sixty six
Parę(naście) dni później
JuanCock
06:28
Nie zaspałem!
Jak dojadę to napiszę
Nie zapomnij wstać ;)
Usiadłem w swoim wagonie pod oknem. Nikogo jeszcze nie było co mnie zadowala, bo mogłem na spokojne wybrać miejsce. Pomachałem rodzicom, którzy uznali, że mnie podwiozą na peron, po czym wyciągnąłem słuchawki z kieszeni. Wypuściłem głośniej powietrze widząc, że odplątanie ich zajmie wieki.
- Dzień dobry - do wagonu weszła grubsza pani z dwójką dzieci. Normalnie zajebiście.
- Dobry - odburknąłem starając się coraz szybciej odplątać kabelki. Gruba baba usiadła koło mnie, torby rzuciła na siedzenie obok, a ja czując jej zapach o mało nie zwróciłem śniadania.
- Mamo ja chce usiąść koło okna! - krzyknęła dziewczynka, która wyglądała na jakieś osiem lat.
- Byłem pierwszy! - chłopczyk z wyglądu dziesięcioletni rozłożył się wygodnie na siedzeniu.
- Ale to ja chciałam bardziej tam siedzieć - rozryczała się głośno i wyraźnie przez co mało nie ogłuchłem.
- Och przestań Seokyoon - pogłaskała ją po głowie a ona wydzierała się jeszcze głośniej - Może byś ustąpił miejsca gówniarzu, co?
- Ja? - spytałem, zerkając na nią.
- Nie kurwa, ja - prychnęła, a ja otwarłem szerzej oczy - Spierniczaj z tego siedzenia, bo moja księżniczka chce siedzieć pod oknem.
Grzecznie zsunąłem się młodej z miejsca, bo nie chce być zgnieciony przez fałdy jej mamy. Usiadłem pod wejściem zostawiając pomiędzy mną a chłopczykiem miejsce wolnego. Okno, które zostawiłem otwarte zostało zamknięte, bo 'Moja mała Seokyoon mogłaby się rozchorować' przez co perfumy (a może i nie perfumy) kobiety rozeszły się po całym wagonie jak nie dalej. Przy okazji udało mi się odplątać słuchawki, ale mój telefon miał 5% baterii, więc podłączyłem go do powerbanka a muzyki posłucham później. Czemu nie ładuje telefonu w nocy?
JuanCock
6:47
Kurwa ratuj mnie ;-;
Ile można spaaaaać
Kiedy mi nie odpisał (na co ja liczyłem) rozłożyłem się wygodniej prostując nogi.
- Mógłbyś nie rozwalać się na całe pomieszczenie? I tak już jest mało miejsca, a Yongchan ma klaustrofobię - jej ryk wybił mnie z przysypiania.
Ty zajmujesz całe miejsce wielorybie jeba...
- Tak jasne, przepraszam - zmusiłem się do uśmiechu. Kuknąłem na psp młodego gdzie grał w gta. I to nie tak, że przejmuję się psychiką tego chłopczyka, po prostu ma na fulla włączone krzyki zabijanych ludzi. Szykuję się super godzinna podróż.
Kiedy stanęliśmy na którymś peronie z kolei, a krzyki szanownej młodzieży nie miały końca, wreszcie wszedł do naszego przedziału ktoś wydający się w porządku. Był to starszy mężczyzna, który chyba widział każdą wojnę w tym tą, z Koreą Północną. Mógłbym rzec, że swoją laską sam wygrał z Kim Ir Senem. Wszedł do środka, stanął w drzwiach i rozejrzał się z swoim grymasem na twarzy. Szturchnął mnie laską po kostkach przez co zwróciłem na niego większą uwagę. Jeśli się da.
- Weź się młody przesiądź obok, mam alergię na bachory - o mało nie plunął na ziemię co z jednej strony mnie rozśmieszyło, a z drugiej wyglądał jeszcze straszniej. Większość starszych ludzi wygląda strasznie.
- Co ty powiedziałeś o moich dzieciach? - warknęła kobieta, kiedy znowu się przesiadałem.
- Nic o twoich dzieciach nie powiedziałem, tylko że mam alergię na małe smrody - zaśmiałem się pod nosem - Nie śmiej się, bo ta choroba nie jest zabawna.
- Tak, rozumiem - od razu się uspokoiłem i wyprostowałem. Ten dziadek jednak był straszny i chyba już posłucham muzyki.
- Ty też jesteś od tej orki? - usiadł koło mnie.
- Nie proszę pana - starałem się nie wybuchnąć śmiechem.
- I dobrze, wyprostuj swoje nogi, bo siadną ci kolana jak mi - klepnął mnie w udo, a laską popchał moje nogi przez co się wyprostowały i kopnąłem kobietę.
- Jak mnie nazwałeś stara prukwo? - warknęła kobieta a ja wyciągnąłem telefon i słuchawki.
- Jak byłem w twoim wieku to byłem chudy jak patyk, o jak ten młodzieniec koło mnie - znowu mnie klepnął tym razem w ramię i to całkiem mocno przez co cicho syknąłem.
- A teraz masz chore nogi i masz alergię na dzieci - fuknęła wielce obrażona a ja już podpinałem słuchawki.
- Wolę mieć chore nogi i alergię niż wąchać twój pot spod fałd skóry i tłu... - puściłem muzykę na fulla i zamknąłem oczy aby odizolować się od tych krzyków. Nawet niezbyt załapałem kiedy usnąłem.
Obudziło mnie szturchanie i szarpnięcie za kabel w moim uchu. Otwarłem niechętnie oczy i wymamrotałem:
- Już naprawdę nie mam gdzie się przesiąść, proszę się odwalić - usłyszałem śmiechy.
- Ja tylko bilety do kontroli - zaśmiał się kanar, a ja jeszcze szerzej otwarłem oczy. Poczułem jak moje uszy i policzki robią się gorące.
- Dawaj bilet młody, bo cię wywalą i zrobi się miejsce do przesiadania - zaśmiał się dziadek, znowu mnie szturchając, a ja jeszcze bardziej strzeliłem buraka.
~~
dzieeeeń dooo bryyy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro