Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

《17》

Przebudziłem się w środku nocy i przewróciłem na bok.

- Nie ruszaj się - mruknął Zayn za moimi plecami. Zdziwiony wróciłem do poprzedniej pozycji.

- Co ty robisz? - spytałem rozbawiony widząc go na krześle obok łóżka z blokiem rysunkowym w ręce. Nie umknął mi też fakt, że jest całkiem nagi. Usiadłem co skutkowało cichym warknięciem Zayna. Przeniosłem się na skraj łóżka i wyjąłem mu z dłoni blok rysunkowy - Oh - wyszeptałem widząc szkic siebie śpiątego. I do tego świetny szkic - Artysta z ciebie - zaśmiałem się - Nie wiedziałem, że rysujesz - powiedziałem znów kładąc się na łóżku. Wpatrywałem się w idealne odzwierciedlenie mnie. Przerzuciłem kartke i zobaczyłe szkic kobiety z malutkim dzieckiem - Kto to? - spytałem ale wtedy Zayn wyrwał mi blok rysunkowy.

Spojrzałem na niego zdezorientowany. Położył blok na szafce nocnej i wszedł na łóżko. Znalazł się nade mną i pocałował mnie czule.

- Bez znaczenia - wymruczał w moje wargi. Oddałem pocałunek kładąc dłonie na jego karku.

- Boję się, że ci się znudzę - wyszeptałem i do końca nie kontrolowałem swoich słów. Oderwał się od moich ust i spojrzał mi w oczy - Wybacz, ja nie..

Uniósł dłoń i pogłaskał mnie po policzku. Przymknąłem powieki i wtuliłem się w jego dłoń.

- Nigdy Niall - musnął moje wargi. Pogłębiłem pocałunek oplatając go nogami w talii - Mam na ciebie straszną ochote, ale rano musisz iść do szkoły..

- Potrafisz zepsuć każdy nastrój - wymamrotałem zdejmując z niego nogami, ale on złapał mnie pod kolanami i znowu zarzucił je na siebie.

- Dobra, ale jak jutro będziesz bez sił i zaśniesz mi na matmie, to dostaniesz klapsy - powiedział gładząc wnętrze mojego uda i całując mnie.

- Obiecujesz? Brzmi świetnie - zaśmiałem się cicho. Sięgnął po prawie pustą butelke nawilżacza. Usłyszeliśmy głośne walenie w drzwi. Spojrzałem zdziwiony na Zayna. On jakby zastanawiał się czy iść sprawdzić o co chodzi czy zignorować i kontynuować.

- Zaraz do ciebie wrócę, nie ruszaj się stąd - powiedział wstając i całując mnie krótko.

Wstał i sięgnął po szare dresy i nałożył je na swój idealny tyłek. Gdy wyszedł, usiadłem i sięgnąłem po blok rysunkowy Zayna. Jeszcze raz zerknąłem na szkic siebie, ale przewróciłem kartke na szkic tej kobiety z dzieckiem.

Była piękna. Miała jasne, długi włosy. W rogu zobaczyłem pismo Zayna; "Emily & Kate". Zmarszczyłem brwi i szybko odłożyłem blok słysząc, że Zayn idzie.

- Liam odwiezie cię do domu - powiedział wchodząc do sypialni. Zmarszczyłem brwi i powoli zszedłem z łóżka.

- Czemu? - spytałem sięgając po bokserki.

- Muszę jechać coś załatwić - mruknął ubierając się.

- Co? - wciągnąłem jeansy i koszulke Zayna. Spojrzal na mnie i złapał w dłonie, moje policzki i wpił się w moje wargi.

- Jakiś idiota próbuje się wykręcić od oddania kasy. Muszę to załatwić osobiście.

- Jaki władczy i groźny - prychnąłem cicho z uśmiechem.

- Później ci pokażę jaki władczy potrafię być - pocałowal mnie jeszcze raz i klepnął mnie w pośladek.

Pisnąłem i dałem mu całus na pożegnanie. Zszedłem na dół do samochodu Liama.

- Cześć - powiedziałem zapinając pasy. Zobaczyłem na zegarek na desce rozdzielczej - Jezu trzecia w nocy - wyszeptałem. Liam kiwnął głową - Ty sypiasz kiedyś?

- Piję dużo kawy. Narkotyki też pomagają niespać - powiedział a ja otworzyłem szeroko oczy.

- Jesteś naćpany?!

- Żartuję przecież - mruknął wywracając oczami - Twoje poczucie humoru włącza się dopiero o którejś godzinie, czy co?

- Oh - wymamrotałem i usiadłem wygodniej. Zasnąłem w drodze do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro