EPILOG
Krzyki, jęki i okropny ból. Co prawda osobiście nie odczułam niczego prócz delikatnej ekscytacji, niecierpliwości oraz minimalnego stresu. Wciąż nie mogłam się przyzwyczaić do „nowej" mnie. Choć starałam się wciąż w jakimś stopniu być sobą, to miałam świadomość, że się zmieniłam. Naprawdę. Z dnia na dzień miałam wrażenie, że stawałam się coraz miększą papką, która pod wpływem leszcza mogła zrobić wszystko, co mężczyzna zapragnie.
Nie mogłam usiedzieć na jednym miejscu. Musiałam wstać i rozpocząć swój maraton po korytarzu: w tę i z powrotem i tak w kółko. Minęła wieczność, nim z porodówki wyszła młoda pielęgniarka. Podbiegłam do niej, czekając na informacje. Musiałam się wszystkiego dowiedzieć, najlepiej jak najszybciej.
Pani w białym stroju uśmiechnęła się do mnie miło, co uznałam za dobry znak. Jej oczy świeciły się z radości i podekscytowania jednocześnie. Wzięła głęboki oddech, który pewnie miała wstrzymany przez cały poród.
– Gratuluję! – Posłała mi jeszcze szerszy uśmiech. – Rose urodziła śliczną córeczkę. Jest zdrowa i piękna. Mama też czuje się świetnie. Co prawda jest zmęczona i potrzebuje odpoczynku, ale na razie jest zajęta swoją pociechą.
– Mogę do niej wejść?
– Proszę. – Przesunęła się, bym mogła swobodnie wejść.
– Już jestem. – Usłyszałam dobrze mi znany męski głos. Zatrzymałam się. – Przepraszam za spóźnienie, ale... – urwał, widząc mnie. Z początku się zdziwił, lecz po chwili jego twarz stała się neutralna. – Jane. Co ty tu robisz? Na porodówce? – Zmarszczył brwi.
Jak widać Owen, znał pielęgniarkę tego szpitalu. Nie miałam pojęcia skąd, jednak znali się z tego, co było widać bardzo dobrze. Dostrzegłam to po tym, jak mężczyzna pocałował ją w policzek. Nawet zauważyłam, jak na widok kobiety jego twarz zajaśniała.
– Moja siostra właśnie urodziła. – Nie wiedziałam nawet, czy Owen wiedział o istnieniu mojej siostry. – A ty? – Skakałam znaczącym wzrokiem po rozmówcach. Czułam pod skórą, iż coś się między nimi działo.
– Wybacz. – To słowo wypowiedział bardziej do swojej przyjaciółki. – Lily, to moja znajoma Jane. Jane, to moja dziewczyna, Lily. – Gestem dłoni pokazał to na swoją towarzyszkę, to na mnie. Uścisnęłyśmy sobie dłonie.
– Dziewczyna – specjalnie podkreśliłam to słowo.
– To jest jeszcze świeże i lepiej nie zapeszać. – Chyba się zawstydził, ponieważ na krótki moment oderwał ode mnie wzrok, skupiając się na krzesło stojące za moją osobą. Po chwili dodał: – Byłem załamany z tą sprawą z Margaret, Olivii czy jak jej było. – Machnął na to ręką. Mówił o tym wszystkim z lekkością, jakby już zapomniał, jaki był zakochany w swojej byłej dziewczynie. – Pewnego dnia upiłem się tak bardzo, że skończyłem w ostrym dyżurze. Moja cała ręka była w krwi, a odłamki szkła tkwiły głęboko w niej. Tak się złożyło, że znalazłem się w szpitalu, gdzie pracowała Lily. – Wzruszył ramionami. – Potem od słowa do słowa i tak wyszło. – Uśmiechnął się szczerze. – Gdyby nie ona... Nie mam pojęcia, co bym bez niej zrobił. – Tym razem jego dziewczyna się zawstydziła ostatnimi słowami wypowiedzianymi przez Owena.
– Cóż – westchnęłam. – Nic tylko życzyć wam szczęścia. Powodzenia! – krzyknęłam, wchodząc do sali, gdzie leżała Rose.
– Dziękujemy – to było bardziej pytanie niż odpowiedź. Nie wiedziałam reakcji na twarzy mężczyzny, ponieważ byłam odwrócona do niego tyłem, ale mogłabym rękę uciąć, iż był bardzo zszokowany. Prawdopodobnie nie mógł uwierzyć, że naprawdę to powiedziałam.
Od razu, kiedy weszłam do środka, dostrzegłam moją siostrę całą we łzach. Jej włosy były poplątane i wyglądały okropnie. Wyglądała na strasznie zmęczoną, miała cienie pod oczami, a na czole oraz skroniach znajdowały się krople potu. Przypominała trupa lub coś jeszcze gorszego, ale mimo wszystko z jej twarzy nie znikał uśmiech. Była szczęśliwa i tak bardzo zapatrzona w twarzyczkę należącą do niemowlaka, którego trzymała w swoich ramionach. O dziwo nikt nie płakał, choć byłam na to przygotowana i szczerze powiedziawszy, nawet zabrałam ze sobą tabletki przeciwbólowe na głowę, które przed wyjściem do szpitala włożyłam do mojego plecaczka.
Podeszłam bliżej. Czarnowłosa w końcu mnie dostrzegła. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i chwyciła za rękę, kiedy znalazłam się przy jej łóżku. Spojrzałam na to małe zawiniątko. Było tak malutkie, że aż nie mogłam uwierzyć, iż to realne. Byłam pewna, że to dziecko będzie brzydkie, lecz się myliłam. Wyglądała jak jakaś laleczka. Jej różowe usteczka, dłonie ściśnięte w piąstki, ten podbródek... Nie widziałam koloru jej tęczówek, ponieważ dziewczynka grzecznie spała, ale co na zobaczenie ich miałam jeszcze wiele okazji.
– Przywitaj się ze swoją matką chrzestną. – Moja siostra spojrzała prosto w moje oczy.
Dopiero po kilku dłuższych chwilach dotarł do mnie sens tych słów. Zdębiałam. Nie miałam pojęcia co na to odpowiedzieć. Kilkakrotnie zamrugałam, mając nadzieję, że niczego takiego nie powiedziała i w rzeczywistości wszystko sobie wyobraziłam. Niestety taka była prawda, a czarnowłosa czekała aż coś na to odpowiem albo jakoś zareaguję.
– Co ty gadasz? – Uniosłam brwi w górę. – Ty wiesz, co ty mówisz? Przecież ja jestem Jane. Nie znam się na dzieciach, nie potrafię się nimi zajmować, nie lubię ich i... – Wykrzywiłam twarz. – Szybciej jej coś zrobię, niż...
– Dasz sobie radę, nie przeżywaj. – Zaśmiała się lekko. – Będziesz najlepszą matką chrzestną. – Kręciłam głową, nie zgadzając się z nią, ale ona ciągle powtarzała: – Jestem tego pewno. Nie! Ja to wiem. – Po tych słowach z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Łzy szczęścia. – Moja kochana... – dodała w odpowiedzi na moją reakcję. – Tak bardzo cię kocham. – Ścisnęła moją dłoń jeszcze mocniej, dając mi swoje wsparcie oraz miłość. Wiedziałam, że chciała mnie objąć; przytulić, lecz w tej chwili w jej ramionach znajdowała się jej malutka córeczka.
************************************
No to mamy koniec 🙆
Co myślicie o tej historii?
Dziękuję obecność, za komentarze (szkoda tylko, że tak mało ich było, ale i tak dziękuję ❤️, to było mi potrzebne do kontynuowania opowiadania, bo miałam poczucie, że ktoś naprawdę był obecny ❣️) i mam nadzieję, że będziecie ze mną ^^ Na razie co prawda niczego nie planuję, jednak na pewno coś się pojawi... W niedalekiej przyszłości 😘
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki ☺️
Trzymajcie się kochani! 💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro