sixty nine
Koniec końców spałem na kanapie w ubraniach w których byłem, bo nie chciałem hałasować. Obudziłem się przykryty kocem, choć go nie miałem jak szedłem spać. Rozespany rozejrzałem się po pomieszczeniu i zobaczyłem w kuchni Taehyunga. Nucił coś pod nosem, chyba coś gotując. Leniwie wstałem i udałem się do chłopaka.
- O, leń wreszcie wstał - nawet na mnie nie popatrzył, a wiedział, że wszedłem.
- Jaki leń? - prychnąłem, patrząc na Tae.
- Nawet ci się nie chciało z kanapy wstać - fuknął - Mało ważne. Idziemy dzisiaj, prawda?
- Ustalaliśmy wczoraj - uśmiechnąłem się delikatnie, choć i tak wiem, że chłopak tego nie zobaczy.
- Masz, jedz - położył przede mną miskę czymś wypełnioną.
- Co to? Próbujesz mnie otruć? - chwyciłem łyżkę.
- Jasne, siebie przy okazji też - przewrócił oczami zaczynając jeść. Również spróbowałem.
- Wow, powiedziałeś, że nie umiesz gotować - zdziwiłem się.
Chłopak nie odpowiedział, jedynie delikatnie się uśmiechnął.
Niedługo potem wspólnie szliśmy już po chodniku w kierunku miasta. Tae mieszkał w bardziej spokojnej dzielnicy. Wyciszyłem dzisiaj telefon aby nam nie przeszkadzał.
- Hej, Tae - zacząłem, przerywając ciszę - Jest tu gdzieś kawiarnia? Napiłbym się kawy.
- Jest - odpowiedział krótko, skręcając w jakąś uliczkę. Chwilę później wchodziliśmy do kawiarenki. W środku było prawie pusto i nie wiem czy to wina godziny, czy po prostu mało osób tu przychodzi. Taehyung zaprowadził nas w najbardziej oddalony stolik, schowany za jakimś filarem. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, a że stolik był mały, stykałem się kolanami z chłopakiem.
- Co podać? - starsza kobieta podeszła z notesikiem.
- Dla mnie latte - nie zajrzałem nawet w menu, no cóż.
- Dwa razy latte - dodał Tae, również nie zaglądając do karty. Kobieta odeszła nic nie mówiąc.
- Często bywasz w tym miejscu? - mruknąłem.
- Czasem z Yoongim - wzruszył ramionami.
- Dobrą mają kawę? - rozglądnąłem się dookoła. Kawiarnia była prosta, ale przyjemna dla oka.
- Bardzo dobrą - przerzuciłem wzrok na chłopaka siedzącego przede mną. Miał czerwony nos i policzki od zimna, a ręce trzymał w kupie, pocierając je, aby je ocieplić. W pomieszczeniu było o wiele cieplej niż na polu.
- Dalej ci zimno? - chłopak przytaknął, a ja chwyciłem jego dłonie. Chociaż jego palce były długie, to na wielkość moja dłoń wygrywała. Ścisnąłem je mocno, pocierając.
- Co ty robisz? - mruknął zdziwiony.
- No zimno ci było, nie? - fuknąłem, z delikatnym uśmieszkiem.
- Kawa - podeszła do nas kelnerka z tacką i chrząknęła całkiem głośno. Niechętnie puściłem Taehyunga, aby kobieta mogła położyć nasze zamówienie i spokojnie odejść. Tae wziął większego łyka i położył ponownie szklankę na stolik. Gdy przełknął napój, jego grdyka poruszyła się znacząco, przez co wziąłem głębszy wdech. Oblizał swoje usta, a ja swoje przygryzłem. Cholera.
- Co się tak patrzysz? - prychnął.
- Czy nic ci się nie dzieje po niej - poczułem jak robi mi się chłodno w dłonie. Jego usta wyglądały, jakby chciały być pocałowane, a ja chce je uszczęśliwić. Co się ze mną dzieje?
- Jak widzisz, żyję - przerwał moje przemyślenia - Czy teraz przestaniesz się patrzeć, bo czuje się dziwnie.
- Wydaje ci się, patrzę się na parę za tobą - wymyśliłem, a Taehyung szybko się odwrócił. Za ten czas, chwyciłem latte, myśląc, jak mogę go pocałować. Biorąc duży łyk, poczułem jak piana została mi na górnej wardze. Jeongguk, to jest to.
- Nikt za mną nie siedzi Jeon - fuknął znowu się odwracając. Odsunąłem od siebie szklankę i udając niewiedzę, zachowałem poważną minę.
- Ślepy jesteś - wzruszyłem ramionami dalej zachowując zimną krew. Tae wybuchnął śmiechem.
- Pobrudziłeś się - wydusił przez śmiech.
- Co? Gdzie? - 'zdziwiłem się', a chłopak pokazał palcem gdzie mam plamę. Udałem, że chce ją zmyć, ale tak na serio nawet jej nie dotknąłem - Już?
- Nie poczekaj - zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jakiejś serwetki. Jak dobrze, że nie ma serwetników na stołach. Dziękuje! - Cholera.
- Co jest? - patrząc na poczynanie chłopaka, on również na mnie spojrzał. Przygryzł swoją wargę i zawiesił wzrok na pianie.
- Chyba nie mam innego wyboru - westchnął i w setną sekundy już czułem jego wargi.
Moja górna warga była w objęciach jego warg. Całował tak cudownie. Miał miękkie wargi, które całowały tak delikatnie. Musiał się dużo całować i być w tym ekspertem. Ja, tak szczerze, całowałem się na tej jedynej imprezie z tego co mówił Jimin. Nawet tego nie pamiętam, była to jakaś przypadkowa dziewczyna i bardzo śmiesznie to wyglądało. Jak dobrze, że tego nie pamiętam.
Taehyung był dla mnie strasznie delikatny i miał tylko zjeść piankę z wargi, a całuje już całkiem długo. Taehyung ruszał naszymi ustami, czasem delikatnie mnie przygryzając. Trzymał swoje dłonie na moich policzkach, a swoimi długimi palcami zahaczał o moje włosy. Oddychanie i całowanie naraz jest ciężkie, więc po chwili już traciłem oddech. Odsunęliśmy się kawałek od siebie, jednak Taehyung dalej miał ręce na mojej twarzy. Patrzył na mnie z delikatnym uśmieszkiem i rumieńcem na twarzy.
- Już tej pianki nie ma - był szczęśliwy tak samo jak ja.
- Dziękuje - umieściłem swoje dłonie na jego, które były o wiele cieplejsze niż wcześniej.
~~
rozdział 69 i się liżą, to serio przypadek nie ustalałam tego wcześniej serio
6
D
6
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro