Rozdział 16
*Perspektywa Dominiki*
Obudziło mnie słońce.
-Maciek wyłącz słońce guzikiem drzemka- wymamrotałam
-Nidyrydy kochanie, słońca nie da się wyłączyć- odpowiedział sennie Maciek
-Pfff to zasłonie okno żaluzją- powiedziałam, chciałam wstać ale zapomniałam że mam rozciętą rękę i upadłam powrotem na łóżko- Fuck
-Co się stało?- spytał Maciej
-Zapomniałam że mam ranę w ręce i z leksza nie wstanę- odparłam i zrezygnowana upadłam na łóżko tuż obok Rembola.
-Ja zasłonie okno a ty leż i wypoczywaj- powiedział i pocałował mnie w czoło po czym wstał i zasłonił okno roletą.
-Dzięki- odpowiedziałam i odwróciłam się tak żeby słońce mnie nie reziło (XD) i chciałam pójść dalej spać ale przeszkodził mi Maciek który przytulił mnie od tyłu i położył swoją głowę pomiędzy moim ramieniem a szyją.
-Opowiesz mi co się stało wczoraj? No wsumie to dziś ale wiesz o co mi chodzi
-Trzy proste słowa Antony Is Dead. Wkońcu mamy tego dziada z głowy kochanie- wymamrotałam
-No to git- powiedział i bardziej wtulił się we mnie i zasnoł. Ja próbowałam też zasnąć ale Jasiek wpadł do nas do pokoju i zaczoł drzeć ryja
-Ludzie śniadanie na stole!!
-Jeszcze pięć minut mamo- wymamrotaliśmy równocześnie z Maćkiem
-Awwww jak wy słodko razem wyglądacie- powiedział- Aż chyba wam zrobie wam zdjęcie
-A tylko spróbuj to cię zabije pogroziłam Jankowi
-Dobra spokojnie, ale chodźcie na śniadanie bo zaraz wam Kiślu wszystko zje.
-Dobra idż ja go obudze
-Spoko- odpowiedział i wyszedł z pokoju a ja odwróciłam się przodem do mojego chłopaka
-Maciek słońce wstajemy- powiedziałam i przeczesałam jego włosy ręką.
-Jeszcze chwile- wymruczał mi do ucha. Odsunełam się troche od niego i pocałowałam go w usta. Chwila bez reakcji a potem oddał pocałunek- Tak to ja mogę się budzić codziennie- powiedział po otwarciu oczu.
-Dobra wszystko git ale Rafał nam zaraz wszystko zje i co będziemy jeść na śniadanie?
-No to wstajemy- powiedział z entuzjazmem
-Ty się tak nie ciesz bo musisz mi jeszcze pomóc zejść na dół Mordko- powiedziałam
-Pfff to ci pomogę. Chodź!- powiedział i wzioł mnie na ręce
-Wiesz że miałeś mi pomóc dojść do kuchni a nie mnie tam zanieść?- spytałam ze śmiechem
-Wiem ale po co chodzić skoro mogę cię zanieść?- spytał z uśmiechem
-Dobra poddaje się. Nieś mnie Milordzie!- powiedziałam po czym chciałam rozłożyć ramiona ale mi nie wyszło XD zdrowe ramię miałam przyciśnięte do klatki piersiowej Maćka a chore miałam zwisające XD
-Dobrze Milordino- zaśmiał się i zaczoł iść w strone drzwi. Zeszliśmy po schodach i weszliśmy do jadalni gdzie wszyscy jedli śniadanie, wszystkie spojrzenia skierowały się na nas.
-Ej! Dlaczego Domi jest cała w bandażach?!- spytał wystraszony Filip
-A bo jakoś tak wyszło że wylondowałam w tym z powodu pewnego osobnika który już nnie będzie nam przeszkadzal- uśmiechnęłam się na samą myśl że to jest już koniec. (ALE NIE KSIĄŻKI!!!)
-Boże dziecko co ci się stało?!- krzyknęła Pani Rambowiecka wchodząc do jadalni.
-Poturbowałam się troche podczas... wieczornego spaceru- powiedziałam niepewnie.
-Dziś nie ruszasz się z domu i żadnych ale, ja się nią zaopiekuje Maciek a ty idź do szkoły.- powiedziałą mama Maćka i chciała mnie wziąć na ręce.
-Spokojnie proszę pani mogę chodzić ale z pomocą.
-To dlaczego cię Maciek nosi?- spytała
-Bo się uparł że mnie zaniesie Pacan jeden- zaśmiałam się
-Ej! Bo się obraże- powiedział i zrobił mine Ala Foch
-Haha ej nie fochaj się na mnie Mardko- powiedziałam i popatrzyłam się na niego
-Ej nie przy nas zakochańce! My tu jemy śniadanie!- powiedział Staszek
-Sorka- zaśmialiśmy się i Maciek usiadł na krześle a potem posadził mnie sobie na kolanach. Spojrzałam się na niego.
-No chyba nie?- powiedziałam
-Nie ma już miejsca przy stole- odpowiedział z chytrym uśmieszkiem. Rozejrzałam się w poszukiwaniu krzesła i rzeczywiście nie było żadnego.
-Tym razem niech ci będzie ale jutro siadam sama na krześle- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek (No wkońcu zachowują się jak wmiarę normalna para!! 8))
-Mówiłem już że nie przy posiłku- powiedział Staszek
-Znowu Sory- powiedziałam i zaczęliśmy jeść, ja zdrową ręką trzymałam Kanapki które były na śniadanie a tą rozciętą połorzyłam przy brzuchu, Maciek też jedną ręką jadł a drugą trzymał mnie w pasie. To było słodkie :3 Zjedliśmy śniadanie i Maciek z chłopakami pomogli mi przejść do salonu który miałam okupować aż do przybycia Maćka ze Szkoły.
-Dobrze chłopcy ja się teraz nią zajme a wy migiem do szkoły- pogoniła chłopaków Pani Rembowiecka
-Dobrze Prze Pani-Mamo!- Powiedzieli równocześnie po czym Maciek podszedł do mnie i dała całusa w usta
-Do zobaczenia po szkole kochana
-Na razie kochanie- odpowiedziałam z uśmiechem
-Blee...- usłyszeliśmy chórek chłopaków na co się zaśmialiśmy
-Dobra zmykać do szkoły wy nieuki jedne- powiedziałam i za chwile już ich nie było poszli się przygotować do szkoły- Dziękuje że Pani pozwala nam tutaj zamieszkac na jakiś czas- zwruciłam się do mamy Maćka
-Ależ nie ma za co kochana! A tak wogule to mów mi Mamo lub Margaret (To palnełam XD Nie wiem jak ma na imie mama Macieja 8))
-Dobrze- powiedziałąm z uśmiechem
-A teraz opowiedz mi co się tak naprawde stało tej nocy- powiedziała Margaret i usiadła naprzeciwko mnie na fotelu, ja siedziałąm na kanapie.
-Wsumie to nic ważnego (Ta jasne :/) Zakończyłam coś co zaczeło się dawno temu- powiedziałam miło
-I to cię tak pokiereszowało? Czy ty byłaś w jakimś gangu?- spytała z lekkim strachem Mama Maćka
-Coś w tym rodzaju, na początku był to gang ale potem poszliśmy pod skrzydła żądu i załatwialiśmy za nich nie zakończone sprawy oraz zabijaliśmy dla nich na zlecenie.- powiedziałam nie pewnie
-Podlegaliście rządowi?- dopytywała się kobieta
-Tak ale nie polskiemu, podlegaliśmy rządowi FBA
-To duże zobowiązanie, w wieku ilu lat założyliście ten „Gang"?
-Wie pani to są informacje poufne ale skoro to wszystko już skończone, mogę pani odpowiedzieć na kilka pytań. Gang założyliśmy w wieku 14-17 i 16 lat
-Aż tyle razy?!
-Nie po prostu prawie każdy był w innym wieku.
-Ile was tam było?
-Na początku sześcioro a od dwóch lat pięcioro.
-Co się stało z szustym?
-Oszalał a jako że byłam prawą ręką musiałam go zabić żeby nie krzywdził niewinnych ludzi.
-Musiało ci być cięszko
-Miałam depresje i nie odzywałam się do ekipy przez dwa lata, aż do teraz- powiedziałam wspominając ostatnie dwa lata.
-Dobra nie wnikam w dalszą historie bo widze że to słaby temat do rozmów, powiedz mi co ci się stało w ramie?
-Ten szósty mi tam przejechał nożem ale rana na co najmniej 2 cm
-O boże! Pokaż mi to- powiedziała przejęta Margaret i podeszła do mnie po czym zaczeła odwijać bandaż który w nocy zawiązał mi Maciek
-Naszczęście nie doszło do zakażenia
-Na szczęście nie doszło. Kto ci opatrywał te rany?
-Pani wspaniały syn
-Dobrze to zrobił. A co ci się stało w kolano?
-Mój „kochany przyjaciel" wbił mi nóż w kolano- powiedziałam z sarkazmem
-I że cię to nie bolało?!
-Bolało jak diabli ale musiałam go wykończyć- powiedziałam, reszte czasu spędziłyśmy na gadaniu o rurznych rzeczach. Przestałyśmy gadać kiedy chłopcy weszli do domu. Maciek od razu podszedł do mnie i pocałował w usta
-Tęskniłem Księżniczko
-Ja też mój Książę-odpowiedziałam
-O fuuuuu!!! Oni się miziają!- powiedział Kuba na co wszyscy się zaśmiali
Nom jest taki wmiare normalny rozdział. Teraz będziemy się zajmować tym obrazkiem (Jeśli ktoś pamięta) A potem już tylko zaręczyny potem Niewinem co się wydaży 8) Dominika może przyjmie, może nie kto to wie? Kto to wie? A potem kończymy tą książkę :/ No niestety ale kiedyś trzeba ale nie martecie się już mam z trzy pomysły na następną książke!!!!!
Bajo!! ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro