Part XVI
Obudziłam się i rozejrzałam dookoła. Kiedy napotkałam spokojnie śpiącą Arianę poczułam ogromne zażenowanie. W dalszym ciągu nie jestem w stenie uwierzyć, że zrobiłam jej palcówkę doprowadzając ją do orgazmu, co we mnie wstąpiło? Powinnam ją zatrzymać, a nie przejmować inicjatywę.
Wstałam bezszelestnie z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki pobudzający prysznic i ogarnęłam się, czyli zrobiłam delikatny makijaż, uczesałam włosy i ubrałam się. Związałam włosy w kucyka i poprawiłam grzywkę. Schyliłam się żeby założyć białe adidasy, lecz wróciłam się, żeby wziąć Iqos'a.
Zabrałam moją kartę do pokoju i ruszyłam na dół. Minęłam recepcje, na której wisiały zegary wskazujące różny czas na świecie, więc przy okazji spojrzałam na zegar, który wskazywał czas lokalny. 3:30.
Spojrzałam na recepcjonistkę za biurkiem, która posłała mi uśmiech, co odwzajemniłam i ruszyłam do wyjścia z hotelu. Ruszyłam chodnikiem i szłam przed siebie. Po dość długim spacerze, opuściłam bogatą część LA, lecz dalej nie chciałam wracać, ale wschodzące słońce zaczęło mnie oślepiać. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że po drugiej stronie ulicy jest jakiś park.
Przeszłam przez ulice i minęłam wejście do parku. Jestem chyba w biedniejszej części LA, ale jest tutaj też ładnie. Usiadłam na ławce i zaczęłam się przyglądać. Po prawej stronie był śliczny staw z kładką nad nim, bardziej po prawej była jakaś altanka, obok której był mocny spad na dół. Po prawej były praktycznie same drzewa i jakieś krzewy. Od dawna ten park nie widział w sobie ogrodnika, ale może to lepiej? Bardziej ekologicznie.
Posiedziałam tak jeszcze z 20 minut i wstałam wychodząc z parku. Zobaczyłam tabliczkę, że za niecałą milę będzie Venice Beach, więc ruszyłam w tamtym kierunku powolnym tempem wyciągając z torebki papierosa z grzałką. Zaciągnęłam się dymem i przetrzymałam go trochę, żeby nikotyna mogła osiąść się w moich płucach. Wydmuchałam dym i usłyszałam obok siebie mocne hamowanie.
Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam uśmiechniętą Arianę. Skąd ona wiedziała, że tutaj jestem?
-Wsiadaj, musimy przejechać całą Californię - powiedziała uradowana, a ja przymrużyłam oczy. Ona siedziała za kółkiem, czyli umie jeździć. Wsiadłam do samochodu i posłałam jej zawistne spojrzenie.
-Dlaczego mnie okłamałaś? - zapytałam ostro.
-Od razu okłamałaś, to zbyt dużo powiedziane - przyznała i włączyła migacz skręcając w prawo. -Chciałam cię jakoś przekonać do jazdy samochodem i udało mi się - dodała uśmiechnięta i ewidentnie zadowolona ze swojego planu, a ja prychnęłam.
-Gdzie jedziemy? - postanowiłam nie drążyć tematu, na co dziewczyna się uśmiechnęła.
-Naszym pierwszym przystankiem jest Park Narodowy Joshua Tree - wyjaśniła, a ja pokiwałam głową. Zerknęła na mnie, a ja zobaczyłam, że skończyła mi się nikotyna, więc wyciągnęłam wkład i schowałam grzałkę do opakowania. -Nie musisz się przy mnie kryć z fajkami, jaraj sobie ile chcesz - powiedziała i nałożyła na swój nos okulary. -Nie będziesz mogła już tego robić jak wrócimy do domu, będziesz pod stałym nadzorem - wyjaśniła.
-Pod kogo nadzorem? - zapytałam, a dziewczyna na mnie spojrzała.
-Pod nadzorem Vin'a - wyjaśniła, a ja przełknęłam ślinę. - Nie martw się, nic ci nie zrobi. Po prostu jest bardzo opiekuńczy - sprostowała.
-Co mnie łączyło z Vin'em? - zapytałam i spojrzałam na dziewczynę. Przełknęła ślinę i nerwowo spojrzała w moim kierunku.
-Był twoim przyjacielem - powiedziała drżącym głosem, a ja nie zrozumiałam dlaczego. Przed chwilą była tak bardzo radosna, a teraz? Poza tym, moja "relacja" z Vin'em jest dziwna. Nie zachowuje się wobec mnie jak przyjaciel, bardziej jak kochanek.
-Nie mówisz mi całej prawdy - wyrzekłam, a dziewczyna pociągnęła nosem, a ja już byłam pewna, że nie mówi mi wszystkiego. -Kim jest dla mnie Vin? - zapytałam.
-To jest bardzo skomplikowane Sheila - szepnęła. - Ale mogę obiecać, że był twoim przyjacielem i to ogromnym - dodała.
-Ariana, nie wyobrażasz sobie co to znaczy stracić pamięć - powiedziałam szybko spoglądając na dłonie. - Nie wiedzieć z kim się przebywa, nie mieć wspomnień, nie znać samej siebie. Tak jakby ktoś nacisnął guzik "wyczyść". Nie pamiętam nic.
Nagle dziewczyna zjechała na pobocze i zatrzymała się spoglądając na mnie z bólem w oczach.
-Nie wiesz co to znaczy budzić się w środku nocy bez świadomości gdzie się jest, z kim się jest i kim się jest. Nie da się nawet tego opisać - szepnęłam spoglądając na nią. Po policzkach płynęły jej łzy rozmazując makijaż.
-Zdaję sobie sprawę z tego, że okropnie cierpisz, ale ja mogę starać się ci tylko pomóc. Oddałabym wszystko, żebyś odzyskała pamięć, ale nie mogę. Jedyne co mogę, to spędzać z tobą czas i starać ci się przypominać nasze wspomnienia, co właśnie robie - powiedziała. -Już teraz wiem, że będę miała ogromne problemy, że ciebie zabrałam, ale nie mogę patrzeć na twoje cierpienie i dlatego tutaj jesteśmy. Chcę ci pomóc z całego serca - dodała.
Między nami zapanowała cisza, którą przerwała dziewczyna.
-Wczoraj się mnie pytałaś dlaczego nie zatrzymamy się w tamtym hotelu na te 2 tygodnie. Chciałabym tam zostać, bo było tam ślicznie, ale oni teraz tam są - wyjaśniła.
-Kto? - zapytałam nie wiedząc o kim mówi.
-Chłopaki - odpowiedziała.
-Skąd oni mogą to wiedzieć? - zapytałam.
-Mają swoje sposoby - wyjaśniła. - Dlatego cały czas jesteśmy w trasie. -Mam spędzić z tobą czas sam na sam, chcę pokazać, że byłyśmy prawdziwymi przyjaciółkami - szepnęła, a ja spojrzałam w jej załzawione oczy i przytuliłam ją mocno.
-Dziękuję - szepnęłam.
-To ja ci dziękuję - odszepnęłam. -No już koniec tych czułości - powiedziała i zaśmiała się ocierając policzek. Odsunęłam się od niej i posłałam jej uśmiech. -Musimy dzisiaj zwiedzić ten park - przyznała, a ja się zaśmiałam.
Ruszyła z piskiem opon, a ja zrobiłam to co mi poleciła, czyli zapaliłam. Zaciągnęłam się dymem i podałam Arianie żeby pociągnęła bucha.
Podróż minęła nam bardzo miło pomimo słabego początku. Śmiałyśmy się, a Ariana opowiadała mi o naszych głupich przygodach. Jeżeli taka atmosfera ma trwać przez cały nasz wyjazd to mogę nie wracać.
Około 13 Ariana zaparkowała samochód na parkingu, więc wysiadłyśmy z pojazdu. Widok jaki nas otaczał był zachwycający. Wszystkie drzewa wyglądały jak uschnięte, a były żywe. Miały ogromny urok.
Ariana podeszła do przewodnika i przedstawiła nas. Miałyśmy wsiąść do Jeep'a o numerze 9, więc tak też zrobiłyśmy. Był to Jeep akurat na 2 osoby i kierowce, więc byłyśmy w 7 niebie. Kiedy wszystkie samochody były już pełne ludzi ruszyliśmy. Kierowca opowiadał nam o krajobrazach, gdzie co się znajdowało i co najważniejsze opowiadał o historii tego miejsca.
Wycieczka skończyła się kiedy zapanował całkowity zmrok. Ariana dała kierowcy napiwek i poszła zapłacić i podziękować organizatorowi. Ja powolny krokiem skierowałam się w stronę parkingu. Oparłam się o maskę samochodu i spojrzałam w niebo, które była bardzo przejrzyste. Gwiazdy jasno migotały na niebie, a ja uśmiechnęłam się.
Ten dzień absolutnie można uznać za udany. Po 5 minutach przyszła do mnie Ariana i podała mi kluczyki do samochodu ziewając.
-Zmęczona? - zapytałam siadając za kółko odpalając silnik.
-Nawet nie wiesz jak bardzo - przyznała znowu ziewając. -Zatrzymujemy się w Sunnyvale Garden Suites Hotel 29 Palms - przeczytała z telefonu, a ja wbiłam hotel w lokalizację. Nawigacja poinformowała nas o tym, że za 20 minut powinnyśmy być w hotelu.
Na miejsce dojechaliśmy za dziesięć 12, wzięłam nasze bagaże i ruszyłam z ledwo przytomną Arianą na recepcję. Hotel był w stylu country, charakterystyczne napisy, wystrój dodawał temu miejscu jeszcze większy klimat.
Wzięłam numerek od naszego pokoju, a Ariana od razu walnęła się na łóżko i usnęła. Tak, ta dziewczyna usnęła w 2 sekundy. Nie wiem, jak to możliwe, ale okey.
Wyciągnęłam piżamę Ariany i przebrałam ją. Sama ruszyłam do łazienki obmyć się z potu, w końcu cały dzień na słońcu robi swoje. Wymyłam porządnie włosy i nałożyłam na nie odżywkę, a następnie ją spłukałam. Zmyłam makijaż i sama ubrałam się w piżamę.
Dopiero teraz poczułam prawdziwe zmęczenie i jak przyłożyłam policzek do poduszki usnęłam chyba nawet szybciej niż Ariana.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro