《16》
Przebudziłem się z cichym jękiem. Zdziwiony zauważyłem, że Zayn śpi obok mnie. Leżał na plecach, jego klatka piersiowa unosiła się w spokojnym śnie. Przykryty był tą samą kołdrą co ja do pasa. Wpatrywałem się w jego buzię. W przymknięte oczy okalane przez nieprzyzwoicie grube rzęsy. Wargi rozchylone z których uciekało ciche chrapanie. Był naprawdę przystojny.
Uniosłem dłoń i delikatnie dotknąłem jego dolnej wargi. Momentalnie złapał zębami za mój palec, a ja pisnąłem.
Zaśmiał się cicho nawet nie otwierając oczu. Puścił mój palec i obrócił się na bok. Rozchylił powieki, spojrzał na mnie, a na jego wargi wpełzł uśmieszek.
- Głupek - mruknąłem również kładąc się na boku. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę - Muszę w końcu iść do szkoły - wymamrotałem.
- Zostań ze mną - poczułem jego dłoń na mojej talii i to jak przyciąga mnie do siebie.
- Będę miał kłopoty. Ja i Jackson - niepewnie wtuliłem się w jego wytatuowaną klatke piersiową.
- Mogę to załatwić - powiedział gładząc dół moich pleców.
- Nie zabijaj nikogo - wymamrotałem.
- Da się twoje nieobecności w inny sposób - zaśmial się cicho.
- W ogóle. Nie morduj ludzi - wyszeptałem obrysowując palcem krawędzie tatuaży skrzydeł na jego torsie.
- Czasami trzeba.
- Nie - powiedziałem marszcząc brwi - Nie trzeba zabijać innych.
- Nie zrozumiesz tego - wyszeptał całując mnie w czoło. Odsunąłem się od niego i ściągnąłem z niego kołdrę, okrywając się samemu.
- Odwieziesz mnie do szkoły czy Liam ma to zrobić? - spytałem sięgając po bokserki.
- Niall, zostań. Zjemy śniadanie i..
- Nie mam ochoty - wymamrotałem. Nie słyszałem jak przesuwa się na łóżku. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Westchnąłem cicho i spojrzałem mu w oczy.
- Proszę, zostań - wymruczał całując mnie delikatnie. Kiwnąłem głową i przytuliłem się do niego - Lubię gdy się do mnie przytulasz - powiedział gładząc mnie po plecach.
- Muszę wziąć prysznic - odparłem wyplątując się z jego objęć.
- Umyć ci plecy? - spytał gdy szedłem do odpowiednich drzwi w pokoju. Wywróciłem oczy.
- Myślę, że sobie poradzę - powiedziałem zanim zamknąłem się w łazience.
Odrzuciłem kołdrę na podłogę przy drzwiach i wszedłem do kabiny. Stałem dłuższą chwilę z gorącą wodą oblewającą mnie. Czułem się dziwne dobrze po wczorajszej nocy. Umyłem się i owinąłem ręcznikiem wiszącym niedaleko prysznica.
Wyszedłem do sypialni, ale Zayna już w niej nie było. Westchnąłem cicho i wyjąłem z szuflady w garderobie parę jego bokserek i założyłem je. Znalazłem Zayna na dole w jadalnii, siedział przy stole gdy Kristen szykowała śniadanie. Przywitała mnie z zażenowanym uśmiechem. Ona tu mieszka, więc musiała słyszeć jak.. o Boże. Słyszała jak my wczoraj uprawialiśmy seks? To okropne.
Zjedliśmy śniadanie, spędziliśmy z Zaynem dzień na zwykłym oglądaniu telewizji i śmianiu się z bezsensownych teleturniejów czy seriali.
Nie był tym groźnym szefem gangu czy mordercą.. był po prostu zwykłym mężczyzną obejmującym mnie ramieniem i cmokającym okazyjnie mój policzek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro