[ first ending: you choose which is true ]
Min Yoongi nigdy nie sądził, że zostanie ojcem w wieku dwudziestupięciu lat. To było dla niego za wcześnie; czuł, że nie nadaje się do opieki nad małym człowiekiem, którego będzie uczył jak funkcjonować w kompletnie zatraconym społeczeństwie. W dodatku Park Jimin, jego narzeczony i jego ciągłe wahania nastroju, doprowadzały go często na skraj.
Miał on pojęcie, iż wszystko to będzie trudne, lecz nie sądził, że aż tak.
- Tataa, a mogę tą ziabawke? - Spytała Seowoon, patrząc na ojca jak najbardziej uroczo, aby ten kupił jej wymarzony przedmiot. Yoongi odwrócił się i zerknął na trzyletnią dziewczynkę, o ślicznych czarnych włoskach, pulchnych Jiminowych policzkach i małych, słodkich kocich oczkach. Z wyglądu przypominała aniołka, a w towarzystwie innych ludzi zachowywała się wręcz nieskazitelnie, jednak wystarczyło zostawić ją sam na sam z Hyeonwoo, albo Yoongim, a budził się w niej mały diabełek.
Była mniejszą wersją Jimina.
- Kochanie, mieliśmy poszukać prezentu dla Hyeonwoo, pamiętasz? - Spytał, kucając przed młodszą. Uraczył ją delikatnym uśmiechem, dłonią głaszcząc po włosach. Min Yoongi starał się z całych sił.
- No tiak.. - Spuściła główkę, wydymając wargi.
- Różyczko, obiecuję, że dostaniesz swojego misia, ale dzisiaj są urodzinki Hyeonwoo, więc co musimu zrobić? - Yoongi starał się z całych sił, aby ani syn, ani córka nie stali się smutni chociażby na moment. Robił wszystko co w jego mocy, aby uśmiechali się jak najczęściej; dorastali jak najlepiej i przede wszystkim, jedli jak najzdrowiej. Był przykładnym ojcem, który będąc w pracy, ciągle myślał o swoich pociechach przez co kilka razy stworzył piosenki wprost dla dzieci. Prawdę mówiąc, Hoseok wtedy o mało co nie zapłakał się ze śmiechu na śmierć, a Jeongguk dokuczał mu przez okrągły tydzień, tak wystarczyło kilka warknięć ze strony Mina oraz drobne pranki, aby zaprzestali.
- Musimy zlobić plezent!
- Chodź, poszukajmy go razem. - Min wziął dziewczynkę na ręce, po czym skradł jej szybkiego buziaka w policzek. Dany gest wywołał u małej chwilowy śmiech, dopóki nie zauważyła dużego niebieskiego misia, stojącego na jednym z paneli.
Był wprost idealny.
***
Droga do mieszkania, była spokojniejsza niz pobyt w sklepach. Seowoon zasnęła w foteliku, przez co Yoongi mógł wrócić bez zbędnych postojów na uspokojenie dziecka, czy też zmienienie pieluszki lub uciszenie smoczkiem. Czasem naprawdę miał wszystkiego serdecznie dosyć, ale wtedy wystarczyło jedno spojrzenie na trzylatków, a cała zła energia odchodziła w dal.
- Tae, jesteśmy! - Powiedział Yoongi, sadzając przebudzoną dziewczynkę na na szafce do butów. Odłożył naprędce torbę prezentową tuż obok i od razu po zdjęciu narzutki, schylił się, aby zdjąć sandałki ze stópek Seowoon. Dziewczynka upodobała sobie styl Taehyunga i nic na nią nie działało, przez co portfel Yoongiego często stawał się pusty.
Wcześniej wspomniany wstąpił do korytarza, wycierając dłonie o jedną z różowych ścierek, które otrzymał w prezencie od Seokjina. Uśmiechnął się szeroko w stronę przybyłej dwójki i po zawieszeniu szmatki na ramieniu, zasłonił palcem usta, szeptając, iż Hyeonwoo śpi. Min tylko skinął głową i po delikatnym muśnięciu Kima w czoło, udał się do kuchni, aby zaparzyć sobie herbaty.
Prawdę mówiąc, Min Yoongi nigdy nie uważał, że jakkolwiek zbliży się do młodszego wokalisty. Ba, czasami nawet sądził, że ten jest jego jedynie najlepszym przyjacielem i gdyby miał do wyboru wyrzucić Taehyunga z karuzeli lub dodać mu jakąś partię w następnym Cypher, prawdopodobnie wybrałby to pierwsze. Jednakże w czasie kiedy Yoongi przeżywał jednocześnie najgorsze jak i najlepsze chwile swojego życia, to właśnie on czuwał przy nim i pomagał mu w opiece nad dziećmi. Był przy nim, kiedy żegnał się z Jiminem; a nawet wtedy kiedy ten poczuł, że nie jest w stanie zrobić już nic innego jak sen na kafelkach w łazience*.
Po trzech latach Yoongi poczuł do młodszego coś silniejszego, coś tak mocnego, że nie był w stanie opisać danego uczucia przez pierwsze miesiące. Siedział nad tekstami, komponując utwory i gdyby nie fakt, iż patrzył ciągle na wzgląd bruneta, tak nigdy by nie zrozumiał, że jest w nim zauroczony.
Pewnej nocy, czując przypływ odwagi, przyszedł spać do Taehyunga, aby wyznać mu wszystko. Cóż, zasnął, nie mogąc napatrzeć się na jego twarz, mieniącą się w świetle księżyca. Próbował tak co noc, acz nic z tego nie wychodziło, oczywiście do czasu kiedy brunet uśmiechnął się, czując dotyk dłoni rapera, na swoim policzku. Okazało się, że ten nie spał, a każdej nocy czekał, aż Min do niego przyjdzie. Wystarczyło kilka słów, aby zrozumieć sytuację jak i ich uczucia.
- A więc wiedziałeś od dawna, ta? - Szepnął Yoongi.
- Jak bardzo jestem przebiegły? - Uśmiechnął się Kim, mrugając szybciutko, aby wydać się bardziej rozkoszny i dziecinny.
- Tak bardzo, że jestem blisko pokochania ciebie.
Yoongi oparł się o ramę popijając gorący napój, w czasie kiedy Taehyung bawił się z dziećmi w salonie. To był jeden z najbardziej uroczych widoków na świecie, a talent młodego Kima do zajmowania się nimi, był ogromny co podziwiał w nim raper. Cierpliwość, dobroć, szczerość...
- Tatiooo, a kiedy chodzić do Zuu? - Spytał sennie Hyeonwoo, co zdziwiło Mina.
- Huh?
- Tatiooo..
- Kiedy tylko tatuś Yoongi będzie miał wolną chwilkę. - Uśmiechnął się Kim w stronę niższego, który uśmiechnął się radośnie widząc, jak mocno dzieci pokochały osobę, dającą mu nadzieję.
I właśnie przez nią, Yoongi powolnie otwierał serce dla Taehyunga.
koniec czy nie, oto jest pytanie
* - "Dni, w których kładłem się spać na podłodze w łazience, teraz to tylko wspomnienia, uh, teraz to wspomnienia." - Min Yoongi ' The Last '
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro