Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

《16》

Przebudziłem się z cichym jękiem. Zdziwiony zauważyłem, że Zayn śpi obok mnie. Leżał na plecach, jego klatka piersiowa unosiła się w spokojnym śnie. Przykryty był tą samą kołdrą co ja do pasa. Wpatrywałem się w jego buzię. W przymknięte oczy okalane przez nieprzyzwoicie grube rzęsy. Wargi rozchylone z których uciekało ciche chrapanie. Był naprawdę przystojny.

Uniosłem dłoń i delikatnie dotknąłem jego dolnej wargi. Momentalnie złapał zębami za mój palec, a ja pisnąłem.

Zaśmiał się cicho nawet nie otwierając oczu. Puścił mój palec i obrócił się na bok. Rozchylił powieki, spojrzał na mnie, a na jego wargi wpełzł uśmieszek.

- Głupek - mruknąłem również kładąc się na boku. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę - Muszę w końcu iść do szkoły - wymamrotałem.

- Zostań ze mną - poczułem jego dłoń na mojej talii i to jak przyciąga mnie do siebie.

- Będę miał kłopoty. Ja i Jackson - niepewnie wtuliłem się w jego wytatuowaną klatke piersiową.

- Mogę to załatwić - powiedział gładząc dół moich pleców.

- Nie zabijaj nikogo - wymamrotałem.

- Da się twoje nieobecności w inny sposób - zaśmial się cicho.

- W ogóle. Nie morduj ludzi - wyszeptałem obrysowując palcem krawędzie tatuaży skrzydeł na jego torsie.

- Czasami trzeba.

- Nie - powiedziałem marszcząc brwi - Nie trzeba zabijać innych.

- Nie zrozumiesz tego - wyszeptał całując mnie w czoło. Odsunąłem się od niego i ściągnąłem z niego kołdrę, okrywając się samemu.

- Odwieziesz mnie do szkoły czy Liam ma to zrobić? - spytałem sięgając po bokserki.

- Niall, zostań. Zjemy śniadanie i..

- Nie mam ochoty - wymamrotałem. Nie słyszałem jak przesuwa się na łóżku. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Westchnąłem cicho i spojrzałem mu w oczy.

- Proszę, zostań - wymruczał całując mnie delikatnie. Kiwnąłem głową i przytuliłem się do niego - Lubię gdy się do mnie przytulasz - powiedział gładząc mnie po plecach.

- Muszę wziąć prysznic - odparłem wyplątując się z jego objęć.

- Umyć ci plecy? - spytał gdy szedłem do odpowiednich drzwi w pokoju. Wywróciłem oczy.

- Myślę, że sobie poradzę - powiedziałem zanim zamknąłem się w łazience.

Odrzuciłem kołdrę na podłogę przy drzwiach i wszedłem do kabiny. Stałem dłuższą chwilę z gorącą wodą oblewającą mnie. Czułem się dziwne dobrze po wczorajszej nocy. Umyłem się i owinąłem ręcznikiem wiszącym niedaleko prysznica.

Wyszedłem do sypialni, ale Zayna już w niej nie było. Westchnąłem cicho i wyjąłem z szuflady w garderobie parę jego bokserek i założyłem je. Znalazłem Zayna na dole w jadalnii, siedział przy stole gdy Kristen szykowała śniadanie. Przywitała mnie z zażenowanym uśmiechem. Ona tu mieszka, więc musiała słyszeć jak.. o Boże. Słyszała jak my wczoraj uprawialiśmy seks? To okropne.

Zjedliśmy śniadanie, spędziliśmy z Zaynem dzień na zwykłym oglądaniu telewizji i śmianiu się z bezsensownych teleturniejów czy seriali.

Nie był tym groźnym szefem gangu czy mordercą.. był po prostu zwykłym mężczyzną obejmującym mnie ramieniem i cmokającym okazyjnie mój policzek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro