Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

*Perspektywa Dominiki*

Obudziło mnie słońce.

-Maciek wyłącz słońce guzikiem drzemka- wymamrotałam

-Nidyrydy kochanie, słońca nie da się wyłączyć- odpowiedział sennie Maciek

-Pfff to zasłonie okno żaluzją- powiedziałam, chciałam wstać ale zapomniałam że mam rozciętą rękę i upadłam powrotem na łóżko- Fuck

-Co się stało?- spytał Maciej

-Zapomniałam że mam ranę w ręce i z leksza nie wstanę- odparłam i zrezygnowana upadłam na łóżko tuż obok Rembola.

-Ja zasłonie okno a ty leż i wypoczywaj- powiedział i pocałował mnie w czoło po czym wstał i zasłonił okno roletą.

-Dzięki- odpowiedziałam i odwróciłam się tak żeby słońce mnie nie reziło (XD) i chciałam pójść dalej spać ale przeszkodził mi Maciek który przytulił mnie od tyłu i położył swoją głowę pomiędzy moim ramieniem a szyją.

-Opowiesz mi co się stało wczoraj? No wsumie to dziś ale wiesz o co mi chodzi

-Trzy proste słowa Antony Is Dead. Wkońcu mamy tego dziada z głowy kochanie- wymamrotałam

-No to git- powiedział i bardziej wtulił się we mnie i zasnoł. Ja próbowałam też zasnąć ale Jasiek wpadł do nas do pokoju i zaczoł drzeć ryja

-Ludzie śniadanie na stole!!

-Jeszcze pięć minut mamo- wymamrotaliśmy równocześnie z Maćkiem

-Awwww jak wy słodko razem wyglądacie- powiedział- Aż chyba wam zrobie wam zdjęcie

-A tylko spróbuj to cię zabije pogroziłam Jankowi

-Dobra spokojnie, ale chodźcie na śniadanie bo zaraz wam Kiślu wszystko zje.

-Dobra idż ja go obudze

-Spoko- odpowiedział i wyszedł z pokoju a ja odwróciłam się przodem do mojego chłopaka

-Maciek słońce wstajemy- powiedziałam i przeczesałam jego włosy ręką.

-Jeszcze chwile- wymruczał mi do ucha. Odsunełam się troche od niego i pocałowałam go w usta. Chwila bez reakcji a potem oddał pocałunek- Tak to ja mogę się budzić codziennie- powiedział po otwarciu oczu.

-Dobra wszystko git ale Rafał nam zaraz wszystko zje i co będziemy jeść na śniadanie?

-No to wstajemy- powiedział z entuzjazmem

-Ty się tak nie ciesz bo musisz mi jeszcze pomóc zejść na dół Mordko- powiedziałam

-Pfff to ci pomogę. Chodź!- powiedział i wzioł mnie na ręce

-Wiesz że miałeś mi pomóc dojść do kuchni a nie mnie tam zanieść?- spytałam ze śmiechem

-Wiem ale po co chodzić skoro mogę cię zanieść?- spytał z uśmiechem

-Dobra poddaje się. Nieś mnie Milordzie!- powiedziałam po czym chciałam rozłożyć ramiona ale mi nie wyszło XD zdrowe ramię miałam przyciśnięte do klatki piersiowej Maćka a chore miałam zwisające XD

-Dobrze Milordino- zaśmiał się i zaczoł iść w strone drzwi. Zeszliśmy po schodach i weszliśmy do jadalni gdzie wszyscy jedli śniadanie, wszystkie spojrzenia skierowały się na nas.

-Ej! Dlaczego Domi jest cała w bandażach?!- spytał wystraszony Filip

-A bo jakoś tak wyszło że wylondowałam w tym z powodu pewnego osobnika który już nnie będzie nam przeszkadzal- uśmiechnęłam się na samą myśl że to jest już koniec. (ALE NIE KSIĄŻKI!!!)

-Boże dziecko co ci się stało?!- krzyknęła Pani Rambowiecka wchodząc do jadalni.

-Poturbowałam się troche podczas... wieczornego spaceru- powiedziałam niepewnie.

-Dziś nie ruszasz się z domu i żadnych ale, ja się nią zaopiekuje Maciek a ty idź do szkoły.- powiedziałą mama Maćka i chciała mnie wziąć na ręce.

-Spokojnie proszę pani mogę chodzić ale z pomocą.

-To dlaczego cię Maciek nosi?- spytała

-Bo się uparł że mnie zaniesie Pacan jeden- zaśmiałam się

-Ej! Bo się obraże- powiedział i zrobił mine Ala Foch

-Haha ej nie fochaj się na mnie Mardko- powiedziałam i popatrzyłam się na niego

-Ej nie przy nas zakochańce! My tu jemy śniadanie!- powiedział Staszek

-Sorka- zaśmialiśmy się i Maciek usiadł na krześle a potem posadził mnie sobie na kolanach. Spojrzałam się na niego.

-No chyba nie?- powiedziałam

-Nie ma już miejsca przy stole- odpowiedział z chytrym uśmieszkiem. Rozejrzałam się w poszukiwaniu krzesła i rzeczywiście nie było żadnego.

-Tym razem niech ci będzie ale jutro siadam sama na krześle- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek (No wkońcu zachowują się jak wmiarę normalna para!! 8))

-Mówiłem już że nie przy posiłku- powiedział Staszek

-Znowu Sory- powiedziałam i zaczęliśmy jeść, ja zdrową ręką trzymałam Kanapki które były na śniadanie a tą rozciętą połorzyłam przy brzuchu, Maciek też jedną ręką jadł a drugą trzymał mnie w pasie. To było słodkie :3 Zjedliśmy śniadanie i Maciek z chłopakami pomogli mi przejść do salonu który miałam okupować aż do przybycia Maćka ze Szkoły.

-Dobrze chłopcy ja się teraz nią zajme a wy migiem do szkoły- pogoniła chłopaków Pani Rembowiecka

-Dobrze Prze Pani-Mamo!- Powiedzieli równocześnie po czym Maciek podszedł do mnie i dała całusa w usta

-Do zobaczenia po szkole kochana

-Na razie kochanie- odpowiedziałam z uśmiechem

-Blee...- usłyszeliśmy chórek chłopaków na co się zaśmialiśmy

-Dobra zmykać do szkoły wy nieuki jedne- powiedziałam i za chwile już ich nie było poszli się przygotować do szkoły- Dziękuje że Pani pozwala nam tutaj zamieszkac na jakiś czas- zwruciłam się do mamy Maćka

-Ależ nie ma za co kochana! A tak wogule to mów mi Mamo lub Margaret (To palnełam XD Nie wiem jak ma na imie mama Macieja 8))

-Dobrze- powiedziałąm z uśmiechem

-A teraz opowiedz mi co się tak naprawde stało tej nocy- powiedziała Margaret i usiadła naprzeciwko mnie na fotelu, ja siedziałąm na kanapie.

-Wsumie to nic ważnego (Ta jasne :/) Zakończyłam coś co zaczeło się dawno temu- powiedziałam miło

-I to cię tak pokiereszowało? Czy ty byłaś w jakimś gangu?- spytała z lekkim strachem Mama Maćka

-Coś w tym rodzaju, na początku był to gang ale potem poszliśmy pod skrzydła żądu i załatwialiśmy za nich nie zakończone sprawy oraz zabijaliśmy dla nich na zlecenie.- powiedziałam nie pewnie

-Podlegaliście rządowi?- dopytywała się kobieta

-Tak ale nie polskiemu, podlegaliśmy rządowi FBA

-To duże zobowiązanie, w wieku ilu lat założyliście ten „Gang"?

-Wie pani to są informacje poufne ale skoro to wszystko już skończone, mogę pani odpowiedzieć na kilka pytań. Gang założyliśmy w wieku 14-17 i 16 lat

-Aż tyle razy?!

-Nie po prostu prawie każdy był w innym wieku.

-Ile was tam było?

-Na początku sześcioro a od dwóch lat pięcioro.

-Co się stało z szustym?

-Oszalał a jako że byłam prawą ręką musiałam go zabić żeby nie krzywdził niewinnych ludzi.

-Musiało ci być cięszko

-Miałam depresje i nie odzywałam się do ekipy przez dwa lata, aż do teraz- powiedziałam wspominając ostatnie dwa lata.

-Dobra nie wnikam w dalszą historie bo widze że to słaby temat do rozmów, powiedz mi co ci się stało w ramie?

-Ten szósty mi tam przejechał nożem ale rana na co najmniej 2 cm

-O boże! Pokaż mi to- powiedziała przejęta Margaret i podeszła do mnie po czym zaczeła odwijać bandaż który w nocy zawiązał mi Maciek

-Naszczęście nie doszło do zakażenia

-Na szczęście nie doszło. Kto ci opatrywał te rany?

-Pani wspaniały syn

-Dobrze to zrobił. A co ci się stało w kolano?

-Mój „kochany przyjaciel" wbił mi nóż w kolano- powiedziałam z sarkazmem

-I że cię to nie bolało?!

-Bolało jak diabli ale musiałam go wykończyć- powiedziałam, reszte czasu spędziłyśmy na gadaniu o rurznych rzeczach. Przestałyśmy gadać kiedy chłopcy weszli do domu. Maciek od razu podszedł do mnie i pocałował w usta

-Tęskniłem Księżniczko

-Ja też mój Książę-odpowiedziałam

-O fuuuuu!!! Oni się miziają!- powiedział Kuba na co wszyscy się zaśmiali

Nom jest taki wmiare normalny rozdział. Teraz będziemy się zajmować tym obrazkiem (Jeśli ktoś pamięta) A potem już tylko zaręczyny potem Niewinem co się wydaży 8) Dominika może przyjmie, może nie kto to wie? Kto to wie? A potem kończymy tą książkę :/ No niestety ale kiedyś trzeba ale nie martecie się już mam z trzy pomysły na następną książke!!!!!

Bajo!! ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro