Rozdział 29
Od razu sory za przekleństwa itp. :3 Też was kocham ale po tym rozdziale mnie znienawidzicie, ja to wiem :3
^Następny dzień, Szkoła^
*Perspektywa Dominiki*
Była właśnie trzecia lekcja, inaczej Biologia a ja musiałam pilnie do toalety ;-; Nie ze względów fizjologicznych tylko po prostu się źle czułam.
-Proszę pani, mogę wyjść się przewietrzyć? Źle się czuję- powiedziałam podnosząc rękę
-Oczywiście! Tylko weź kogoś ze sobą bo jeszcze mi zasłabniesz i co będzie?- powiedziała pani od Biologii
-Spokojnie dam sobie rade- powiedziałam z lekkim uśmiechem, i wyszłam z klasy. Przechodziłam właśnie obok schodów gdy poczułam że ktoś przygniata mnie do ściany, zdezorientowana spojrzałam na sprawce którym okazał się Michał Jebany Rychlik.
-No i co teraz zrobisz?- szepnął
-Przywalę ci w jaja jeśli mnie nie puścisz za pięć sekund- warknęłam, a on wsunął kolano pomiędzy moje nogi
-A teraz co zrobisz?- powiedział z wrednym uśmieszkiem
-Po prostu dam ci w...- nie skończyłam ponieważ ten debil zaczął mnie całować, całował Brutalnie próbując zmusić mnie do oddania pocałunku ja jednak się nie dałam i próbowałam się wyrwać jednak znowu on był silniejszy. Usłyszałam kroki i po chwili dobrze znany i kochany przeze mnie głos
-Dominika?!- To był Maciek, Michał gdy to usłyszał niby się mi „wyrwał" a ja tylko upadłam na kolana
-Michał coś ty jej zrobił?- spytał znowu
-Ja jej nic nie zrobiłem to ona mnie przyciągnęła do siebie i zaczęła całować!- powiedział- Jak byś nie wiedział to twoja dziewczyna obciągała już chyba każdemu w szkole. Chciała mnie teraz przekonać- popatrzyłam się ze strachem na Maćka, w jego oczach było widać ból, smutek i narastające wkurzenie.
-Nie pierdol że mu wierzysz- powiedziałam cicho
-Ja cię miałem za swoją dziewczynę podczas gdy ty bzykałaś się z każdym w szkole!- Krzyknął Maciek a mi się zeszkliły oczy, on do mnie podszedł i podniósł mnie- Wiesz co? Kochałem cię, miałem nadzieje że będziemy razem ze sobą na zawsze ale okazało się że jesteś nic niewartą Suką która się tylko bawi chłopakami i zmienia je jak rękawiczki.
-Ty mu na serio wierzysz?!- krzyknęłam mu w twarz- Myślałam że mi ufasz- dodałam ciszej
-Ufałem ci ale skoro ty mnie zdradzasz z każdym to wiesz co? Pierdol się z kim chcesz bo ja z tobą zrywam, do końca tego dnia masz się wynieść z domu i nie pokazywać mi się na oczy!- powiedział i mnie puścił poczym odszedł a ja zaczęłam płakać
-Jesteś z siebie kurwa zadowolony?- powiedziałam do Rychlika
-I to jeszcze jak- powiedział ze zwycięskim uśmieszkiem- ale sztukę trzeba grać do końca- przybrał smutną minę i pobiegł w stronę gdzie poszedł Maciek krzycząc jego imię. Podkuliłam kolana do siebie i zaczęłam płakać jak dziecko. No i po chuj im zaufałaś idiotko?! Teraz tylko masz złamane serce i pustkę po przyjaciołach, nie wszystkich ale jednak.
-Domi?- usłyszałam głos Rudego- Ej, mała co się stało?- poczułam że mnie przytula
-Mich-chał p-przyszedł i zaczął mnie całować po czym Maciek przyszedł a on nakłamał że niby się z każdym przespałam a najgorsze jest to że Maciek w to uwierzył, do końca dnia mam się wynieść z domu- powiedziałam po czym zaczęłam płakać jeszcze bardziej
-A to sukinsyn- powiedział Mateusz- chodź zwolnimy cię ze szkoły i pójdziemy cię spakować, na razie zamieszkasz ze mną a potem się coś wykombinuję dobrze?
-Mhm- powiedziałam, Mati pomógł mi wstać i poszliśmy w stronę naszej klasy, weszliśmy na chwile, Rudy wytłumaczył ogólną sytuacje i powiedział że zabierze mnie do domu, nauczycielka Naszczęście się nie dopytywała i zwolniła mnie i Matiego ze szkoły. Narf kazał mi poczekać na siebie przed szkołą a sam miał to jeszcze zgłosić dyrektorowi i Wychoawczyni. Kiedy siedziałam przed szkołą na ławce zobaczyłam Maćka i Michała zmierzających w stronę wejścia, Maciek tylko obrzucił mnie gardzącym spojrzeniem a Michał uśmiechnął się zwycięsko tak by Rembol nie widział, to tylko spowodowało ponowne pojawienie się łez w moich oczach. Chwile potem pojawił się Mati z moją torbą i swoim plecakiem.
-Chodź, nic tu po nas, wszyscy co mieli wiedzieć to wiedzą a teraz pójdziemy do ciebie i cię spakujemy po czym pójdziemy do mnie i wytłumaczymy całą sytuacje mojej mamie, na pewno się zgodzi byś z nami zamieszkała.- powiedział i objął mnie ramieniem pocieszając.
- Za niedługo znajdę sobie dom, nie będę wam się narzucać- powiedziałam
-Niech będzie ale do tej pory będziesz mieszkać u mnie- powiedział z lekkim uśmiechem
-Spoko- powiedziałam nadał Łamiącym się głosem, po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu, na wejściu od razu powitał mnie Angel-Angel wilczku- powiedziałam i przytuliłam Wilka- Mati, nie będzie ci przeszkadzać jeśli go wezmę ze sobą? Nie zostawię go tu- spytałam się
-No pewnie! Jeśli dogada się z moim psem to czemu by nie – powiedział z uśmiechem
-Na pewno się dogada- powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam, w domu nikogo nie było, Skkf i Stu Poszli na studia więc nie było ich w domu, Naszczęście bo nie dała bym rady widząc ich pogardliwe spojrzenia. Weszliśmy do mojego wcześniejszego pokoju, z szafy wyjęłam dwie walizki a Mati wyszedł by pogadać ze swoją mamą o tym że na jakiś czas się do nich wprowadzę. Taki przyjaciel to skarb, nie ważne co mu nagadają to nie zmieni nastawienia do mnie. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy łącznie z rzeczami Angela. Po chwili obok mnie był Mati
-Mama zgodziła się a nawet nalegała byś na razie z nami zamieszkała, nawet powiedziałam że pomoże ci szukać domu- powiedział uśmiechnięty
-Dziękuje- powiedziałam
-Nie ma za co, jesteś dla mnie jak siostra mimo tego że znamy się nie długo- powiedział i mnie przytulił. Mati wziął jedną z moich walizek, ja wzięłam drugą i Angela na smyczy, to że wilk to nie znaczy że może biegać wolno, pozostaje tylko kwestia Czantry. Zadzwonię do cioci i spytam się czy nie mogła by jej na jakiś czas wziąć do siebie.
-Czekaj!, Zadzwonię do cioci i spytam się czy nie weźmie Czantry, nie zostawię jej z nimi nie ma mowy!- Wybrałam numer do cioci- Halo?
-Cześć, Dominika
-Cześć ciociu, mam pytanko, mogłabym ci podesłać Czantre, można powiedzieć że mam zły okres w życiu i nie mam sił się na razie nią opiekować a nie chce jej oddawać do schroniska.- powiedziałam smutno
-No pewnie! Kiedy przyjedzie?
-Postaram się by jak najszybciej przyjechała- powiedziałam- Dzięki ciociu
-Ależ nie ma za co! Na razie!
-Na razie- powiedziałam i się rozłączyłam – No to mamy załatwione tylko poprosić kogoś by ją zawiózł, albo sama ją zawiozę, nie wiem .
-To dobrze.- poszliśmy w stronę Domu Mateusza.
No to co? Jeszcze Epilog i koniec części Drugiej 8) Hahahahaha! Nie martwcie się! Będzie trzecia część!!! I mam na nią plan 8) A na razie
Bajo!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro