Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

*Perspektywa Dominiki*

Jest już pięć minut po północy aAntonego nadal niema.

-Kurwa, gdzie jest ta parszywa gnida?-zamruczałam pod nosem.

-Mnie szukasz kochanie?- zauważyłamfioletową postać wyłaniającą się z krzaków.

-Już myślałam że stchórzyłeśAntek- powiedziałam z chytrym uśmieszkiem

-Wiesz że nienawidzę kiedy tak domnie mówisz?- odparł ze wściekłością

-Wiem mordo, wiem.- powiedziałam

-To dlaczego chciałaś się ze mnąspotkać?

-Żeby trochę, bardzo pokiereszowaćtwój brzydki ryj Antek.- powiedziałam

-A za co?

-Za to że omało nie zabiłeś miBrata Nędzniku (Wtf? XD) - powiedziałam

-Tego twojego Anglika?

-Nie Tego mojego Warszawiaka

-Przecierz on nie żyje – powiedziałze zwycięskim uśmieszkiem

-Pfffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff(Hahto jest już sławne na cały świat XD) on jest w szpitaluna obserwacji i jutro go wypuszczają.

-Co?!

-Gówno!

-No ej!!

-Dobra koniec pierdolenia czas nawalke.- powiedziałam. Wyjełam swój podręczny nóż. Antonynaskoczył na mnie z góry lecz ja zrobiłam unik i uskoczyłam wbok. Zaatakowałam go z prawej bo wiem że tą strone ma słabszą,on jednak przewidział mój ruch i zrobił unik po czym zaatakowałmnie z dołu, zostałam draśnięta w udo, pokazało się tamrozcięcie i po chwili poleciała służka krwi. Syknęłam lekko aleodwróciłam się i zaatakowałam go z góry i zrobiłam całkiemduże rozcięcie na ramieniu. On nic sobie z tego nie robiączaatakował moją lewą strone, Naszczęście uniknęłam dźgnięciaw żebra i przeturlałam się w bok, wyjełam moje Kunai i żuciłamnim w niego, wiedziałam gdzie uskoczy więc tam posłałam mojąbroń i trafiłam go perfidnie w kolano, jęknął z bólu alepozbierał się i w mgnieniu oka stał za mną i chciał mi wbić nóżw serce ale się wyszarpnęłam i trafił w ramie, syknęłamponieważ bul rozprzestrzeniał się coraz bardziej po moim ciele. Wodwecie na jego atak uderzyłam go zdrową ręką perfidnie w splotsłoneczny (To gdzieś pomiędzy żebrami a żołądkiem z tegoco pamiętam) a potem kolanem w przyrodzenie, zkulił sięale zanim to nastąpiło dźgnął mnie w uszkodzoną noge przez cotakże upadłam, Naszczęście miałam coś czego on nie miał,miałam pistolet. Wyjełam go szybko i strzeliłam mu prosto w sercea potem w głowe, tak dla pewności. Z martwego ciała wyleciaładusza, i rozpłynęła się w powietrzu. Kochani Antony Shmitoficjalnie umarł! Teraz tylko dojść jakoć do domu i położyśsię spać. Sprubowałam wstać ale przeszkodziło mi kolano w którebył wbity nóż. Fack zapomniałam o nim! Dobra spróbuje jeszczeraz, jedna ręka pod siebie i oparłam się o nią, potem jedną nogęzgiąć i dać pod siebie, dobra jest git, teraz tylko jakośzignorować ból w drugiej ręce i wstać, pogciągnełam drugą rękepod siebie i położyłam ją obok drugiej i ignorując bólprubowałam wstać. Już prawie mi się udało jednak znowu upadłam.Powturzyłam wszystkie czynnośći jeszcze raz ale tym razem mi sięudało. Przełożyłam ciężar na zdrową nogę i powoli zaczełamiść w strone domu ale nie zrobiłam nawet dwuch kroków kiedyprzede mną pokazały się dusze pięciorga dzieci.

-Dziękujemy ci za uwolnienie nas z podwładzy Fioletowego pana, możemy ci się jakoś odwdzięczyć?-spytała dusza z brązową poświatą.

-Nie, nie trzeba, to był dla mniezaszczyt móc was uwolnić.- powiedziałam i się uśmiechnęłam

-Wiem jak ci pomożemy!!!-krzykneładusza z żółtą poświatą- Pomużmy jej dojść do domu!

-Naprawde nie trzeba poradze sobie-powiedziałam miło

-Oj proszę nam tu nie gadać, pomożemyi już!- i tak z pomocą pięciorga dusz wruciłam do domu Maćka.

-Dziękuje wam za pomoc, mam nadziejeże będzie wam dobrze w niebie. Spoczywajcie w pokoju dzieciaki.-powiedziałam, dusze zniknęły a ja zostałam sama. Postanowiłamwysłać smsa do Maćka żeby pomógł mi wejść bo po schodach toja już nie wejde.

Ja: Maciek zejdź po mnie bo sama niedam rady

Po chwili z domu wybiegł jak poparzonyRembol i Nawet mnie nie zauważając pobiegł do furtki a ja zaczełamsię śmiać. On jest ślepy na serio.

-Maciek pacanie tutaj jestem!-powiedziałam, Maciek spojrzał się w moją strone i zesztywniałwidząc mój stan, no tak, rozcięre ramie z którego spływałakrew, rozwalone kolano z którego wystawał jeszcze nóż plus miałamkilka ran na twarzy, wszystko dopełniała krew Antka na całymciele. Ta to nie jest piękny widok XD.

-Boże Miśka co ci się stało?!-spytał z troską i przerażeniem w głosie.

-Otóż, Antek mi rozciął ramie iwbił nóż w noge- powiedziałam z uśmiechem

-I ciebie to nie boli?!- dopiero terazpoczułam ból XD Jęknełam

-Musiałeś mi przypominać?- spytałampo czym złapałam się za ramie a kolano podkurczyłam przez coleżałam na boku na posadce.- Fuck!- mruknęłam pod nosem, Maciekpodszedł do mnie i wzioł mnie delikatnie na ręce i zaczoł iść wstrone jego pokoju. Wejście po schodach było najgorsze. Wkońcudoszliśmy do pokoju i Rembol położył mnie ostrożnie na łóżku.-wyjmij mi nóż z kolana, proszę to strasznie boli- powiedziałamprzez zęby które miałam zaciśnięte z bólu. Maciek popatrzyłsię na mnie i podszedł do mojego kolana które miałam zgięte,chwycił za rękojeść Noża i zaczoł powoli wyciągać, bolałojak cholera ale musiałam to przecierpieć, niestety takie życie.Żeby nikogo nie zbudzić wziełam zmiętoloną kołuder i wsadziłamw usta i zacisnęłam na niej szczęki, za każdym razem kiedypoczułam większy ból przygryzałam ją mocniej (Naprawdepomaga ;)) Popięciu minutach które ciśgneły się wnieskończoność, Maciek wkońcu wyjął mi nóż z kolana troche miulżyło.

-Misia idę po apteczke, trzebaopatrzyć ci te rany a rano zawioze cię do szpitala bo mogło sięwdać zakarzenie. Powiedział z troską

-Żadnych szpitali bo będą siędopytywać co się stało, po prostu zadzwoń po Dezego, on chciałstudiować Medycyne więc się trochę tego pouczył i umiezapobiegać zakarzenią. Nienawidze Szpitali. Powiedziałam po czymjęknęłam z bólu. Ta prubowałam poruszyś ręką, gówno z tegowyszło.

-Nie ruszaj się ide po apteczke-powiedział szybko i już go nie było, wrócił po niecałej minuciez apteczką w dłoni. Wyjoł podszebne mu żeczy i podszedł domnie.- Złap mnie za rękę i ściśnik kiedy będzie boleć Okey?-spytał

-Spoko- złapałam go za ręke a onzaczoł mi precyzyjnie przemywać zadrapania na twarzy. To wogule niebolało jednak teraz nadszedł czas na ramie, Maciek wzioł nożyczkii rozciął mi rękaw by dostać się do rany. Kiedy rękawa już niebyło, Maciej zaczoł mi ostrożnie przemywać wacikiem rane,syknęłam z bólu i ścisnęłam rękę Rembola, Nigdy więcejtakich wyczynów! Wale to, następnym razem dam się zabić!

-Nie myśl tak głośno bo mi zarazgłowa pęknie- powiedział Rembol

-Sorka- jeszcze się nie przyzwyczaiłamdo tego jego czytania w myślach.

-Uwierz mi ja terz nie, to jest swojądrogą troche dziwne, wiedzieć co ludzie myślą o tobie, o twoichznajomych itp.

-Prawda ale przestań mi czytać wmyślach Okey? To jest z leksza nie komfortowe słońce- powiedziałami chciałam się uśmiechnąć ale coś mi nie pykło bo poczułamstraszne szczypanie w miejscu rany.

-Tym razem ja przepraszam, za mocnodocisnąłem gazik- powiedział i spojrzał się na moją reakcje, jatylko lekko się uśmiechnęłam w odpowiedzi. Maciek zaczoł dalejprzemywać rane a ja tylko od czasu do czasu syknęłam.- Terazzałożyć na to czystą gaze i bandaż.

-Przeżyje, chyba.- Mój chłopakpodszedł do apteczki i wyjął świerzą gaze oraz bandażelastyczny, podszedł do mnie i położył gaze w miejscu rozcięciai zaczoł owijać bandażem, po minucie skończył.

-Dobra teraz najgorsze. Kolano-powiedział

-Dziękuje- powiedziałam

-Za co?

Za to że się mną opiekujesz mordko-powiedziałam z uśmiechem

-Nie ma za co Kochana- odpowiedział mitez z uśmiechem, wzioł z apteczki nowy gazik i zamoczył go wwodzie utlenionej. Podszedł do rany i ostrożnie przyłożył gazedo rany.

-Kurwa- mruknęłam pod nosem.

-Spokojnie, poboli poboli i przestanie-powiedział, ja tylko kiwnęłam głową. Maciek powrócił dowcześniejszej czynności. Tą rane przemywał naj dłużej i to onanajbardziej bolała. Po pięciu minutach Maciek skończył przemywaćrane i zrobił to ci z wcześniejszą czyli zabandażował- No ikoniec.

-Dzięki

-Nie ma za co kochanie- powiedział idał mi buziak w policzek,- Chodź się przebierzesz. Te ciuchy i takpujdą na śmieci.

-Wstać nie moge geniuszu, zaśmiałamsię

-To ci pomoge- powiedział z uśmiechem.Podszdł do mnie i wzioł że tak to ujme „Pod Pachę",Podprowadził mnie do szafki a ja zdrową ręką wyciągnęłamświerzą piżamę. Potem pokuśtykałam z pomocą Maćka do łaziękii znowu wraz z jego pomącą się przebrałam.- Dobra ale do sypialnito już cię zaniose bo widzę że już nie dajesz rady słońce-powiedział. W ostateczności się zgodziłam, Maciek wzioł mnie naręce i zaniósł do pokoju gdzie mnie położył na łóżku iprzykrył kołdrą a sam położył się obok i mnie przytulił

-Kocham cię wiesz?- spytałam gowtulona w jego klatkę piersiową.

-Wiem ja ciebie też kochana, ja ciebieteż- powiedział poczym przytulił mnie jeszcze bardziej.

-Nie jesteś zły że tam poszłam? Ito bez twojej wiedzy?

-Na początku troche się wkurzyłem żemi nie powiedziałaś ale potem jak zobaczyłem w jakim jesteśstanie to nie potrafiłem się na ciebie gniewać wiesz? Jakoś taknagle cała złość ze mnie uleciała i zastąpiła ją troska ociebie. Wyglądałaś jak siedem nieszczęść wiesz- zaśmiał się

-Wiem to, dziewczyna z nożem w kolaniei rozcięciem na ramieniu, cała we krwi i to nie swojej plusśmiejąca się. To można wytłumaczyć jedynie obłąkaniem XD-powiedziałam ze śmiechem

-Racja, Dobra idź już spać, a ijutro nie idziesz do szkoły bo w takim stanie to ja cię nie puszczęprzez najbliższy miesiąc- powiedział, ja tylko się w niegowtuliłam i odpłynęłam w objęcia Morfeusza


Rozdział!! Kto się cieszy bo janie! Pisałam to do północy ale wstawiłam to rano bo rodzice minie pozwolili urzyć laptopa, wogule dziś (Jutro dla mnie) Będziejeszcze jeden rozdział!! Dlaczego? Otóż dlatego że znów dostałamnominacje do tego parszywego przedsięwzięcia ;-; Dobra ja idę spaćbo już mnie gałki oczne bolą i literek z leksza nie rozpoznaje XD

Bajo!!!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro