fifty one
Kiedy byłem już gotowy do wyjścia, powróciłem do pokoju gdzie ujrzałem Taehyunga leżącego na moim łóżku i grającego na swoim telefonie.
- Idziemy? - fuknąłem, splatając ręce na klatce piersiowej. Rozłożył się jak na własnym!
- Jasne - szybko przytaknął i zerwał się na równe nogi - Masz strasznie wygodne łóżko i nie dziwię się, że potrafisz spać do dwunastej.
- Wcale, że nie śpię do dwunastej! -oburzyłem się, kiedy ubieraliśmy buty.
- To do której?
- Jedenasta? - zastanowiłem się chwilę - A po drugie do szkoły mam zazwyczaj na ósmą i wstaje!
- Nie tłumacz się tyle - zaśmiał się, stojąc już na klatce schodowej. Kiedy zamknąłem drzwi, wspólnie zbiegliśmy po schodach.
- Gdzie mnie bierzesz?
- Już ci powiedziałem, że to niespodzianka - prychnął rozglądając się na boki w poszukiwaniu drogi, a kiedy ją odnalazł zaczął tam iść - Tak w ogóle prawie nigdy nie byłem w bloku.
- Mieszkasz w domu prywatnym? - Tae przytaknął.
- Pierwszy cel nie jest daleko - uśmiechnął się widząc już budynek.
- Co to? - spytałem podjarany tym wszystkim.
- Kawiarnia - ucieszył się - Tak na sam początek, abyś miał pełno energii.
- Rozumiem - weszliśmy do środka gdzie uderzył we mnie zapach kawy. Usiedliśmy przy jednym z stoliczków, a po chwili podeszła do nas niska kobieta.
- Co podać? - spytała z uśmiechem.
- Dla mnie Latte - mruknąłem nie podnosząc wzroku z małego menu.
- Więc dwa razy Latte - uśmiech Tae nie schodził z twarzy, bo za każdym razem kiedy na niego spojrzałem, uśmiechał się szeroko. Kobieta odeszła za ladę.
- Więc co u ciebie Taehyung? - uśmiechnąłem się do rozpromienionego chłopaka.
- Jechałem z starszą babcią, która opowiedziała mi całe swoje nudne życie - fuknął - A potem dosiadł się jeszcze jakiś pan i z każdą chwilą myślałem, że robi coś niestosownego za tą gazetą
- Co takiego? - zaśmiałem się.
- No serio ci mówię - zaczął energicznie machać głową o mało nie uderzając czołem w stół. W tym czasie młoda kobieta przyniosła dwie kawy i położyła na stole. Bez żadnego słowa odeszła a ja przyłożyłem szklankę do ust.
-Smaczna chociaż? -mruknął Taehyung kiedy brałem kolejny duży łyk.
-Najlepsza jaką piłem -uśmiechnąłem się promiennie obserwując jak Tae bierze kawę do rąk. Kiedy wziął łyk i ponownie odłożył szklankę na stół, nawet nie spodziewał się, że trochę piany zostało nad jego wargą. Zaśmiałem się cicho.
- Pobrudziłeś się - wskazałem palcem na swoją wargę a ten szeroko się uśmiechnął.
- Już? - mruknął po tym jak starał się to zetrzeć, jednak dalej trochę zostało. Wyciągnąłem serwetkę z metalowego chwytaka i przybliżyłem się do niego. Bardzo delikatnie wytarłem jego usta po czym się odsunąłem.
- Już - uśmiechałem się dumny z tego co zrobiłem i zupełnie nie wiem czemu Taehyungowi zeszła szczęśliwa mina.
- Dzięki - cicho prychnął wyraźnie mniej szczęśliwy. Nie wiem dlaczego zrobił się smutniejszy i dlaczego patrzył na moje usta kiedy go czyściłem...
- Gdzie teraz? - podskakiwałem w miejscu kiedy szliśmy dalej.
- Zobaczysz jak dojdziemy na miejsce - jego uśmiech powrócił kiedy tylko wyszliśmy z budynku. Czasem go nie rozumiem.
- No powiedz mi - dałem mu kuksańca w bok.
- Nie ma mowy - kiedy zaprzeczył udałem, że się obrażam i wyciągnąłem telefon. Miałem zamiar napisać do rodziców, że nie ma mnie w domu i Tae zostanie na noc, jednak chłopak wyrwał mi telefon i schował do swojej kieszeni.
- Nie ma siedzenia na telefonie dzisiaj - prychnął.
- Halo, oddawaj to debilu - warknąłem, a ten wesoło się zaśmiał.
- Jak wyzywałeś mnie w internecie wydawałeś się groźniejszy.
- Nie zmieniaj tematu i oddawaj.
- Nie potrzebujesz go, bo jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się jeszcze szerzej swoim kanciastym uśmiechem, po czym się rozejrzałem.
- Czy my jesteś...
- Tak, jesteśmy w zoo - przerwał mi przez co chciałem się odgryźć, jednak Taehyung poszedł do kas. Skubany.
~~
siema siema i cię nie ma ;D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro