Rozdział 11
Była bardzo późna noc, gdy otworzyłam oczy. Ciemność pochłaniała całą sypialnię. Ja tylko czułam oddech Michaela na swojej szyi. Oparty był głową o moje ramię, a rękę trzymał na moim brzuchu. Moja noga natomiast pokrywała nogi Mike'a. To była dziwna pozycja. Bardzo dziwna pozycja.
Nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się, czy z Michaelem wszystko w porządku. Był osłabiony, a takiego stanu nie można lekceważyć. Postanowiłam, że wyciągnę go do lekarza. Najzwyczajniej w świecie się martwiłam.
***
Obudziły mnie promienie słońca padające od zewnątrz. Okna były zakryte ciemnymi firankami tylko do połowy.
Przetarłam oczy i zerknęłam na Michaela, który już nie spał. Był blady co mnie niezapokoiło.
- Dzień dobry. - zaczęłam. - Jak się czujesz?
- Lepiej niż wczoraj... - lekko uniósł kąciki ust.
- Może pójdziemy do lekarza, co? - zapytałam, i szczerze mówiąc miałam nadzieję, że się zgodzi.
- No dobrze.
W końcu.
***
Siedzieliśmy w poczekalni ponad godzinę. Były strasznie duże kolejki. Nic dziwnego, bo ten lekarz podobno jest najlepszy w całym kraju.
- Panie Jackson, zapraszam. - odparł lekarz otwierając drzwi od gabinetu. Ja nie mogłam wejść więc czekałam niecierpliwie.
Miałam nadzieję, że to nic poważnego...
W pewnym momencie otworzyły się drzwi.
- Do widzenia - pożegnał się Michael z lekarzem, uśmiechając się.
- Więc co ci dolega? Co to jest? - zapytałam.
- Przemęczenie. Muszę po prostu więcej odpoczywać.
Odetchnęłam z ulgą. Dobrze, że to nic poważnego! Teraz tylko pozostało nam wracać do domu. Najwyższa pora, bo było wpół do piątej. Wyszliśmy ze szpitala i ruszyliśmy do domu.
***
- Dobranoc. - odpowiedziałam wstając z krzesła. Skończyłam jeść kolację, więc teraz mogłam iść spokojnie spać. W sumie nie wiem po czym, ale byłam strasznie zmęczona.
Uśmiechnięty Michael, Max i gosposia sprzątająca ze stołu odpowiedzieli mi to samo. W pewnej chwili postanowiłam pomóc kobiecie zbierać talerze.
- Pomogę. - uśmiechnęłam się do niej i zabierałam kolejno talerze. Ta tylko pokiwała głową.
Gdy ogarnęłam trochę w jadalni, poszłam do swojego pokoju i uwaliłam się od razu na łóżku. Po chwili jednak postanowiłam iść się umyć. Wzięłam z szafki bieliznę i koszulę, w której lubiłam spać, i poszłam wziąźć szybki, piętnastominutowy prysznic. Po nim weszłam do pokoju i położyłam się. Włączyłam piosenkę You Spin Me Round zespołu Dead or Alive. Nie leciała głośno, więc mogłam usłyszeć pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i otworzyłam. Ujrzałam... Maxa?
Hej wam. Przepraszam za krótki rozdział. Jakoś ostatnio nie mam weny :( Będę wstawiać jeden lub dwa rozdziały tygodniowo. Pozdrawiam :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro