Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part IX

Przepełniła mnie ogromna radość kiedy usłyszałam, że będą mnie szukać  gdzie indziej. Ale co ja zrobię? Zabili Calum'a, gdzie ja pójdę?

Słońce już mocno grzało, a ja czułam jak po czole lał mi się zimny pot. Spoglądałam co jakiś czas na taras, sprzątali zwłoki. Umyli taras i schowali ciało Calum'a do czarnego worka i ruszyli z nim nad morze.

Patrzyłam przez szparę co mają zamiar z nim zrobić i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

Wyrzucili go do oceanu, tak po prostu. Jakby był śmieciem. On po prostu był zagubiony i potrzebował pomocy. To wszystko, a oni potraktowali go jak jakiegoś psa.

Mówili sobie, że po tym jak się go pozbędą pojadą na poszukiwania w mieście, ale u mnie w życiu nie ma nawet mowy o gramie szczęścia.

-Ej co to? - zapytał jeden z mężczyzn i podszedł do kratki, którą weszłam.

-Kratka? - wytłumaczył jak debilowi kolejny. Nastała chwila ciszy i po chwili dziewczyna pisnęła.

-Nie ma nawet takiej opcji, nie wejdę tam za Chiny - powiedziała ostro, lecz do niej podszedł "jej chłopak".

-Zrobie w zamian co będziesz chciała - powiedział i zaśmiał się.

-Wszystko? - zapytała po chwili dziewczyna.

-Wszystko - potwierdził mężczyzna.

-W takim razie wejdę tam za maraton filmowy składający się z "Trzech metrów nad niebem", "Ostatniej Piosenki", "Pamiętnika" i "Titanica" - powiedziała, a mężczyzna jęknął, a reszta jego kompanów się zaśmiała, bardzo kurwa śmieszne.

-Zgoda - powiedział, a ja przełknęłam ślinę. Aniele Boży, stróżu mój...

Dziewczyna kucnęła przy kratce i otworzyła ją, lecz sekundę potem się odsunęła.

-Nie ma chuja, że tam wejdę - warknęła i otrzepała kolana z piachu. -Tam jest rój pająków, na pewno jej tam nie ma - zapewniła.

-Dorzucam do tego wszystkiego karmelowy popcorn - powiedział mężczyzna, a dziewczyna westchnęła i przyjęła kolejną próbę wejścia do środka.

-Przecież ja się tutaj nawet nie przecisnę - powiedziała i wróciła się.

-Dasz radę, wierzę w ciebie - szepnął chłopak i klepnął ją w tyłek.

-Jeszcze raz tak zrobisz, a sam się będziesz tam wpychał - syknęła i przepchnęła się przez wejście i kierowała prosto na mnie. Kurwa mać.

Wzięłam ogromnego pająka, z którym zdążyłam się zaprzyjaźnić i rzuciłam go na jej twarz. Dziewczyna zaczęła przedpotwornie piszczeć i szybko zawróciła. Dalej kochanie, wywarz to wejście.

Jak na zawołanie dziewczyna rąbnęła twarzą w kratkę i wypadła od razem z całą jego częścią, w tym samym momencie ja wywarzyłam tą ze swojej strony i nikt się nie zorientował, że wykonałam tą czynność.

Dziewczyna piszczała jeszcze przez długi czas trzęsąc się, a ja wstałam i biegiem, na ile pozwalały mi tylko gwoździe ruszyłam w stronę miasta.

Kuśtykając dobiegłam do drogi gdzie stały 3 duże vany, a obok niego stał jeden z mężczyzn paląc papierosa, czy oni sobie ze mnie żartują?

Złapałam z nim kontakt wzrokowy i mężczyzna otworzył szerzej oczy wyrzucając fajkę. To jeden z tych bliźniaków, gwizdnął skupiając uwagę swojego rodzeństwa i współpracowników na sobie, a ja poczułam jak po włosach coś mi chodzi. Złapałam za jeszcze większego pająka i rzuciłam nim w mężczyznę, który zaczął się szamotać zrzucając z siebie zwierzę.

Rzuciłam się biegiem w stronę miasta lecz nie dość, że odcięło mi całkowicie lewą nogę, w której były wbite gwoździe to straciłam czucie w prawej i runęłam na kamienistą ścieżkę. Usłyszałam za sobą bieg ludzi, który zabili mojego męża.

Po chwili poczułam jak jestem wznoszona w powietrze w jakiś rękach, byłam gotowa na upuszczenie mnie na ziemię i skopanie, ale nic takiego nie miało miejsca.

Zostałam położona w samochodzie, a koło mnie usiadła dziewczyna i ku mojemu zdziwieniu zaczęła mnie głaskać po plecach, ale nie mogłam powstrzymać drżeń strachu.

-Nie bój się mnie, przecież to ja Ariana - szepnęła, a w jej oczach stanęły łzy. -Błagam cię, przecież to ja Sheila - mówiła płaczliwym głosem, ale została odsunięta ode mnie.

Poczułam ogromny ból w lewej nodze, ale przynajmniej metalowe gwoździe zostały wyciągnięte z mojego uda, opatrzyli mi nogę, ale nie miałam bladego pojęcia dlaczego jeszcze mnie nie zabili. Po chwili ktoś złapał mnie i podniósł w stylu panny młodej.

Wszedł na pokład prywatnego samolotu i położył mnie na kanapie. Chciał mnie przypiąć, ale odsunęłam się od niego szybko i jak najdalej. Popatrzył na mnie zawiedzony, ale nic nie powiedział tylko odszedł.

Po chwili wszyscy siedzieli już w samolocie, a ja patrzyłam nieufnie na wszystkie nieznane twarze. Kim są ci wszyscy ludzie i czego ode mnie chcą?

Po chwili kapitan odezwał się, że właśnie zaczynamy startować i, że będziemy w Los Angeles za 17 godzin. W Los Angeles?!

Wjechaliśmy na pas startowy i zaczęliśmy startować, a ja poczułam mrowienie w mózgu, ale zignorowałam je, ponieważ często takie mam, ale już za niedługo nie będę czuła tego bólu, w ogóle nie będę niczego czuć.

Wszyscy o czymś rozmawiali, a ja nie mogłam nawet skupić się na czym mówią poprzez narastający ból głowy. Im wyżej się wznosiliśmy tym bardziej zaczynała mnie boleć głowa. Usłyszałam pikanie w mojej głowie, które tylko nasilało się z sekundy na sekundę.

Poczułam jak coś w głowie zaczęło mi wibrować, ale nie miałam bladego pojęcia co to. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wszystko bardzo wyraźnie lecz na czarno-biało, nie widziałam żadnych kolorów, ani nie słyszałam niczego.

Najpierw lewa część ciała zaczęła mi drżeć, a po chwili prawa. Poczułam jak po czole płynie mi pierwsza kropelka potu. Rozejrzałam się po wszystkich i zobaczyłam, że śmieją się z czegoś. Może ze mnie?

Złapałam się za miejsce gdzie czułam wibracje i wydawało mi, że są one prawdziwe. Jakbym miała wczepione coś do mózgu. Niekontrolowanie zaczęła mi się trząść lewa ręka, więc opuściłam ją i złapałam ją prawą dłonią, która również zaczęła mi się trząść.

Po chwili straciłam całkowicie czucie w nogach i poczułam jak rozjechały mi się w różne strony pod dziwnym kontem, tak jakby były z gumy. Straciłam czucie w rękach i zaczęły mi się ona wyginać jak nogi.

Przygryzłam wargę i spojrzałam na dziewczynę bodajże Arianę i przyjrzałam się jej pięknemu wyrazowi twarzy. Po chwili spojrzała na mnie i jej uśmiech od razu wyparował. Wszystko nagle zaczęło dziać się tak jak w filmie. Dziewczyna poderwała się do góry krzycząc coś i podbiegła do mnie.

Zabrała mi z twarzy kosmyki grzywki i odsunęła ją na bok. Poczułam w ustach metaliczny smak krwi. Z nosa zaczęła lać mi się krew, a ja znowu zaczęłam słyszeć tylko, że nie głosy. Stłumiona praca silnika to był pikuś w porównaniu z ogromnym piszczeniem w głowie.

Powoli obraz zaczął mi się rozmazywać, a ostatnie co widziałam, to załzawioną piękną dziewczynę, która nazwała mnie Sheilą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro