《17》
Przebudziłem się w środku nocy i przewróciłem na bok.
- Nie ruszaj się - mruknął Zayn za moimi plecami. Zdziwiony wróciłem do poprzedniej pozycji.
- Co ty robisz? - spytałem rozbawiony widząc go na krześle obok łóżka z blokiem rysunkowym w ręce. Nie umknął mi też fakt, że jest całkiem nagi. Usiadłem co skutkowało cichym warknięciem Zayna. Przeniosłem się na skraj łóżka i wyjąłem mu z dłoni blok rysunkowy - Oh - wyszeptałem widząc szkic siebie śpiątego. I do tego świetny szkic - Artysta z ciebie - zaśmiałem się - Nie wiedziałem, że rysujesz - powiedziałem znów kładąc się na łóżku. Wpatrywałem się w idealne odzwierciedlenie mnie. Przerzuciłem kartke i zobaczyłe szkic kobiety z malutkim dzieckiem - Kto to? - spytałem ale wtedy Zayn wyrwał mi blok rysunkowy.
Spojrzałem na niego zdezorientowany. Położył blok na szafce nocnej i wszedł na łóżko. Znalazł się nade mną i pocałował mnie czule.
- Bez znaczenia - wymruczał w moje wargi. Oddałem pocałunek kładąc dłonie na jego karku.
- Boję się, że ci się znudzę - wyszeptałem i do końca nie kontrolowałem swoich słów. Oderwał się od moich ust i spojrzał mi w oczy - Wybacz, ja nie..
Uniósł dłoń i pogłaskał mnie po policzku. Przymknąłem powieki i wtuliłem się w jego dłoń.
- Nigdy Niall - musnął moje wargi. Pogłębiłem pocałunek oplatając go nogami w talii - Mam na ciebie straszną ochote, ale rano musisz iść do szkoły..
- Potrafisz zepsuć każdy nastrój - wymamrotałem zdejmując z niego nogami, ale on złapał mnie pod kolanami i znowu zarzucił je na siebie.
- Dobra, ale jak jutro będziesz bez sił i zaśniesz mi na matmie, to dostaniesz klapsy - powiedział gładząc wnętrze mojego uda i całując mnie.
- Obiecujesz? Brzmi świetnie - zaśmiałem się cicho. Sięgnął po prawie pustą butelke nawilżacza. Usłyszeliśmy głośne walenie w drzwi. Spojrzałem zdziwiony na Zayna. On jakby zastanawiał się czy iść sprawdzić o co chodzi czy zignorować i kontynuować.
- Zaraz do ciebie wrócę, nie ruszaj się stąd - powiedział wstając i całując mnie krótko.
Wstał i sięgnął po szare dresy i nałożył je na swój idealny tyłek. Gdy wyszedł, usiadłem i sięgnąłem po blok rysunkowy Zayna. Jeszcze raz zerknąłem na szkic siebie, ale przewróciłem kartke na szkic tej kobiety z dzieckiem.
Była piękna. Miała jasne, długi włosy. W rogu zobaczyłem pismo Zayna; "Emily & Kate". Zmarszczyłem brwi i szybko odłożyłem blok słysząc, że Zayn idzie.
- Liam odwiezie cię do domu - powiedział wchodząc do sypialni. Zmarszczyłem brwi i powoli zszedłem z łóżka.
- Czemu? - spytałem sięgając po bokserki.
- Muszę jechać coś załatwić - mruknął ubierając się.
- Co? - wciągnąłem jeansy i koszulke Zayna. Spojrzal na mnie i złapał w dłonie, moje policzki i wpił się w moje wargi.
- Jakiś idiota próbuje się wykręcić od oddania kasy. Muszę to załatwić osobiście.
- Jaki władczy i groźny - prychnąłem cicho z uśmiechem.
- Później ci pokażę jaki władczy potrafię być - pocałowal mnie jeszcze raz i klepnął mnie w pośladek.
Pisnąłem i dałem mu całus na pożegnanie. Zszedłem na dół do samochodu Liama.
- Cześć - powiedziałem zapinając pasy. Zobaczyłem na zegarek na desce rozdzielczej - Jezu trzecia w nocy - wyszeptałem. Liam kiwnął głową - Ty sypiasz kiedyś?
- Piję dużo kawy. Narkotyki też pomagają niespać - powiedział a ja otworzyłem szeroko oczy.
- Jesteś naćpany?!
- Żartuję przecież - mruknął wywracając oczami - Twoje poczucie humoru włącza się dopiero o którejś godzinie, czy co?
- Oh - wymamrotałem i usiadłem wygodniej. Zasnąłem w drodze do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro