Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Moja, tylko moja

POV Jungkooka

Wciąż czując, jak jej ciało pulsuje pod moimi dłońmi, przyciągnąłem Caroline bliżej. Jej oddech był szybki, ale w oczach miała tę iskrę, której nie mogłem ignorować. Bez chwili zastanowienia złapałem za jej majtki, ściągnąłem je jednym, szybkim ruchem i odrzuciłem na płótno, na którym przed chwilą mnie malowała. Teraz to ja byłem artystą, a ona moim dziełem.

Jej ciało było gorące, każdy jego centymetr wołał o więcej. Rozchyliłem jej nogi, a potem, nie zwlekając, wsunąłem się w nią, czując to znajome, niesamowite uczucie, kiedy jej ciało całkowicie mnie pochłaniało. Caroline wygięła się do tyłu, jej plecy uniosły się lekko, a z jej ust wydobył się stłumiony jęk.

Caroline- Oh, mój niewyżyty królik - wyjęczała z lekką kpiną w głosie, ale wiedziałem, że w jej tonie było też coś więcej. Jej złośliwość była częścią gry, którą graliśmy od dawna.

Zawsze walczyła o kontrolę, ale ja miałem zamiar jej pokazać, kto tutaj naprawdę rządzi.

Jungkook- Niewyżyty? - wysyczałem, poruszając się w niej głębiej, coraz bardziej, aż poczułem, jak całkowicie poddaje się temu, co działo się między nami.

Jungkook-  To ty jesteś tą, która nie może się mnie nasycić.

Jej ciało odpowiedziało bez słów, zaciskała się wokół mnie, a jej jęki stawały się coraz bardziej niekontrolowane. Oparłem dłonie na jej biodrach, wbijając palce mocno w jej skórę, czując, jak pragnienie rośnie we mnie coraz bardziej.

Jungkook-  Jesteś taka cholernie słodka, kiedy udajesz, że masz kontrolę - wyszeptałem jej do ucha, pochylając się nad nią, czując jej szybki oddech na mojej szyi.

Caroline- Skurwysyn - wycedziła między jednym jękiem a drugim, ale jej słowa nie miały już takiej siły. Jej ciało mówiło coś zupełnie innego.

Caroline- Nie udaję… ja mam kontrolę…

Jungkook- Naprawdę?

Zmieniłem tempo, poruszając się wolniej, głębiej, co sprawiło, że jej oddech na chwilę się zatrzymał.

Jungkook-  W takim razie dlaczego jęczysz tak głośno?

Jej ciało drżało, a ja wiedziałem, że zbliżaliśmy się do tego momentu, kiedy wszystko wokół przestaje istnieć.

Caroline- Bo pieprzysz mnie jak niewyżyty królik, idiot... - wyrzuciła z siebie, zanim całkowicie straciła oddech.

Zacisnąłem dłonie na jej biodrach i przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie.

Jungkook-  Zgadza się, Caroline. A ty to kochasz.

Patrzyłem jej głęboko w oczy, a nasze spojrzenia spotkały się w tym jednym, intensywnym momencie. Jej ciało było już całkowicie moje, poddane każdym moim ruchom. Czułem, jak jej oddech staje się cięższy, jak każdy jęk wydobywa się z niej coraz głośniej. Wiedziałem, że była na krawędzi, a ja miałem zamiar ją tam popchnąć.

Zacząłem poruszać się szybciej, głębiej, aż jej jęki zamieniły się w niekontrolowane, urywane dźwięki rozkoszy.

Caroline- O Boże… tak, tak, mocniej! - wykrztusiła, jej palce wbite w moje ramiona, jakby nie mogła już tego dłużej wytrzymać. Jej głos był przerywany, ale pełen potrzeby i pożądania, które nie miały już granic.

Jungkook- Chciałaś tego? - zapytałem, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie, nie przerywając tego dzikiego tempa.

Jungkook-  Powiedz, że tego właśnie potrzebujesz.

Caroline- Tak! -krzyknęła, jej głos pełen desperacji.

Caroline- Kurwa, Jungkook, pieprz mnie mocniej!

Słysząc te słowa, dałem z siebie wszystko. Czułem, jak jej ciało całkowicie poddaje się temu, co robię, jak drży pod każdym moim ruchem, jak tracimy kontrolę oboje.

Jungkook- Jesteś taka cholernie gorąca, kiedy błagasz -wyszeptałem złośliwie, nie przestając ani na chwilę.

Caroline- Zamknij się i rób to, co robisz najlepiej! - odpowiedziała z gniewem w głosie, ale czułem, że jej ciało zdradzało coś innego. Wiedziałem, że była bliska, tak samo jak ja.

Z każdym jej jękiem czułem, jak granice między nami się zacierają. Była całkowicie w moich rękach, a ja nie zamierzałem przestać, dopóki nie osiągnie tego, czego oboje pragnęliśmy od tak dawna.

Caroline wygięła się pod moim dotykiem, jej ciało dosłownie płonęło. Wzrok miała pełen pożądania, a jej krzyk tylko podsycał moją ochotę. Nie mogłem się powstrzymać. Była jak płomień, którego chciałem więcej.

Caroline- O Boże, Jungkook! Nie przestawaj!-  jej głos był pełen napięcia, a ja poczułem, jak każda część mnie odpowiada na to wezwanie.

Pochyliłem się nad nią, patrząc jej prosto w oczy, przygryzając wargę. Mój oddech stał się cięższy, ale jej pragnienie napędzało mnie coraz bardziej.

Jungkook- Kurwa, mała... wiem, że tego chcesz. Jesteś moja, pamiętasz? Zawsze byłaś i zawsze będziesz.-  powiedziałem, mocno chwytając jej biodra.

Czułem, jak jej dłonie błądzą po moich plecach, zaciskając się na mojej skórze, jakby chciała jeszcze więcej. Nie mogłem przestać, nawet gdybym chciał. To, co działo się między nami, było jak ogień, który spalał wszystko dookoła.

Caroline- Jung... Jesteś cholernie niegrzeczny.- wyszeptała, jej głos był pełen wyzwania, mimo że była kompletnie w mojej władzy.

Jungkook- A ty uwielbiasz, kiedy jestem niegrzeczny, prawda?-  rzuciłem z uśmiechem, mocno przyciągając ją do siebie.

Przesunąłem ręką po jej udzie, czując jak jej ciało reaguje na każdy mój dotyk. Jej oddech stał się płytszy, a ja czułem, że jesteśmy na krawędzi. Moje słowa były ostre, ale pełne pragnienia.

Caroline- Tak, kurwa! Uwielbiam to, co mi robisz...- odpowiedziała, wyciągając ręce w moją stronę, jakby chciała mnie jeszcze bardziej przyciągnąć do siebie.

Cholera, czułem, że mogłem spędzić wieczność w tym momencie, patrząc na nią, czując ją przy sobie. Była wszystkim, czego potrzebowałem, i wiedziałem, że bez niej nic nie miałoby sensu.

Jungkook- Tylko pamiętaj, mała... jesteś moja i nikt inny nie ma do ciebie prawa. - powiedziałem, nachylając się, żeby znów ją pocałować.

To, co między nami było, to nie tylko pożądanie. To była czysta, nieokiełznana pasja, której nikt nie mógłby zatrzymać. I w tej chwili liczyła się tylko ona Caroline, moja dziewczyna, moja przyjaciółka, moja euforia.

Czułem, jak Caroline wygina się pod moim dotykiem, jej ciało reagowało na każdy ruch, który wykonywałem. Jej słowa były jak muzyka w moich uszach, potwierdzenie, że jest tylko moja, że zawsze była i będzie.

Caroline- Ale... ale ja nie chcę innego... ja jestem tylko twoja... i tylko twoja... pieprz mnie... kocham cię...- jej głos pełen był pożądania i oddania, a ja wiedziałem, że jesteśmy tu, gdzie powinniśmy być.

Moje serce waliło jak szalone, patrzyłem jej głęboko w oczy, czując, że jest moim światem. Każdy ruch, każde słowo, które wypowiadała, tylko podsycały moje pragnienie.

Jungkook- Kurwa, Caroline... jesteś moja. Nikt inny nie ma prawa cię dotknąć. Zawsze będziesz moja, rozumiesz?- powiedziałem, nie przestając, moje ciało reagowało na jej każdy jęk, każdy ruch, który robiła.

Czułem, jak każda cząstka mnie krzyczy, że to jest to, czego pragnąłem. Caroline była dla mnie wszystkim, moją euforią, moim spokojem i moją burzą.

Caroline- Jungkook... Boże, tak... tylko ty... - wyszeptała, jej ręce mocno zaciskając się na moich ramionach, jakby bała się, że mogę odejść, choć dobrze wiedziała, że nigdzie się nie wybieram.

Przyśpieszyłem, jej oddech stał się coraz cięższy, a ja wiedziałem, że jesteśmy na granicy. Spojrzałem jej w oczy, czułem, że to jest moment, w którym cała reszta świata przestała istnieć.

Jungkook- Jesteś moja, Caroline... tylko moja. - wyszeptałem, pochylając się, żeby złożyć na jej ustach gorący pocałunek, który mówił więcej niż jakiekolwiek słowa.

Była wszystkim, czego potrzebowałem, i nie pozwolę, żeby cokolwiek nas rozdzieliło.

Każdy jej krzyk, każde słowo wypowiedziane przez jej usta, jeszcze bardziej mnie napędzało. Caroline kompletnie zapomniała o tym, że na dole byli jej rodzice, a ja miałem gdzieś, kto może nas usłyszeć. Jedyne, co się liczyło w tej chwili, to ona  jej ciało, jej reakcje i to, jak oddawała mi się bez reszty.

Caroline- Jungkook... ja... zaraz... zaraz dojdę... już... kochanie, skarbie, króliczku, misiu, kotku, tygrysku... Kooki!- wykrzyknęła, a ja tylko się uśmiechnąłem, widząc, jak bardzo jest w tej chwili ze mną.

Jungkook- Kurwa, Caroline, jesteś tak cholernie seksowna, kiedy tak krzyczysz moje imię... Nie przestanę, dopóki nie sprawię, że kompletnie stracisz rozum.- wysyczałem, pochylając się, żeby zostawić na jej szyi mokry pocałunek, który był bardziej intensywny niż kiedykolwiek wcześniej.

Każde jej słowo podsycało we mnie coś dzikiego, coś, co nie chciało przestać. Była tylko moja, teraz i na zawsze. Zacieśniłem uścisk, poruszając się jeszcze szybciej, czując, jak jej ciało drży pod moimi dotykami.

Caroline- Jungkook... Boże... tak... jeszcze... nie przestawaj!-  krzyczała, a ja wiedziałem, że jest na granicy.

Jungkook-Cicho, mała... teraz ja jestem w pełni odpowiedzialny za to, co się z tobą dzieje. Moje. Kurwa, jesteś moja i tylko moja.- warknąłem, patrząc jej głęboko w oczy, widząc w nich to pożądanie, które tylko mnie jeszcze bardziej napędzało.

Caroline wyginała się pod moimi ruchami, jej oddech był ciężki, a ja czułem, że ona już nie wytrzyma dłużej. Moje imię wychodziło z jej ust niczym modlitwa, a ja nie zamierzałem przestać, dopóki nie dostanę tego, co chcę.

Jungkook-Chcę, żebyś krzyczała jeszcze głośniej, Caroline. Chcę, żebyś wiedziała, że należysz tylko do mnie.-  powiedziałem, przyśpieszając jeszcze bardziej, czując, że oboje jesteśmy na skraju.

Całe to pożądanie, całe to pragnienie, w tej chwili, sprawiło, że nasze ciała współgrały ze sobą idealnie. Byłem w pełni kontrolując sytuację, a Caroline oddawała mi się bez reszty, gotowa, żeby osiągnąć to, co było nieuniknione.

Jej krzyki były głośne, niemalże dzikie, a ja czułem, jak jej ciało wygina się pod moim, wbijając paznokcie w moje plecy. To było coś, co zawsze doprowadzało mnie do szału ta jej potrzeba, żeby zaznaczyć swoją obecność na moim ciele. Caroline była w tym nieokiełznana, dzika, dokładnie taka, jaką kochałem.

Caroline- Już... Jungkoooooooook!- krzyknęła, a ja poczułem, jak całkowicie oddaje się tej chwili.

Byłem na granicy, moje ciało krzyczało za spełnieniem. Po chwili skończyłem w niej, wypuszczając cichy jęk, kiedy nasze oddechy zaczęły się synchronizować, a napięcie opadło.

Opadłem obok niej, czując jeszcze gorąco bijące od naszych ciał. Jej skóra była wilgotna od potu, a jej oczy  te brązowe, pełne zmysłowości  wpatrywały się we mnie, jakby chciała więcej. Przez chwilę panowała cisza, ale czułem, że jej oddech nadal jest ciężki, a serce bije jak szalone.

Jungkook- Cholera, Caroline... Ty to masz na mnie wpływ, wiesz? Nie wiem, jak ty to robisz, ale doprowadzasz mnie do obłędu.- wyszeptałem, przyciągając ją bliżej siebie.

Caroline przyglądała mi się, a w jej oczach widziałem zadowolenie, jakby wiedziała, że dosłownie mnie rozbroiła.

Caroline- Ty to dopiero jesteś wariat, Kook. Ale chyba taki wariat, jakiego potrzebuję.

Uśmiechnęła się lekko, opierając głowę na mojej piersi.

Chwyciłem ją za rękę, lekko splatając nasze palce.

Jungkook- Nie ma opcji, żebyś była z kimś innym. Jesteś moja, rozumiesz? Cała moja, Caroline.- dodałem, patrząc jej głęboko w oczy, jakbym chciał, żeby zrozumiała, jak bardzo mi na niej zależy.

Caroline- Tylko twoja, Jungkook. Tylko twoja.-odpowiedziała cicho, delikatnie dotykając mojego policzka, a jej słowa były jak obietnica.

Zakończyłem tę rozmowę pocałunkiem, delikatnym, ale jednocześnie pełnym tej dzikiej ochoty, której nigdy nie mogłem się pozbyć, kiedy byłem z nią. Była moją euforią, moją obsesją, i wiedziałem, że nikt nie może jej mieć poza mną.

Wstałem z łóżka, czując, jak adrenalina jeszcze krąży w moim ciele. Spojrzałem na Caroline, która leżała w moim łóżku, rozkoszując się chwilą, a w moim brzuchu pojawił się lekki ścisk. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale czasem trzeba było wrócić do rzeczywistości.

Jungkook- Idę pod prysznic, kochanie.- powiedziałem, kierując się w stronę plecaka.

Wyciągnąłem czyste bokserki, koszulkę i spodnie, myśląc o tym, jak cholernie świetnie się dzisiaj bawiłem.

Caroline- Dobrze, Kook! Tylko nie zajmuj się tym prysznicem  zbyt długo, bo zjem wszystko, co jest w lodówce!-  zażartowała, jej uśmiech był jak promień słońca w moim dniu.

Odwróciłem się, by rzucić jej wyzwanie.

Jungkook- Mówi ta, która właśnie wciągnęła mnie do łóżka! Jak się ma pyszne jedzenie, to trzeba uważać na te wszystkie niegrzeczne myśli, które ci się kręcą po głowie.

Uśmiechnęła się, a w jej oczach pojawił się błysk. Widziałem, że lubi tę naszą złośliwą wymianę zdań. Gdy zamknąłem drzwi do łazienki, czułem, jak serce mi bije szybciej na myśl o tym, co się wydarzyło.

Podczas gdy woda zaczęła lecieć, a para wypełniła pomieszczenie, moje myśli krążyły wokół Caroline. Nie mogłem uwierzyć, że mam taką dziewczynę. Była nie tylko moją przyjaciółką, ale też kimś znacznie więcej. Słyszałem, jak śmieje się w pokoju, co tylko dodawało mi energii.

Caroline- Nie za długo, przystojniaku! Przecież nie zamierzasz mnie tu zostawiać na wieki!-  krzyknęła przez drzwi.

Jungkook- Nie martw się, mała. Szybko wrócę. Chcę, żebyś była przy mnie, gdy zjem wszystkie te niezdrowe przekąski.- odpowiedziałem, czując, jak uśmiech rozciąga mi się na twarzy.

W prysznicu czułem, jak gorąca woda spływa po moim ciele, myjąc z siebie nie tylko pot, ale też wszystkie zmartwienia. Rozmyślałem o tym, jak to jest mieć kogoś tak wyjątkowego w swoim życiu. Wiedziałem, że między nami była chemia, która sprawiała, że każda chwila była intensywna.

W końcu, po szybkim prysznicu, wyszedłem i otworzyłem drzwi, czując, jak chłodna atmosfera pomieszczenia uderza mnie w twarz.

Jungkook- Gotowa na więcej złośliwości, skarbie?-  zapytałem, widząc Caroline, która leżała na łóżku, przeglądając telefon.

Caroline- Zawsze, jak ty. Czekam, aż w końcu zjesz tę cholerną przekąskę. I nie zapomnij, że trzeba jeść, żeby mieć siłę na zabawę!-  zaśmiała się, a ja rzuciłem jej figlarne spojrzenie.

Jungkook- Oczywiście! Ale nie zapomnij, że to ja cię rozkochałem, więc będziesz musiała mi się odwdzięczyć.- podszedłem do niej, myśląc o tym, jak bardzo mi na niej zależało.

Caroline- Odwdzięczę się, ale tylko wtedy, gdy obiecasz, że nie będziesz się więcej szlajał po nocach!

Jungkook- Dobrze, nie mogę znieść myśli, że mogłabyś mnie zostawić. Nie bądź taka złośliwa, bo inaczej przekonasz się, jak bardzo cię kocham.

Patrzyłem na nią, czując, jak ta chwila nas łączy. Wtedy uśmiechnąłem się, czując, że nie ma nikogo, z kim chciałbym być bardziej niż z nią.

Kolejny rozdział jest już za nami ✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro