Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

《05》

Obudziłem się w przyjemnej, mięciutkiej pościeli. Przewróciłem się na drugi bok i rozchyliłem powieki. Zdziwiony zauważyłem, że to nie jest mój pokój.

Gdzie ja jestem? Gdzie byłem wczoraj? Uh, dom Zayna. Piliśmy wino. Tak, wino. Upił mnie? Na pewno. Wykorzystał? Natychmiast usiadłem i odrzuciłem satynową kołdrę. Miałem na sobie jedynie czarne bokserki. Nie zrobiłby mi tego.

Wstałem i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Czułem lekki ból głowy ale byłem w stanie go ignorować. Liczyłem, że znajdę tu swoje ubrania. Nadzieja matką głupich.

Niepewnie podszedłem do jednych z trzech drzwi i wszedłem do środka. Cholerna garderoba. Drugie drzwi były na korytarz. Rozejrzałem się po sterylnych, białych ścianach. Zobaczyłem schody, po których zaraz potem zszedłem. Zamarłem widząc Zayna i dwójkę z jego ludzi. Louis i Liam zaśmiali się głośno na mój widok. Zayn odwrócił się do mnie i uśmiechnął.

- Widzę, że bawiliście się dobrze Nini - odezwał się rozbawiony Liam.

- Zamknij się - warknąłem - Do niczego nie doszło.

- Idźcie - powiedział Zayn do tamtej dwójki. Posłusznie ruszyli do drzwi. Spojrzał na mnie i zrobił kilka kroków w moim kierunku.

- Oddaj mi moje ubranie i zadzwoń po mojego brata.

- Już wychodzisz? Czemu? Dobrze się wczoraj bawiliśmy - podszedł do mnie i położył dłoń na moim policzku. Odepchnąłem jego dłoń mrużąc oczy.

- Upiłeś mnie! - zawołałem mu prosto w twarz.

- Nie wlewałem ci siłą alkoholu do gardła - zaśmiał się cicho.

- Chcę do domu - założyłem ramiona na piersi.

- Uparty - mruknął - W łazience na górze są twoje ubrania.

Fuknąłem cicho i ruszyłem na górę. W łazience wciągnąłem na siebie jeansy i koszulkę.

- Twój brat czeka przed domem - powiedział gdy zszedłem na dół. Złapał mnie za ramię kiedy chciałem iść do drzwi. Spojrzałem na niego wkurzony, że mnie zatrzymuje - Dziękuję za miło spędzony wieczór - powiedział łapiąc mnie za dłoń, uniósł ją i musnął wargami wierzch.

Zmrużyłem oczy. Nie jestem damą angielską żeby mnie tak żegnać. Bezsłowa wyszedłem i wsiadłem do samochodu Jacksona.

- Jak było? - spytał wyjeżdżając z posesji.

- Ten dupek mnie upił - wymamrotałem wbijając wzrok w las za szybą.

- I wykorzystał? - spytał unosząc brwi.

- O dziwo, nie było w jego zachowaniu żadnego seksualnego podtekstu - wymamrotałem.

- Serio dziwne. Zawsze tylko pieprzy.. - mruknął a ja spojrzałem na niego marszcząc brwi.

Skoro tylko pieprzy, a mnie nawet nie dotknął, to czego on ode mnie chce?

Nie odezwałem się przez całą drogę do domu. Gdy już wróciliśmy, zamknąłem się w swoim pokoju i poszedłem znowu spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro