Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fifty two

W zoo było całkiem fajnie i serio super się bawiłem oglądając zwierzęta przez pół dnia. Wybijała powoli 17 i robiło się ciemno a Tae mnie gdzieś prowadził.
- Wiesz, że jest praca gdzie podnosisz pingwiny jak się wywrócą? - pochwaliłem się swoją wiedzą.
- A jest praca żeby dokarmiać rekiny głupimi osobami? - spytał - Bo znam jedną osobę, która nadała by się na pokarm.
- Pewnie ty, co? - spodziewałem się, że powie o mnie więc go przechytrzyłem.
- Chodziło o ciebie - był dalej wesoły, choć wyraźnie zmęczony.
- Gdzie idziemy? - zmieniłem temat.
- Już niedaleko, muszę znaleźć ten wieżowiec.
- Wieżowiec? - zdziwiłem się, a chłopak nic nie odpowiedział.
Chwilę później znaleźliśmy się przed metalowymi schodami na jakimś budynku.
- Wchodź - burknął, pośpieszając mnie.
- Ty tak serio chcesz tam iść? - pomrugałem parę razy. Schodów może być z sześćset, jego serio coś boli.
- To już ostatnia atrakcja i wracamy oglądać barbie do ciebie - zaśmiał się, co dodało mi energii i zacząłem się wspinać.

Kiedy doszliśmy na górę naliczyłem schodów pięćset trzydzieści dwa. Byłem blisko.
- No i co tu jest takiego fajnego, że musiałem się tu wdrapywać? - wyzipiałem zmęczony. Moja kondycja ani trochę nie jest dobra, ale nie tylko moja, bo Taehyung też umiera.
- Podejdź bliżej krawędzi i się rozejrzyj - wysapał idąc w kierunku krawędzi. Miałem niewielką ochotę go wystraszyć, że go popycham, ale nie skończyłoby się to dobrze. podszedłem do niego i tak jak radził, rozejrzałem się po okolicy. Z góry wszystko wyglądało jeszcze wspanialej. Wydawało mi się, że na horyzoncie widzę morze i statki, a nawet jeślibym poszukał odnalazłbym swój dom.
- Wow - tylko tyle dałem radę wydusić.
- Pięknie tu, nie? - spojrzałem na niego wzruszony, bo naprawdę wszystko było idealne. Nawet nie wiem jak, ale zaczęliśmy się do siebie powoli przybliżać, a czas się zatrzymał. Przymknąłem oczy tak jak Taehyung i już czułem na sobie jego ciepły oddech, jednak rozbrzmiał mój dzwonek na telefon. Oddaliliśmy się od siebie z prędkością gruchaczy na facebooku, a Tae wręczył mi telefon. Na wyświetlaczu był wielki napis 'Mama'.
- Tak mamo? - mruknąłem do słuchawki. Spojrzałem na Taehyunga który wydawał się niezadowolony. Co my w ogóle chcieliśmy zrobić?
- ...Słuchasz mnie w ogóle? - prychnęła w słuchawce.
- Powtórz, bo cię przerwało.
- Gdzie ty jesteś? Zaczynam się martwić, bo nawet nie napisałeś, że cię nie będzie - słychać było w jej głosie wyrzuty.
- Sorki, za niedługo wracamy.
- Wracacie? To z kim ty jesteś? - zdziwiła się - I co tak u ciebie wieje? Weszliście na górę czy co?
- Przyjaciel do mnie przyjechał i chce zostać na noc - odpowiedziałem - Już się zbieramy.
- Okej - przytaknęła i rozłączyła się. Schowałem telefon do kieszeni i przerzuciłem wzrok na kucającego Taehyunga.
- Zbierajmy się - zarządziłem.
- Kto ma ustawioną ośmiobitową wersję Big Bang Sober na dzwonek? - zaśmiał się.
- Ja - odpowiedziałem z dumą, że znalazłem takie cudo - Ciekawe co ty masz.
- Sistar Shake It - odpowiedział równie dumny co ja, a ja się cicho zaśmiałem.
- Wracajmy, serio - uznałem przez śmiech.

- Nie będziemy oglądać Barbie Taehyung - fuknąłem, kiedy byliśmy już w domu, dokładniej u mnie w pokoju z laptopem.
- Horrorów też nie, tym bardziej azjatyckich - skrzyżował ręce, wielce obrażony.
- To nie oglądamy nic i idziemy spać - również się obraziłem.
- Jest dopiero 19 pacanie - klepnął mnie w ramię - O tej godzinie zaczyna się życie!
- Najpierw trzeba mieć to życie - chwyciłem za nową i jedyną maskotkę.
- Podobał ci się prezent? - uśmiechał się jak zwykle. Mieliśmy w pokoju zapaloną tylko lampkę co i tak dawała słabe światło.
- Dalej mi się podoba - spojrzałem na zmienione prześcieradło a potem na kubek który leżał na honorowym miejscu na półce oraz na koszulkę Taehyunga, bo zapomniał piżamy i pożyczyłem mu moją - Musiałeś na to wydać masę pieniędzy.
- E tam, ważne że jesteś szczęśliwy  - machnął ręką.
- Zazwyczaj nikt mi nie kupuje co chce, co jeszcze bardziej mnie uszczęśliwia - uśmiechałem się szeroko.
- Dobra, jednak chodźmy spać, bo jestem zmęczony - wyłożył się na łóżku. Zacząłem zbierać poduszki oraz pod pachę wziąłem koc i rzuciłem na podłogę - Co ty robisz?
- Rozkładam prowizoryczne łóżko.
- Przecież twoje łóżko jest na dwie osoby, spokojnie byśmy się zmieścili - uznał trochę... zawiedziony?
- Lubię się rozpychać, nie chce cię przez przypadek kopnąć - podrapałem się po głowie - A podłoga też jest wygodna, nie musisz się mną przejmować.
- Naprawdę nic byś mi nie zrobił gdybyś mnie kopnął, a po drugie, to chyba ja powinienem spać na podłodze.
- Moja podłoga, spadaj - prychnąłem.
- Wow, tego 'spadaj' to się bardzo przeraziłem - zaśmiał się - Naprawdę nic by się nie stało jakbyś położył się ze mną.
- Miałbyś potem siniaki na całym ciele - ułożyłem się wygodnie na moim stosiku - A poza tym musisz się wyspać. Dobranoc Taehyung.
- Dobranoc Jeongguk - burknął i zgasił lampkę. Obraził się? Muszę z nim jutro pogadać.

~~

NIE MARTWCIE SIĘ, NIE ZAPOMNIAŁAM!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro