《12》
Obudziłem się i byłem szczerze przerażony tym, że wciąż jestem u Zayna. On był mordercą, kimś z kim nigdy nie chciałem mieć nic doczynienia.
Wysunąłem się spod pościeli i wyszedłem z pokoju. Bałem się zejść na dół, jednak gdy w końcu to zrobiłem, zobaczyłem, że nie ma śladu ani po ciele ani po krwi.
- Cześć - pisnąłem słysząc głos za sobą. Zobaczyłem Liama, który uśmiechał się do mnie - Wyspałeś się?
- Co ty tu robisz? Gdzie jest Zayn? - spytałem gniotąc nerwowo skrawek koszulki w dłoniach.
- Mam cię eskortować do szkoły i ogólnie pilnować - powiedział robiąc krok w moją stronę. Zamrugałem kilka razy zdziwiony - Takie dostałem zadanie, mam być twoim ochroniarzem.
- Nie potrzebuję ochroniarza - pokręciłem powoli głową.
- Zdaniem Zayna, potrzebujesz. Jest dziewiąta, zdążysz na czwartą lekcje.
- Nie chcę jechać do szkoły. Zawieź mnie do domu - mruknąłem.
Kiwnął głową i zaprowadził mnie do swojego samochodu. Usiadłem na miejscu pasażera zapinając pasy. Nie czułem się komfortowo w towarzystwie Liama ale nie miałem wyboru.
Wysiadłem przed domem i chciałem wejść do środka, ale zobaczyłem, że Liam wciąż tu jest.
- Możesz jechać - powiedziałem stojąc z dłonią na klamce.
- Mam cię pilnować - odparł opierając się o maske samochodu - Odwiozę cię później do pracy.
Potrząsnąłem tylko głową i wszedłem do domu.
- Niall! - Jackson podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno - Nie odzywałeś się, bałem się, że coś ci się stało! Dzwonili do mnie ze szkoły i..
- Cokolwiek - mruknąłem odsuwając się od niego.
- Co się stało? - spytał idąc za mną do mojego pokoju. Położyłem się i wcisnąłem twarz w poduszkę.
- Ten psychol.. zabił człowieka.
- Wiem - odpowiedział mój brat siadając na skraju mojego łóżka. Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami.
- Co? - wpatrywałem się w niego z niedowierzaniem. Wiedział, że Zayn jest tego pokroju człowiekiem, a i tak kazał mi do niego jechać? Jak złym bratem trzeba być, żeby to zrobić.
- Wszyscy dostali o tym informacje. Przestępczy pół światek który jest przeciw temu gangowi, postanowił chyba trochę namieszać - Jackson wzruszył lekko ramionami - Zayn podwoił ochronę..
- Dał mi Liama do ochrony - wymamrotałem - Nie rozumiem po co.
- Wiem, że ci go przydzielił. Dla bezpieczeństwa. Miał byś problem gdyby ktoś z tamtych dowiedział się, że kręcisz z Zaynem. Dlatego dał ci ochronę..
- Nie kręcę z Zaynem! - zawołałem przerywając mu i siadając na łóżku.
- Nazywaj to jak chcesz Niall. Ale jesteś w jego otoczeniu, więc potrzebujesz bezpieczeństwa - powiedział powoli.
- To wszystko jest popieprzone - wyszeptałem - Do tego wszystko przez ciebie! Gangu ci się zachciało! - szturchnąłem go i położyłem się na łóżku.
- Popieprzone czy nie, do szkoły chodzić musisz. Inaczej będziemy mieli kłopoty - mruknął klepiąc mnie po udzie.
- Powiedz szefuńciowi żeby odwoził mnie do domu na noc, to będę chodził do szkoły. Za niedługo muszę jechać do pracy - westchnąłem.
- Nie oddalaj się od Liama, okay? On dba tylko i wyłącznie od twoje bezpieczeństwo.
- Okay, ale jeżeli jeszcze raz powie do mnie 'Nini', to mu przyłożę - mruknąłem schodząc z łóżka. Jackson zaśmiał się cicho. Zacząłem szykować się do pracy.
Od autorki: Dzień Dobry, miłego dnia :) Gdyby nie okropny kurier który o 8 mnie obudził, spałabym do 11 a tu proszę :p
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro