Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part XIV

Podjeżdżamy taksówką pod salon do wypożyczania samochodów i rozejrzałyśmy się dookoła. Przy zmierzchu Las Vegas wyglądało jeszcze bajeczniej niż w ciągu dnia.

Złapałam za moje torby, Ariana za swoje i ruszyłyśmy do środka salonu.

-Dzień dobry, chciałybyśmy wypożyczyć samochód - powiedziała dziewczyna i zrzuciła ze swoich ramion torby, które z hukiem opadły na podłogę. Położyła na blacie lewe dokumentu i pieniądze, dlaczego one są lewe? - pytałam sama siebie, ale postanowiłam, że wymęczę dziewczynę pytaniami w samochodzie.

Po niecałej godzinie czekanie wreszcie zostałyśmy powiadomione o tym, że samochód już na nas czeka. Wyszłyśmy na zewnątrz ze wszystkimi tobołami i stanęłyśmy przy srebrnym range rover'ze, który był śliczny.

Spojrzałam na dziewczynę, która uśmiechnęła się w podejrzany sposób i zerknęła na mnie.

-Chodź zostawimy rzeczy i pójdziemy gdzieś - szepnęła mi nad uchem otwierając bagażnik. Wrzuciłyśmy do środka nasze rzeczy i ruszyłyśmy do miasta. Spacerowałyśmy między tabunem ludzi dopóki Ariana nie zatrzymała się przed jednym z najpopularniejszych kasyn w Las Vegas.

-Nawet o tym nie myśl - powiedziałam, a dziewczyna przekręciła oczami i pociągnęła mnie do środka.

Załatwiła żetony do gry, a ja spojrzałam na nią jak na debila. Dziewczyna jak gdyby nigdy nic pociągnęła mnie w stronę hazardowego przelicznika, a ja myślałam, że zaraz trzasnę kopytami ze stresu.

Ariana usadziła się wygodnie, a ja dostałam zawału jak zobaczyłam ile wzięła pieniędzy. 100 tysięcy dolarów... skąd ona tyle wzięła?! Spojrzałam na nią zaskoczona, a ona puściła mi perskie oko.

Rozejrzała się dookoła kasyna i jej wzrok przykuł stolik gdzie siedział jakiś starszy mężczyzna z cygarem w garniturze z LV, a za nim stali jego przydupasy, którzy zjadali Arianę wzrokiem mimo tego, że była w zwyczajnej dresowej bluzie.

Po lewej siedział młody mężczyzna i za to przyglądał mi się uważnie i posyłał mi jakieś dziwne spojrzenia. Po prawej siedział mężczyzna w średnim wieku, który chyba już za dużo wypił, bo ledwo trzymał się pionu.

Ariana ruszyła do nich dostojnym krokiem, a ja pokręciłam zdegustowana głową, ona przejebie te pieniądze, to są specjaliści, w każdym bądź razie ruszyłam za nią i patrzyłam na to co robi.

-Dobry wieczór - przywitała się dostojnie i przejechała wzrokiem po wszystkich mężczyznach. -Mogłybyśmy się dołączyć na jedną krótką rundkę? - zapytała słodziutkim głosem.

-Ależ oczywiście drogie panie - przyznał cygarenka i posłał do nas dwóch swoich przydupasów, który odsunęli nam krzesła, jaka kultura.

Przyglądałam się uważnie Arianie, która miała bardzo łagodny wyraz twarzy, wręcz niepozorny.

Kobieta rozdała karty, a ja poczułam jak serce zaraz wypadnie mi z piersi. Gracze zapamiętali swoje karty i położyli ją z powrotem na stolik zaczynając wykładać krążki.

Ariana postawiła 10 tysięcy, Jezu...

Reszta zawodników dała tyle samo i tak aż do 100 tysięcy na głowę. Ktoś krzyknął sprawdzam, więc wszyscy odwrócili karty Ariana miała króla i królową serce, pijany mężczyzna 10 i 9, młody waleta i damę, a pan cygaretka asa i 2. O kurwa...

Otworzyłam szeroko oczy kiedy zobaczyłam, że Ariana wygrała... wygrała 400 tysięcy dolarów.

Spojrzałam na nią zaskoczona, a ona pierwszy raz od początku gry nabrała powagi i wstała od stołu. Zebrała swoje żetony i schowała je do specjalnej sakiewki.

-Dziękuję panom za grę - powiedziała i spojrzała na mnie. -Chodź kochanie - dodała całując mnie w policzek odchodząc od stolika.

Pożegnałam się z mężczyznami, którzy byli zaskoczeni nagłą postawą brunetki, zresztą tak samo jak ja. Co to w ogóle było?

Wyszłyśmy z kasyna, z torbą pełną pieniędzy, a dziewczyna zaczęła piszczeć radośnie.

-Nie wierze, że wygrałam - przyznała i popatrzyła na torbę, którą miała pod pachą.

-Uwierz mi, ja też w to nie wierze- odpowiedziałam dalej będąc w szoku.

-No to teraz możemy pojechać i na pół roku - powiedziała i posłała mi piękny uśmiech. -Chodźmy - dodała ciągnąc mnie za dłoń.

Po 20 minutach byłyśmy z powrotem w salonie samochodowym i położyłyśmy torbę z pieniędzmi na tylnym siedzeniu, a dziewczyna zaczęła kierować się na miejsce pasażera, halo zaraz!

-Ariana co ty robisz? - zapytałam szybko, a ona popatrzyła na mnie niezrozumiale. -Siadaj za kółko - wytłumaczyłam, a dziewczyna zrobiła większe oczy.

-Przecież ja nie umiem prowadzić samochodu - odpowiedziała, a ja westchnęłam zamykając oczy.

-Przecież ja też nie - powiedziałam załamana.

Super, po co wynajmowałyśmy samochód? Mimo, tego, że dzisiaj jechałam samochodem nie czuję, że jestem dobrym kierowcą, albo jakimkolwiek.

-Przecież super prowadzisz - powiedziała podchodząc do mnie. -Co się dzieje? - zapytała kładąc mi dłoń na policzku. -Sheila, co się dzieje? - powtórzyła używając podobno mojego imienia.

-Jestem Nancy - odszepnęłam i otworzyłam oczy, żeby zobaczyć ogromny smutek wypisany na twarzy dziewczyny. -Miałam wypadek samochodowy, przez który teraz nic nie pamiętam - dodałam cały czas patrząc w moje oczy.

-Nie miałaś wypadku, straciłaś pamięć przez coś innego - powiedziała nieobecnym głosem. -Proszę cię, pozwól mi mówić do siebie Sheila - poprosiła złamanym głosem, a po policzku popłynęła jej łza.

Zrobiłam skwaszoną minę, ale skoro mam sobie wszystko przypomnieć to wypadałoby zacząć od imienia, prawda?

-Możesz - szepnęłam, a na twarzy dziewczyny zagościł smutny uśmiech.

-Nie bój się prowadzić, przed twoją amnezją uwielbiałaś jeździć samochodem - powiedziała i spojrzała na miejsce kierowcy. -Chociaż spróbuj - szepnęła wracając wzrokiem z powrotem do mnie.

-Dobrze - przyznałam, a dziewczyna uśmiechnęła się ponownie odsuwając się ode mnie i wyszła przypadkowo na ulicę.

Spojrzała na lewo gdzie pędził samochód i zaczął trąbić. Złapałam Arianę za ramiona i w ostatniej chwili pociągnęłam w moją stronę. Spojrzała mi w oczy i przytuliła mnie.

-Dziękuję - powiedziała przerażona i tym razem odsunęła się tylko chwilę. -Znowu uratowałaś mi życie - powiedziała i ruszyła na miejsce pasażera. Znowu?

Wsiadłam na miejsce kierowcy i spojrzałam na dziewczynę.

-Jak to znowu? - zadałam to pytanie, a ona uśmiechnęła się.

-Nie raz wyciągałaś mnie z opresji - przyznała śmiejąc się bez grama radości. -Jedźmy już - powiedziała zmieniając temat.

-Gdzie my tak w ogóle jedziemy? - zapytałam spoglądając na nią i odpaliłam silnik.

-Mamy tyle kasy, więc mała zmiana planów - przyznała uśmiechając się szeroko. -Kierunek The Peninsula Beverly Hills - powiedziała podekscytowana i wbiła pineske tam gdzie miałyśmy pojechać. Pod hotelem znalazłyśmy się po kilku godzinach i muszę przyznać, że wyglądał przepotężne, jak jakiś zamek.

Weszłyśmy do środka i od razu podszedł do nas recepcjonista, pytając się w czym może pomóc. Ariana zamówiła dla nas najbardziej ekskluzywny pokój hotelowy na jedną noc jaki był. 20 tysięcy za głupi nocleg?! Rozszerzyłam oczy kiedy zobaczyłam ile to kosztowało, a dziewczyna jakby nigdy nic kupiła ten nocleg.

Ale jak weszłyśmy do środka od razu zrozumiałam cenę tego pokoju, był ogromny i przepiękny, a widoku nie dało się opisać słowami. Oparłyśmy się o barierkę i oglądałyśmy jak gwiazdy migotały nad piękną panoramą LA.

-Gdzie jedziemy jutro? - zapytałam, a dziewczyna zaciągnęła się Iqos'em, nie przypuszczałam, że pali.

-Tam gdzie nas powieziesz - odpowiedziała z uśmiechem i wypuściła dym. -Chcesz? - zapytała podając mi dziwnego papierosa. Wzięłam go i porządnie się zaciągnęłam, dobry. Oddałam go właścicielce, a ona pokręciła głową. -Zatrzymaj go, ja i tak miałam wziąć różowego - zapewniła i podała mi granatowe pudełko na iqos'a. Podziękowałam jej, a ona zaciągnęła się nowym papierosem.

-Nie wiem jak ty, ale ja idę się wykąpać, jak chcesz to możesz się dołączyć - powiedziała dwuznacznym głosem i ruszyła do łazienki kręcąc biodrami. Czy ja się jej podobam?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro