Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fifty one

Kiedy byłem już gotowy do wyjścia, powróciłem do pokoju gdzie ujrzałem Taehyunga leżącego na moim łóżku i grającego na swoim telefonie.
- Idziemy? - fuknąłem, splatając ręce na klatce piersiowej. Rozłożył się jak na własnym!
- Jasne - szybko przytaknął i zerwał się na równe nogi - Masz strasznie wygodne łóżko i nie dziwię się, że potrafisz spać do dwunastej.
- Wcale, że nie śpię do dwunastej! -oburzyłem się, kiedy ubieraliśmy buty.
- To do której?
- Jedenasta? - zastanowiłem się chwilę - A po drugie do szkoły mam zazwyczaj na ósmą i wstaje!
- Nie tłumacz się tyle - zaśmiał się, stojąc już na klatce schodowej. Kiedy zamknąłem drzwi, wspólnie zbiegliśmy po schodach.
- Gdzie mnie bierzesz?
- Już ci powiedziałem, że to niespodzianka - prychnął rozglądając się na boki w poszukiwaniu drogi, a kiedy ją odnalazł zaczął tam iść - Tak w ogóle prawie nigdy nie byłem w bloku.
- Mieszkasz w domu prywatnym? - Tae przytaknął.
- Pierwszy cel nie jest daleko - uśmiechnął się widząc już budynek.
- Co to? - spytałem podjarany tym wszystkim.
- Kawiarnia - ucieszył się - Tak na sam początek, abyś miał pełno energii.
- Rozumiem - weszliśmy do środka gdzie uderzył we mnie zapach kawy. Usiedliśmy przy jednym z stoliczków, a po chwili podeszła do nas niska kobieta.
- Co podać? - spytała z uśmiechem.
- Dla mnie Latte - mruknąłem nie podnosząc wzroku z małego menu.
- Więc dwa razy Latte - uśmiech Tae nie schodził z twarzy, bo za każdym razem kiedy na niego spojrzałem, uśmiechał się szeroko. Kobieta odeszła za ladę.
- Więc co u ciebie Taehyung? - uśmiechnąłem się do rozpromienionego chłopaka.
- Jechałem z starszą babcią, która opowiedziała mi całe swoje nudne życie - fuknął - A potem dosiadł się jeszcze jakiś pan i z każdą chwilą myślałem, że robi coś niestosownego za tą gazetą
- Co takiego? - zaśmiałem się.
- No serio ci mówię - zaczął energicznie machać głową o mało nie uderzając czołem w stół. W tym czasie młoda kobieta przyniosła dwie kawy i położyła na stole. Bez żadnego słowa odeszła a ja przyłożyłem szklankę do ust.

-Smaczna chociaż? -mruknął Taehyung kiedy brałem kolejny duży łyk.
-Najlepsza jaką piłem -uśmiechnąłem się promiennie obserwując jak Tae bierze kawę do rąk. Kiedy wziął łyk i ponownie odłożył szklankę na stół, nawet nie spodziewał się, że trochę piany zostało nad jego wargą. Zaśmiałem się cicho.
- Pobrudziłeś się - wskazałem palcem na swoją wargę a ten szeroko się uśmiechnął.
- Już? - mruknął po tym jak starał się to zetrzeć, jednak dalej trochę zostało. Wyciągnąłem serwetkę z metalowego chwytaka i przybliżyłem się do niego. Bardzo delikatnie wytarłem jego usta po czym się odsunąłem.
- Już - uśmiechałem się dumny z tego co zrobiłem i zupełnie nie wiem czemu Taehyungowi zeszła szczęśliwa mina.
- Dzięki - cicho prychnął wyraźnie mniej szczęśliwy. Nie wiem dlaczego zrobił się smutniejszy i dlaczego patrzył na moje usta kiedy go czyściłem...

- Gdzie teraz? - podskakiwałem w miejscu kiedy szliśmy dalej.
- Zobaczysz jak dojdziemy na miejsce - jego uśmiech powrócił kiedy tylko wyszliśmy z budynku. Czasem go nie rozumiem.
- No powiedz mi - dałem mu kuksańca w bok.
- Nie ma mowy - kiedy zaprzeczył udałem, że się obrażam i wyciągnąłem telefon. Miałem zamiar napisać do rodziców, że nie ma mnie w domu i Tae zostanie na noc, jednak chłopak wyrwał mi telefon i schował do swojej kieszeni.
- Nie ma siedzenia na telefonie dzisiaj - prychnął.
- Halo, oddawaj to debilu - warknąłem, a ten wesoło się zaśmiał.
- Jak wyzywałeś mnie w internecie wydawałeś się groźniejszy.
- Nie zmieniaj tematu i oddawaj.
- Nie potrzebujesz go, bo jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się jeszcze szerzej swoim kanciastym uśmiechem, po czym się rozejrzałem.
- Czy my jesteś...
- Tak, jesteśmy w zoo - przerwał mi przez co chciałem się odgryźć, jednak Taehyung poszedł do kas. Skubany.

~~

siema siema i cię nie ma ;D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro