Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"I built a Friend!"

Na początku chcę tylko powiedzieć, że jeśli zostałeś oznaczony, możesz od razu przejść na koniec ^^

~☆~

- Hiroto, tylko wróć za chwilkę! - Powiedziała spokojnie Hitomiko, aktualnie sprzątając salon.

- Dobrze! - Odpowiedział radośnie siedmiolatek.

Czerwonowłosy jak zwykle udał się do parku, który znajdował się dwie ulice dalej. O tej porze roku powinno być tam naprawdę pięknie.

I tak było, drzewa rozkwitały, trawa była soczyście zielona, a dookoła nie było za wielu ludzi. W zasadzie nie było chyba nikogo, oprócz Kiyam'y.

Chłopiec w podskokach przemierzał swoją drogę. W pewnym momencie zauważył coś bardzo dziwnego. O ile to "coś" można też nazwać "kogoś". A tego nie był pewny.

Podszedł do "kogoś", który siedział samotnie przy drzewie. Bez słowa przysiadł się naprzeciwko. Przyjrzał się osobie. Był to chłopiec, zielonowłosy, oczy miał zamknięte.

"Śpi?" - Przemknęło Hiroto przez myśl.

Aczkolwiek drugi nie wyglądał jakby spał. W połowie tak, zaś w połowie nie. Jakby ktoś go po prostu tak zostawił, niczym wyłączną zabawkę. I nie włączył do teraz.

- Jak masz na imię? - Zapytał. Zaś odpowiedziała mu głucha cisza. Zaczął się rozglądać, w okolicy nie widział nikogo, kto mógłby być rodzicem chłopca.

Nie to było najdziwniejsze, nie dlatego na początku Kiyama chciał go nazwać "czymś". Wokół chłopca było mnóstwo, po prostu mnóstwo kabelków.

Turkusowooki przejrzał się mu dookoła. Na skrawku bluzy zauważył tylko napis, zapisany malutkimi literkami. "Ryuuji Midorikawa".

- Ja jestem Kiyama Hiroto. - Przywitał się, choć wiedział, że drugi nie usłyszy. - Możesz się odezwać? - Zapytał ze smutkiem.

- Może jakieś bateryjki? Jesteś robocikiem? - Pytał dalej. - Chciałbym, żebyś się odezwał..

Z czystej, ludzkiej ciekawości chciał dotknąć chłopca. By najzwyczajniej zobaczyć co się stanie.

Efekt był taki, że gdy tylko jego drobny palec dotknął ramienia zielonowłosego, od razu odsunął się z odruchu. Został delikatnie porażony prądem. Podobnie jak Midorikawa, którego mini piorunki obkrążyły od razu.

W tym momencie oczy Ryuuji'ego lekko się uchyliły. Były one całkowicie czarne, lecz również bardzo ładne.

- Czyli jednak.. - Mruknął cichutko Hiroto. - Jestem Kiyama Hiroto. - Powtórzył głośniej swoją wcześniejszą formułkę. - A ty Midorikawa Ryuuji, tak?

- Jeśli tak mnie nazywasz, to chyba tak.. - Odpowiedział chłopiec. Można było usłyszeć, jak ledwie powstrzymuje łamany głos.

- Gdzie twoja mama? - Zapytał ponownie Kiyama. Miał wiele pytań do nowopoznanego.

Nie dostał odpowiedzi. Po jego wzroku mógł wnioskować jedno: "Nie wiem".

- Albo.. Chodź, przedstawię cię Hitomiko-neesan i tacie! - Powiedział entuzjastycznie.

- A kto to? - Z niewiadomych przyczyn, zielonowłosy skulił się jeszcze bardziej.

- Um.. Hitomiko-neesan to moja siostrzyczka. Jest starsza i razem z tatą zajmuje się mną, braćmi i siostrami! Poznacie się i na pewno polubicie! - Wyjaśnił z uśmiechem.

Midorikawa tylko pokiwał głową. Wstał na giętkich nogach przyglądając się, jak Hiroto robi to samo.

- Chodźmy! - Czerwonowłosy złapał chłopca za dłoń i ruszył w stronę wyjścia z parku. Przez chwilę patrzył na ich ręce zamyślony. - Nie kopnęło mnie.. - Powiedział po chwili.

- Kto? - Zapytał czarnooki, nie rozumiejąc.

- Prąd. - Odpowiedział krótko.

Szli tak chwilę, Ryuuji co chwila zadawał jakieś specyficzne pytania, na które Hiroto czasem nie umiał odpowiedzieć.

W końcu padło takie, na które odpowiedział jak umiał.

- Kim jestem? Co zrobiłeś, no.. Że jestem?

Hiroto zastanowił się chwilkę. - Jesteś Midorikawa Ryuuji, mój robocik. Tak jakby cię naprawiłem.

- Naprawdę? - Puścił jego dłoń i na nią spojrzał.

- Tak, a teraz chodź, to tam! - Wskazał na budynek tuż przed nimi.

W dość przyjemnej ciszy weszli do środka. Hiroto od razu pokierował się do jednych z drzwi i zapukał. Po chwili drzwi uchyliły się, a w nich stanęła młoda kobieta.

- Hitomiko-san! Spójrz, mam nowego przyjaciela! - Ruchem ręki wskazał na drugiego chłopca.

Kira nic nie odpowiedziała, zakryła dłonią usta przyglądając się Ryuuji'emu. Dopiero po kilku minutowej ciszy zrozumiała sytuację. - Poczekajcie moment, powiem tacie.. - Z tymi słowami ponownie weszła do pokoju.

- Nie wiem o co chodziło.. Ale przedstawię cię innym! - Nadal z uśmiechem pobiegł do salonu.

Zastał tam dwójkę chłopaków. Obaj siedzieli na kanapie, w ciszy. Zapewne byli po niedawno skończonej kłótni. Jednak chłopiec postanowił to zignorować.

- Zbudowałem przyjaciela! - Pochwalił się Hiroto.

- Jak? Gdzie jest? - Zapytał drugi chłopiec o równie czerwonych włosach.

- No tam! Był.. - Z każdym słowem mówił coraz ciszej.

- A.. Jak ma na imię? - Dopytał Fuusuke siedząc obok.

- Ryuuji! Ładne, prawda? - Odrzekł z uśmiechem.

- To przedstawisz nam go potem?

- Oczywiście! Już idę go szukać! - Chłopiec pomaszerował w głąb korytarza.

Nigdzie nie zastał swojego "robocika". Miał wrażenie, jakby Midorikawa wyparował.

- Hiroto, jest już cisza nocna. Idź spać. - Powiedział Saginuma,  widząc go na korytarzu.

- No dobrze.. - Odpowiedział czerwonowłosy i pokierował się do pokoju.

Mido.. Gdzie jesteś?

***

- Dzieci, chodźcie tu do nas. - Powiedział jak zawsze spokojnie "ojciec". Grupa dzieci z radością podeszła do niego i Hitomiko.

- Oto nowy chłopiec, Midorikawa Ryuuji. Mamy nadzieję, że dobrze go przywitacie.

Nie minęła chwila, a koło chłopca stał już czerwonowłosy. - Ale super! Będziemy cały czas razem!

- Chyba.. - Odpowiedział mu drugi.

- Uśmiechnij się! - Dodał z entuzjazmem Kiyama. Jak na zawołanie na twarzy zielonowłosego ukazał się uśmiech.

- Gdzie ty wczoraj poszedłeś? - Dopytywał.

- Pani Hitomiko mnie zabrała na chwilkę, a gdy wróciliśmy to wszyscy spali. - Powiedział cicho i niewinnie Midorikawa. - To mogę poznać tu resztę? - Co prawda, wszyscy już się rozeszli, ale już wczoraj chłopiec chciał poznać kilka osób.

- Pewnie! - Odpowiedział turkusowooki. - Najpierw pogadamy z Fuusuke i Haruy'ą! - Po tych słowach złapał Ryuuji'ego za dłoń i pokierował się na dwór.

- To Reina, a tam Saginuma, obok siedzi Zell. O, jest jeszcze Diam, na pewno się polubicie. Ale najpierw poznam cię z Nagumo i Suzuno, zawsze siedzą razem. Dlatego pewnie łatwo ich znajdziemy. - Tłumaczył Hiroto, co chwila spoglądając kątem oka na chłopca obok.

- Teraz ty po nią idziesz!
- Kiedy to twoja wina, że tam wpadła!
- Może kopnąłem tą piłkę, ale teraz twoja kolej!

- Słyszysz? Tam są! - Powiedział Kiyama, idąc w stronę dwóch chłopców.

- Dlaczego się tak kłócą? - Zapytał nieśmiało Midorikawa.

- Bo są przyjaciółmi, najlepszymi. Zawsze są razem i zawsze się kłócą. - Uściślił czerwonowłosy.

- A my się przyjaźnimy? - Dopytywał czarnooki.

- Oczywiście!

- Ale.. Czy to znaczy, że my też będziemy musieli się kłócić?

- Masz dziwne pytania. - Stwierdził siedmiolatek. - Oczywiście, że nie! Różni przyjaciele mają różne sposoby okazywania przyjaźni!

- Rozumiem.. - Odpowiedział drugi.

"Chyba będę musiał nauczyć mojego robocika jeszcze wieeelu rzeczy." - Pomyślał Hiroto, podchodząc do duetu lodu i ognia.

- Co się znowu stało? - Zapytał.

- Haruya kopnął piłkę i poleciała na podwórko tego strasznego Pana! No i mówi, że ja mam po nią pójść! - Poskarżył się Suzuno.

- Bo teraz twoja kolej! - Dodał wspomniany Haruya.

- Ale Nagumo, przecież to nie wina Fuusu, że tam wyleciała. - Zaczął Hiroto. - Dlatego ja uważam, że to ty powinieneś-- 

- Przepraszam! - Midorikawa właśnie stanął przed drzwiami od domu "strasznego pana", pukając. Nie wiele czekał, a mężczyzna otworzył drzwi. - Chciałem tylko zapytać, czy mogę wejść na ten teren i wziąść piłkę kolegi..

- Ależ oczywiście. - Odpowiedział mu miło starszy.

Ryuuji wziął piłkę i wrócił do Sun Garden.

- I widzisz Haruya? On się nie boi jak ty. - Powiedział Fuusuke, wystawiając wybuchowemu przyjacielowi język.

- Ja się nie bałem! - Odparł oburzony złotooki. - Dziękuję.. - Dodał biorąc swoją piłkę.

- Nie ma za co. - Odpowiedział delikatnie uśmiechnięty Ryuuji.

- To jest Mido, wczoraj wam o nim mówiłem! - Wtrącił się Kiyama.

- A, więc ty jesteś "robocikiem" Hiroto? Miło poznać! - Uśmiechnął się Nagumo.

- Mi też. - Odpowiedział wspomniany.

- Jestem Haruya, a to jakże denerwujący Fuusuke. - Przedstawił ich czerwonowłosy.

- Jestem Ryuuji. - Przywitał się, ni naturalnie, ni sztucznie.

- Kiedyś Hitomiko-neesan mi czytała bajkę, podobno takie robociki-ludzie nazywają się Droidy, lub jakoś podobnie. - Wyjaśnił króciutko z uśmiechem Suzuno.

- To.. Fajnie. - Odezwał się Midorikawa.

- Chłopcy, chodźcie. Jeszcze obiad wam wystygnie! - Zawołała ich właśnie Hitomiko.

***

Minął rok, nic szczególnego się nie działo, tylko Ryuuji od czasu do czasu, raz na kilka miesięcy pytał Hiroto na temat swojego "stworzenia". Zaś Kiyama ledwie umiał odpowiedzieć.

- Um.. Halo, słyszysz mnie? Coś zrobiłem nie tak? - Zapytał dość zmartwiony, blondwłosy chłopiec, stojąc na przeciwko zielonowłosego.

Midorikawa tylko stał z pustym wzrokiem, skierowanym na piłkę w jego dłoniach. Nawet się nie ruszał.

- To jest straszne.. Nie rób mi żartów, proszę.. - Dodał ten sam chłopiec, ze strachem w oczach. - Wszystko w porządku?

- Midori!! - Za chłopcami pojawił się Kiyama, w mnieniu oka stanął przy Ryuuji'm. - Rety, przepraszam, że cię zostawiłem! Myślałem, że przez tą chwilkę nic się nie stanie..

- Co mu się stało?.. - Zapytał zaniepokojony blondyn.

- Jakby ci to powiedzieć.. No.. Droidy czasem się wieszają, najzwyczajniejsze "loading" czy coś w tym stylu.. - Zaśmiał się nerwowo turkusowooki.

- D-Droidy? - Spojrzał na zielonowłosego. - Może.. Nie znam się..

Hiroto bez słowa zaczął machać ręką przed twarzą Midorikaw'y. Postrząsł nim kilka razy, nie wiedząc co ma zrobić. Po kilku minutach, chłopiec się "ocknął". - P-Przepraszam.. - Mruknął.

- Nic się nie stało, to powiesz jak masz na imię? - Zapytał szkarłatnooki, uśmiechając się miło.

- Ryuuji Midorikawa..

- A ty? - Dopytał patrząc na Kiyam'ę.

- Jestem Hiroto Kiyama.

- Na mnie mówcie Aphrodi, każdy mnie tak nazywa. - Uśmiechnął się.

- Śmiesznie wyglądasz w długich włosach.. Jak dziewczynka. - Zaśmiał się uroczo Ryuuji.

- No, bo ja ich nie spinam jak ty.. - Odparł zawstydzony.

- Afuro! Musimy już iść! - Zawołała jakaś kobieta, najprawdopodobniej mama blondyna.

- Oh.. To ja już idę. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy! - Odbiegł z tymi słowami.

***

Chłopcy teraz mieli już po jedenaście lat. Najdziwniejsze jest to, iż dopiero teraz Hiroto zauważył, że odkąd tylko Ryuuji mieszka w Sun Garden, codziennie gdzieś znika z Hitomiko albo Tatą.

- Hiroto.. - Zaczął zielonowłosy, siedząc na gałęzi drzewa. - Naprawdę mnie zbudowałeś?

- Tak! I cieszę się, że to zrobiłem! - Odpowiedział z szerokim uśmiechem.

- W takim razie.. Dziękuję. - Odparł Midorikawa, patrząc na błękitne niebo.

- Mido, dlaczego tak często o to pytasz? - Zapytał Kiyama, po chwili ciszy.

- Bo nie jestem człowiekiem.. Jestem inny.. - Powiedział smutno. - Czasem myślę, że całe moje zachowanie jest zaprogramowane, czy coś.. - Dokończył, a w koncikach jego oczu ukazało się kilka małych łez.

- Nie płacz.. Proszę.. Nie lubię, gdy płaczesz. - Powiedział szczerze turkusowooki. Przytulił swojego przyjaciela. - To nic złego, zawsze będziesz moim robocikiem, zawsze ja będę przy tobie. I nie mam pojęcia, co bym bez ciebie zrobił.

- Dziękuję Hiroto.. Tak bardzo dziękuję.. - Powiedział cichutko.

- Mido.. Wiesz, że zawsze gdy nie ma cię obok, to się martwię?.. Mógłbyś odpowiedzieć mi na jedno pytanie?

- Oczywiście, nie ma problemu. - Odpowiedział drugi, uśmiechając się i wycierając czarne oczka.

- Gdzie zawsze idziesz z Tatą i Hitomiko-neesan? - Zapytał Kiyama, zpuszczając wzrok.

- Nie wiem.. Nie wiem jak to nazwać.. Ale nie musisz się martwić. Wszyscy tam są mili, tylko.. Trochę tam nudno. - Wyjaśnił.

- Mimo to i tak się martwię. - Powiedział szczery do bólu czerwonowłosy.

Midorikawa na te słowa tylko się uśmiechnął.

***

- Tato! Gdzie jest Ryuuji? - Zapytał Hiroto, podbiegając do drzwi, w których stał "ojciec".

Smutny wzrok starszego mężczyzny powędrował na jego córkę, która była z niewiadomych przyczyn również przygnębiona.

- Hiroto.. Jakby ci to wyjaśnić.. - Zaczęła Hitomiko. - Midorikawa.. Ugh.. Zepsuł się? Przykro mi.. - Ledwie jej to przeszło przez gardło. Tylko objęła chłopca, który gdy tylko zrozumiał sens zdania, zalał się łzami.

- Hiro.. Co się stało? - Zapytał zaniepokojony Nagumo, stając obok. Za nim stał Fuusuke, który najwidoczniej też się martwił.

Kiyama bez słowa pobiegł do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

***

Minął kolejny rok. Czerwonowłosy kończył już trzynaście lat. Jakoś pozbierał się od nowa, jednak w sercu czuł pustkę. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego. Może po prostu dalej brakowało mu najlepszego przyjaciela? Kto tam wie..

Usiadł przy małym jeziorku, patrząc na taflę wody. Zawsze przychodził tu z Ryuuji'm.

- Ale dlaczego..? - Zapytał sam siebie. Woda z jeziorka mieszała się z jego słonymi łzami. - Dlaczego..?! - Powtórzył głośniej, uderzając w zieloną trawę.

- Hiroto..? - Usłyszał cichy i spokojny głos za sobą. - Nie wierzę, to naprawdę ty! - Zawołała ta sama osoba, przytulając nastolatka od tyłu.

- Kim ty.. - Turkusowooki zauważył osobę za sobą i sam niedowierzał. - Midori? Ty? Tutaj? Ale.. Jak?!

- No co w tym takiego dziwnego? - Zachichotał zielonowłosy.

- Powiedziano mi, że się zepsułeś.. - Odpowiedział cichutko i smutno.

- Chyba czas, by teraz role się odwróciły, teraz to ja będę ci wszystko wyjaśniać. - Przysiadł się obok.

- Więc.. Czekam. - Powiedział ze spokojem Kiyama.

- Od czego by tu zacząć..  Pamiętasz jak mnie pierwszy raz widziałeś? Uratowałeś mi życie, ponieważ miałem wypadek. Dostałem lekkiej amnezji. Byłem z tym w szpitalu, ale zdiagnozowali tylko porażenie prądem. Dlatego wróciłem już następnego dnia. Lecz.. Już wiem jak wyjaśnić, gdzie wychodziłem z Panią Hitomiko i Tatą. Zabierali mnie do psychologa, bym przestał myśleć, że jestem Droidem.. Nie skutkowało przez kilka lat. W sumie nie chciałem wierzyć, że jestem człowiekiem. Czułem, że to nie prawda. Czułem, jakbym wtedy mniej dla ciebie znaczył.. Starsi stwierdzili, że jak odetniesz ze mną kontakt, to może poskutkuje.. To chyba była prawda. Minął rok, wszystko pamiętam. Jestem człowiekiem. - Nastolatek rozpłakał się, a czerwonowłosy nie wiedział dlaczego. - Czy t-to znaczy, że j-już nie ch-cesz się ze mną p-przyjaźnić? - Zapytał rozpaczliwie, jąkając się przy tym.

- Co? Żartujesz sobie?! Oczywiście, że chcę! Ty nawet nie wiesz, ile ja za tobą płakałem! - Krzyknął turkusowooki. Było to całkowicie szczere.

- Naprawdę..? - Zapytał z nadzieją.

- No oczywiście! Nie wyobrażasz sobie nawet mojego szczęścia! Midori, jesteś tu ze mną! - Wprost rzucił się Ryuuji'emu na szyję, przytulając bardzo mocno. - Jesteś człowiekiem.. Co z tego? To nic nie znaczy, przyjaźnimy się od bardzo dawna i nic tego nie zmieni..

Midorikawa na te słowa delikatnie się zarumienił, również przytulając Hiroto. Był szczęśliwy, że znalazł mu się taki przyjaciel. Taki szczery, tolerancyjny, pomocny.. po prostu prawdziwy.

- Chodźmy! Przecież musimy wszystkim powiedzieć! - Powiedział entuzjastycznie Kiyama. W ułamku sekundy pocałował czarnookiego w policzek, po czym złapał go za rękę i ruszył w stronę Sun Garden.

Przyjaźń? Miłość? Jakie to ma znaczenie? Byle tylko relacja była szczera, tyle wystarczy do szczęścia.

~♡~
No więc, oto taki shocik ^^
Nie chcę dodawać zbyt wiele, mam tylko jedną prośbę. W komentarzu oznaczcie ważną dla was osobę (lub osoby). Niech wiedzą, że wam na nich zależy ^^ Otóż ja także oznaczę kilka osób, które po prostu najzwyczajniej są dla mnie ważne:

- xVarukkisx
- Blondynkaa16
- kenma22
- oraz KattiNatti

To tyle z "ważniejszych". Jest pierwszy dzień wakacji (właściwie, to się kończy) więc życzę wam wspaniałych wrażeń, udanego urlopu od szkoły/pracy i dużo wspaniałych przeżyć, przez te dwa miesiące ^^

A, więc Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro