"Przestań kłamać!"
Szkoła... Jestem w połowie drugiej klasy, a czuje się jakbym była tu wieczność. Średni nauczyciele, jeszcze gorsi uczniowie. Idę właśnie korytarzem z moją przyjaciółką, Adi nie jest jakąś przeciętną laską... Ona jest nie normalnie pokręcona, ale jest cudowną przyjaciółką. Zaliczyłam z nią pierwszy browar, pierwszą fajkę, swoją drogą straszny szajs. Ad ma chłopaka, jednego z tych super fajnych... Jakoś mnie to nie kręci
-Aga co ty się tak zamyśliłaś?-zapytała przyjaciółka wyrywając mnie z zamyślenia.- Idziemy na mecz na przerwie obiadowej? Misio będzie grał!-zaczęła się cieszyć jak głupia
-Ta, no możemy iść jak chcesz.- odpowiedziałam zamyślona
-Dobra, ale będzie super! -ona jest szalona, co fajnego jest w gapieniu się na biegających ludzi?
-Fuck! Mógłbyś czasem uważać jak łazisz pokrako! -krzyknęłam zaraz po tym jak zderzyłam się z jakimś chłopakiem upadając na podłogę
- Oh, wybacz mi, nie bardzo się jeszcze orientuję i chodzę taki roztrzepany- powiedział chłopak pomagając mi wstać, był wysokim brunetem o ciemnozielonych oczach, w których mogłabym zginąć. -Jestem Filip i mimo okoliczności bardzo miło mi Cię poznać- Powiedział uśmiechając się z nieziemskim czarem.
-Aguś, ja ide, bo Łukasz czeka.- przytuliła mnie krótko zostawiając z nieznajomym.
-Więc Aguś... Agnieszka?- zapytał zgadując moje imię, na co cicho się zaśmiałam
-Agata i Ciebie też miło poznać mimo okoliczności- powiedziałam z uśmiechem zupełnie nie zauważając, że rozmówca trzyma wciąż moje dłonie.
-Słuchaj, emm.. Może oprowadziłabyś mnie po tym labiryncie?- powiedział zanim dostałam piłką w ramię.
Nasze ręce straciły łączność co mnie zasmuciło i wkurzyło jednocześnie. Bo po piłkę pobiegł nie kto inny jak Tomek z głupim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. Nie mogąc się powstrzymać kopnęłam ją jeszcze dalej.
-Serio Agata? Jeszcze z tego nie wyrosłaś? -powiedział biegnąc za piłką po korytarzu.
-Jak widać- wzruszyłam ramionami wracając wzrokiem do Filipa -Tak pewnie, że Cię odprowadzę, tylko zwolnie się u dyrektora. -Powiedziałam z ciepłym uśmiechem -Ah i wybacz za tego troglodytę.
-Agatka zarywa do świerzaka? Nowy nabytek drużyny, widzę, że zostałeś zaakceptowany przez szkolną, rudą zołze.- powiedział podchodząc do Filipa i zawieszając mu rękę na karku. -Uważaj na nią, jest ostra Jak skalpel, ale ma swoje atuty. Połowę drużyny ma już za sobą, a drugą pewnie w planach.- zlustrował wzrokiem moją sylwetkę.
-Przestań kłamać! Jak ty możesz być tak niedorozwinięty? Gdzieś ty się uchował? Bo patrząc po twojej rodzinie to chyba byłeś wzięty z jakiejś jaskini. -Powiedziałam czerwona już ze złości.
-Złość piękności szkodzi, ale tutaj to już gorzej być nie może- powiedział z przekąsem.
Po jego słowach odwróciłam się napięcie i ze łzami w oczach pobiegłam do łazienki zamykając się w kabinie do końca przerwy. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z łazienki znów tego dnia wpadając na jakąś wysoką postać. Gdybym nie została złapana zapewne bym upadła. Podniosłam głowę patrząc na moją przeszkodę, a jednocześnie ratunek. To był Filip... Znowu, jak się okazało, cały czas na mnie czekał.
-Wszystko w porządku? Czekałem, bo obiecałaś mi wycieczkę krajoznawczą- odparł z lekkim uśmiechem patrząc w moje napuchnięte od płaczu oczy i kładąc mi rękę na policzku.
-Tak, tak, wybacz, ale czy nie lepiej by było, gdyby twoi znajomi z drużyny się tobą zajęli? -powiedziałam odsuwając się od niego kilka centymetrów.
-Skoro tu jestem, to znaczy, że to ja wiem co jest dla mnie lepsze- puścił mi oczko i odwrócił się gotów do zwiedzania lecz czekał, aż do niego dołączę.
---
Po obejściu dwa razy całej szkoły chciałam wrócić już do domu. Z Filipem mi się super gadało i spędzało czas, bez Przerwy się śmialiśmy i żartowaliśmy. Potrafił poprawić mi humor. Jak się okazało, był samochodem i zaproponował, że mnie podwiezie, dzięki czemu nie musiałam czekać na autobus.
-A tak w ogóle widzę jakąś spine między tobą, a Tomkiem, jest tego jakiś poważniejszy i głębszy powód? -Powiedział, gdy wsiadaliśmy do jego samochodu
-Emmm... Ile to √256? Ciągle zapominam, a babka od matmy się czepia.- Jestem oficjalnie niedorozwinięta psychicznie, serio Agata? Nic lepszego nie wymyśliłaś na zmianę tematu? Staczam się.
-Dobra, nie chcesz to nie mów, może kiedyś dasz się przekonać- resztę drogi żartowaliśmy z drużyny szkolnej, kiedy dojechaliśmy pod mój adres zabrałam swoją torbę i wyszłam żegnając się wcześniej z chłopakiem. -Jutro czekam o 7:40 -krzyknął przez otwartą szybę, po czym odjechał, a ja weszłam do domu nie mogąc się doczekać jutra.
~~
Znowu ja! 😁
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro