Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

sixty six

 Parę(naście) dni później 

JuanCock 
06:28
 Nie zaspałem!

Jak dojadę to napiszę

Nie zapomnij wstać ;)

Usiadłem w swoim wagonie pod oknem. Nikogo jeszcze nie było co mnie zadowala, bo mogłem na spokojne wybrać miejsce. Pomachałem rodzicom, którzy uznali, że mnie podwiozą na peron, po czym wyciągnąłem słuchawki z kieszeni. Wypuściłem głośniej powietrze widząc, że odplątanie ich zajmie wieki.
- Dzień dobry - do wagonu weszła grubsza pani z dwójką dzieci. Normalnie zajebiście.
- Dobry - odburknąłem starając się coraz szybciej odplątać kabelki. Gruba baba usiadła koło mnie, torby rzuciła na siedzenie obok, a ja czując jej zapach o mało nie zwróciłem śniadania.
- Mamo ja chce usiąść koło okna! - krzyknęła dziewczynka, która wyglądała na jakieś osiem lat.
- Byłem pierwszy! - chłopczyk z wyglądu dziesięcioletni rozłożył się wygodnie na siedzeniu.
- Ale to ja chciałam bardziej tam siedzieć - rozryczała się głośno i wyraźnie przez co mało nie ogłuchłem.
- Och przestań Seokyoon - pogłaskała ją po głowie a ona wydzierała się jeszcze głośniej - Może byś ustąpił miejsca gówniarzu, co?
- Ja? - spytałem, zerkając na nią.
- Nie kurwa, ja - prychnęła, a ja otwarłem szerzej oczy - Spierniczaj z tego siedzenia, bo moja księżniczka chce siedzieć pod oknem.

Grzecznie zsunąłem się młodej z miejsca, bo nie chce być zgnieciony przez fałdy jej mamy. Usiadłem pod wejściem zostawiając pomiędzy mną a chłopczykiem miejsce wolnego. Okno, które zostawiłem otwarte zostało zamknięte, bo 'Moja mała Seokyoon mogłaby się rozchorować' przez co perfumy (a może i nie perfumy) kobiety rozeszły się po całym wagonie jak nie dalej. Przy okazji udało mi się odplątać słuchawki, ale mój telefon miał 5% baterii, więc podłączyłem go do powerbanka a muzyki posłucham później. Czemu nie ładuje telefonu w nocy?

JuanCock 
6:47
 Kurwa ratuj mnie ;-;

Ile można spaaaaać

Kiedy mi nie odpisał (na co ja liczyłem) rozłożyłem się wygodniej prostując nogi.
- Mógłbyś nie rozwalać się na całe pomieszczenie? I tak już jest mało miejsca, a Yongchan ma klaustrofobię - jej ryk wybił mnie z przysypiania.
Ty zajmujesz całe miejsce wielorybie jeba...
- Tak jasne, przepraszam - zmusiłem się do uśmiechu. Kuknąłem na psp młodego gdzie grał w gta. I to nie tak, że przejmuję się psychiką tego chłopczyka, po prostu ma na fulla włączone krzyki zabijanych ludzi. Szykuję się super godzinna podróż.

Kiedy stanęliśmy na którymś peronie z kolei, a krzyki szanownej młodzieży nie miały końca, wreszcie wszedł do naszego przedziału ktoś wydający się w porządku. Był to starszy mężczyzna, który chyba widział każdą wojnę w tym tą, z Koreą Północną. Mógłbym rzec, że swoją laską sam wygrał z Kim Ir Senem. Wszedł do środka, stanął w drzwiach i rozejrzał się z swoim grymasem na twarzy. Szturchnął mnie laską po kostkach przez co zwróciłem na niego większą uwagę. Jeśli się da.
- Weź się młody przesiądź obok, mam alergię na bachory - o mało nie plunął na ziemię co z jednej strony mnie rozśmieszyło, a z drugiej wyglądał jeszcze straszniej. Większość starszych ludzi wygląda strasznie.
- Co ty powiedziałeś o moich dzieciach? - warknęła kobieta, kiedy znowu się przesiadałem.
- Nic o twoich dzieciach nie powiedziałem, tylko że mam alergię na małe smrody - zaśmiałem się pod nosem - Nie śmiej się, bo ta choroba nie jest zabawna.
- Tak, rozumiem - od razu się uspokoiłem i wyprostowałem. Ten dziadek jednak był straszny i chyba już posłucham muzyki.
- Ty też jesteś od tej orki? - usiadł koło mnie.
- Nie proszę pana - starałem się nie wybuchnąć śmiechem.
- I dobrze, wyprostuj swoje nogi, bo siadną ci kolana jak mi - klepnął mnie w udo, a laską popchał moje nogi przez co się wyprostowały i kopnąłem kobietę.
- Jak mnie nazwałeś stara prukwo? - warknęła kobieta a ja wyciągnąłem telefon i słuchawki.
- Jak byłem w twoim wieku to byłem chudy jak patyk, o jak ten młodzieniec koło mnie - znowu mnie klepnął tym razem w ramię i to całkiem mocno przez co cicho syknąłem.
- A teraz masz chore nogi i masz alergię na dzieci - fuknęła wielce obrażona a ja już podpinałem słuchawki.
- Wolę mieć chore nogi i alergię niż wąchać twój pot spod fałd skóry i tłu... - puściłem muzykę na fulla i zamknąłem oczy aby odizolować się od tych krzyków. Nawet niezbyt załapałem kiedy usnąłem.

Obudziło mnie szturchanie i szarpnięcie za kabel w moim uchu. Otwarłem niechętnie oczy i wymamrotałem:
- Już naprawdę nie mam gdzie się przesiąść, proszę się odwalić - usłyszałem śmiechy.
- Ja tylko bilety do kontroli - zaśmiał się  kanar, a ja jeszcze szerzej otwarłem oczy. Poczułem jak moje uszy i policzki robią się gorące.
- Dawaj bilet młody, bo cię wywalą i zrobi się miejsce do przesiadania - zaśmiał się dziadek, znowu mnie szturchając, a ja jeszcze bardziej strzeliłem buraka.

~~
dzieeeeń dooo bryyy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro