seventy nine
- Macie ogarnąć dom - Taehyung pogroził palcem dwóm chłopakom, kiedy ubieraliśmy buty.
- Dobrze mamo - zaśmiał się Jimin, salutując.
- Pa chłopakii - wydałem z siebie piskliwy głos, wesoło machając. Wyszliśmy z Taehyungiem z domu, gdzie od razu zawiało chłodem. Jest zima i to całkiem zimna.
- Sprzedadzą ci alkohol? - mruknąłem po chwili.
- A czemu nie mieliby? Jestem pełnoletni - spojrzał na mnie zdziwiony - A nawet jeśli, jest parę zaułków gdzie sprzedają nielegalnie.
- Skąd o tym wiesz? - podniosłem brew do góry.
- A ty nie wiesz gdzie są takie sklepy? - uśmiechnął się.
- Nie potrzebuje takich sklepów - prychnąłem.
- Czyli naprawdę pierwszy raz piłeś całkiem niedawno.
- Myślałeś, że cię oszukałem? - byłem odrobinę niezadowolony.
- Nie brzmiało to wiarygodnie - zaśmiał się.
- A ty niby kiedy zacząłeś pić? - skręcaliśmy w jakieś dziwne uliczki, zapewne aby dojść do sklepu gdzie jest więcej alkoholu niż w zwykłym spożywczym.
- Mało ważne - machnął ręką.
- Chce wiedzieć, powiedz - naburmuszyłem się.
- Naprawdę nie jest to ważne - zmieszał się.
- No proszę - wydąłem dolną wargę.
- Patrz, już jesteśmy koło sklepu - zmienił temat.
- Odpowiedz mi - szturchnąłem go, kiedy wchodziliśmy do sklepu.
- Co kupujemy? Wino? Piwo? Soju? Makgeolli? A może zainwestujemy w Maeshilju? - zignorował mnie.
- Taehyung kurwa - wkurzyłem się.
- Czyli piwo? - nawet na mnie nie patrzył.
- Dobra, kupuj sobie sam, pa - zdenerwowany poszedłem do innego przedziału z zagranicznymi alkoholami. Ciekawie.
- Jeongguk nie obrażaj się o byle gówno - warknął stojąc już za mną.
- Będę się obrażał o co mi się podoba - prychnąłem, nie patrząc nawet na niego.
- Jeongguk - wyszeptał w moją szyję, czyli jeszcze bardziej się zbliżył. Dostałem gęsiej skórki, a chłopak delikatnie cmoknął mnie w kark.
- Z-zostaw mnie - wydusiłem, bo Tae serio mnie podnieca.
- Wiem, że to lubisz - przyssał się do mnie delikatnie kręcąc językiem kółka. Odsunąłem się od niego.
- Tu są kamery Taehyung - przestraszyłem się.
- No i co? - przewrócił oczami - I tak już masz malinkę na karku.
- Co? - otwarłem szerzej oczy i ręką zacząłem dotykać szyi.
- Dobra, jeszcze nie masz, ale będziesz miał zoba...
- Co wy tu robicie? - przestraszyłem się męskiego głosu przez co szybko się odwróciłem. Koło końca alejki stał nie kto inny jak znany mi dziadek z pociągu.
- Huh... Dzień dobry - szybko się ukłoniłem, no bo znam go i głupio byłoby go zignorować.
- Od początku wiedziałem, że jesteście razem! - krzyknął i zaczął do nas kuleć.
- To nie tak... - zaczął Taehyung, próbując się tłumaczyć.
- Nie zaprzeczaj staremu panu, bo wiem lepiej! - klepnął mnie w bark jak zwykle całkiem mocno.
- Ale naprawdę nie jesteśmy z sobą - wystękałem, masując rękę.
- Nie okłamiecie mnie jak ci koloniści w pięćdziesiątym! - burknął - Niby co robiłeś tak blisko jego, co? Głupie gówniarze myślą, że dziadka da się oszukać!
- Nie chcemy pana oszukać - zaprzeczyłem.
- Możesz mi dziadek mówić, a nie 'pan' - spiorunował mnie wzrokiem.
- Dobrze panie... Dziadku - ukłoniłem się przepraszająco.
- Kiedy ślub?
- Co? - głos Taehyunga zrobił się bardziej piskliwszy niż jego normalny niski.
- No ślub! Wszystkie pary się żenią! - znowu zaczął krzyczeć.
- W Korei dwóch mężczyzn nie może się żeni...
- To wyjedziecie, co za problem! - burknął - Zaprosicie mnie, prawda?
- Nie mamy zamiaru się żenić - dziadek chwycił za pierwsze lepsze wino i zaczął iść.
- Co pan... Znaczy dziadek robi? - Taehyung naprawdę był zdziwiony. Ja również, ale ten dziadek od początku wydawał się dziwny także mogłem się tego spodziewać.
Ruszyliśmy za nim, aż dotarliśmy do kasy. Starszy mężczyzna prawie że rzucił butelką i zaczął grzebać w kieszeniach.
- To będzie dziewięćdziesiąt trzy tysiące Won* - powiedziała kasjerka a ja wytrzeszczyłem oczy. Bogaty dziadek, który chce iść na nasz ślub, super.
Zapłacił czym prędzej i chwycił ją swoją trzęsącą się dłonią. Odwrócił się do nas, a ja już przerażony chciałem mdleć.
- Skoro nie chcecie się żenić, to macie prezent teraz.
- Nie możemy tego przyjąć, to za dużo kosztuje proszę Dziadka - zacząłem zaprzeczać.
- Musicie to przyjąć - warknął zdenerwowany, przysuwając mi butelkę bliżej.
- Proszę to zwrócić, naprawdę to bardzo dużo pieniędzy - dodał Taehyung.
- Skoro to wasz dziadek, to bym przyjęła ten prezent - wtrąciła się kasjerka, która słuchała całej tej sytuacji z boku.
- To nie tak - pomrugałem parę razy - Tak naprawdę poznałem go w pociągu i nawet nie znam jego imienia a on mojego także...
- Hyunmyeon - wystawił dłoń a ja zaskoczony nie wiedziałem co zrobić.
- Jeon... Jeon Jeongguk - wyjąkałem i wyciągnąłem w jego kierunku dłoń.
- Już się znamy, bierz - wcisnął mi wino w rękę, którą podałem mu do uściśnięcia.
*93 000 Won - ok. 295 złotych
Tyle kosztuje francuskie wino wytrawne czerwone 'Chateau la Tour du Pin Grand Cru Classe' (cokolwiek to jest) i cenę brałam z jakiejś polskiej strony, gdzie cena wynosiła bez wysyłki 296,10 zł 8)
~~
ogólnie rozdział nie miał się pojawiać bo nawet jak miałam czas pisać to się rozchorowałam i nie miałam ochoty tego robić, ale zmotywowało mnie to
także mega mocno chciałam wam podziękować, bo od początku pisania marzyło mi się aby którekolwiek opowiadanie było w top100 i udało się <3 Kolejnym celem jest top10, ale jeszcze dużo muszę ćwiczyć aby znaleźć się tak wysoko ;D
Bardzo mocno was kocham i dlatego specjalnie wstałam i dokończyłam ten rozdział aby się pojawił zgodnie z planem :>
No i chciałam wam podziękować, rozumiecie XD
Jeszcze raz lowe, wczoraj jak to zobaczyłam to się popłakałam i skakałam po całym domu z gorączką 39 stopni XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro