《13》
Wyszedłem z domu i spojrzałem trochę niezadowolony na Liama.
- Byłeś tu cały czas? - spytałem idąc do samochodu.
- Mam cię pilnować - powiedział wsiadając za kierownicę. Wywróciłem oczami i zająłem miejsce pasażera.
- Byłem z bratem - mruknąłem. Zawiózł mnie pod wypożyczalnie - Możesz jechać - powiedziałem wysiadając.
- Nie mogę Niall - wywrócił oczami - Mam cię nie odstępować na krok.
- To idiotyczne - prychnąłem - Przecież możesz pojechać na kawę czy coś, przyjechać po mnie o dziewiątej, o tej dzisiaj kończę. Skoro już masz robić za mojego kierowcę - wzruszyłem ramionami.
- Wiem o której kończysz. Ale muszę być tu cały czas. Wszelkie wątpliwości czy skargi proszę kierować do Pana Malika - powiedział nie ukrywając niezadowolenia.
- Nie mam nawet jego numeru - mruknąłem wchodząc do wypożyczalni.
Pożegnałem się z Luke'iem który właśnie kończył zmianę. Poszedłem się przebrać i usiadłem za ladą. Nie minęło dziesięć minut mojej zmiany, a do wypożyczalni wparowal Zayn. Dzwoneczek nad drzwami prawie się urwał. Podszedł do lady i położył na niej dłonie z hukiem. Jak zwykle ubrany w ciemne jeansy i nieodłączną czarną skórzaną kurtkę.
- Efektowne - zmarszczyłem brwi siadając prosto.
Zmrużył swoje czekoladowe oczy na mnie.
- Wytłumaczysz mi co ci nie pasuje w tym, że masz ochroniarza?
- Może to, że mi nie jest potrzebny? Wkurza mnie też to, że nie odstępuje mnie na krok - również zmrużyłem oczy opierając łokcie na ladzie tuż przy jego dłoniach. Spojrzałem mu w oczy starając się nie pokazywać strachu. Wciąż pamiętam co zrobił wczoraj.
- To dla twojego bezpieczeństwa - mruknął niezadowolony - Inni cieszyliby się, że ktoś zapewnia im ochrone.
- Czy ja wyglądam jak 'inni'? - uniosłem jedną brew odsuwając się trochę gdy on przysunął się do mnie.
- Ani trochę - westchnął - Skoro nie chcesz Liama, to ja będę robił za twoją ochronę - wzruszył ramionami i usiadł na jednej z kanap w rogu. Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na niego.
- Wiesz, wolę Liama.
- Wiesz, mam to gdzieś - mruknął wyjmując telefon.
- Zayn, idź stąd - powiedziałem marszcząc brwi i wstając. Podszedłem do niego - Zayn..
Nagle złapał mnie za uda i przyciągnął do siebie. Pisnąłem gdy upadłem okrakiem na niego. Wpatrywałem się w niego szeroko otwartymi oczami. Oparłem dłonie na jego torsie, a mój oddech nieznacznie przyśpieszył przez go jak intensywnie się we mnie wpatrywał. Cholera.
- Ktoś tu może w każdej chwili wejść - wyszeptałem, a mój oddech drżał jak cały ja.
- Dlatego tu jestem - uśmiechnął się.
Położyłem dłoń na jego policzku i pochyliłem się. Złączył nasze wargi i w tej chwili gdy dzwoneczek nad drzwiami zadzwonił. Wstałem szybko z jego kolan i zobaczyłem parę wchodzącą do środka.
- Dzień Dobry - odezwałem się i liczyłem, że nie jestem tak czerwony na twarzy jak myślę, że jestem - W czym państwu pomóc? - odchrząknąłem.
- Szukamy.. hm.. "50 Twarzy Greya" - powiedziała kobieta obejmując partnera ramieniem w talii.
Kiwnąłem głową, gdy chciałem odejść klepnął mnie w pośladek. Podskoczyłem i pisnąłem cicho, spojrzałem na szeroko uśmiechniętego Zayna z wyrzutem. Dupek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro