Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part VII

Po niemalże 14 godzinnym locie wylądowaliśmy tak jak powiedział nam pilot na Filipinach.

Oczarowana tym miejscem szybko zeszłam z pokładu, a w twarz uderzył mnie gorący wiatr. Odwróciłam się w stronę Calum'a, który dopiero schodził z pokładu i rozglądał się dookoła.

Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia z lotniska. Szliśmy trzymając się za ręce i od razu z lotniska skręciliśmy w jedną z uliczek i dotarliśmy do pięknego beżowego domku, który miał dach w kształcie kopuły, z widokiem na gwiazdy.

Zaczęłam chodzić zachwycona po domu i rozglądałam się aż głowa chciała mi odskoczyć. Kiedy obeszłam cały dom zaczęłam szukać męża. Zobaczyłam go opierającego się o barierkę patrzącego na zachodzące niebo.

Przytuliłam go od tyłu i pociągnęłam mocny wdech powietrza z bryzą morską. Mężczyzna odwrócił się szybko do mnie i przywarł do mnie ustami. Podrzucił mnie tak żebym mogła oprzeć się o barierkę i sunął po moim ciele rękoma.

Kiedy byłam całkowicie rozebrana mężczyzna przywarł ustami do mojego sutka podgryzając go. Z przyjemności odsunęłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy. Nagle uderzyło mnie jedno wspomnienie.

Siedziałam na belce tarasu i też czułam czyjeś usta na moich piersiach, ale to uczucie było całkowicie inne, wyjątkowe i o wiele bardziej przyjemne, podniecające. Spojrzałam na mężczyznę, który robił mi czary ustami i jedyne co zobaczyłam to białe włosy i niebieskie oczy, w których błyszczało podniecenie, ale i troska.

Wróciłam do rzeczywistości, która była mniej przyjemna, ale w dalszym ciągu dawała mi przyjemność. Nim się zorientowałam Calum też się rozebrał i wbił się na mnie chujem. Jęczałam z przyjemności, która była połączona z bólem, ale starałam się to zbagatelizować i czerpać tylko przyjemność.

Kiedy Calum zaspokoił swoje potrzeby postawił mnie na ziemi i obrócił mnie tyłem do niego, tak że pupę miałam koło jego penisa i podziwialiśmy przepiękny widok. Nie wiem ile tak staliśmy, ale słońce już dawno temu schowało się za horyzontem.

-Dzisiaj bałem się, że cię stracę - szepnął mi nad uchem, a ja spojrzałam na niego. -Myślałem, że ci źli ludzie pozbawią mnie najważniejszej osoby, ciebie - dodał i pocałował mnie delikatnie, nie pamiętam kiedy był aż tak delikatny.

-Nigdzie się nie wybieram - odszepnęłam i przytuliłam się do niego.

-Tak bardzo cię kocham - rzekł patrząc w oddal.

-Ja ciebie też - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.

-Chodź, przejdziemy się - powiedział i podał mi szlafroczek, a sam założył slipki, bo nie lubił chodzić w bokserkach.

Ruszyliśmy wzdłuż plaży i cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Jak dla mnie mogło tak zostać, mogliśmy iść tak cały czas, byle jego zachowanie było właśnie takie. O niczym innym nie marzę jak o tym, żeby być komuś potrzebna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro