chapter 61
Udało się w końcu, cieszmy się, bo zbliżamy się do końca!
❝Karuzela się zaczyna. Ciekawe kiedy przestanie się kręcić wściekle.❞
— BAD NEWS
Wyprowadzka Jimina była tylko kwestią czasu, o czym wszyscy doskonale wiedzieli, ale jednak starali się wypchnąć to na tyły umysłu, który niedawno dał o sobie znać. Pożegnanie z przyjaciółmi i oddzielna przeprowadzka była dla tancerza ogromnym ciosem, chociaż to przerwa w zespołowych aktywnościach sprawiła, że przez całą drogę do nowego samotnego mieszkania, płakał. Po prostu płakał.
Park wiedział, że przez jeden głupi błąd zminimalizował wszelakie szanse dla zespołu i możliwości występowe. Czuł, że większości przykrych sytuacji, których mężczyźni dostarczali, były spowodowane nim i jego ciążą. W końcu, kto głupi się nie zabezpiecza?
Jimin poprawił się na śnieżnobiałej kanapie, obejmując łapkami misia, po czym spojrzał w odpaloną internetową kamerkę. W internecie od przeszło tygodnia wrzało od informacji o prawdopodobnym opuszczeniu zespołu przez jasnowłosego, a jego malutkie serce nie miało siły, aby po raz kolejny kogoś okłamywać. Dlatego też mężczyzna dogadał się z Bangiem odnośnie sytuacji w jakiej się znaleźli i obiecał wziąć całą winę na siebie, czego Puchatek oczywiście nie pochwalał i wręcz zakazywał. Jednakże nic nie było w stanie uśmierzyć zapału tancerza, który w przypływie mieszanki hormonalnej, miał więcej siły i samo zapału niż niejeden człowiek.
Dlatego kiedy stwierdził, że bardziej gotów być już nie może, po prostu włączył vlive i czekał, aż opcja online da mu zielone światełko do powiedzenia wszystkiego co tkwi mu na wątrobie.
Wyglądał uroczo, naprawdę uroczo, co fani komentowali na czacie głównym. Młody mężczyzna bardzo się z tego cieszył i nawet kilka razy podziękował za wszystko, ale później odchrząknął i zaczął mówić to, przed czym tak bardzo chciał chronić go Yoongi, a czego zakazywał Bang SiHyuk.
Nadszedł późny wieczór, kiedy brunet opuścił małą toaletę z ręcznikiem w misie umieszczonym na szyi. Przepłakanie dwóch godzin mocno go zmęczyło, więc postanowił, że tylko szybki prysznic będzie w stanie przywrócić go do życia. Poza tym, chciał wyglądać znośnie kiedy jego rodzicielka w końcu odwiedzi go w mieszkaniu i zwróci na niego uwagę, ładując mu tony jedzenia do lodówki, najpierw rzucając mu się w ramiona z opakowaniem czekoladowych wafelków w dłoni. Oczywiście jego wyobrażenia o danej chwili praktycznie wcale się nie zmieniły, a starsza już kobieta wykonała każdą czynność z wcześniej wymienionych, od razu kiedy przyjechała odwiedzić swojego syna. Skończyło się na tym, że brunetka głaskała syna po głowie, kiedy ten siedząc na kanapie zajadał się czekoladowymi przyjemnościami.
- Jiminnie, widziałam to co mówiłeś fanom w internecie i ja nie jestem pew-
- Spokojnie, mamo. - Mruknął Park, starając się skupić myśli na słodyczy, a nie na praktycznym zniszczeniu kariery. - Wszystko będzie dobrze, a armys nie porzucą BTS tylko dlatego, że byłem głupiutki i jak to mówił dziadek, się zbrzuchaciłem.
- Nie to miałam na myśli. - Pokręciła głową, zakładając kosmyk włosów bruneta za jego ucho. - Naprawdę chcesz zakończyć to na co tak ciężko zapracowaliście? Wiesz, że razem z bratem pomożemy ci w każdej sytuacji, ale jak dla mnie lepszym pomysłem byłoby oddanie dziecka do domu adopcyjnego lub nam na wychowanie. Jesteś za młody i zbyt dziecinny na wychowywanie dziecka, poza tym ten twój Yoongi... Skąd ta pewność, że nie zostawi cię jak urodzi się maleństwo?
- Mamo, przeginasz. - Warknął Park.
- Jiminnie, ja chcę dla ciebie dobrze... Jak najlepiej! - Obruszyła się kobieta, wyciągając telefon z kieszeni spodni, który zaraz odblokowała i po krótkim przeszukaniu od razu podstawiła mu pod nos. - To Shi Kim i Xiao TiYuen. Nie mogą mieć dzieci, a są naprawdę dobrym i przykładnym małżeństwem. Jestem pewna, że-
- Mamo. Skończ ten temat do jasnej cholerci! - Uniósł się brunet, zaciskając dłoń w pięść. - Zawsze mówiłaś, że nieważne jaka będzie sytuacja, ty będziesz mnie wspierać i zostaniesz przy mnie. A teraz co? Teraz wmawiasz mi co będzie dla mnie najlepsze, chcesz pozbyć się dzieci i i... Cholera jasna, wiem, że Yoongi nie jest ideałem, ale wiem także, że dużo razem przeszliśmy i to on był osobą, która jako pierwsza wyciągnęła do mnie pomocną dłoń! W dodatku to, że związki pomiędzy dwoma mężczyznami nie są zbyt 'normalne' dla naszego kraju tak samo z ciążą, ale ja i Yoongi się kochamy i nie pozwolę, aby ktokolwiek i cokolwiek zniszczyło to co do siebie czujemy.
- Jimin, ty nie możesz-
- Mogę i będę z Yoongim czy tego chcesz czy nie. Nieważne czy moja kariera legnie w gruzach! Jestem skłonny przyjąć tą wpadkę na siebie jak prawdziwy mężczyzna i wbrew pozorom wychowam te dzieci. Tak, dzieci. Będziemy mieć bliźniaki, mamo. - Zapowietrzył się brunet, unosząc się na rodzicielkę, kiedy stojąc w korytarzu podawał jej kurtkę. Kobieta mimo próśb o uspokojenie się mężczyzny i przemyślenie wszystkiego, została wyrzucona z mieszkania z kwitkiem.
Park spojrzał na swój pierścionek zaręczynowy i złapał w końcu oddech, kojąc myśli, które uparcie nie chciały dać mu spokoju.
Czy sobie poradzi w nowej roli?
Czy ich dzieci nie będą miały ciężko?
Czy w końcu przestanie czuć się jak kula u czyjejś nogi?
Wszystko to męczyło byłego wokalistę od dobrych dwóch, trzech miesięcy i nie widziało się, aby przestało. Dlatego brunet sprawdzając godzinę w telefonie, szybko napisał wiadomość do swojego narzeczonego, chcąc spytać czy będzie w stanie odwiedzić go bo ma mu coś ważnego do powiedzenia. I w rzeczywistości miał, w końcu niedawno był na USG i chciał w końcu poinformować przyszłego ojca o płci oraz ilości dzieci jaką będą mieć. Chciał się także upewnić, czy wszystko to co on sam czuje i to co mówił mu Yoongi jest prawdziwe.
Właśnie dlatego kiedy po dwóch godzinach usłyszał głos Yoongiego w korytarzu, uśmiechnął się sam do siebie, poprawiając koc na swych ramionach. Nie ruszał się z miejsca, w końcu miękkie poduszki na parapecie za bardzo sobie upodobał, a zapach mięty z odświeżacza powietrza jeszcze bardziej uspokajał i wyciszał wszystko o czym myślał, przed przybyciem mężczyzny.
Min wszedł do salonu w zwykłym szarym t-shircie i poszarpanych rurkach, czym sprawił uśmiech na twarzy Jimina. Tylko dlatego, że mężczyzna wspominał młodszego bruneta jako trainee, kiedy wszystko co do siebie czuli było przewlekłą mieszanką nienawiści i miłości.
Starszy mężczyzna zmartwił się widząc czerwone plamy pod oczami niższego, od razu złapał za kolorowego misia z kanapy i wręczył go młodszemu, aby po chwili ucałować go w czoło i delikatnie otrzeć wierzchem dłoni o jego wilgotny policzek.
- Kochanie, co się stało? - Spytał przestraszony, tuląc do rozgrzanego torsu mniejszego bruneta. Ten tylko pokręcił głową i wtulił się w ciało starszego, przymykając powieki.
- Kochasz mnie, Yoongi?
- To oczywiste, Jiminnie. - Odpowiedział od razu raper ukazując szczerość swoich słów.
- A pamiętasz jak mówiłeś, że będziesz kochał i nasze dziecko?
- Jimin, ja już kocham nasze dziecko. Mówiłem ci przecież, że nieważne czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka; czy będzie zdrowe czy nie, ja i tak będę je kochał. Tak samo moje uczucia w stosunku do ciebie, nie ulegną zmianie. - Powiedział Min, wyglądając za okno gdzie rozpętała się intensywna burza. - Nie wiem do czego zmierzasz, ale zaczynam się denerwować.
- Słyszę jak bije twoje serce, wiesz? - Spytał Park, na co Agust uśmiechnął się delikatnie.
- Wiem.
Brunecik złapał jedną z dłoni Yoongiego i umieścił ją na swoim dosyć pokaźnym brzuchu.
- Może czujesz tylko kopanie, ale jak jutro pojedziemy na badanie to usłyszysz bicie serc. Dwóch serc, Yoongi.
- Chwila moment, czy to-
- Tak, Yooni, będziemy mieć bliźniaki. Chłopca i dziewczynkę.
Wtedy Min pękł, a Jimin pierwszy raz w życiu widział jak mężczyzna jest tak szczęśliwy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro