《25》
Kilka dni później, byliśmy z Zaynem na jakieś polanie w środku lasu. Pokazywał mi rodzaje pistoletów, mówił jak się je odbezpiecza i tak dalej. Siedziałem na trawie wpatrując się w niego i słuchając uważnie.
- Chodź - powiedział, a ja natychmiast wstałem. Zayn stanął za moimi plecami i podał mi broń. Przylgnął do moich pleców i złapał mnie za ręce. Wziąłem głęboki oddech i przypadkiem otarłem się pupą o jego krocze - Niall, mam cię uczyć strzelać, a na razie mam ochotę cię pieprzyć - wyszeptał mi do ucha.
- Ty zawsze masz na to ochotę - wywróciłem oczami.
- Odbezpiecz - zamruczał mi do ucha, a ja zacisnąłem usta i zrobiłem to co mi kazał - Wymierz.. Musisz się skupić.
- Jak mam się skupić, gdy przyciskasz mi swojego-
Nagle Zayn wyrwał mi pistolet z dłoni i wymierzył w las. Patrzyłem zdezorientowany to na Zayna to na las.
- Zayn..? - wyszeptałem, a on zakrył mnie swoim ciałem i wystrzelił w las. Pisnąłem i schowałem się za nim zakrywając uszy.
- Do samochodu Niall - warknął na mnie.
- Nie zosta-
- Do samochodu! - wrzasnął na mnie, a ja rzuciłem się biegiem do leśnej dróżki na której końcu był zaparkowany samochód.
Krzyknąłem gdy ktoś wyskoczył z krzaków i popchnął mnie na ziemię.
- No proszę, kto by pomyślał, że to będzie takie proste - ktoś zaśmiał się nade mną i przycisnął stopę do moich pleców, przygwożdżając mnie do ziemi. Chciałem się podnieść ale nie było szans.
- Zayn! - wrzasnąłem a obcy kopnął mnie w brzuch. Jęknąłem z bólu kuląc się. Starałem się nie rozpłakać. Wziąłem głęboki wdech i wpuściłem powoli powietrze, obróciłem się na plecy ale nie zdążyłem zobaczyć twarzy tego faceta bo znowu mnie kopnął, a ja znów skuliłem się z bólu. Przycisnąłem policzek do zimnej ziemi jęcząc cicho z bólu gdy kolejny kopniak został wymierzony w mój brzuch.
Krzyknąłem słysząc nagły strzał. Ciało obcego runęło obok mnie, a ja nie zważając na ból usiadłem i zacząłem się czołgać do tyłu wciąż wpatrując w krew sączącą się z dziury w twarzy mężczyzny.
Kolejny strzał i głośny jęk Zayna. Dopiero wtedy uniosłem wzrok i zobaczyłem, że stoi zaledwie dwa metry ode mnie. Przycisnął dłoń do ramienia i podszedł do mnie.
- Podnieść się, szybko Niall - wyszeptał łapiąc mnie za nadgarstek. Podniosłem się, ale nie potrafiłem się ruszyć z miejsca widząc krew wypływającą spomiędzy palców Zayna które przyciskał do ramienia - Niall to nic, musimy iść - dotknął mojego policzka widziałem, jak krzywi się z bólu - Niall nic mi nie jest, to jedynie draśnięcie. Jeżeli jednak zaraz stąd nie znikniemy, może stać się coś gorszego - pociągnął mnie w stronę samochodu. Pokiwałem głową wciąż nie myśląc trzeźwo.
Wsiedliśmy do samochodu, a Zayn odjechał szybko. Gdy byliśmy w domu, Kristen zaprowadziła Zayna do łazienki i opatrzyła mu ramię. Siedziałem na wannie przypatrując się gosposi która bardzo dokładnie bandażuje Malikowi ramię. Chyba nie robiła tego po raz pierwszy. Gdy wyszła podszedłem go niego i mocno przytuliłem.
- Przestraszyłem się - wyszeptałem, nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły ściekać łzy - Nie chciałbym cię stracić.
- Nic stracisz, nie martw się Niall. Zawsze przy tobie będę by cię ochronić - pocałował mnie w skroń tuląc do siebie, ale uważając na postrzelone ramię. Pocałowałem go delikatnie.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro