Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

sixty eight

- Czyli mówisz, że jechałeś z tolerancyjnym dziadkiem, śmierdzącym wielorybem, chłopcem z klaustrofobią i homo dziewczynką? - zaśmiał się. Szliśmy do jego domu, który był kawałek od peronu.
- Nie zapominaj o zmęczonych torbach - również się roześmiałem.
- Miałeś lepsze przygody niż ja.
- Daleko jeszcze? - zmieniłem temat.
- To ten - wskazał palcem na śnieżnobiały budynek zaraz na rogu. Miał ogródek i był raczej jednopiętrowy. Nie powiedziałem nic dopóki nie doszliśmy do domu Taehyunga.
- Ale super płot - szedłem z otwartą buzią rozglądając się na boki. Tae zaczął otwierać drzwi kluczem po czym gdy to zrobił, wpuścił mnie do środka.
- Witam w moich skromnych progach - zaśmiał się. W domu było o wiele cieplej niż na dworze przez co mogłem spokojnie ściągnąć kurtkę. Taehyung też to zrobił jednak został w różowej czapce.
- Nie ściągasz czapki? - spytałem. Chłopak zamiast odpowiedzieć pomachał przecząco głową.
- Głodny? - spytał kierując się do kuchni. Zrobiłem to samo kierując się za Taehyungiem.
- Bardzo - odpowiedziałem z uśmiechem, kiedy ten przygotowywał znane mi błyskawiczne zupki.
- Nie mam nic lepszego, nie potrafię do końca goto...
- Ta zupka jest najlepsza, nie martw się - przerwałem mu.
- Nie martwię się - uśmiechnął się i uznajmy, że wcale nie widać na nim zdenerwowania.

- Hej, Taehyung - mruknąłem widząc jak przez to, że trzęsie mu się ręka nie może chwycić makaronu pałeczkami. Spojrzał na mnie niespokojny - Czym się tak denerwujesz?
- Sam nie wiem - odpowiedział szybko, odkładając jednorazowe patyczki na stół.
- Przecież nic ci nie zrobię - zaśmiałem się, jednak dalej był spięty - Oj Taetae, Taetae - swoimi pałeczkami chwyciłem trochę makaronu z miseczki Taehyunga i włożyłem mu do buzi. Ten zdziwiony patrzył na mnie nie ruszając ustami ani nawet nie mrugając. Gestem pokazałem mu żeby zjadł, a on zaskoczony to zrobił.
- No i co, takie to było trudne? - zaśmiałem się, a chłopak delikatnie się uśmiechnął - Jedz sam.
- Dobrze Tato - zaśmiał się, ponownie chwytając za dwa drewienka. Czy przyjaźnie się z fetyszystą?
- Nie jestem taki przygotowany jak ty - uśmiechnąłem się delikatnie - Dzisiaj chce się lenić z tobą, chyba, że coś wymyślisz, ale i tak większość jest zamknięte, tak mi się wydaje.
- Lenienie się mi się podoba - przytaknął.
- Jutro chce pozwiedzać również z tobą - wsiąknąłem ostatnie sznureczki makaronów.
- Okej.
- Pojutrze też coś wymyślimy, na kolejny dzień musimy szykować dom na sylwestra.
- A dużo przygotowałeś na ten sylwester? - mruknął, wstając od stołu aby wyrzucić puste pudełka.
- Bardzo dużo - Taehyung poruszał się zwinnie i pewnie po pomieszczeniu, zupełnie inaczej niż po moim mieszkaniu.
- Chodźmy przed telewizor - umył dłonie i wytarł je w ścierkę.
- Na barbie? - zaśmiałem się.
- Na barbie.

Siedzieliśmy rozwaleni na kanapie oglądając jakąś dramę od paru godzin. Robiła się już godzina wieczorna i naprawdę leniliśmy się cały dzień, jedząc jakieś ciastka, komentując serial i czasem wymieniając się spojrzeniami.
- Nie robiliśmy nic, a czuje się gorzej niż zmęczony - westchnął Tae, kiedy skończyliśmy całą dramę.
- Też - przeciągnąłem się i wstałem na nogi.
- Gdzie idziesz? - rozciągnął się na całej kanapie.
- Do łazienki - chwycił mnie za nadgarstek - Co ty robisz?
- Nie idziesz nigdzie - mruknął, ściskając mój nadgarstek o wiele mocniej.
- Muszę się wyszczać, puszczaj - fuknąłem, próbując wyrwać dłoń, jednak Taehyung był całkiem silny jak na chłopaka o takiej posturze.
- Nie i już - pociągnął mnie, przez co musiałem się delikatnie schylić.
- A założymy się? - wyszczerzyłem się, a chłopak podniósł brwi do góry. Ułożyłem palce na jego brzuchu - Masz łaskotki?
- Nawet nie pró... - nie dokończył, bo zacząłem go gilgotać. Zaczął się wiercić, przez co od razu mnie puścił i mógłbym spokojnie odejść, ale postanowiłem wykorzystać jego łaskotki.
Próbował nawet uciec, ale jako sprytna osoba usiadłem na jego udach okrakiem. Starał się nawet mnie zrzucić, jednak jedną ręką chwyciłem jego dłonie i ścisnąłem nad jego głową. Kiedy czułem, że próbuje się wydostać, chwyciłem go obiema dłońmi.
- Dalej jesteś taki pewny, że nigdzie nie pójdę? - zaśmiałem się, a Taehyung patrzył na mnie z mordem w oczach. Delikatnie ziajał przez otwarte usta, a na jego policzkach formował się uroczy rumieniec. Jego usta wydawały się delikatne i miękkie i strasznie miałem ochotę spróbować czy są słodkie. Przybliżałem się spokojnie do Tae, patrząc prosto w jego oczy, które mówiły, że również tego chcą. Milimetry dzieliły nas od styknięcia, już czułem jego delikatny zapach, już przymykałem oczy, aż nagle zadzwonił mój telefon. Momentalnie się odsunąłem, wyciągając urządzenie z tylnej kieszeni.
- Mama dzwoni - Tae chwycił mnie za przedramię, więc skupiłem na nim uwagę.
- Możesz do niej oddzwonić potem? - błagał z nadzieją w oczach.
- Przepraszam - wyszeptałem, odsuwając się i przykładając telefon do ucha - Tak mamo?
- Mógłbyś chociaż zadzwonić, że dojechałeś, żyjesz, nic ci nie jest - gdybym był koło niej, na pewno widziałbym jak przewraca oczami. Niczym Taehyung teraz.
- Dojechałem, żyje, nic mi nie jest - odpowiedziałem, dalej wlepiając wzrok na Tae. Usiadł na kanapie, chowając twarz w kolanach. Dzięki mamo.
- Wszystko w porządku? Twój głos jest jakiś dziwny.
- Tak, wszystko okej - skłamałem.
- Dobra, nie przeszkadzam w razie czego dzwoń - już to zrobiłaś, co za ironia losu.
- Pa - nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się i ruszyłem do Taehyunga.
- Naprawdę ta rozmowa nie mogła poczekać? - podniósł głowę z wyrzutami. Jego wyraz twarzy był smutny, ale nie płakał.
- Przepraszam Taehyung, moja mama jest nerwowa - podrapałem się po potylicy.
- Trzy razy z trzech ktoś nam przerwał pocałunek - patrzył na mnie smutno.
- Teraz już nikt nam nie przerwie, obiecuje - uśmiechnąłem się, ale Tae nie odwzajemnił uśmiechu. Po prostu wstał, odwracając się tyłem.
- Teraz to ja już nie chce - głos mu się łamał - Wybierz sobie pokój, mój będzie zamknięty.
Jeongguk, zjebałeś.

~~
no zjebał

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro