《24》
Obudziłem się pierwszy. Przykryłem Zayna kołdrą i cmoknąłem w skroń gdy wstawałem z materaca. Wciąż byliśmy w pracowni, po drugiej rundzie nie chciało nam się już po nocy wracać do domu.
Założyłem bokserki i przeszedłem się po pracowni. Podszedłem do szafki w której trzyma farby, kredki, ołówki i inne bzdety. Wiem, że to nie okay grzebać mu w rzeczach, ale szczerze mi się nudzi. Nie pójdę sam do domu bo będzie zły, za to, że po pierwsze wyszedłem sam, bez jakiejkolwiek ochrony i że go zostawiłem samego w pracowni.
Znalazłem w szufladach kilka zmiętych kartek z nieudanymi rysunkami, a w ostatniej szufladzie była broń. Zamrugałem kilka razy i wyjąłem ją trzymając rączkę pistoletu między palcem wskazującym a kciukiem. Wpatrywałem się w pistolet póki ktoś z zaskoczenia nie złapał mnie za nadgarstek. Wrzasnąłem, a Zayn wyjął mi broń z dłoni.
- Hej - uśmiechnąłem się nerwowo i cmoknąłem go w policzek.
- Nie ruszaj broni jeżeli nie umiesz jej obsługiwać - mruknął nie ukrywaj niezadowolenia. Kiwnąłem głową. Widziałem, że zdążył założyć bokserki. Albo zrobił to już wczoraj.. nie do końca pamiętam.
- Może byś mnie nauczył? - uniosłem brwi.
- Nauczył czego? - odłożył pistolet na swoje miejsce.
- Obsługi broni - złapałem go za ręce i splotłem nasze palce uśmiechając się lekko. Uniosłem jego dłoń i ucałowałem wytatuowaną jaskółkę.
- Nie ma takiej potrzeby. Będziesz miał teraz ochronę, nie jednego człowieka. Louis i Styles teraz będą cię wozić wszędzie.
- No okay, ale chcę jakby co umieć obronić się samemu - odsunąłem się od niego i uśmiechnąłem - Proszę?
- Trudno ci się oprzeć gdy stoisz w samych bokserkach i uśmiechasz się w ten uroczy sposób. Pokażę ci jak się strzela, ale nie dzisiaj. Muszę w końcu zająć się gangiem, słońce - pocałował mnie w czoło - Możesz tu zostać, nawet byłoby lepiej gdybyś zdecydował się zostać u mnie.
- Nie musisz mnie długo przekonywać. Kocham twoje łóżko - powiedziałem idąc po swoje jeansy.
- Tylko łóżko?
- Pościel też masz fajną - pokiwałem głową zapinając spodnie.
- Niall - mruknął ostrzegawczo Zayn, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- A najbardziej lubię ciebie na tym łóżku i w tej pościeli - wymruczałem podchodząc do niego. Położyłem dłoń na jego karku i pocałowałem go czule. Złapał mnie za biodra i przyciągnął mocno do siebie - Zayn - wyszeptałem - Miałeś się dzisiaj zająć gangiem, a nie mną - odepchnąłem go lekko od siebie. Złapałem jego ubrania i podałem mu je. Patrzyłem jak się szykuje, wróciliśmy za rękę do domu Zayna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro