Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Przestań kłamać!"

Szkoła... Jestem w połowie drugiej klasy, a czuje się jakbym była tu wieczność. Średni nauczyciele, jeszcze gorsi uczniowie. Idę właśnie korytarzem z moją przyjaciółką, Adi nie jest jakąś przeciętną laską... Ona jest nie normalnie pokręcona, ale jest cudowną przyjaciółką. Zaliczyłam z nią pierwszy browar, pierwszą fajkę, swoją drogą straszny szajs. Ad ma chłopaka, jednego z tych super fajnych... Jakoś mnie to nie kręci

-Aga co ty się tak zamyśliłaś?-zapytała przyjaciółka wyrywając mnie z zamyślenia.- Idziemy na mecz na przerwie obiadowej? Misio będzie grał!-zaczęła się cieszyć jak głupia

-Ta, no możemy iść jak chcesz.- odpowiedziałam zamyślona

-Dobra, ale będzie super! -ona jest szalona, co fajnego jest w gapieniu się na biegających ludzi?

-Fuck! Mógłbyś czasem uważać jak łazisz pokrako! -krzyknęłam zaraz po tym jak zderzyłam się z jakimś chłopakiem upadając na podłogę

- Oh, wybacz mi, nie bardzo się jeszcze orientuję i chodzę taki roztrzepany- powiedział chłopak pomagając mi wstać, był wysokim brunetem o ciemnozielonych oczach, w których mogłabym zginąć. -Jestem Filip i mimo okoliczności bardzo miło mi Cię poznać- Powiedział uśmiechając się z nieziemskim czarem.

-Aguś, ja ide, bo Łukasz czeka.- przytuliła mnie krótko zostawiając z nieznajomym.

-Więc Aguś... Agnieszka?- zapytał zgadując moje imię, na co cicho się zaśmiałam

-Agata i Ciebie też miło poznać mimo okoliczności- powiedziałam z uśmiechem zupełnie nie zauważając, że rozmówca trzyma wciąż moje dłonie.

-Słuchaj, emm.. Może oprowadziłabyś mnie po tym labiryncie?- powiedział zanim dostałam piłką w ramię.

Nasze ręce straciły łączność co mnie zasmuciło i wkurzyło jednocześnie. Bo po piłkę pobiegł nie kto inny jak Tomek z głupim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. Nie mogąc się powstrzymać kopnęłam ją jeszcze dalej.

-Serio Agata? Jeszcze z tego nie wyrosłaś? -powiedział biegnąc za piłką po korytarzu.

-Jak widać- wzruszyłam ramionami wracając wzrokiem do Filipa -Tak pewnie, że Cię odprowadzę, tylko zwolnie się u dyrektora. -Powiedziałam z ciepłym uśmiechem -Ah i wybacz za tego troglodytę.

-Agatka zarywa do świerzaka? Nowy nabytek drużyny, widzę, że zostałeś zaakceptowany przez szkolną, rudą zołze.- powiedział podchodząc do Filipa i zawieszając mu rękę na karku. -Uważaj na nią, jest ostra Jak skalpel, ale ma swoje atuty. Połowę drużyny ma już za sobą, a drugą pewnie w planach.- zlustrował wzrokiem moją sylwetkę.

-Przestań kłamać! Jak ty możesz być tak niedorozwinięty? Gdzieś ty się uchował? Bo patrząc po twojej rodzinie to chyba byłeś wzięty z jakiejś jaskini. -Powiedziałam czerwona już ze złości.

-Złość piękności szkodzi, ale tutaj to już gorzej być nie może- powiedział z przekąsem.

Po jego słowach odwróciłam się napięcie i ze łzami w oczach pobiegłam do łazienki zamykając się w kabinie do końca przerwy. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z łazienki znów tego dnia wpadając na jakąś wysoką postać. Gdybym nie została złapana zapewne bym upadła. Podniosłam głowę patrząc na moją przeszkodę, a jednocześnie ratunek. To był Filip... Znowu, jak się okazało, cały czas na mnie czekał.

-Wszystko w porządku? Czekałem, bo obiecałaś mi wycieczkę krajoznawczą- odparł z lekkim uśmiechem patrząc w moje napuchnięte od płaczu oczy i kładąc mi rękę na policzku.

-Tak, tak, wybacz, ale czy nie lepiej by było, gdyby twoi znajomi z drużyny się tobą zajęli? -powiedziałam odsuwając się od niego kilka centymetrów.

-Skoro tu jestem, to znaczy, że to ja wiem co jest dla mnie lepsze- puścił mi oczko i odwrócił się gotów do zwiedzania lecz czekał, aż do niego dołączę.

---

Po obejściu dwa razy całej szkoły chciałam wrócić już do domu. Z Filipem mi się super gadało i spędzało czas, bez Przerwy się śmialiśmy i żartowaliśmy. Potrafił poprawić mi humor. Jak się okazało, był samochodem i zaproponował, że mnie podwiezie, dzięki czemu nie musiałam czekać na autobus.

-A tak w ogóle widzę jakąś spine między tobą, a Tomkiem, jest tego jakiś poważniejszy i głębszy powód? -Powiedział, gdy wsiadaliśmy  do jego samochodu

-Emmm... Ile to √256? Ciągle zapominam, a babka od matmy się czepia.- Jestem oficjalnie niedorozwinięta psychicznie, serio Agata? Nic lepszego nie wymyśliłaś na zmianę tematu? Staczam się.

-Dobra, nie chcesz to nie mów, może kiedyś dasz się przekonać- resztę drogi żartowaliśmy z drużyny szkolnej, kiedy dojechaliśmy pod mój adres zabrałam swoją torbę i wyszłam żegnając się wcześniej z chłopakiem. -Jutro czekam o 7:40 -krzyknął przez otwartą szybę, po czym odjechał, a ja weszłam do domu nie mogąc się doczekać jutra.

~~
Znowu ja! 😁



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro