Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part XII

Obudziłam się z ogromnym bólem serca i głowy, więc wstałam z łóżka i delikatnie wysunęłam się z ramion mężczyzny, który powstrzymał mnie od strzelenia sobie w głowę.

Wyszłam na palcach z sypialni i weszłam do łazienki. Kiedy zobaczyłam mój dramatyczny wygląd załamałam się.

Cała opuchnięta twarz, oczy całkowicie przekrwione, prawie nie było widać białka, ale za to podkreślała mój mocno zielony kolor tęczówek. Nałożyłam na czerwoną twarz podkład, wklepałam go na całą powierzchnie i ogarnęłam się.

Uczesałam włosy i spięłam je w wysokiego kucyka. Psiknęłam się jakąś mgiełką i weszłam do garderoby. Założyłam na siebie jakieś legginsy i koszulkę, która odsłaniała mi pupę i trochę brzucha.

Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki wody i usiadłam przy wyspie kuchennej i popatrzyłam na zegar, który był wmontowany w piekarnik.

3:30

Włożyłam do ust tabletki na ból głowy popiłam je szklaną wody, następnie odłożyłam ją do zlewu.

Wróciłam na miejsce gdzie siedziałam wcześniej i przymknęłam oczy. Jedyne co teraz chciałam to żeby ten cholerny ból głowy minął.

Kiedy po 10 minutach ból dalej nie przechodził poczułam jak zaczyna robić mi się duszno.

Wstałam z krzesła i chwiejnym krokiem skierowałam się w stronę tarasu. Otworzyłam cicho drzwi i wyszłam na zewnątrz zamykając je za sobą.

Rozejrzałam się po dużej werandzie i moim oczom ukazało się mnóstwo wiklinowych krzeseł, ale mimo wszystko wybrałam schody. Zeszłam 2 schodki w dół i usiadłam na drewnie opierając głowę o barierkę.

Czy to wszystko musi być takie trudne? Co ja tutaj w ogóle robię? Dlaczego oni nie chcą mnie zabić? Może chcą mnie sprzedać? Ale co oni dostaną za taką wywłokę jak ja? Ani złamanego grosza.

Powinnam teraz wstać i zacząć uciekać, ale nie mam siły i chęci. Po mojej poprzedniej ucieczce na pewno zaostrzyli rygor.

Przełknęłam ślinę, kiedy usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach. W salonie zaświeciło się światło i jestem pewna, że osoba, która zbiegła z góry mnie zobaczyła i nie myliłam się, ponieważ po chwili światło zniknęło, a ja usłyszałam otwieranie się drzwi tarasowych.

Po sekundzie poczułam na sobie jakiś miękki materiał, okazało się, że to koc. Spojrzałam na osobę, która mnie przykryła i to był właśnie mężczyzna, który wczoraj mnie uratował z niechybnej śmierci, myślałby kto.

-Dziękuje - szepnęłam i obruciłam się znowu w kierunku ogrodu lecz ku mojemu zdziwieniu białowłosy usiadł koło mnie uśmiechając się.

-Jedno się nie zmieniło - rzekł, a ja spojrzałam na niego, a po chwili on na mnie. -Często przychodziłaś tutaj kiedy musiałaś nad czymś pomyśleć, czyli bardzo często - przyznał mocnym głosem i sam się zaśmiał. Odwróciłam wzrok i spojrzałam w głąb lasu uśmiechając się lekko.

-Dziękuję za wczoraj - przyznałam i ponownie spojrzałam na niego, a on pokiwał głową, spojrzał na swoją dłoń. Nerwowo strzelił palcami i spojrzał na mnie.

-Chodź, przejedziemy się - powiedział posyłając mi uśmiech i wystawiając w moją stronę dłoń, którą niepewnie złapałam. Przez skórę przemknął mi ostry prąd, ale nie zadrżałam, nie mogę okazać już słabości. Wstałam z zimnego schodka i razem pomaszerowaliśmy w nieznaną mi stronę.

Mężczyzna podał mi jakieś buty przed drzwiami, więc posłusznie założyłam je na stopy i zeszłam za nim na dół.

Dotarliśmy do ogromnego garażu i przechodziliśmy między samochodami, aż zatrzymaliśmy się przed przepięknym Jaguarem f-pace, który miał ciemno granatowy kolor.

-To był twój ulubiony samochód, uwielbiałaś nim jeździć - powiedział tak jakby mówił do siebie, nagle wyrwał się z transu i posłał mi smutny uśmiech.

Pociągnął mnie delikatnie w stronę Romy, to właśnie ten, dokładnie ten samochód szukał mnie po mieście, czyli to właśnie on mnie szukał.

Wsiadłam posłusznie do samochodu i od razu zapięłam pasy. Po chwili po mojej prawej znalazł się mężczyzna i odpalił silnik.

Wyjechaliśmy z posesji i mężczyzna ruszył z kopyta. Wyjechaliśmy na asfaltową drogę, a mężczyzna odezwał się do mnie z uśmiechem.

-Chcesz się przejechać? - zapytał, a ja otworzyłam szeroko oczy.

-Przecież ja nawet nie mam prawa jazdy - powiedziałam szybko dalej będąc w szoku jego propozycją.

-Masz prawo jazdy - powiedział spokojnie. -To jak? - zapytał.

-Ostatnim razem jak siedziałam za kierownicą miałam wypadek - odpowiedziałam spoglądając za okno.

Po chwili obraz przestał mi śmigać przed oczami, bo stanęliśmy na poboczu.

-Jak to? - zapytał mężczyzna, a ja popatrzyłam na niego. Chłód w jego oczach wypalał we mnie dziurę, więc przełknęłam szybko ślinę.

-Półtora roku temu miałam wypadek, w którym pokaleczyłam całe ciało stąd te blizny no i straciłam pamięć - szepnęłam. -I nie pamiętam nic sprzed czasu wypadku, kompletnie nic nawet samego wypadku - powiedziałam dalej wpatrując się w zimne niebieskie oczy mężczyzny, które mnie hipnotyzowały i nie mogłam oderwać od niego wzroku, więc przygryzłam wargę i na kilka sekund moje oczy poleciały na wargi białowłosego, które po chwili ułożyły się w łobuzerski uśmiech.

Od razu spaliłam buraka i odwróciłam wzrok.

-Możesz uwierzyć mi na słowo, nie miałaś wypadku, a blizny masz z innego powodu, ale to nie rozmowa na teraz - powiedział i odpiął pasy. -Zawieziesz nas w jedno miejsce - dodał i otworzył drzwi wysiadając, zrobiłam to samo.

Minęłam się z nim przed maską i przez przypadek otarłam się o niego co wywołało mrowienie na moim karku. Co się dzieje?

Usiadłam za kierownicą i dostosowałam wszystko do swojego wzrostu. Zapięłam pasy i popatrzyłam na mężczyznę.

-No to sprzęgło, gaz i do przodu - poradził, a ja poczułam nagłą ekscytację.

Nacisnęłam sprzęgło i dodałam gazu odpuszczając sprzęgło. Po sekundzie dołączyłam się do ruchu, a na moich ustach pokazał się ogromny uśmiech. Nie wiem skąd wiem jak prowadzić samochód, ale białowłosy musiał mieć racje. Niektóre manualne czynności się po prostu pamięta.

Cudowne uczucie prowadzić samochód, po chwili wyjechałam na obwodnicę i jechałam 60 mil po prawym pasie.

-No to teraz pokaż na co cię stać - powiedział białowłosy, te słowa zadziałały na mnie jak płachta na byka. Zmieniłam bieg i dodałam gazu.

Mijałam samochody, aż w końcu skończył się mój rajd kiedy zobaczyłam w tylnym lusterku niebieskie światła, o mój Boże przecież to policja.

-Jedź - polecił mi mężczyzna, a ja popatrzyłam na niego jak na chorego psychicznie.

-Przecież mrugają - szepnęłam przerażona, a on złapał mnie delikatnie za szczękę i spojrzał mi prosto w oczy.

-Jedź, jak za starych, dobrych czasów - szepnął, aż poczułam jego mocno miętowy oddech przez, który poczułam dziwne uczucie w podbrzuszu.

Poczułam jak adrenalina podskoczyła mi w żyłach i dodałam gwałtownie gazu zostawiając za sobą radiowóz.

-Musisz tutaj skręcić - powiedział szybko wskazując na zjazd, a ja dałam po hamulcach i zjechałam z objazdówki spojrzałam na niego z ogromnym uśmiechem, który odwzajemnił, a ja się zarumieniłam, czego mam nadzieję, że nie widać.

-Słodko wyglądasz kiedy się rumienisz - szepnął mi nad uchem, a ja spaliłam jeszcze większego buraka i poczułam się jak w niebie, pierwszy raz w życiu dostałam komplement i to w dodatku od nieznajomego mi człowieka.

Białowłosy poinstruował mnie jak dojechać na miejsce, a ja w dalszym ciągu nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale kilka przecznic dalej zatrzymaliśmy się na panoramie LA ze wschodzącym słońcem.

Wysiadłam z samochodu oczarowana widokiem, a zaraz obok mnie stanął niebieskooki mężczyzna i bardzo delikatnie skręcił moją głowę w stronę jakiegoś muru, gdzie było napisane:

KOCHAM CIĘ, V.

-Ty to napisałaś - szepnął mi nad uchem.

-A kto to V? - zapytałam odsuwając się od mężczyzny.

-To ja - powiedział zakładając kosmyk moich włosów za ucho. - V jak Vin - dodał i przybliżył mnie do siebie.

Nie wiem ile tak staliśmy, ale nie chciałam od niego odchodzić. Wiem, że nie powinnam się tak czuć przy nim, ale czułam się bezpieczna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro