Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

seventy four

Na peron przyszliśmy jakieś dziesięć minut później. Był prawie całkiem opustoszały gdyby nie Jimin siedzący na ławce. Patrzył w telefon zajęty przeglądaniem czegoś.
- Jimin! - krzyknąłem, a chłopak odwrócił głowę z wielkim uśmiechem. Wyplątałem się z dłoni Taehyunga i pobiegłem do mojego najlepszego przyjaciela. Wpadłem w jego ramiona, a chłopak chodź niższy to był równie silny co ja, więc trochę dźwignął mnie do góry i chciał mną zakręcić, ale dalej palcami dotykałem ziemi.
- Wydaje mi się czy urosłeś? - roześmiał się, puszczając mnie z przytulasa.
- A może ty zmalałeś? - za sobą usłyszałem chrząknięcie.
- Też tu jestem - wyburczał Tae, a Jimin podrapał się po potylicy.
- Cześć, Jimin - uśmiechnął się wystawiając rękę a Tae szybko ją uścisnął.
- Taehyung - Jimin na chwilę puścił jego dłoń aby wziąć z ławki prezent, a ja zrobiłem wystraszone oczy. Jimin łajzo, nie teraz.
- Słyszałem, że masz urodziny więc wszystkiego najlepszego - uśmiechał się promiennie a ja miałem ochotę go zabić.
- Ojej, pamiętałeś! - Taehyung spojrzał na mnie z wyrzutami. Jimin również na mnie spojrzał, a jeśli mój wzrok potrafiłby zabijać to Park byłby martwy.

Szedłem za Jiminem i Taehyungiem. Obydwoje rozmawiali jak dobrzy starzy znajomi a ja czułem się jak piąte koło u wozu. Ba! Nawet jak jedenaste niepotrzebne w tirze!
- Więc mówisz, że codziennie jesteś na siłowni? - zasfascynował się Tae. Chciałem dodać, że tylko tydzień był dzień w dzień ale nie będę się wtrącał. Byliśmy już prawie pod domem, więc jeszcze chwilę wytrzymam.
- Chyba częściej jest Jeongguk - usłyszałem swoje imię a po chwili poczułem na sobie wzrok Tae.
- On i siłownia, dobre - prychnął a mi jeszcze bardziej zrobiło się przykro.
- Naprawdę! - roześmiał się - To jemu dają zniżki nie mi.
- Nie wierzę - zaprzeczył wchodząc na swoją posesję.
- Musisz uwierzyć, bo to prawda - Taehyung otworzył drzwi na oścież i naszym oczom ukazał się stojący Yoongi z tortem w udekorowanym salonie. Na suficie były jakieś balony, na głowie miał czapeczkę i było chyba czyściej niż zanim przyszliśmy.
Yoongi zaczął śpiewać 'Sto lat', więc z Jiminem się dołączyliśmy klaskając. Tae chyba nawet się popłakał i tylko czekałem aż się do mnie przytuli i mi podziękuje, jednak to nie nastało, bo kiedy tylko Yoongi odłożył ciasto, Taehyung wpadł w jego ramiona. Otworzyłem usta, a Yoongi patrzył na mnie zaskoczony.
- Dziękuję Yoongi, że to zrobiłeś myślałem, że już każdy o mnie zapomniał - nie powiem, zdenerwowałem się, bo nie takiej reakcji się spodziewałem.
- Idę się napić - burknąłem, wchodząc do kuchni. W moich oczach też znalazły się łzy, ale raczej nie szczęścia.

Słyszałem urywki ich rozmowy, pijąc wodę z szklanki i patrząc tępo w zegar.
- ... Dziękuję, że to dla mnie wymyśliłeś...
- ... To nie ja...
- ... To wszystko Jeongguk...
- ... Jeongguk?..
Chwilę później poczułem mocne ramiona na swojej talii.
- Jezu, jaki ja jestem głupi - prychnął nie kto inny jak Taehyung.
- Trudno się nie zgodzić - nawet się nie odwróciłem.
- Miałeś zaprzeczyć - roześmiał mi się w plecy - Naprawdę myślałem, że zapomniałeś a nawet Jimin pamiętał.
- Jimin by nawet nie wiedział, jakbym mu nie powiedział.
- Nie wiedziałem - delikatnie się podniósł i cmoknął mnie w kark - Miałeś rację mówiąc, że tych urodzin nigdy nie zapomnę.
- Dalej mnie to nie przekonuje do odwrócenia - tak na serio uśmiechałem się pod nosem.
- Jeongguk no - włożył swoje zimne dłonie pod moją koszulkę dotykając mojego brzucha. Straciłem na chwilę możliwość oddychania - To ty powinieneś stać z tym tortem i najlepiej znowu w tej obcisłej koszulce - wyszeptał w moje ucho (albo raczej za moje ucho) przez co nie mogłem się oprzeć  szybko się odwróciłem. Przywarłem do jego ust nawet przez przypadek delikatnie je przygryzając, ale jemu chyba się to spodobało.

~~

aaaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro