Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Minęło trochę czasu, kiedy stwierdziłam, że nie mogę go w to plątać. Nie chcę ryzykować jego krzywdą, więc po prostu postanowiłam uciec. Wstałam z łóżka, jak najciszej ubrałam swoje dżinsy i poprawiłam podkoszulek, po czym wspięłam się na kaloryfer pod oknem. Powoli, trzask za trzaskiem otwieram okno aż w końcu mi się udaje zrobić to na oścież, nie budząc przy tym Liam'a. Weszłam na parapet skąd ostatni raz popatrzyłam na niewinnie śpiącego przyjaciela i skoczyłam w dół. Upadłam w prost na brzuch, co odebrało mi na chwilę dech i jest prawdopodobne, że mam coś z nogą, ale teraz to nie ma znaczenia. Wygramoliłam się na nogi i zgięta w pół odeszłam. Kostka chyba jest skręcona, a na brzuchu będę miała sińca. Utykając dostałam się do lasu, gdzie szłam w nieznanym mi kierunku do czasu, gdy nie mogłam dalej iść z powodu kostki. Usiadłam zdyszana na lodowatej ziemi i oparłam się plecami o drzewo. Położyłam kostkę na moim kolanie, po czym zaczęłam ją masować, aby ulżyć sobie nieco w bólu i się rozgrzać. Coś ty zrobiła? Bez jedzenia, wody, w zimie nie przetrwasz.
Jako że mam na sobie tylko dżinsy, podkoszulek i trampki, to zimno zaczyna mi doskwierać po upływie minuty. Nie mogąc już dłużej wytrzymać na lodowatym poszyciu lasu, wstałam z pomocą drzewa, o które się podparłam ręką. Rozglądnęłam się, ale jedyne co widziałam, to ciemność i zarysy drzew. Jednak żeby nie zamarznąć na śmierć muszę się ruszyć, dlatego z trudem, ale ruszyłam w przód. Jak mogłam, podpierałam się ręką drzew, aby choć trochę odciążyć kostkę, która nie dawała o sobie zapomnieć. Gwałtownie się odwracam, gdy słyszę za sobą skowyt. Serce przyspiesza mi bijąc teraz poza pierś, a ja wstrzymuje oddech i mrużę oczy w próbie wypatrzenia czego kolwiek. Kilkanaście sekund później nic nie słyszę, ani nie zauważam, więc postanawiam odwrócić się i iść dalej. Rozglądam się na wszystkie boki, bo czuję, że nie jestem sama. Przyspieszam kroku, tak jak mój puls. Słyszę warknięcie, a zanim zdążam się odwrócić leżę na brzuchu na oszronionej ziemi. Udaje mi się w panice wyczołgać spod czegoś, co nade mną górowało, po czym wstaje szybko na nogi i odwracam się w stronę oprawcy. Duża, włochata bestia z wyszczerzonymi kłami i w bojowej pozycji okrąża mnie, podczas gdy ja stoję w przerażeniu wodząc za nią wzrokiem. Obchodzi mnie raz, a następnie staje naprzeciwko mnie i zaczyna jeszcze głośniej warczeć. Co dziwne za mną też słyszę ten dźwięk, to warknięcie. Patrze przez ramię, a tam drugi wilk, ale w przeciwieństwie do tego pierwszego, on jest biały. Obracam się bokiem do obu stworów i popatruje to na jednego, a to na drugiego. Czuje, że nie powinnam uciekać, ani pokazywać strachu, więc postanowiłam również warknąć i wyszczerzyć swoje ludzkie kły. Chyba im się to nie spodobało, ponieważ podeszły jeszcze bliżej. Mam dość, chce stąd odejść. Zaczynam być naprawdę zła na te wilki, za to, że nie dadzą mi przejść. Ta wściekłość przejmuje nade mną kontrolę. Nagle zaczynam wyraźniej widzieć ich zarysy, aż wreszcie kształty i kolory. Czuje ich złość oraz determinację. Znów to, nie proszę. Złapałam się za włosy i pociągnęłam w celu zatrzymania tego wszystkiego, co mi nie wyszło najlepiej. Nagle cały ból ustał, a ja jakby straciłam na wzroście. I dlaczego widzę na czarno-biało? Co to za zapach? Jedzenie? Jestem głodna. Zdziwione postawy wilków wyprowadziły mnie z zamyślenia. Jeden z nich podszedł do mnie, po czym powąchał mój kark i odsunął się. Patrzy chwilę w moje oczy jakby chciał coś w nich znaleźć, a następnie przenosi wzrok na swojego towarzysza, który chyba nie zabardzo wie co zrobić.
-Chodź.
Usłyszałam w mojej głowie, ale pomyślałam, że mi się coś już robi w mózgu. Wilk przede mną skiną w lewo głową, przez co jeszcze bardziej byłam skołowana. Odwrócił się i zaczął iść w przód. Ja dalej stoję jak ten kołek nie bardzo rozumiejąc co się właśnie dzieje, ale szybko rozumiem, że mam za nim iść, bo zostaje popchana w przód przez tego drugiego. Wystraszona pod jego wzrokiem i dumną postawą, postanawiam posłuchać przekazów i udać się za pierwszym. Niewiarygodnie boję się dokąd mnie prowadzą,a jedyne czego teraz chce, to schować się pod łóżko i z pod niego nie wychodzić.

Gwiazdki są bardzo mile widziane, a komentarze jeszcze bardziej😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro