Part III
Poczułam jak ktoś zdejmuje mi delikatnie spodnie wraz z majtkami. Otworzyłam oczy i popatrzyłam kto to, to był Calum. Bałam się cokolwiek zrobić, więc tylko patrzyłam na niego. Przypatrywał się moim szramom na plecach i na pośladkach. Zaczął się nagle pochylać nad moimi pośladkami i całować.
Kiedy skończył całować moje plecy odwrócił mnie delikatnie na nie i zaczął całować moją szyję. Zjeżdżał pocałunkami coraz niżej aż dostał do mojego zapięcia od stanika. Zdjął go momentalnie i zaczął ssać moją pierś i drażnić się z sutkiem.
Przepraszam, ale jestem tylko człowiekiem i nie jestem w stanie się powstrzymać od chociaż odrobiny przyjemności.
Nim się zorientowałam wszedł ze mnie powoli, a po sypialni rozległ się mój jęk przyjemności. Calum wbił się w moje usta i przyspieszył ruchy chcąc jak najszybciej nas zadowolić. Kiedy byłam u szczytu oplotłam nogami jego pas i zaczęłam drżeć z przyjemności.
Kiedy wreszcie nadszedł jego orgazm doszedł, ale nie pozwolił mi wykonać tego samego. Sapałam jakbym przebiegła co najmniej maraton, zresztą mężczyzna też. Opadł na moje ciało lecz nie na długo. Złapał mnie w stylu panny młodej i wsadził do jacuzzi. Odpalił bąbelki i sam wszedł do środka. Poziom wody podniósł się do poziomu moich piersi, na co mężczyzna się uśmiechnął.
Przysunął mnie do siebie i bawił się moimi piersiami. Głaskał mnie po plecach, ściskał pośladki co wywoływało u mnie ból, ale wolałam się nie odzywać. Oczywiście jeszcze 2 razy „kochaliśmy się" w jacuzzi i po godzinie wyszliśmy z wody.
Calum wytarł mnie ręcznikiem i podał mi ubrania, które wybrał dla mnie. To była czerwona letnia sukienka, która sięgała mi do połowy ud i miała grube ramiączka. Oczywiście uwydatniała mój dekolt, chyba dużych rozmiarów i opinała mój płaski brzuch oraz duże pośladki.
Ubrałam ją na siebie i uczesałam włosy. Poprawiłam grzywkę i wyprostowałam resztę włosów zaczesując je do tyłu. Zrobiłam delikatny makijaż, który w sumie miał mnie tylko powstrzymywać od ukazywania siniaka na czole i strupa na policzku.
Przejechałam jeszcze tylko krwistoczerwoną pomadką po ustach i byłam gotowa.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam ślicznie ubranego Calum'a w krótkie beżowe spodenki i czarną koszulkę polo. Wyglądał na prawdę bardzo dobrze.
Podszedł do mnie i wręczył mi kwiaty, moje ukochane tulipany, żółte. Podobno przed wypadkiem kochałam te kwiaty. Popatrzyłam na męża i posłałam mu uśmiech.
-Są przepiękne, dziękuje - szepnęłam i stanęłam na palcach, żeby go pocałować.
-Tak piękne jak ty - odszepnął i pogłębił pocałunek. -Przepraszam za wczoraj skarbie - dodał i założył mi kosmyk grzywki za ucho. -Nie wiem co we mnie wstąpiło - brnął dalej w kłamstwo, a ja pokiwałam głową.
-Nic się nie stało - przekonałam, mimo że myślałam całkowicie inaczej, ale jak kiedyś mu zaproponowałam leczenie, żeby zaczął panować nad agresją skończyło się to dla mnie jeszcze gorzej, więc po prostu wolę tak odpowiedzieć.
-Kocham cię - szepnął i znowu mnie pocałował uśmiechając się na końcu.
-Ja ciebie też - rzekłam po tym jak się ode mnie oderwał.
-Zabieram cię na śniadanie - rzekł i pociągnął mnie w stronę drzwi wyjściowych. Wyszliśmy na korytarz i zawołaliśmy windę. Mężczyzna puścił mnie pierwszą jak prawdziwy gentleman, szkoda, że zawsze taki nie jest.
Oparłam się o ścianę windy i pogrążyłam się w myślach. Dlaczego to tak musi wyglądać? Dlaczego Calum nie może być cały czas taki kochany? Dlaczego czerpie przyjemność z mojego cierpienia? Co ja mu takiego zrobiłam? Dlaczego nie pamiętam nic sprzed wypadku? To ostatnie pytanie nurtuje mnie najbardziej.
Niespodziewanie poczułam jak mężczyzna złapał mnie za podbródek i gwałtownie przekręcił moją głowę w jego kierunku. Spojrzałam w jego zimne brązowe oczy i poczułam jak odpływa mi krew z twarzy.
-Nie przygryzaj wargi - warknął ostro, a ja nieświadoma tej czynności puściłam wargę z zębów.
-Dobrze, przepraszam - szepnęłam i wyszłam z windy. Calum nie powstrzymał się przed klepnięciem mnie w pośladek, co spowodowało ogromną fale bólu, ale powstrzymałam syknięcie.
-O czym myślałaś? - zapytał nakładając na swój nos okulary i zaczął mi się przyglądać.
-O tym jak bardzo cię kocham - odpowiedziałam, a na jego ustach pokazał się ogromny łobuzerski uśmiech i złączył nasze usta. Wtargnął językiem w moją jamę i zaczął ją nachalnie badać, nie ukrywając podobało mi się to. Chciałam choć trochę czułości z mężem.
Odciągnął mnie na bok holu i zaczął jeździć dłońmi po mojej talii.
-Nie kuś mnie, bo się nie powstrzymam i zerżnę cię tu przy wszystkich - warknął według jego mniemania seksownie, a dla mnie przerażająco.
Ja po prostu boję się tego człowieka, ale nie mogę od niego odejść. Chcę mu pomóc. Chcę mu pomóc, żeby nauczył się panować nad swoimi emocjami, poza tym zawdzięczam mu życie.
Założyłam okulary przeciwsłoneczne i pociągnął mnie w stronę wyjścia z bloku. Ruszyliśmy słonecznymi drogami Berlina trzymając się za ręce i skierowaliśmy się w stronę centrum. Po 30 minutach byliśmy pod Bramą Brandenburską i Calum kazał mi stanąć koło jednej z kolumn, bo chciał mi zrobić zdjęcie.
Stanęłam tam gdzie mi kazał i uśmiechnęłam się szeroko do aparatu najnowszego iphona 11 pro max. Mężczyzna kiwnął głową, więc ruszyłam z powrotem w stronę męża. Złapał mnie w talii i przycisnął do siebie.
Ruszyliśmy wolniejszym tępem do restauracji, przy okazji podziwiając przepiękne widoki. Weszliśmy do pierwszej lepszej "ekskluzywnej" restauracji i zajęliśmy miejsce przy oknie.
Calum bardzo lubił takie drogie miejsca, ja nie za bardzo. Osobiście wolałabym pojechać na przykład na camping, a on do jakiegoś luksusowego hotelu z 6 gwiazdkami.
Po chwili kelner przyniósł nam menu, za co podziękowałam, a Calum nawet nie spojrzał na kelnera. Nienawidzę takiego traktowania człowieka. Chociażbym miała wszystkie pieniądze tego świata, w życiu nie traktowałabym drugiej osoby jak śmiecia.
Posłałam mu promienny uśmiech, który odwzajemnił i odszedł. Pewnie jest przyzwyczajony to takiego bezdusznego traktowania.
Przejechałam wzrokiem po pięknie wyglądającym menu i zatrzymałam się na jednej propozycji, mianowicie na wegańskie leczo. Brzmi cudownie, trochę dziwna potrawa jak na śniadanie, ale jest już prawie 12.
Kilka minut później podszedł do nas kelner i zapytał o nasze zamówienia.
-Ja zamawiam spaghetti i lampkę białego wina- rzekł Calum nie siląc się na miły ton.
-A dla pani? - zapytał patrząc na mnie miło.
-Ja poproszę wegańskie leczo i wodę niegazowaną - odpowiedziałam z uśmiechem i podałam kelnerowi moją i Calum'a kartę menu.
Poczułam na sobie intensywny wzrok Calum'a, więc zerknęłam na niego. Złapałam za dłoń jego i zaczęłam ją głaskać. Dobra, teraz albo nigdy.
-Kochanie - zaczęłam cichutko i skupiłam na sobie uwagę mężczyzny. -Mogłabym sobie kupić komórkę? - zapytałam łagodnie.
Patrzyłam na jego reakcje i zobaczyłam, jak mężczyzna marszczy brwi i zaciska szczękę, na co nerwowo przełknęłam ślinę.
-Rozmawialiśmy już na ten temat - odpowiedział mi chamsko, a ja zamiast ugryźć się w język dalej brnęłam.
-Nie, nie rozmawialiśmy na ten temat, ty po prostu zakazałeś mi go kupić bez powodu - warknęłam całkowicie zapominając kto przede mną siedzi.
-Nie tym tonem - warknął ostro zaczynając boleśnie wyginać mi dłoń i palce. Jednym krokiem spowodował, że cała pewność siebie całkowicie ze mnie wyparowała. - I nie, nie będziesz miała komórki, nigdy nie będziesz jej miała. Po to jest Frank, jakby coś się działo to poinformuje mnie, a ja kogo będzie trzeba, koniec dyskusji - dodał agresywnie i mocniej ścisnął moją dłoń, aż mi coś chrupnęło. -Rozumiesz? - zapytał obojętnym głosem, a ja poczułam gule w gardle.
-Tak, rozumiem - odpowiedziałam niemalże niesłyszalnie i spuściłam mój wzrok na sukienkę.
Mężczyzna puścił moje dłonie dopiero wtedy, kiedy kelner przyniósł nasze dania i napoje. Zaczęłam rozcierać pod stołem obolałe dłonie i powstrzymać się od łez. Zabraliśmy się za jedzenie pięknie wyglądających potraw. Moje leczo jest po prostu pyszne. Kiedy zjadłam całą porcję popiłam ją wodą i spojrzałam na Calum'a.
Przystojny mężczyzna o mocnej postawie, który tak bardzo mnie przeraża. Chłodne brązowe oczy, które paraliżowały mnie za każdym razem. Cały czas zadaje sobie pytanie dotyczące przeszłości, czy ja go na prawdę pokochałam? Czy ja zgodziłam się na bycie jego żoną przed wypadkiem?
Jakim cudem nie pamiętam niczego z mojej przyszłości? Jakim cudem to jest możliwe?
Z burzy myśli wyrwało mnie coś mokrego na ustach, to był język Calum'a, który domagał się wpuszczenia do środka na co oczywiście mu pozwoliłam. Według mnie to jest ohydne kiedy robi się to w centrum miasta, ale Calum właśnie taki jest. Uwielbia popisywać się w miejscach publicznych okazywać mi miłość przy innych ludziach, a potem lać mnie w swoim apartamencie.
Mężczyzna zapłacił kelnerowi należną sumę, zostawiając dosyć duży napiwek i wyszliśmy z restauracji. Słońce ładnie dogrzewało, co podkreślało że lato zbliża się coraz szybciej. Spacerowaliśmy jeszcze godzinę aż dotarliśmy do parku koło mojej pracy.
Stanęliśmy przy budce z lodami i Calum pozwolił mi wybrać 2 gałki lodów. Moim wyborem oczywiście był sorbet z mango i arbuza, najlepsze smaki na świecie. Podziękowałam mężczyźnie za zakup lodów buziakiem w policzek.
-Chodź, usiądziemy na ławce - powiedział i pociągnął mnie nie zbyt delikatnie w stronę ławki, przez co prawie się wywaliłam, ale w ostatnim momencie złapałam równowagę.
Usiedliśmy na ławce na przeciwko budki z lodami i cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Uwielbiam spędzać czas z Calum'em kiedy jest taki troskliwy, kochany.
Nagle usłyszałam mocne wciąganie powietrza, więc spojrzałam w tamtym kierunku tak samo jak Calum. Moim oczom ukazała się śliczna dziewczyna może w moim wieku z długimi jasnobrązowymi włosami i dużymi brązowymi oczami, w których były łzy.
-Sheila, to na prawdę ty? - zapytała drżącym głosem, a ja nie rozumiałam o co jej chodzi.
Już chciałam jej odpowiedzieć, że się pomyliła, ale poczułam okropnie mocne szarpnięcie. Z prawej dłoni wypadł mi lód, a ja sama upadłam na asfaltowy chodnik zdrapując sobie skórę z kolan jeszcze bardziej niż wczoraj.
Po sekundzie poczułam kolejne szarpnięcie tylko tym razem w górę przez co poleciałam do góry. Calum zaczął biec, a ja starałam się dorównać mu kroku, ale było to ciężkie, biorąc pod uwagę, że nie mam pełnej sprawności.
Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, że już nie ma dziewczyny, ale dalej biegliśmy. Dobiegliśmy pod nasz blok, a ja zdyszana popatrzyłam niezrozumiałym wzrokiem na męża.
-Kim była ta dziewczyna? - wysapałam i spojrzałam w jego oczy, w których pierwszy raz zauważyłam coś więcej niż chłód. Widziałam w nich strach. -Kochanie wszystko w porządku - szepnęłam i złapałam jego policzki. -Jestem obok - dodałam i pocałowałam go delikatnie, a on odwzajemnił pieszczotę, ale pierwszy raz zrobił to delikatnie.
Oplotłam rękami jego ciało i starałam się go uspokoić. Po 5 minutach jego oddech się unormował, więc odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Posłałam mu uspokajający uśmiech i zawołałam windę.
Weszliśmy do apartamentu mężczyzna od razu poszedł do łazienki. Postanowiłam dać mu chwilę na przemyślenia, ale ku mojemu zdziwieniu wrócił po chwili w dłoni trzymając wodę utlenioną, gazę i maść.
Kucnął przede mną i zaczął przelewać moje kolana wodą utlenioną. Trochę piekło, ale jego dotyk był taki czuły, że nie miałam ochoty nawet syknąć. Nałożył mi na kolana maść i pocałował je czule.
Wstał z kolan, usiadł na kanapie i pociągnął mnie na swoje kolana. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam gładzić jego policzki.
-Wszystko w porządku? - zapytałam patrząc spokojnie w jego oczy. Nie dostałam odpowiedzi, ale za to mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i zaczął gładzić po plecach.
-Bałem się, że cię stracę - szepnął, a ja poczułam jak serce mi pęka. Nie chcę, żeby cierpiał.
-Nie stracisz mnie, będę przy tobie - zapewniłam go odsuwając się od niego. Złapałam go za kark i delikatnie zaczęłam go całować. Calum od razu oddał się pieszczocie przez co się uśmiechnęłam. -Chcę się z tobą kochać - szepnęłam odrywając się od jego ust.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - powiedział uśmiechając się łobuzersko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro