Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chapter 48

[ Przepraaaaaaaaszam za tak długą obsuwę w rozdziałach, ale jak już pisałem wcześniej - zaliczałem ten przeklęty niemiecki. I tak, udało mi się go zdać, więc w ramach przeprosin, czy ogólnie rekompensaty, łapcie rozdział dłuższy niż zwykle!

No i martwi mnie wasza aktywność naprawdę mocno. Nie chcę pisać czegoś tylko dla siebie, bo tworzenie 150 rozdziałów, które mają powstać do czytania tylko przez samego siebie, to mogę napisać w wordzie i śledzić XDDD Chociaż kocham wasze komentarze i chce mi się płakać nawet z głupiego "hahah, jaki słodki.", bo widzę, że jednak ktoś rzucił na to okiem i mu się spodobało.

Dlatego mam nadzieję, że mnie nie zostawicie, bo wiecie.. heh, Jeleń + emo = pół lasu w pizdu ]


JIMIN 

Ocknąłem się dosyć wcześnie, a przynajmniej wcześniej niż powinienem. Jednak nie przeszkadzało mi to zbytnio, dopóki mogłem czuć bicie serca hyunga tuż przy swoim uchu, jak i jego dłonie na moim boku. Byłem pewien, że mógłbym tkwić w tej pozycji już zawsze. Jednakże bycie kpopowym idolem zwala na nas więcej obowiązków, niż kiedykolwiek wcześniej. 

Mała ilość snu, wiele godzin treningu, a czasami potrafimy dobić ich aż trzynaście, ciągłe diety i kontrolowanie frywolnych zachowań poza dormem. Norma.

— Jiminnieee... nie wierć się. — Mruknął Yoongi, wciągając zapach moich włosów niczym zawodowej klasy odkurzacz. 

Westchnąłem tylko cicho, zaraz chowając się bardziej w jego ramionach, po czym przymknąłem powieki, czując ogarniającą mnie senność. Przez całą noc nie spałem zbyt dobrze, budząc się kilka razy w ciągu godziny, co irytowało mojego narzeczonego dość mocno. Może i Min nie mówił nic na ten temat, ale na jego miejscu dostałbym kurwicy, i poszedł spać na kanapę. Ewentualnie zrzuciłbym takiego mnie z łóżka i kazał spać na podłodze. 

— Przepraszam, hyung — odpowiedziałem cicho, chcąc żeby starszy jeszcze trochę się przespał.

— Nie przepraszaj, głupku.

— Dobrze wiesz, że nie umiem nie przepraszać, ale teraz masz ważniejsze sprawy na głowie niż zakazywanie mi przepraszania.

— Niby co jest ważniejszego od ciebie i twoich pulchnych usteczek, hm? — mruknął lekko zachrypłym głosem, uśmiechając się pod nosem.

— Sen.

— Masz rację, Jimin. 

— Huh?! — opuściłem ramiona starszego, a następnie podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na tego przygłupa najmroczniejszym spojrzeniem, na jakie tylko było mnie stać. A dzisiaj ewidentnie wstanę lewą nogą, więc to dość poważny wzrok. Nieważne. — Przepraszam bardzo, ale że co?

— Jiminnie, spokojnie...

— Spokojnie?! — krzyknąłem niemalże na całą możliwą tonację. — Spokojnie?! — powtórzyłem wcale nie ciszej, ciskając w chłopaka piorunami z oczu. — Czyli gdybyś miał do wyboru mnie lub super mega hiper wygodny materac na przecenie, to wybrałbyś materac, bo kojarzy się z dobrym snem, prawda?!

— Nie.

— Przed chwilą to powiedziałeś, oszukisto!

— Nie potrzebuję materaca, bo mam ciebie. — Min odetchnął, pocierając dłonią powieki. 

— Sugerujesz, że jestem gruby?!

— Tego nie powiedz-

— Jak tylko skończy się trasa koncertowa, to będziesz spał na wycieraczce, panie Min Głupek Yoongi! — pisnąłem, łapiąc za poduszkę, którą po chwili uderzyłem go w twarz. 

Min bronił się do ostatków sił, kiedy władowywałem w niego tonę poduszkowych pocisków. Jednakże kiedy przestał się ruszać, troszkę zmartwiony takim obrotem sytuacji – ale tylko troszeczkę, odstawiłem narzędzie zbrodni na bok. Przystawiłem twarz do jego chcąc sprawdzić czy oddycha, bo cholercia, jeśli nie, to będę miał naprawdę przekichane. Chociaż, gdybym powiedział Sekjinowi, że Yoongi ostatnio miał dziwne napady i sam ściskał poduszkę jak głupi, dopóki się nie zabił, to byłbym czyściutki jak łza!

O czym ty myślisz, Park Jimin...

— Hyuuuung, żyjesz? 

— Yoonginnieee... odezwij się do mnie, albo cię uderzę! — Usiadłem po turecku i dźgałem jego policzki paluszkami przez kilka długich niczym jego penis minut, ale na nic. Ten farfocel miał mnie ewidentnie na ziemi, kiedy siedział i grał w pokera z Satansoo w piekle. Dźgnąłem go nawet stopą, ale to także nic nie zadziałało. 

Zmartwiłem się dosyć mocno, bo jejku, gdyby ten przygłup żył, już dawno przygwoździłby mnie do materaca i mocno pocałował, ale teraz wręcz spływał z posłania na ziemię, więc musiałem go wciągnąć na kolanka. 

— Cz-czy ja go zabiłem? O mamo, zabiłem Yoongiego! — pisnąłem, łapiąc się za policzki, kiedy dojrzałem jak ten nie porusza klatką piersiową. Rozbeczałem się niczym małe dziecko i przez kilka chwil próbowałem przywrócić go do żywych, uderzając go w tors piąstkami. 

— Spokojnie, maluszku. — Wymruczał po chwili, łapiąc mnie za oba lica. Spojrzałem na niego z przerażeniem, że gdybym potrafił wyłupić oczy bardziej, te już dawno by mi wypadły z oczodołów. W zamian za krzyk, rozpłakałem się jeszcze bardziej i mocno go przytuliłem. 

— Nie strasz mnie więcej, okej?! 

— Trzeba było nie uderzać mnie tą poduszką jak młotek. Myślałem, że naprawdę tam zajdę, al–  heej, Jiminnie. Ja żyję. Jestem tutaj przy tobie, więc nie rozczulaj się tak. Nie lubię kiedy płaczesz, bo wyglądasz wtedy naprawdę brzydko, wiesz? — szepnął tuż przy moim uchu, na co przeszedł mnie delikatny dreszcz. Jego zaspany, chrypliwy głos zawsze sprawiał, że cierpki kot przelatywał mi pomiędzy kośćmi. Właśnie dlatego tak bardzo lubiłem budzić się chwilę przed nim i drapać go za uchem. Mruczał wtedy jak kocur, a wyglądał jeszcze słodziej. 

  — M-mhm. 

 — Poza tym, to która godzina? — spytał po chwili, zaczynając głaskać mnie po plecach.

  — Było kilka minut po piątej jak zacząłem się wiercić.

 — Czyli mamy jeszcze dwie godziny, maluchu. — Parsknął z wyraźną satysfakcją.

  — Huh? Na co dwie godziny?  — wyparowałem zaskoczony, kiedy chłodne dłonie Yoongiego znalazły się pod materiałem mojej koszulki. — Yah! Jesteś lodowaty, puść!

 — Więc mnie rozgrzej. 

 — Chciałoby się. — Fuknąłem, podnosząc się do siadu. Yoongi oczywiście nic sobie z tego nie robił i zmienił ustawienie dłoni z moich pleców na uda, za co zmierzyłem go srogim spojrzeniem. 

— Maluchuuu...

— Na czas trasy koncertowej masz celi– przestań mnie bezwstydnie macać ty lubieżny oszukisto! — pisnąłem, łapiąc go za dłonie. Min wydął dolną wargę i spojrzał na mnie zmęczonym, smutnym wzrokiem, za który notabene powinien otrzymać jakiegoś Oskara. Do mojej głowy zaś wkradł się wręcz cudowny pomysł jak powstrzymać tą jego cholerną zależność od porannego seksu. Po prostu mu ją dać.

 — Jimin? — usłyszałem swoje imię kilka chwil przed tym, jak poruszyłem się na jego biodrach, patrząc na niego łapczywym wzrokiem, za którego tym razem ja powinienem otrzymać nagrodę. Lekcje fanservice się jednak do czegoś przydały, a ten mały, kruchy raperzyna zaraz będzie ich ofiarą. 

Oparłem ręce po obu stronach głowy starszego, wciąż poruszając niewinnie biodrami. Przygryzłem nawet wargę i zerknąłem na niego spod przymrużonych powiek, chcąc dodać sobie więcej seksapilu. Cierp panie Min, cierp.

— Tak, Yoongi oppa? — wyszeptałem, oblizując wargi przed zetknięciem ich z tymi Mina. Wbrew pozorom chciałem dać mu tylko małą nauczkę, ale nie byłem w stanie odczepić się od starszego, kiedy tak cudownie przygryzał dolną część moich ust, co jakiś czas przejeżdżając po niej językiem. Byłem w jebanym niebie, a tak bardzo chciałem znaleźć się w piekle i schować się przez wyższym w jakiejś szafie, kiedy zostawiłbym go w stanie podniecenia, a sam bym uciekł. 

 — Przed chwilą nie byłeś taki chętny, ChimChim. — Westchnął, układając dłonie na moich biodrach, zaraz zaciskając na nich palce.

— Jeśli nie masz na mnie ochoty, to mi to powiedz, Yoonie. 

— Gdybym nie miał na ciebie ochoty, to zrobiłbym to? — Zerknąłem na niego z deka zdziwiony, a kiedy dłoń Mina wtargnęła pod warstwę moich bokserek, momentalnie poczerwieniałem. Jęknąłem głośno, kiedy zacisnął palce na moim penisie i szczerze powiedziawszy, czułem, że to on doprowadzi mnie na skraj i zostawi szybciej, niż ja bym próbował to zrobić. 

Yoongi szybko zamienił nasze pozycje i kiedy tylko wylądowałem na mięciutkiej pościeli, zaciskając palce na prześcieradle, Min usiadł pomiędzy moimi nogami, a następnie powoli je rozsunął. 

Raper uśmiechnął się sam do siebie, zostawiając na mojej nodze krwiste i mokre malinki, kolejno zmierzając głową coraz wyżej i wyżej. Oddychałem ciężko i niemiarowo, nie wiedząc nawet jak się zachować. Mimo tak długiego stażu w związku, wciąż potrafił doprowadzić mnie na skraj świadomości zwykłym pogładzeniem mojego uda, czy pocałowaniem moich ust w najdelikatniejszy sposób. 

Yoongi zatrzymał twarz na wysokości mojego krocza, po czym zerknął na mnie z powrotem, a ja tylko przełknąłem ślinę, czując palące wypieki na policzkach. Przymknąłem powieki i odchyliłem głowę lekko do tyłu, kiedy Min podwinął delikatnie moją koszulkę i zsunął całkowicie ze mnie bieliznę.

— Spokojnie, mój narzeczony, chcę tylko sprawić, żebyś się rozgrzał tak jak ja. — Szepnął czarnowłosy, biorąc do ręki mojego członka. Następnie przejechał językiem po całej jego długości, co jakiś czas obserwując moją reakcję. 

Umierałem z rozkoszy, kiedy raper wziął go w całości do ust i zaczął poruszać głową w przód i w tył, jednocześnie przejeżdżając palcami po moich udach. 

Czułem się jak w transie, z którego nie dało się wyjść, a każde poruszenie sprawiało, że miało się ochotę zostać w nim na wieki i oddać się przyjemności w całości. To boskie uczucie doprowadzało mnie na skraj, co tylko Min Yoongi potrafił sprawić.

Jęknąłem donośnie, wykrzywiając twarz w niemałej przyjemności, kiedy Min bawił się mną na różnorakie sposoby. Raz na jakiś czas zasysał się na czubku, co powodowało, że moje usta po prostu się nie zamykały. Albo pochłaniał mojego penisa w całości, przez co nie wiedziałem, co miałem ze sobą zrobić. Zacisnąłem więc palce na pościeli, czasem na drewnianym obramowaniu łóżka, a nawet i co jakąś chwilę na włosach starszego, który na pociągnięcia wydawał z siebie tylko cichy pomruk. 

Pieprzony sadysta.

Nie potrafiłem się pohamować, nie byłem w stanie, a moje coraz to głośniejsze pojękiwania i pomrukiwania sprawiały, że wewnętrznie szalałem, tak samo jak i cała kamienica.

— Y-Yoongi..

Starszy nic nie odpowiedział, tylko przyśpieszył swoje ruchy. Zacisnął palce na mojej męskości i zaczął delikatnie poruszać wzdłuż niej swoją dłonią, ustami zasysając się na główce. A ja? A ja czułem tylko to cholerne mrowienie i drobny fakt, że byłem już na skraju. 

Niedługo po tym cały się zgiąłem i otworzyłem szeroko usta, jęcząc przeciągle, zaś usta rapera wypełniły się spermą, którą od razu połknął. Oblizał swoje wargi ze smakiem, cały czas konsumując mnie zwierzęcym wzrokiem. 

— H-hyung... — wydukałem, patrząc na niego z dołu. 

— Hmm? — mruknął, układając dłonie po obu stronach mojej głowy i zaraz całując mnie w czoło. Uśmiechnąłem się delikatnie, a później szybko zepchnąłem go z siebie na miejsce obok. Min był przez chwilę zdziwiony, ale kiedy ponownie zająłem miejsce na jego biodrach i złapałem za materiał jego bielizny, wymówił moje imię. — Jimin?

 — Czy jeśli powiem, że jestem ciebie spragniony, to spełnisz moją prośbę i w końcu we mnie wejdziesz? — przeczesałem dłonią grzywkę, zaraz wracając do zabawiania się pobudzonym członkiem starszego, którego usta wykrzywiły się w lekkim, kusicielskim uśmieszku. 

— Oczywiście. Tylko, żebyś potem nie narzekał, że bardzo boli cię tyłeczek, ChimChim.

— Najwyżej mi go dobrze wymasujesz. — Wzruszyłem ramionami, jedną dłonią ściągając bieliznę z ud Yoongiego. 

— Z przyjemnością, tylko, tak bez nawilżenia? — parsknął Min, układając dłonie na moich biodrach, kiedy tak po prostu umiejscowiłem jego członka przy moim wejściu i delikatnie się na niego nabiłem. Czułem dyskomfort i cholerny ból, ale byłem już do tego przyzwyczajony, kiedy podczas promocji z Dope, Yoongi pieprzył mnie w kiblu ostrzej niż ciemnoskórzy jakieś laski w gangbangach na stronach porno.

 — Tak, bez nawilżenia. A teraz spraw, żebym przekrzyczał taekooki z dzisiejszej nocy, oppa.

Nawet powtarzać nie musiałem.  

○ ○ ○

— Ej, Yoongi, Jimin! Przestańcie się pieprzyć, tylko wytrzyjcie dupska i goł do samochodu! Za godzinę mamy samolot! — usłyszałem głos Namjoona przy drzwiach, zanim wydałem z siebie głośne jęknięcie i zacisnąłem dłonie na ramionach Yoongiego. 

— Daj spokój, NamNam. Jak już głaz wejdzie, to nie wyjdzie, dobrze o tym wiesz. — To był chyba Jeongguk, ale nie byłem tego pewien, ponieważ Min mimo osiągniętego orgazmu, wciąż spijał krew z moich warg i poruszał się delikatnie w moim wnętrzu. 

Mówiłem, że niewyżyty.

— Macie dziesięć minut! Jak się spóźnimy, to będziecie się sami tłumaczyć Bangowi, że woleliście się pieprzyć. — Fuknął Kim, ale żadnego z nas to w tym momencie nie obchodziło. Interesowała nas tylko ta pieprzona błogość podczas stosunku, który był najlepszym w moim życiu. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro