Part XIV
Podjeżdżamy taksówką pod salon do wypożyczania samochodów i rozejrzałyśmy się dookoła. Przy zmierzchu Las Vegas wyglądało jeszcze bajeczniej niż w ciągu dnia.
Złapałam za moje torby, Ariana za swoje i ruszyłyśmy do środka salonu.
-Dzień dobry, chciałybyśmy wypożyczyć samochód - powiedziała dziewczyna i zrzuciła ze swoich ramion torby, które z hukiem opadły na podłogę. Położyła na blacie lewe dokumentu i pieniądze, dlaczego one są lewe? - pytałam sama siebie, ale postanowiłam, że wymęczę dziewczynę pytaniami w samochodzie.
Po niecałej godzinie czekanie wreszcie zostałyśmy powiadomione o tym, że samochód już na nas czeka. Wyszłyśmy na zewnątrz ze wszystkimi tobołami i stanęłyśmy przy srebrnym range rover'ze, który był śliczny.
Spojrzałam na dziewczynę, która uśmiechnęła się w podejrzany sposób i zerknęła na mnie.
-Chodź zostawimy rzeczy i pójdziemy gdzieś - szepnęła mi nad uchem otwierając bagażnik. Wrzuciłyśmy do środka nasze rzeczy i ruszyłyśmy do miasta. Spacerowałyśmy między tabunem ludzi dopóki Ariana nie zatrzymała się przed jednym z najpopularniejszych kasyn w Las Vegas.
-Nawet o tym nie myśl - powiedziałam, a dziewczyna przekręciła oczami i pociągnęła mnie do środka.
Załatwiła żetony do gry, a ja spojrzałam na nią jak na debila. Dziewczyna jak gdyby nigdy nic pociągnęła mnie w stronę hazardowego przelicznika, a ja myślałam, że zaraz trzasnę kopytami ze stresu.
Ariana usadziła się wygodnie, a ja dostałam zawału jak zobaczyłam ile wzięła pieniędzy. 100 tysięcy dolarów... skąd ona tyle wzięła?! Spojrzałam na nią zaskoczona, a ona puściła mi perskie oko.
Rozejrzała się dookoła kasyna i jej wzrok przykuł stolik gdzie siedział jakiś starszy mężczyzna z cygarem w garniturze z LV, a za nim stali jego przydupasy, którzy zjadali Arianę wzrokiem mimo tego, że była w zwyczajnej dresowej bluzie.
Po lewej siedział młody mężczyzna i za to przyglądał mi się uważnie i posyłał mi jakieś dziwne spojrzenia. Po prawej siedział mężczyzna w średnim wieku, który chyba już za dużo wypił, bo ledwo trzymał się pionu.
Ariana ruszyła do nich dostojnym krokiem, a ja pokręciłam zdegustowana głową, ona przejebie te pieniądze, to są specjaliści, w każdym bądź razie ruszyłam za nią i patrzyłam na to co robi.
-Dobry wieczór - przywitała się dostojnie i przejechała wzrokiem po wszystkich mężczyznach. -Mogłybyśmy się dołączyć na jedną krótką rundkę? - zapytała słodziutkim głosem.
-Ależ oczywiście drogie panie - przyznał cygarenka i posłał do nas dwóch swoich przydupasów, który odsunęli nam krzesła, jaka kultura.
Przyglądałam się uważnie Arianie, która miała bardzo łagodny wyraz twarzy, wręcz niepozorny.
Kobieta rozdała karty, a ja poczułam jak serce zaraz wypadnie mi z piersi. Gracze zapamiętali swoje karty i położyli ją z powrotem na stolik zaczynając wykładać krążki.
Ariana postawiła 10 tysięcy, Jezu...
Reszta zawodników dała tyle samo i tak aż do 100 tysięcy na głowę. Ktoś krzyknął sprawdzam, więc wszyscy odwrócili karty Ariana miała króla i królową serce, pijany mężczyzna 10 i 9, młody waleta i damę, a pan cygaretka asa i 2. O kurwa...
Otworzyłam szeroko oczy kiedy zobaczyłam, że Ariana wygrała... wygrała 400 tysięcy dolarów.
Spojrzałam na nią zaskoczona, a ona pierwszy raz od początku gry nabrała powagi i wstała od stołu. Zebrała swoje żetony i schowała je do specjalnej sakiewki.
-Dziękuję panom za grę - powiedziała i spojrzała na mnie. -Chodź kochanie - dodała całując mnie w policzek odchodząc od stolika.
Pożegnałam się z mężczyznami, którzy byli zaskoczeni nagłą postawą brunetki, zresztą tak samo jak ja. Co to w ogóle było?
Wyszłyśmy z kasyna, z torbą pełną pieniędzy, a dziewczyna zaczęła piszczeć radośnie.
-Nie wierze, że wygrałam - przyznała i popatrzyła na torbę, którą miała pod pachą.
-Uwierz mi, ja też w to nie wierze- odpowiedziałam dalej będąc w szoku.
-No to teraz możemy pojechać i na pół roku - powiedziała i posłała mi piękny uśmiech. -Chodźmy - dodała ciągnąc mnie za dłoń.
Po 20 minutach byłyśmy z powrotem w salonie samochodowym i położyłyśmy torbę z pieniędzmi na tylnym siedzeniu, a dziewczyna zaczęła kierować się na miejsce pasażera, halo zaraz!
-Ariana co ty robisz? - zapytałam szybko, a ona popatrzyła na mnie niezrozumiale. -Siadaj za kółko - wytłumaczyłam, a dziewczyna zrobiła większe oczy.
-Przecież ja nie umiem prowadzić samochodu - odpowiedziała, a ja westchnęłam zamykając oczy.
-Przecież ja też nie - powiedziałam załamana.
Super, po co wynajmowałyśmy samochód? Mimo, tego, że dzisiaj jechałam samochodem nie czuję, że jestem dobrym kierowcą, albo jakimkolwiek.
-Przecież super prowadzisz - powiedziała podchodząc do mnie. -Co się dzieje? - zapytała kładąc mi dłoń na policzku. -Sheila, co się dzieje? - powtórzyła używając podobno mojego imienia.
-Jestem Nancy - odszepnęłam i otworzyłam oczy, żeby zobaczyć ogromny smutek wypisany na twarzy dziewczyny. -Miałam wypadek samochodowy, przez który teraz nic nie pamiętam - dodałam cały czas patrząc w moje oczy.
-Nie miałaś wypadku, straciłaś pamięć przez coś innego - powiedziała nieobecnym głosem. -Proszę cię, pozwól mi mówić do siebie Sheila - poprosiła złamanym głosem, a po policzku popłynęła jej łza.
Zrobiłam skwaszoną minę, ale skoro mam sobie wszystko przypomnieć to wypadałoby zacząć od imienia, prawda?
-Możesz - szepnęłam, a na twarzy dziewczyny zagościł smutny uśmiech.
-Nie bój się prowadzić, przed twoją amnezją uwielbiałaś jeździć samochodem - powiedziała i spojrzała na miejsce kierowcy. -Chociaż spróbuj - szepnęła wracając wzrokiem z powrotem do mnie.
-Dobrze - przyznałam, a dziewczyna uśmiechnęła się ponownie odsuwając się ode mnie i wyszła przypadkowo na ulicę.
Spojrzała na lewo gdzie pędził samochód i zaczął trąbić. Złapałam Arianę za ramiona i w ostatniej chwili pociągnęłam w moją stronę. Spojrzała mi w oczy i przytuliła mnie.
-Dziękuję - powiedziała przerażona i tym razem odsunęła się tylko chwilę. -Znowu uratowałaś mi życie - powiedziała i ruszyła na miejsce pasażera. Znowu?
Wsiadłam na miejsce kierowcy i spojrzałam na dziewczynę.
-Jak to znowu? - zadałam to pytanie, a ona uśmiechnęła się.
-Nie raz wyciągałaś mnie z opresji - przyznała śmiejąc się bez grama radości. -Jedźmy już - powiedziała zmieniając temat.
-Gdzie my tak w ogóle jedziemy? - zapytałam spoglądając na nią i odpaliłam silnik.
-Mamy tyle kasy, więc mała zmiana planów - przyznała uśmiechając się szeroko. -Kierunek The Peninsula Beverly Hills - powiedziała podekscytowana i wbiła pineske tam gdzie miałyśmy pojechać. Pod hotelem znalazłyśmy się po kilku godzinach i muszę przyznać, że wyglądał przepotężne, jak jakiś zamek.
Weszłyśmy do środka i od razu podszedł do nas recepcjonista, pytając się w czym może pomóc. Ariana zamówiła dla nas najbardziej ekskluzywny pokój hotelowy na jedną noc jaki był. 20 tysięcy za głupi nocleg?! Rozszerzyłam oczy kiedy zobaczyłam ile to kosztowało, a dziewczyna jakby nigdy nic kupiła ten nocleg.
Ale jak weszłyśmy do środka od razu zrozumiałam cenę tego pokoju, był ogromny i przepiękny, a widoku nie dało się opisać słowami. Oparłyśmy się o barierkę i oglądałyśmy jak gwiazdy migotały nad piękną panoramą LA.
-Gdzie jedziemy jutro? - zapytałam, a dziewczyna zaciągnęła się Iqos'em, nie przypuszczałam, że pali.
-Tam gdzie nas powieziesz - odpowiedziała z uśmiechem i wypuściła dym. -Chcesz? - zapytała podając mi dziwnego papierosa. Wzięłam go i porządnie się zaciągnęłam, dobry. Oddałam go właścicielce, a ona pokręciła głową. -Zatrzymaj go, ja i tak miałam wziąć różowego - zapewniła i podała mi granatowe pudełko na iqos'a. Podziękowałam jej, a ona zaciągnęła się nowym papierosem.
-Nie wiem jak ty, ale ja idę się wykąpać, jak chcesz to możesz się dołączyć - powiedziała dwuznacznym głosem i ruszyła do łazienki kręcąc biodrami. Czy ja się jej podobam?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro