Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Spałam jeszcze, ponieważ położyłam się dopiero po trzeciej nad ranem. Próbowałam zasnąć, ale myśli o Jungkooku nie dawały mi spokoju. Leżałam godzinami, zastanawiając się, dlaczego nie mogę przestać o nim myśleć. Moje marzenia o nim były równie uporczywe jak rzeczywistość, w której go nie miałam. Nie wiedział nawet, że istnieję.

Zanim zdążyłam odpłynąć w głęboki sen, drzwi mojego pokoju otworzyły się gwałtownie. Usłyszałam kroki mojej siostry Eun, która zawsze wkraczała z taką pewnością siebie, że nawet drzwi nie miały szans.

Eun- Caroline, wstawaj, do cholery! - jej głos rozdarł ciszę, w której jeszcze przed chwilą się kąpałam.

Eun - Znowu zaspałaś. Która jest godzina? 

Eun stała nad moim łóżkiem, w rękach trzymała kubek kawy, którego zapach natychmiast mnie obudził.

Otworzyłam oczy, ale zaraz je zmrużyłam, bo światło zalewające pokój było za jasne jak na moje zmęczone oczy.

Caroline- Jest środek nocy, Eun. Daj mi spokój. - jęknęłam, próbując zakryć się kołdrą, ale Eun bezlitośnie ją ze mnie ściągnęła.

Eun - Środek nocy? Dziewczyno  ty spałaś przez całą noc i pół dnia! - zadrwiła, wrzucając mi pod nos telefon, na którym widniała godzina. Była prawie jedenasta rano.

Zacisnęłam zęby, bo wiedziałam, że miała rację. Znowu zarwałam noc, a teraz ledwo mogłam podnieść się z łóżka.

Eun - Masz zamiar tak leżeć cały dzień? - Eun była nieustępliwa.

Eun  - Masz dziś zamówienie do skończenia, zapomniałaś?

Klient czekał na obraz, który obiecałam dostarczyć tydzień temu, ale moje myśli były tak zajęte Jungkookiem, że nie byłam w stanie nawet tknąć płótna.

Caroline- Nie mam ochoty dziś na nic, Eun. - wyburczałam, próbując się odwrócić i wrócić do snu.

Eun - Tak, bo ciągłe rozmyślanie o jakimś pieprzonym Jungkooku to super zajęcie, prawda? - powiedziała sarkastycznie, rzucając mi pełne politowania spojrzenie.

Eun  - Nie mogę uwierzyć, że nadal się nim przejmujesz. Nawet nie wie, że istniejesz!

Te słowa uderzyły mnie jak młot. Były brutalne, ale niestety prawdziwe.

Caroline- Może cię to zdziwi, ale nie mogę po prostu przestać o nim myśleć. - wyrzuciłam z siebie zirytowana, siadając gwałtownie na łóżku.

Caroline- I co? Masz zamiar mi to wypominać do końca życia?

Eun - Tak długo, jak będziesz się zachowywać jak idiotka, to pewnie tak. - Eun wzruszyła ramionami, siadając na krawędzi łóżka.

Eun  - Posłuchaj, Caroline, wiem, że masz słabość do Jungkooka, ale musisz w końcu zrozumieć, że to nie ma sensu. On ma dziewczynę. Perfekcyjną, cholernie irytującą, ale jednak perfekcyjną Hae-jin.

Poczułam, jak mój żołądek zaciska się na wspomnienie jej imienia. Oczywiście, że Eun miała rację. Hae-jin była piękna, zgrabna, pewna siebie... wszystko to, czym ja nie byłam. I to ona była z Jungkookiem.

Caroline - Wiem, że masz rację. - odparłam, patrząc na nią z goryczą.

Caroline - Ale nie mogę nic z tym zrobić.

Eun - Możesz. - Eun spojrzała na mnie poważnie.

Eun - Możesz przestać się nim przejmować i wrócić do swojego życia. Masz talent, a marnujesz go przez jakiegoś kolesia, który nawet nie zna twojego imienia.

Poczułam, jak wzbiera we mnie frustracja.

Caroline- Łatwo ci mówić, bo nigdy nie byłaś w takiej sytuacji. - powiedziałam, z nutą irytacji w głosie.

Caroline - Nie rozumiesz, co to znaczy, kiedy ktoś zawładnie twoimi myślami do tego stopnia, że nie możesz się na niczym skupić.

Eun - Nie, bo nie tracę czasu na takich kretynów. - Eun odpowiedziała sucho.

Eun - Jeśli facet nie jest mną zainteresowany, po prostu idę dalej. Może powinnaś zrobić to samo.

Prychnęłam, czując, że zaraz wybuchnę.

Jak ona mogła tego nie rozumieć?

Wstałam z łóżka, czując się kompletnie rozbita. Eun miała rację, ale cholernie mnie to denerwowało.

Dlaczego ona zawsze musi być taka pewna siebie, taka idealna w każdej sytuacji? Była starsza, zawsze wiedziała, co robić, a ja?

Ja czułam się jak jakieś pieprzone dziecko, które nie potrafiło ogarnąć swoich uczuć.

Caroline- Nie wszyscy mogą być tacy zajebiście pewni siebie jak ty, Eun. - rzuciłam złośliwie, próbując ukryć swoje zmieszanie.

Caroline - Nie każdy ma wszystko pod kontrolą.

Eun - Bo ktoś musi mieć kontrolę, skoro ty nie potrafisz. - odpowiedziała spokojnie, a ja aż zacisnęłam pięści.

Eun  - Zamiast tracić czas na bezsensowne marzenia, mogłabyś skupić się na tym, co naprawdę ma znaczenie. Przestań być taka cholernie bezradna.

Jej słowa uderzyły mnie jak kolejny cios, ale może właśnie tego potrzebowałam.

Spojrzałam na siostrę, przetarłam twarz dłońmi i z ciężkim westchnięciem powiedziałam:

Caroline - Dobra, dobra, już wstaję... - mruknęłam, wciąż zaspana, rozciągając się leniwie.

Caroline - Co to niby za klient, który chce mój obraz?

Eun uniosła brew, patrząc na mnie z wyrazem czystego zniecierpliwienia, jakby moja ignorancja jej naprawdę dopiekła.

Eun - Klient? - powtórzyła, wywracając oczami.

Eun - Ten sam, którego zamówienie olewasz od tygodni, Caroline. To ktoś ważny. Jeśli tego nie zrobisz, to nie licz na więcej takich zleceń.

Przewróciłam oczami, podnosząc się z łóżka. Jej dramatyczny ton był zawsze na miejscu.

Caroline - Ważny? - zadrwiłam, przeciągając się.

Caroline - To pewnie jakiś nudziarz, który chce krajobraz albo portret swojego psa, co?

Eun skrzyżowała ramiona, rzucając mi chłodne spojrzenie.

Eun - Ty to masz szczęście, że w ogóle jeszcze ktoś chce od ciebie obrazy, skoro olewasz swoje obowiązki. Powinnaś się cieszyć, że dostajesz te zamówienia.

Prychnęłam, podchodząc do okna, gdzie padało blade, poranne światło. Patrzyłam na ulicę, a w mojej głowie wciąż krążył obraz Jungkooka, uśmiechającego się do Hae-jin. Chciałam zignorować te myśli, ale Eun była nieustępliwa.

Eun - Caroline, kurwa, słuchasz mnie w ogóle? - rzuciła zirytowana, podchodząc bliżej.

Eun - Co się z tobą ostatnio dzieje?

Caroline - Jasne, słucham. - odpowiedziałam obojętnie, odwracając się do niej.

Caroline- Po prostu mam inne rzeczy na głowie.

Eun - Inne rzeczy? - uniosła głos, patrząc na mnie z wściekłością.

Eun - Inne rzeczy?! Nie robisz nic, tylko snujesz się po mieszkaniu jak duch i tracisz czas na tego pieprzonego Jungkooka!

Zamilkłam, czując, jak wzbiera we mnie gniew. Wiedziałam, że miała rację, ale jej ton sprawiał, że miałam ochotę wybuchnąć.

Patrzyłam na Eun, czując narastającą irytację. Często tak było  zawsze miała coś do powiedzenia, zawsze musiała mnie pouczać, jakbym była kompletnie beznadziejna.

Wiedziałam, że miała dobre intencje, ale jej nieustanna kontrola, jej idealność, doprowadzały mnie do szału. To ona zawsze była tą, która miała wszystko pod kontrolą, podczas gdy ja czułam się jak kompletny chaos.

Caroline - Nie mów mi, co mam robić, Eun. - warknęłam, starając się nie stracić panowania nad sobą.

Caroline  - Nie wszystko kręci się wokół tego, żeby pracować non stop i zadowalać każdego pieprzonego klienta.

Eun - Nie, nie wszystko, ale masz talent, który marnujesz. Może przestań użalać się nad sobą i rusz dupę do pracy, bo nikt cię nie będzie wiecznie czekał, Caroline.

Poczułam, jak wzbiera we mnie gniew.

Caroline - Zawsze musisz być taka złośliwa? - zapytałam, patrząc jej w oczy, czując, że zaraz wybuchnę.

Caroline  - Może nie każdy ma wszystko pod kontrolą jak ty, okej?

Eun westchnęła ciężko, podchodząc bliżej. Jej zimna, opanowana mina tylko bardziej mnie irytowała.

Eun - Wiesz co? - zaczęła powoli. - Może przestań szukać wymówek i zrób coś ze swoim życiem. Ciągłe narzekanie i zamartwianie się Jungkookiem nie zrobi z ciebie artystki. W tym momencie jesteś jedynie cieniem kogoś, kim mogłabyś być.

Zacisnęłam zęby, czując, jak każde jej słowo wbija się we mnie jak nóż. Ona nie rozumiała, co to znaczy kochać kogoś, kto nawet nie wie, że istniejesz. Ale teraz... teraz była już granica, której nie zamierzałam przekraczać.

Caroline - Może po prostu wyjdź i przestań mi pieprzyć morały, Eun. Nie potrzebuję, żebyś mówiła mi, co robię źle. Może zajmij się sobą, bo twoje idealne życie pewnie jest takie bez skazy, co?

Widziałam, jak jej twarz twardnieje, ale na szczęście odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi.

Eun - Jak sobie chcesz. Ale pamiętaj, że prędzej czy później, to wszystko cię dopadnie. Możesz olewać rzeczywistość tylko do pewnego momentu, Caroline. - rzuciła, zanim z trzaskiem zamknęła za sobą drzwi.

Zostałam sama w pokoju, czując, jak frustracja narasta w mojej klatce piersiowej.

Zeszłam leniwie z łóżka, wciąż czując na sobie ciężar rozmowy z Eun. Miała rację, choć nie chciałam tego przyznać. Nie mogłam tak dalej żyć, ale z jakiegoś powodu czułam się uwięziona. Gdy weszłam do łazienki, pozwoliłam, by gorący strumień wody spływał po moim ciele, rozluźniając napięcie.

Po szybkim prysznicu osuszyłam się ręcznikiem, a potem założyłam luźny T-shirt i dżinsy  nic specjalnego, to samo, co zawsze.

My outfit

Wychodząc z łazienki, mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam nieznany numer. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, kto to może być.

Caroline - Hallo? Słucham? Z kim rozmawiam?

W słuchawce usłyszałam niski, męski głos, który brzmiał zaskakująco znajomo, ale nie mogłam od razu go rozpoznać.

Jungkook - Witam, ja w sprawie mojego obrazu, który zamówiłem kilka dni temu.

Zatrzymałam się na środku pokoju, serce zabiło mocniej.

To niemożliwe.

Pomyślałam, czując, jak ręce zaczynają mi lekko drżeć.

Caroline - Twój obraz? - powtórzyłam niepewnie, próbując się nie zdradzić z nagłym przypływem emocji.

Caroline - Mogę wiedzieć, kim jesteś?

Jungkook - Jeon Jungkook. - powiedział sucho, a ja niemal upuściłam telefon.

Jungkook- Chciałem zapytać, kiedy mogę go odebrać?

Zamarłam, próbując przetrawić, co właśnie się wydarzyło. Jungkook.

Ten Jungkook. Miałam wrażenie, że moje serce zaraz eksploduje.

Przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie słowa, w końcu jednak zmusiłam się do mówienia.

Caroline - O... obraz... Tak, oczywiście. 

Co, do cholery?  A więc to on jest tym klientem ! Huh...

Caroline - Muszę jeszcze nad nim trochę popracować, ale będzie gotowy niedługo.

Jungkook - Niedługo? - w jego głosie pojawiła się nutka irytacji.

Jungkook- Minęło już kilka dni. Nie sądziłem, że to zajmie tak długo.

Byłam w szoku.

Serio, Jungkook, w tej chwili rozmawiam z nim przez telefon!

Moje ciało momentalnie napięło się, jakbym miała zaraz eksplodować. Kurwa, co za sytuacja.

Wiedziałam, że muszę się opanować, bo inaczej zaraz zrobię z siebie kompletną idiotkę, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, jak bardzo go pragnę.

Każda myśl o nim przywoływała tę niezdrową mieszankę złości i pożądania, którą trzymałam w sobie od dawna.

Caroline - Tak, wiem, przepraszam. Mam teraz sporo pracy na głowie, ale obiecuję, że do końca tygodnia będzie gotowy. - starałam się brzmieć profesjonalnie, ale moja niepewność wypełniała każdą sylabę.

Jungkook - Mam nadzieję, że tak będzie. Nie lubię, gdy ktoś marnuje mój czas. - odpowiedział lodowato, a jego słowa były jak cios w brzuch.

Caroline - Nie zamierzam marnować twojego czasu.- powiedziałam, zaciskając zęby.

Kurwa, czy on  musiał brzmieć tak cholernie arogancko?

Caroline - Dostaniesz obraz na czas.

W słuchawce zapadła cisza, jakby analizował moje słowa.
Moje serce biło jak szalone, a mój umysł walczył z obrazami, które miałam w głowie  jego ciało, jego uśmiech, te ciemne, zmysłowe oczy, które widziałam tylko z daleka.

To, co czułam do niego, było... niezdrowe. Ale nie mogłam tego powstrzymać.

Jungkook - W takim razie czekam. - odparł w końcu, jego głos niższy, bardziej zrelaksowany, jakby złapał mnie na słowie.

Jungkook- Jeśli nie będzie gotowy... będziesz miała problem.

Te słowa sprawiły, że poczułam się, jakby coś zacisnęło się wokół mojego gardła.

Caroline - Nie martw się, będzie gotowy. - odpowiedziałam, starając się ukryć nerwowość.

Po drugiej stronie usłyszałam tylko ciche, drwiące parsknięcie.

Jungkook - Zobaczymy. -

Po tych słowach rozłączył się.

Wpatrywałam się w telefon, kompletnie oszołomiona.

Co, do cholery, właśnie się stało? Jungkook zamówił u mnie obraz. Rozmawiałam z nim przez telefon.

Miałam mieszane uczucia, bo z jednej strony w mojej głowie zapaliła się nadzieja, ale z drugiej... te słowa... jego ton... Był cholernie arogancki.

Był dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażałam.

Zeszłam na dół do kuchni, czując się, jakby moje myśli były jednym wielkim chaosem. Jungkook.

Kiedyś wydawał się niedostępny, a teraz rozmawiałam z nim przez telefon.

Moje serce biło jeszcze szybciej, kiedy weszłam do pomieszczenia, w którym Eun karmiła swoją roczną córeczkę, Su-jin. Ta mała dziewczynka zawsze potrafiła poprawić mi humor swoim uśmiechem.

Spojrzałam na Su-jin i, chcąc choć na chwilę zapomnieć o tym, co się wydarzyło, uśmiechnęłam się do niej ciepło.

Eun - Co ci? Wyglądasz, jakbyś ducha zobaczyła... - zapytała moja siostra, przerywając ciszę, którą otuliłam się od wejścia do kuchni.

Caroline - Ducha? - parsknęłam, próbując udawać, że nic wielkiego się nie stało.

Caroline - Powiedzmy, że miałam dość niespodziewany telefon...

Eun odłożyła łyżeczkę i spojrzała na mnie z podejrzliwością, unosząc brwi.

Eun - Telefon? Coś z pracą? - zapytała, nie odpuszczając.

Usiadłam przy stole, pocierając nerwowo dłonie. Wiedziałam, że Eun i tak mnie wyciągnie, więc nie miałam innego wyjścia, niż powiedzieć prawdę.

Caroline - Tak... ale nie z jakąkolwiek pracą. To był... Jungkook. - powiedziałam cicho, choć słowo to w moich ustach brzmiało jak wyrok.

Eun - Jungkook? - spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami, a jej usta wygięły się w pełnym niedowierzania uśmiechu.

Eun - T-Ten Jungkook? Chyba sobie kpisz.

Caroline - Wiem, brzmi absurdalnie, ale tak... zamówił u mnie obraz. Rozmawiałam z nim przed chwilą.

Gdy tylko wypowiedziałam to na głos, znowu poczułam ten sam dziwny skurcz w żołądku.

Jung-fucking-kook zamówił u mnie obraz.

Czułam się, jakbym była w jakimś cholernym śnie, ale z drugiej strony... Był taki arogancki, taki złośliwy. Kiedy mówił, czułam, jakby mnie wyśmiewał.

A może to ja byłam za bardzo przewrażliwiona?

Eun - No nie, ty to masz szczęście, serio. - rzuciła, próbując powstrzymać śmiech.

Eun  - A co powiedział?

Caroline - Och, no wiesz... był cholernie niegrzeczny, jak zawsze. Chciał się upewnić, że obraz będzie gotowy na czas.

Caroline - Był nawet zły, że tak długo to zajmuje
jakby myślał, że jego czas jest cenniejszy od mojego... - syknęłam, czując, jak rośnie we mnie irytacja na samą myśl o tej rozmowie.

Eun spojrzała na mnie, krzywiąc się z niesmakiem.

Eun - Brzmi jak dupek. - powiedziała prosto, patrząc na mnie poważnie.

Caroline - To chyba ma w naturze. - westchnęłam, opierając łokcie o stół. Cholera, nawet nie powinien mi się podobać - myślałam.

Caroline - Jest zadufanym w sobie narcyzem, który myśli, że wszystko mu się należy.

W tym momencie Su-jin zaśmiała się głośno, jakby próbowała rozładować atmosferę, co tylko wywołało uśmiech na twarzy Eun.

Eun - Okej, ale serio, co zamierzasz zrobić? Zrób ten cholerny obraz i miej to z głowy. Albo, kto wie, może na żywo nie jest takim dupkiem, jak przez telefon?

Caroline - Nie wiem. Na razie czuję, że każda rozmowa z nim będzie katastrofą. - odpowiedziałam.

Ale, kurwa, dlaczego ciągle o nim myślę?

Nie mogłam wyrzucić z głowy myśli o jego głosie, a co gorsza, zaczęłam sobie wyobrażać, jak wygląda na żywo...

Nie, stop! Muszę się ogarnąć.

W tym momencie znowu mój telefon zawibrował. Spojrzałam na ekran tym razem wiadomość. Jungkook.

Od Jungkook:
Mam nadzieję, że nie marnujesz teraz czasu i faktycznie pracujesz nad moim obrazem. Nie lubię, jak ktoś nie dotrzymuje słowa.

Czytałam wiadomość, czując, jak złość we mnie rośnie.

Co za pieprzony dupek. Serio, ten koleś?

Nie mogłam uwierzyć w to, jak arogancki był. Zaczynam obraz dopiero jutro, a już chce mi wbijać szpile?

Czułam, jak coś we mnie pęka. Coś, co trzymałam w sobie od dawna - to złościło mnie jeszcze bardziej, bo mimo tej irytacji, nie mogłam przestać myśleć o nim w innych, bardziej... ochotliwych kontekstach.

Caroline - Eun, ten kretyn właśnie mi napisał, żebym się pośpieszyła z jego obrazem. Serio, mam dość!

Eun spojrzała na mnie z uśmiechem, jakby wiedziała, co się ze mną dzieje.

Eun - A może po prostu nie możesz przestać o nim myśleć, co? - zapytała, a ja wywróciłam oczami.

Caroline - Daj spokój, to nie tak...

Ale Eun nie dawała za wygraną.

Eun - No jasne, jasne. Ale wiesz co? Może powinnaś potraktować go inaczej. Pokaż mu, że nie jesteś kolejną, którą może sobie zignorować. Postaw się mu. Może wtedy zauważy, że nie jesteś łatwym celem.

Miała rację. Cholera, miała rację.

A więc kochani pierwszy rozdział za nami. Jak myślicie co wydarzy się dalej ? O tym dowiecie się w kolejnym rozdziale ✨ Odzyskałam trochę siły ,na szczęście gorączka odpuściła więc postanowiłam coś dodać ☺️ Mam nadzieję,że wam się spodoba ☺️ Pozdrawiam cieplutko 🤗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro