Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

sixty nine

Koniec końców spałem na kanapie w ubraniach w których byłem, bo nie chciałem hałasować. Obudziłem się przykryty kocem, choć go nie miałem jak szedłem spać. Rozespany rozejrzałem się po pomieszczeniu i zobaczyłem w kuchni Taehyunga. Nucił coś pod nosem, chyba coś gotując. Leniwie wstałem i udałem się do chłopaka.
- O, leń wreszcie wstał - nawet na mnie nie popatrzył, a wiedział, że wszedłem.
- Jaki leń? - prychnąłem, patrząc na Tae.
- Nawet ci się nie chciało z kanapy wstać - fuknął - Mało ważne. Idziemy dzisiaj, prawda?
- Ustalaliśmy wczoraj - uśmiechnąłem się delikatnie, choć i tak wiem, że chłopak tego nie zobaczy.
- Masz, jedz - położył przede mną miskę czymś wypełnioną.
- Co to? Próbujesz mnie otruć? - chwyciłem łyżkę.
- Jasne, siebie przy okazji też - przewrócił oczami zaczynając jeść. Również spróbowałem.
- Wow, powiedziałeś, że nie umiesz gotować - zdziwiłem się.
Chłopak nie odpowiedział, jedynie delikatnie się uśmiechnął.

Niedługo potem wspólnie szliśmy już po chodniku w kierunku miasta. Tae mieszkał w bardziej spokojnej dzielnicy. Wyciszyłem dzisiaj telefon aby nam nie przeszkadzał.
- Hej, Tae - zacząłem, przerywając ciszę - Jest tu gdzieś kawiarnia? Napiłbym się kawy.
- Jest - odpowiedział krótko, skręcając w jakąś uliczkę. Chwilę później wchodziliśmy do kawiarenki. W środku było prawie pusto i nie wiem czy to wina godziny, czy po prostu mało osób tu przychodzi. Taehyung zaprowadził nas w najbardziej oddalony stolik, schowany za jakimś filarem. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, a że stolik był mały, stykałem się kolanami z chłopakiem.
- Co podać? - starsza kobieta  podeszła z notesikiem.
- Dla mnie latte - nie zajrzałem nawet w menu, no cóż.
- Dwa razy latte - dodał Tae, również nie zaglądając do karty. Kobieta odeszła nic nie mówiąc.
- Często bywasz w tym miejscu? - mruknąłem.
- Czasem z Yoongim - wzruszył ramionami.
- Dobrą mają kawę? - rozglądnąłem się dookoła. Kawiarnia była prosta, ale przyjemna dla oka.
- Bardzo dobrą - przerzuciłem wzrok na chłopaka siedzącego przede mną. Miał czerwony nos i policzki od zimna, a ręce trzymał w kupie, pocierając je, aby je ocieplić. W pomieszczeniu było o wiele cieplej niż na polu.
- Dalej ci zimno? - chłopak przytaknął, a ja chwyciłem jego dłonie. Chociaż jego palce były długie, to na wielkość moja dłoń wygrywała. Ścisnąłem je mocno, pocierając.
- Co ty robisz? - mruknął zdziwiony.
- No zimno ci było, nie? - fuknąłem, z delikatnym uśmieszkiem. 
- Kawa - podeszła do nas kelnerka z tacką i chrząknęła całkiem głośno. Niechętnie puściłem Taehyunga, aby kobieta mogła położyć nasze zamówienie i spokojnie odejść. Tae wziął większego łyka i położył ponownie szklankę na stolik. Gdy przełknął napój, jego grdyka poruszyła się znacząco, przez co wziąłem głębszy wdech. Oblizał swoje usta, a ja swoje przygryzłem. Cholera.
- Co się tak patrzysz? - prychnął.
- Czy nic ci się nie dzieje po niej - poczułem jak robi mi się chłodno w dłonie. Jego usta wyglądały, jakby chciały być pocałowane, a ja chce je uszczęśliwić. Co się ze mną dzieje?
- Jak widzisz, żyję - przerwał moje przemyślenia - Czy teraz przestaniesz się patrzeć, bo czuje się dziwnie.
- Wydaje ci się, patrzę się na parę za tobą - wymyśliłem, a Taehyung szybko się odwrócił. Za ten czas, chwyciłem latte, myśląc, jak mogę go pocałować. Biorąc duży łyk, poczułem jak piana została mi na górnej wardze. Jeongguk, to jest to.
- Nikt za mną nie siedzi Jeon - fuknął znowu się odwracając. Odsunąłem od siebie szklankę i udając niewiedzę, zachowałem poważną minę.
- Ślepy jesteś - wzruszyłem ramionami dalej zachowując zimną krew. Tae wybuchnął śmiechem.
- Pobrudziłeś się - wydusił przez śmiech.
- Co? Gdzie? - 'zdziwiłem się', a chłopak pokazał palcem gdzie mam plamę. Udałem, że chce ją zmyć, ale tak na serio nawet jej nie dotknąłem - Już?
- Nie poczekaj - zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jakiejś serwetki. Jak dobrze, że nie ma serwetników na stołach. Dziękuje! - Cholera.
- Co jest? - patrząc na poczynanie chłopaka, on również na mnie spojrzał. Przygryzł swoją wargę i zawiesił wzrok na pianie.
- Chyba nie mam innego wyboru - westchnął i w setną sekundy już czułem jego wargi.

Moja górna warga była w objęciach jego warg. Całował tak cudownie. Miał miękkie wargi, które całowały tak delikatnie. Musiał się dużo całować i być w tym ekspertem. Ja, tak szczerze, całowałem się na tej jedynej imprezie z tego co mówił Jimin. Nawet tego nie pamiętam, była to jakaś przypadkowa dziewczyna i bardzo śmiesznie to wyglądało. Jak dobrze, że tego nie pamiętam.
Taehyung był dla mnie strasznie delikatny i miał tylko zjeść piankę z wargi, a całuje już całkiem długo. Taehyung ruszał naszymi ustami, czasem delikatnie mnie przygryzając. Trzymał swoje dłonie na moich policzkach, a swoimi długimi palcami zahaczał o moje włosy. Oddychanie i całowanie naraz jest ciężkie, więc po chwili już traciłem oddech. Odsunęliśmy się kawałek od siebie, jednak Taehyung dalej miał ręce na mojej twarzy. Patrzył na mnie z delikatnym uśmieszkiem i rumieńcem na twarzy. 
- Już tej pianki nie ma - był szczęśliwy tak samo jak ja.
- Dziękuje - umieściłem swoje dłonie na jego, które były o wiele cieplejsze niż wcześniej.

~~
rozdział 69 i się liżą, to serio przypadek nie ustalałam tego wcześniej serio
6
D
6

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro