Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

-Jak masz na imię?
Zapytała mnie Mad, gdy zostałyśmy same, bo zielonooki poszedł na polowanie jakieś pięć minut temu.
-Nadia.
Odpowiadam patrząc jak struga scyzorykiem kawałek drewna, a opiłki wpadają do ognia.
-Jesteś udomowiona, co?
-To znaczy?
-To znaczy, że zamieniasz się w wilka tylko podczas pełni, albo pod wpływem emocji, ognia, a tak to się pilnujesz jak rodzic małego dziecka, tak?
Okej, chyba powinnam się obrazić, ale nie chce jej podpaść, bo widzę, żeby chętnie by mnie zadźgała tym scyzorykiem.
-Nigdy się jeszcze nie zmieniłam.
-Czyli to w lesie, to był twój pierwszy raz?
-N-nie, ale pierwsza przemiana była dwa dni temu.
-Ciekawe, pewnie odziedziczyłaś wilka po jakimś przodku. To by wyjaśniło tak późną przemiane.
-Wilka? Czyli jestem nim?
-Wilk to twoje drugie ja, które musisz nauczyć się kontrolować.
-A co jeśli tego nie zrobię?
-Zayn cię zabije.
-Um, Zayn? I zabije?
-Nasz przywódca, ten z zielonymi oczami, a zabić cię będzie musiał, bo nie możesz o nas nikomu powiedzieć.
-Nie powiem!
Zaśmiała się kręcąc głową.
-Jasne.
-Uh, a jest inne wyjście niż zabić mnie?
-Może dołączysz do watahy, ale to już decyzja Zayn'a i jego zastępcy Rhydian'a.
-Który to?
-Blondyn, czarna koszula?
-Um, tak, a ta białowłosa?
-Renee, jest w stanie spoczynku.
-Spoczynku? Dlaczego?
-Jest w ciąży.
-Oh.
-No tak trochę "oh".
-A kto jest ojcem?
Zapytałam jak najłagodniej, ale rzuciła mi uśmiech.
-Jest sparowana z Brooklyn'em, tym brunetem.
-Sparowana, czyli połączona?
-Tak, ale u nas, wilków, jest to wieczne połączenie, no chyba że druga połówka umrze, albo zostanie wygnana.
-Wtedy można znaleźć sobie nową?
-Tak. Wiem, że w świecie ludzi to jest dziwne, ale u nas to zupełnie normalne.
Naszą rozmowę przerwała obecność Rhydian'a, który wyszedł z korytarza z kilkoma kawałkami drewna, które rzucił do ogniska przy okazji skanując mnie nieprzyjaznym wzrokiem. Potem podszedł do Mad i ją objął, a ja nie chce się na nich gapić, więc odwracam wzrok na ścianę przede mną.
-Możesz iść spać jeśli chcesz.
Oświadczył blondyn i rzeczywiście by mi się przydał odpoczynek, bo nie spałam od kilku dni.
-No chyba, że się boisz.
Dodał, ale żeby mu pokazać, że mam go gdzieś wstałam i używając pamięci dostałam się do mojego pokoju, gdzie zasnęłam we wgłębieniu wydłubanym w ziemi i to chyba ma imitować łóżko. Śni mi się koszmar, a właściwie wspomnienie, jak zabiłam Adele. W momencie, gdy ją zabijam budze się gwałtownie uderzając przy tym głową o ziemię nade mną i trochę jej wpada mi do ust pozostawiając nieprzyjemny posmak. Wstaje z łóżka po czym odkrywam, że płakałam przez sen, ale mnie to nie dziwi. Ważne, że czuje się bardziej wyspana niż kilka godzin temu. Widzę przez dziurę w suficie, że jest noc i nie wiem, czy wilki śpią w nocy, czy co, ale postanawiam wyjść z pokoju i udać się do pomieszczenia z ogniskiem, gdzie jak się okazuje wszyscy siedzą przy nim rozmawiając i jedząc coś, co znajduje się w wystruganych, drewnianych miskach. Od razu rozmowa cichnie, a ich wzroki lądują na mnie, kiedy staje w progu. Chwilę ciszy wypełnionej niezręcznym napięciem i moim patrzeniem po nich i już chce się zakopać w ziemi.
-Chodź na słówko.
Proponuje mi Zayn na co kiwam głową i podążam za nim na dwór i dwa metry od nory.
-Płakałaś?
Zapytał, gdy stanęliśmy przy dużym dębie, o który się oparł bokiem. W odpowiedzi wyruszyłam ramionami na co westchnął ciężko.
-Wiesz, że nic nie mówiąc, nie poprawisz swojej sytuacji?
-Która i tak jest zła, bo mnie zabijesz.
Dodałam kopiąc ziemię nogą i patrząc jak to robię.
-Nie muszę tego robić, ale mnie do tego zachęcasz.
Spojrzałam mu w oczy, które błyszczą w świetle księżyca i zblokowaliśmy swoje wzroki.
-Jedną z was nie zostanę.
-Dlaczego nie?
-Bo oni mnie nie chcą, nie lubią mnie.
-Musisz dać im czas, a zobaczysz, że cię polubią. Są po prostu ostrożni tak, jak im kazałem.
Zapadła chwila ciszy przerywana jedynie nawoływaniem sowy gdzieś w oddali.
-To czemu płakałaś?
Zapytał powodując ponowne spojrzenie w jego oczy.
-Miałam...koszmar.
-Cierpisz na nie?
-Nie bardzo.
Chyba wyczuł, że nie mam ochoty o tym rozmawiać, ponieważ dał spokój i zaprowadził mnie spowrotem do środka, gdzie zjadłam razem z nimi potrawke z jelenia, jak się okazało to mieli w miskach i upolował go Zayn. Nie mówiłam dużo poza przytakiwaniem niektórym osobom. Po wszystkim zaczęliśmy się rozchodzić, a ja zostałam przy ognisku z Brooklyn'em, który dziwnie na mnie patrzył, i Renee, która nie była mną w ogóle zainteresowana. Po chwili jednak udałam się do swojego pokoju, bo zaczęło się im udzielać sparowanie. Nie mogłam zasnąć w obawie o nawrót koszmaru, więc ponad trzy godziny przeleżałam w łóżku myśląc o Liam'ie i o tym co teraz robi. W końcu zasnęłam, ale nie wiem kiedy i jak. Tym razem nie śni mi się nic, albo nie pamiętam snu, ale może to i lepiej. Nie ukrywam, że jest trochę zimno w norze, bo w końcu jest zima, a my jesteśmy pod ziemią. Żeby się ogrzać udaje się do pokoju z ogniskiem, gdzie jeszcze nikogo nie ma, więc mam trochę prywatności i siadam przed ogniskiem po turecku grzejąc swoje wyziębione ciało. Moja prywatność nie trwa długo, bo zaraz rozlega się okropne i głośne wycie na co wszyscy zbierają się przy ogniu, wszyscy poza Zayn'em i Rhydian'em.
-Mają problem?
-Poszli bez nas!
-Idioci!
Zaczęły się skargi, z których nic nie rozumiałam. Grupa kazała mi iść z nimi, a Maddie zostać z Renee, więc poszliśmy tylko ja i Brooklyn. Wybiegliśmy z nory, a on kazał mi trzymać wilka na wodzy inaczej ma pozwolenie żeby mnie zabić. Dotarło to do mnie. Dobiegliśmy do centrum wydarzeń, którym okazała się być kłótnia Zayn'a z kilkoma ludźmi, którzy byli w stanie przed przemianą, czyli kły, żółte oczy. Na ich przodzie stoi brązowowłosa kobieta w czerwonym swetrze i dżinsach, wygląda na przyjazną, ale Zayn chyba tak nie uważa, bo ma minę jakby go ktoś obraził.
-Proszę, tylko ten jeden raz.
Kobieta błaga, ale zielonooki ani myśli ustąpić od swojej decyzji, którą jest zabronienie przejścia jej watasze.

Małe info!
Rozdziały będę wrzucać co dziesięć oczek, czyli 10👀=Nowy rozdział😙
Do przeczytania później😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro