Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part XLVIII

Obudził mnie płacz Victor'a, więc szybkim tempem ruszyłam w stronę jego pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam malca, któremu płynęły łzy po policzkach. Pośpiesznie złapałam go za żebra i delikatnie oparłam go o mój bok kołysząc się.

Kciukiem starłam jego łezki i posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił. Nawet nie wiem kiedy jego rączka znalazła się w moich włosach tylko po to żeby je szarpnąć. Wykrzywiłam usta w grymas, a malec zaśmiał się.

-Osz ty mały - powiedziałam z zaciśniętymi oczami i zaczęłam go łaskotać. Chłopiec śmiał się w niebogłosy, na co również się zaśmiałam.

-Dzisiaj idziemy do kościoła - odezwał się głos za mną, a ja pośpiesznie spojrzałam w tamtym kierunku. Uśmiechnięta Livia wzięła swojego synka na ręce i pocałowała jego czoło. -Mama idzie do pracy, a ty skarbie zostaniesz z ciocią Nancy - powiedziała przesłodzonym głosem w stronę dziecka i ponownie pocałowała jego czoło. -Jakby coś się działo to dzwoń - zwróciła się tym razem w moją stronę i wyciągnęła w moją stronę dłoń gdzie znajdowała się żółta karteczka, zapewnie z numerem telefonu.

-Dobrze - potwierdziłam i uśmiechnęłam się.

-Miłego dnia - powiedziała na odchodne, a ja szybko przeskanowałam ją wzrokiem. Ma na sobie idealnie uprasowaną białą koszulę i dopasowaną spódnice za kolano, a na jej stopach były wysokie szpilki, które dawały jej może z 1,75 wzrostu.

Kiedy Livia zniknęła za drzwiami złapałam ponownie jej dziecko i podeszłam do szafy. Dzisiaj zapowiadał się gorący dzień, więc postanowiłam ubrać chłopca w koszulkę z krótkim rękawkiem, która miała na sobie całą ekipe psiego patrolu i granatowe spodenki przed kolano.

Po przebraniu chłopca ruszyłam do kuchni, żeby przygotować mu śniadanie, a w sumie tylko odgrzać, bo Livia zajęła się wszystkim. Po wyciągnięciu kaszki z mikrofali usiadłam koło stoliczka Victor'a i zaczęłam studzić tą papkę.

Po 20 minutach męczarni z karmieniem tego niejadka, który swoją drogą jest cały brudny, tak samo jak ja skończył jeść kaszkę. Złapałam za mokre chusteczki i wytarłam jego buzię oraz resztę jego ciała. Zdjęłam jego ubrania, które były całkowicie brudne i wybrałam komplet z Tomkiem. Spojrzałam na siebie i dostrzegłam, że dalej paraduje w piżamie.

Weszliśmy do salonu, a ja sięgnęłam po moje ubrania do plecaka. Wygrzebałam czarną obcisłą koszulkę z krótkim rękawkiem i do tego czarne rurki. Położyłam Victor'a na kanapie i dałam mu grzechotkę do zabawy. Wykorzystując ten moment w ekspresowym czasie ubrałam na siebie bieliznę i przyszykowane ubrania.

Gotowa do wyjścia z Victor'em spojrzałam za okno i zobaczyłam wgapiającego się obleśnego faceta i skawsiłam minę. Kurwa przecież ja się tutaj przebierałam, a on to widział. Zniesmaczona szybko podeszłam do okna i pośpiesznie je zasłoniłam.

-Chodź Victor, idziemy na spacer - powiedziałam do chłopca wkłądajac go do wózka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro