Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Su-jin przerwała naszą rozmowę, jakby wyczuła, że atmosfera zaczyna się gęstnieć. Mała rzuciła smoczek na ziemię, patrząc na mnie swoimi wielkimi oczkami i wydając z siebie to urocze „ba“.

Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Ale mimo wszystko, myśli o Jungkooku nie opuszczały mnie nawet na moment.

Eun – Ha, widzisz? Nawet Su-jin próbuje cię wyciągnąć z tej obsesji. – zaśmiała się moja siostra, podnosząc smoczek z ziemi i podając go z powrotem małej.

Caroline – Obsesji? – parsknęłam, ale w głębi duszy wiedziałam, że coś w tym było.

Jungkook miał nadzwyczajny sposób, żeby wywoływać u mnie sprzeczne emocje  złość i... ochotę.

Kurwa, co ja w ogóle myślę?

Eun – Tak, obsesji. Przestań myśleć o nim jak o bogu i zacznij myśleć o nim jak o facecie. Może to, że jest przystojny, nie oznacza, że musi mieć nad tobą taką władzę.

Patrzyłam na moją siostrę, próbując przetrawić jej słowa.

Obsesja? Może miała rację... Kurwa, co on ze mną robi?

Miałam dość jego złośliwości, tej arogancji, ale jednocześnie...

Było w tym coś cholernie pociągającego. Jakby jego pewność siebie mnie przyciągała, mimo że powinnam go odtrącić.

Eun – No dobra, więc co teraz? – spytała, wracając do tematu.

Caroline – Teraz? Teraz idę się wkurwić na Jungkooka za to, że myśli, że może mną pomiatać.

Co to, kurwa, za sposób pisania do kogoś, kto ma zrobić dla ciebie coś kreatywnego?

Caroline- Myśli, że jestem jakąś cholerną maszyną? – powiedziałam, czując, jak złość we mnie narasta.

Miałam ochotę napisać mu wiadomość, która by go zniszczyła, ale z drugiej strony...

Może lepiej byłoby się spotkać?

Chciałam zobaczyć, jak jego twarz reaguje na moje słowa.

Eun – Nie odpisuj teraz. Daj mu poczekać. Faceci jak on nienawidzą, jak nie są w centrum uwagi. – poradziła, a ja, mimo całej frustracji, musiałam się z nią zgodzić. Zagrać na jego nerwach. To mogłoby być nawet zabawne.

Caroline – Masz rację. Poczekam. A może powinnam zaproponować spotkanie? Chcę zobaczyć, jak ten arogancki dupek wygląda twarzą w twarz, kiedy nie ma za sobą telefonu, przez który może być taki pewny siebie.

Eun spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, jakby wiedziała, że zamierzam iść na konfrontację.

Eun – Teraz mówisz jak prawdziwa Caroline. – mrugnęła do mnie.

Eun – Pokaż mu, że nie jesteś jak reszta jego adoratorek. Spraw, żeby żałował, że próbował być taki cholernie złośliwy.

Miałam ochotę natychmiast napisać mu, że chcę się spotkać, ale musiałam to rozegrać sprytniej. Chciałam go zobaczyć, ale to ja chciałam kontrolować sytuację.

Musiałam się przygotować.

W końcu, jeśli chciał mnie doprowadzić do szału, musiałam mu pokazać, że potrafię grać twardo.

Po chwili odezwał się znowu mój telefon. Kolejna wiadomość od niego.

Od Jungkook :
Daj znać, kiedy obraz będzie gotowy. Nie lubię, jak ktoś marnuje mój czas.

Caroline – Czas? – powiedziałam pod nosem, patrząc na ekran z niedowierzaniem.

Kurwa, czy on myśli, że wszyscy wokół niego żyją, by tylko spełniać jego zachcianki?

Czułam, jakby znowu wywołał we mnie tę samą mieszankę złości i... czegoś więcej. Jego złośliwość była cholernie irytująca, ale w jakiś sposób sprawiała, że nie mogłam przestać o nim myśleć.

Postanowiłam odczekać chwilę, nie odpisując od razu. Niech poczeka. Może to zmusi go do przemyślenia swojego tonu.

Ale czy chcę, żeby się zmienił?
Z drugiej strony... Cholernie chciałam zobaczyć, co kryje się za tą złośliwością.

Gdy tylko weszłam do swojego pokoju, od razu poczułam tę charakterystyczną mieszankę farby, płótna i mojego małego, artystycznego bałaganu.

Związałam włosy w niedbały kok, tak jak zawsze, kiedy miałam zamiar malować, i spojrzałam na sztalugę.

Co on sobie wyobraża?
Pewnie chce, żebym namalowała kolejne nudne gówno.

Myślę sobie, domyślając się, że chodzi o portret tej jego idealnej, pustej lalki.

Podniosłam telefon i nie zamierzając być ani miła, ani grzeczna, napisałam do niego:

Do Jungkook:
A możesz mi konkretnie podać, co ma być na tym cholernym obrazie?

Wysłałam wiadomość, czując, jak gniew narasta.

Kurwa, czy ja muszę być dla niego jakimś darmowym popychadłem?

Jakby to wszystko było takie proste. Pewnie myśli, że jestem na jego zawołanie, a ja miałam zamiar pokazać mu, że tak nie jest.

Nie minęła nawet minuta, a telefon zaczął wibrować. Kolejna wiadomość od niego. Cholera, ten to chyba naprawdę myśli, że ma świat pod nogami.

Od Jungkook:
Portret mnie. A co, myślałaś, że chodzi o kogoś innego?

Co za dupek!

Przeczytałam wiadomość kilka razy, czując, jak złość narasta.

Portret jego samego? Oczywiście, że tak. Przecież kto inny zasługiwałby na miejsce na płótnie?.

Odpisałam szybko, nie mogąc powstrzymać się od sarkazmu:

Do Jungkook:
Wow, co za niespodzianka. Zrobię ci to gówno, ale pamiętaj, że nie jestem twoją pieprzoną służącą, więc nie licz na to, że będziesz mi dyktować warunki.

Zanim zdążyłam się uspokoić, kolejna wiadomość. Cholera, ten typ naprawdę nie zna granic.

Od Jungkook:
Spokojnie, mała. Wiem, że kochasz to, co robisz. Nie musisz być taka wredna.

Wredna? Kto tu jest wredny?! Myśli, że może mną tak manipulować swoimi pseudo-komplementami?

Zrobiło mi się gorąco od tej jego złośliwości. Z jednej strony miałam ochotę go zignorować, a z drugiej... Kurczę, jest coś w tej jego pewności siebie.

Ale nie zamierzam być jedną z tych dziewczyn, które poddają się za każdym razem, gdy facet mrugnie do nich okiem.

Zeszłam z łóżka i usiadłam przed sztalugą. Przez głowę przeszła mi myśl, żeby go namalować w najbardziej groteskowy sposób, jaki potrafię.

Ciekawe, jak zareaguje, jak zobaczy siebie w wersji karykatury?

Ale musiałam się uspokoić. To była praca, nie mogłam sobie pozwolić na infantylne zagrania.

Zaczęłam składać farby, próbując skupić się na tym, co naprawdę chciałam namalować. Ale jego słowa ciągle rozbrzmiewały w mojej głowie. Kurwa, on mnie wyprowadza z równowagi, a to tylko głupi SMS.

Telefon znów zawibrował. Nie, serio, on nie odpuszcza.

Od Jungkook:
Mam nadzieję, że to będzie najlepsze, co zrobiłaś, bo jeśli nie, to będziesz musiała się postarać bardziej. Nie lubię, kiedy coś nie jest perfekcyjne.

Zacisnęłam zęby.

Perfekcyjne? Kim on jest, żeby oceniać moją sztukę?

Postanowiłam, że muszę go przywołać do porządku, bo jeśli myśli, że będzie mnie rozstawiał po kątach, to się grubo myli.

Do Jungkook:
Jeśli chcesz perfekcji, to musisz wybrać innego artystę. Ja maluję to, co czuję. A teraz spadaj, dam ci znać, jak skończę.

Rzuciłam telefon na łóżko i wróciłam do pracy. Czułam, jak adrenalina wciąż buzuje we mnie, a każda plama farby na płótnie była odbiciem mojej frustracji.

Zrobię ten obraz, ale nie dla niego. Dla siebie.

Wzięłam pędzel do ręki i skupiłam się na malowaniu, gdy nagle mój telefon znów zaczął dzwonić.

Kolejny nieznany numer?

Zwykle bym nie odebrała, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że byłam ciekawa, kto tym razem się do mnie dobija. Odebrałam, przygotowując się na jakąś irytującą rozmowę.

Caroline:
Halo?

W słuchawce usłyszałam kobiecy głos, który od razu wydał mi się przesadnie pewny siebie.

Seo Hae-jin:
Witam, jestem Seo Hae-jin, dziewczyna Jungkooka. Bardzo bym chciała, aby portret mojego króliczka był gotowy jak najszybciej.

Seo Hae- jin:
Jungkook nie lubi opóźnień i nie chciałby już do ciebie dzwonić i upominać. Kazał ci przekazać, że masz czas do końca dnia. Zrozumiałaś?!

Co?!

To, co usłyszałam, wywołało we mnie mieszankę furii i niedowierzania.

Jak ona śmie mówić mi, co mam robić?

W tej chwili nie mogłam uwierzyć, że ktoś ma czelność stawiać mi ultimatum.

Caroline:
Przepraszam, ale kto ty do cholery jesteś, żeby mówić mi, co mam robić? Portret nie powstaje na zawołanie!

Seo Hae-jin:
Jungkok już się niecierpliwi, a ja nie zamierzam trzymać go w niepewności. Po prostu postaraj się i nie pierdol się z tym!

Czułam, jak krew mi się gotuje. Jak ona śmie mi tak mówić?

Caroline:
Pierdol się, Hae-jin. To, co tworzę, ma znaczenie i nie będę się śpieszyć, bo jakiś zasrany chłopak tego chce! Jeśli Jungkook nie potrafi tego zrozumieć, to niech się pierdolnie w łeb!

Zaraz po tym odłożyłam słuchawkę, czując się, jakbym właśnie wygrała jakąś wojnę. Nie zamierzam się poddawać.

Gdybym miała się poddać, to po cholerę w ogóle malować?

Wróciłam do malowania, próbując na nowo skoncentrować się na tym, co robiłam.

Jeon Jungkook. Jego ego. Jego pusta dziewczyna.

Tak, na pewno stworzyłam coś, co na pewno wywoła u niego uśmiech. Ale nie zamierzałam się spieszyć, nawet jeśli musiałabym zapracować na jego rozczarowanie.

Niedługo później usłyszałam dźwięk wiadomości. Znowu on.

Otworzyłam czat z Jungkookiem, przygotowując się na kolejne wkurzające wiadomości.

Od Jungkook:
Co się dzieje? Hae-jin mi mówiła, że z nią rozmawiałaś. Czekam na ten portret, nie zamierzam czekać do jutra!

Do Jungkook:
Nie zamierzam pracować na Twój rozkaz. Jeśli nie potrafisz docenić pracy artysty, to sam sobie pomaluj, dupku.

Od Jungkook:
Wiesz, że to nie jest dobre podejście. Poza tym, mogę Ci zapłacić więcej. Co powiesz na to?

Do Jungkook:
Nie chodzi o pieniądze, to jest kwestia szacunku. I nie będziesz mnie kupować swoim pierdolonym banknotem. Mówię ci, że portret będzie gotowy, kiedy uznam to za stosowne.

Zacisnęłam pięści, czując, jak emocje we mnie buzą. Nie zamierzam być tylko kolejną dziewczyną w jego życiu. Dzisiaj nie będę jego marionetką. Mam swoją dumę.

W końcu kontynuowałam malowanie. Obraz miał być moim odzwierciedleniem, nie jego pustych oczekiwań.

Każdy ruch pędzla był pełen energii, a moja frustracja przekształcała się w coś pięknego.

Jungkook może mieć swoją Hae-jin, ale to ja tworzę sztukę.

Malowałam dalej jego portret, skupiając się na każdym detalu, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej wyraźny.

Kurwa, Caroline, skup się!

Powtarzałam to sobie w myślach, próbując zignorować myśli o Jungkooku.

Głupia ja, czemu ja o nim myślę?!

To przecież tylko klient, a jednak jego twarz, jego oczy, jego uśmiech  wszystko wracało do mnie w chwilach, gdy starałam się być skoncentrowana.

Caroline– Cholera, Caroline! Znowu myślisz o nim, nie da się tego znieść!–  mruknęłam do siebie, wkładając dodatkową energię w pociągnięcia pędzla.

Nie minęło dużo czasu, a mój telefon znów zadzwonił.
Co za zasrana natrętność!

Spojrzałam na ekran, a tam numer Jungkooka. Zrezygnowana odebrałam, nie zamierzając mu ułatwiać.

Caroline:
Co chcesz, Jeon?

Jungkook:
Wiesz, że nie odpowiada mi to twoje milczenie. Chciałem się tylko upewnić, czy pracujesz nad tym portretem.

Caroline:
A skąd wiesz, że w ogóle nad nim pracuję? Może zamierzam z niego zrobić abstrakcyjny gniot? – rzuciłam złośliwie, czując, jak złość zaczyna znów się we mnie zbierać.

Jungkook:
W takim razie nie powinnaś go tak nazywać, bo to będzie odzwierciedlenie ciebie, prawda?

Zerknęłam na obraz, na jego szczegóły.

Jak on mógł być tak cholernie irytujący?

Chociaż jego słowa sprawiły, że się uśmiechnęłam, wkurzając samą siebie.

Caroline:
Kto się tam z tobą nie zgadza? Żadna z twoich dziewczyn nie rozumie sztuki tak jak ja. Może powinnaś zainwestować w lepszego artystę, skoro tak ci zależy.

Jungkook:
Myślisz, że z każdą dziewczyną rozmawiam tak jak z tobą? Uważaj, bo może się okazać, że jesteś dla mnie zbyt cennym skarbem.

Caroline:
Skarbem? Ha! Nie potrzebuję twojego pierdolonego uznania! W końcu robisz mi przysługę, a nie odwrotnie!

Jungkook:
Przysługę? Hm, ciekawe podejście. A ja myślałem, że zamawiam u ciebie coś wyjątkowego.

Niemal czułam, jak jego głos przenika mnie na wskroś.

Jak można być tak pewnym siebie, a jednocześnie tak cholernie przyciągającym?

Musiałam się opanować.

Caroline:
Wyjątkowe? Więc po co dzwonisz? Tylko po to, by mnie denerwować? Prawdziwie oryginalne podejście, Jungkook.

Jungkook:
Dobra, dobra. Wybacz, że ci przeszkadzam. Ale…

Przerwał, jakby wahał się, czy powiedzieć coś więcej. Chciałam wiedzieć, co dalej, ale jednocześnie bałam się jego odpowiedzi.

Niech to szlag!

Caroline:
Ale co? Właśnie marnujesz mój czas!

Jungkook:
Ale ty nie zamierzasz dać mi spokoju, prawda?

Caroline:
Nie zamierzam. Tylko mi nie przeszkadzaj, bo portret nie powstanie sam.

Zamknęłam oczy, próbując zapanować nad emocjami. Kto by pomyślał, że z rozmowy z nim wyjdzie mi coś więcej niż irytacja?

Wiedziałam, że moje serce bije szybciej, a to, co mówił, przyprawiało mnie o gęsią skórkę.

Jungkook:
Słuchaj, jak skończysz, chcę, żebyś mi pokazała ten obrazek. Co ty na to?

Caroline:
Nie wiem, może przyjdę i wpadnę do ciebie na chwilę. Ale najpierw skończę ten pierdolony portret!

Po chwili rozłączyłam się i odłożyłam telefon, czując, że pot wylewa mi się na plecy.

Niech to szlag, czemu on miał taką moc?

Zaczęłam intensywnie malować, znów skupiając się na każdym detalu. Jestem artystką. Muszę to zrobić dla siebie.

Kiedy skończę, zobaczymy, czy nadal będzie tak pewny siebie.

Może tym razem ja będę tą, która ma ostatnie słowo.

Idiota ! I jeszcze raz idiota !

A więc kochani kolejny rozdział jest za nami ✨ do zobaczenia w kolejny rozdziale ✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro