Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

《25》

Kilka dni później, byliśmy z Zaynem na jakieś polanie w środku lasu. Pokazywał mi rodzaje pistoletów, mówił jak się je odbezpiecza i tak dalej. Siedziałem na trawie wpatrując się w niego i słuchając uważnie.

- Chodź - powiedział, a ja natychmiast wstałem. Zayn stanął za moimi plecami i podał mi broń. Przylgnął do moich pleców i złapał mnie za ręce. Wziąłem głęboki oddech i przypadkiem otarłem się pupą o jego krocze - Niall, mam cię uczyć strzelać, a na razie mam ochotę cię pieprzyć - wyszeptał mi do ucha.

- Ty zawsze masz na to ochotę - wywróciłem oczami.

- Odbezpiecz - zamruczał mi do ucha, a ja zacisnąłem usta i zrobiłem to co mi kazał - Wymierz.. Musisz się skupić.

- Jak mam się skupić, gdy przyciskasz mi swojego-

Nagle Zayn wyrwał mi pistolet z dłoni i wymierzył w las. Patrzyłem zdezorientowany to na Zayna to na las.

- Zayn..? - wyszeptałem, a on zakrył mnie swoim ciałem i wystrzelił w las. Pisnąłem i schowałem się za nim zakrywając uszy.

- Do samochodu Niall - warknął na mnie.

- Nie zosta-

- Do samochodu! - wrzasnął na mnie, a ja rzuciłem się biegiem do leśnej dróżki na której końcu był zaparkowany samochód.

Krzyknąłem gdy ktoś wyskoczył z krzaków i popchnął mnie na ziemię.

- No proszę, kto by pomyślał, że to będzie takie proste - ktoś zaśmiał się nade mną i przycisnął stopę do moich pleców, przygwożdżając mnie do ziemi. Chciałem się podnieść ale nie było szans.

- Zayn! - wrzasnąłem a obcy kopnął mnie w brzuch. Jęknąłem z bólu kuląc się. Starałem się nie rozpłakać. Wziąłem głęboki wdech i wpuściłem powoli powietrze, obróciłem się na plecy ale nie zdążyłem zobaczyć twarzy tego faceta bo znowu mnie kopnął, a ja znów skuliłem się z bólu. Przycisnąłem policzek do zimnej ziemi jęcząc cicho z bólu gdy kolejny kopniak został wymierzony w mój brzuch.

Krzyknąłem słysząc nagły strzał. Ciało obcego runęło obok mnie, a ja nie zważając na ból usiadłem i zacząłem się czołgać do tyłu wciąż wpatrując w krew sączącą się z dziury w twarzy mężczyzny.

Kolejny strzał i głośny jęk Zayna. Dopiero wtedy uniosłem wzrok i zobaczyłem, że stoi zaledwie dwa metry ode mnie. Przycisnął dłoń do ramienia i podszedł do mnie.

- Podnieść się, szybko Niall - wyszeptał łapiąc mnie za nadgarstek. Podniosłem się, ale nie potrafiłem się ruszyć z miejsca widząc krew wypływającą spomiędzy palców Zayna które przyciskał do ramienia - Niall to nic, musimy iść - dotknął mojego policzka widziałem, jak krzywi się z bólu - Niall nic mi nie jest, to jedynie draśnięcie. Jeżeli jednak zaraz stąd nie znikniemy, może stać się coś gorszego - pociągnął mnie w stronę samochodu. Pokiwałem głową wciąż nie myśląc trzeźwo.

Wsiedliśmy do samochodu, a Zayn odjechał szybko. Gdy byliśmy w domu, Kristen zaprowadziła Zayna do łazienki i opatrzyła mu ramię. Siedziałem na wannie przypatrując się gosposi która bardzo dokładnie bandażuje Malikowi ramię. Chyba nie robiła tego po raz pierwszy. Gdy wyszła podszedłem go niego i mocno przytuliłem.

- Przestraszyłem się - wyszeptałem, nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły ściekać łzy - Nie chciałbym cię stracić.

- Nic stracisz, nie martw się Niall. Zawsze przy tobie będę by cię ochronić - pocałował mnie w skroń tuląc do siebie, ale uważając na postrzelone ramię. Pocałowałem go delikatnie.

- Obiecujesz?

- Obiecuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro