młodszego tendencje do gadulstwa. Rzuca słowa na wiatr, papla, co tylko ślina przyniesie mu na język. Musiałem uważać na to, co przy nim mówiłem. Nie powinien wiedzieć dużo... Nie pamiętam go, ale... jakoś trudno było mi mu zaufać? Skąd brały się moje uczucia, a także bezpodstawne podejrzenia nie szczerości wobec Kooka?

— Już jesteśmy~ — powiedziała Yoona niosąc ze sobą dwie siatki pełne jedzenia.

— Na co masz ochotę? — spytał Hyesung. — Może... kimchi? A może zjadłbyś wołowinę? Co ty na to?

Popatrzyłem na starszego mężczyznę, który starał się być opiekuńczym ojcem, ale widziałem jak widok swojego... syna w takim stanie go przerażał. Nerwowo zaciskał pięści, ze stresu jego ciało było napięte. Walczył z własnym organizmem, podobnie jak Yoona. Oboje dawali z siebie naprawdę wiele, aby dać mi, choć trochę poczucia ciepła i powrotu do zwykłego życia.

Miałem tylko nadzieję, że oni mieli świadomość tego, że już nigdy nie będzie tak samo. Przecież nawet gdybym odzyskał pamięć to i tak będę przykuty do tego wózka...

Spojrzałem na Hyesunga będąc nieco zawstydzony, ale jednak postanowiłem wcielić swój plan w życie. Musiałem zacząć poszukiwać elementów, które mogłyby poukładać moje myśli w jedną, logiczną całość.

— Czy mógłbym... zobaczyć swój pokój? — zapytałem niepewnie, a wtedy mężczyzna nabrał mnóstwo powietrza do ust i spojrzał w kierunku Yoony, która wypakowywała zakupy.

Chwila ta trwała prawie minutę. Oni stali patrząc na siebie wzajemnie, a ja czekałem na ich decyzję. Czego oni tak właściwie obawiali? Przecież ja chciałem tylko zobaczyć jak wygląda mój pokój. Co trzymałem w szafkach? Mam tylko nadzieję, że nie żadne magazyny z paniami, które są skąpo ubrane...

— Tak — nagle usłyszałem głos kobiety, który wypowiedział krótkie słowo oznaczające potwierdzenie. Nie było ono jednak wyznane z entuzjazmem, a strachem przed odmowę, a także strachem przed tym, co się stanie, gdy znajdę się w pomieszczeniu. — Kochanie zaniesiesz go tam? — zapytała swojego męża, spoglądając na niego pustym wzrokiem. Był on przepełniony jednak strachem. To widziałem w obojgu z nich.

Czy w taki sposób powinno patrzeć się na dziecko?

Czy ja powodowałem u nich strach?

— Jeśli chcesz to możemy tam pójść, Yoongi — powiedział, lekko unosząc swoje kąciki ust.

— Ale po podwieczorku — dodała Yoona i zaczęła kroić warzywa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro