chapter 35
Minęły dwa dni od spotkania Yoongiego i Jimina z Bangiem, a młodszy już kompletnie stracił głowę na punkcie swojej wagi i wyglądu. Mimo zapewnień starszego, że ten wygląda nadal tak samo idealnie, to Park był zbyt uparty żeby to do niego dotarło.
Nie ważne jak bardzo Min za nim biegał i komplementował jego ciało, ten zawsze się uśmiechał, aby później zaszyć się w toalecie i cicho szlochać. Młodszy był rozbity psychicznie, a cudem był fakt, że wytrzymał tak wiele i był gotów na dalszą część. Sam czarnowłosy podziwiał jego wytrzymałość, ale kiedy usłyszał jego płacz, serce mu się skruszyło i główkował całą noc, aby jakoś wesprzeć swojego narzeczonego.
Niestety nic co wymyślił, nie pomagało.
— Jiminnie, musisz to zjeść. Nie możesz się odchudzać, to zaszkodzi i tobie i dziecku. — westchnął Min, podtykając łyżkę z owsianką pod nos młodszego, który tylko kręcił przecząco głową.
Raper już tyle razy próbował przemówić młodszemu do rozsądku, ale ten był zbyt uparty. Po prostu drugi osioł, który nie dopuszczał do siebie wiadomości, że to co robi, nie jest zbyt mądrym pomysłem i powinien zaprzestać. Min jeszcze ani razu nie wybuchł, trzymając nerwy na wodzy, co już po setnej prośbie, zaczynało być z deka męczące.
— Nie chcę. — odpowiedział Park.
— Jimin.
— Nie, Yoongi, nie zjem tego, nie ważne jak bardzo będziesz mnie prosił.
— Jeśli sam tego nie zjesz to wcisnę ci to na siłę. — warknął starszy, na co szarowłosy przewrócił tylko oczyma i odwrócił głowę w bok.
— Jesteś dziecinny, Park.
—A ty zbyt dorosły, Min.
I tak było ciągle. Nie ważne jak bardzo starał się czarnowłosy, to młodszy zawsze wygrywał spór i opuszczał pomieszczenie w tryumfalnym stylu. Raper odetchnął wycieńczony, kiedy mała łapka jego miłości, zacisnęła się na łyżce którą trzymał. Już myślał, że w końcu mu się udało i Park zacznie normalnie jeść, ale nic bardziej mylnego.
Młodszy włożył pełne naczynie w usta starszego, który będąc kompletnie zszokowany, tylko przełknął niesmaczny posiłek i odwrócił się w stronę narzeczonego, mającego inne plany niż ucieczka. Jimin zbliżył się do jego twarzy i musnął delikatnie jego wargi, uśmiechając się słodko, co rozczuliło chłopaka do granic.
— Yoonginnie~ — wymruczał, siadając mu na kolanach. Dłonie Mina nawet nie drgnęły, tylko natychmiast usadowiły się na biodrach niższego i zacisnęły delikatnie. To, że serce obijało się o żebra, było nic nie znaczące.
— Tak, maluszku? — wyszeptał czarnowłosy, patrząc się prosto w jego oczy.
— Wiem, jak możesz mnie nakarmić.
— Naprawdę? Oh, jestem ciekaw, jakim sposobem.
— Zdradzę ci ten sposób, ale nie tutaj. To nasza mała tajemnica. — młodszy przygryzł wargę i zarumieniony, spojrzał w oczy starszego, które były pełne troski i miłości. Oczywiście Min mimo, że był spragniony ciałka mniejszego, nie zamierzał posuwać się dalej.
W pewnym momencie złapał chłopca pod udami i podniósł się z nim z krzesła, co Park wykorzystał na skradnięcie jeszcze kilku pocałunków na jego szczęce. Czarnowłosy jednak miał inne plany i odstawił chłopca na krzesełku, po czym pochylił się nad nim, opierając jedną dłoń o blat stołu, a drugą o oparcie krzesła. Co jakiś czas przygryzał wargę, nie spuszczając jednak wzroku z malca, który tylko głośno oddychał i wgapiał się w jego oczy jakby ujrzał tam coś niesamowitego. Wrota do smolistej duszy.
Wtedy też oczy starszego automatycznie padł na alabastrowe nogi chłopaka, który będąc w samych bokserkach i za dużej koszulce Mina, odsłaniał zdecydowanie zbyt dużo, tego kuszącego ciałka. Przełknął głośno ślinę, klękając przed obliczem młodszego. Ułożył dłoń na jego udzie, które zaraz ścisnął. Szarowłosy był zdziwiony i kompletnie zbity z pantałyku, ponieważ nie rozumiał co zamierza Yoongi, ale kiedy ten spojrzał na niego z dołu, swoim kuszącym kocim wzrokiem i tak się zgodził.
Mimo, że nie wiedział konkretnie na co i dlaczego. Po prostu mu ufał.
Przygryzienie wargi przez młodszego, mu wystarczyło, by znalazł się pomiędzy jego nogami, zginając jedną w kolanie i opierając o swoje ramię.
Na samym początku starszy delikatnie całował gładką skórę młodszego, który tylko wzdychał cichutko, przymykając powieki, aż w końcu złapał się za blat stołu, kiedy Min, zassał się na wewnętrznej stronie jego uda. Przez jego ciało co rusz, przechodziły dreszcze, kiedy włosy czarnowłosego, drażniły jego skórę.
Raper uśmiechnął się sam do siebie, zostawiając na jego nodze krwiste i mokre malinki, zmierzając coraz wyżej i wyżej. Szarowłosy oddychał ciężko i niemiarowo, nie wiedząc jak się zachować. Mimo tak długiego stażu w związku, Suga jeszcze ani razu, nie zrobił mu czegoś takiego i nie doprowadził go do takiego stanu w tak krótkiej chwili.
Yoongi zatrzymał twarz na wysokości jego krocza, po czym spojrzał się z powrotem na chłopaka, który miał odchyloną głowę do tyłu oraz na wpół przymknięte powieki, po czym z gracją, podwinął lekko jego koszulkę i zsunął z niego bieliznę.
— Jiminnie, już niedługo sprowadzę cię do mojego piekła. — szepnął czarnowłosy, biorąc do ręki nabrzmiałego członka malca, po czym przejechał językiem po całej jego długości, co jakiś czas obserwując reakcję mniejszego, który zacisnął dłoń na blacie i sapnął.
Starszy był cholernie pewny siebie i kuszący jak zakazany owoc, który spełniał każdą jego zachciankę, doprowadzając go do szczytu rozkoszy. A przy tym był taki troskliwy i opiekuńczy, że młodszy miał ochotę tylko się do niego tulić i nie puszczać.
Ewentualnie krzyczeć jego imię w łóżku, pragnąc go w sobie jeszcze bardziej i głębiej.
Raper wziął go w całości do ust i zaczął poruszać głową w przód i w tył, jednocześnie przejeżdżając palcami po jego udach.
Młodszy jęknął głośno, wykrzywiając swoją twarz w niemałej przyjemności. Min bawił się młodszym na różne sposoby, doprowadzając go na granicę. Raz na jakiś czas zasysał się na jego czubku, co powodowało kolejne stęknięcia ze strony mniejszego, albo wręcz pochłaniał go w całości. Park już nie wiedział co ma zrobić i zacisnął obie dłonie na końcówkach włosów starszego, delikatnie za nie ciągnąc. Nie umiał się pohamować, nie był po prostu w stanie, a coraz głośniejsze pojękiwania i pomrukiwania, sprawiały, że kompletnie oszalał.
— Y-Yoongi..
Starszy nic nie odpowiedział, tylko przyśpieszył swoje ruchy, czując słony posmak na języku. Zacisnął palce na jego męskości i zaczął delikatnie poruszać wzdłuż niej dłonią, ustami zasysając się na główce. Poczuł mrowienie, dlatego nie musiał się nawet domyślać, że młodszy jego już blisko.
Niedługo po tym chłopak cały się zgiął i otworzył szeroko usta, jęcząc przeciągle, a usta rapera wypełniły się spermą, którą od razu połknął. Oblizał swoje wargi ze smakiem, cały czas obserwując narzeczonego, który wciąż miał zamknięte oczy i oddychał głośno, gdy jego ciało się lekko trzęsło.
— Ja już zjadłem, kolej na ciebie, moje drogie mochi. —Yoongi uśmiechnął się kpiąco, wskazując palcem na talerz z owsianką. Wstał po chwili i usiadł po drugiej stronie stołu, opierając twarz na dłoni.
Park jednak nie do końca ogarnął całą tę sytuację, ponieważ nadal oddychał głęboko i ciężko było mu się skupić na opanowaniu swoich drżących łapek. Jednakże, w końcu złapał za materiał bokserek i ponownie je na siebie nasunął, aby po kilku sekundach, zmierzyć starszego okrutnym spojrzeniem.
— Nie odpuścisz mi, prawda? — starszy pokręcił przecząco głową, na co młodszy spojrzał z grymasem na talerz z jedzeniem.
— Oj no dawaj, Jiminnie, to tylko posiłek. Powinieneś o siebie dbać, tak samo o nasze dziecko. — zaczął Min. — Poza tym. Rozumiem, że jesteś bardzo zestresowany i się boisz, ale tak wybrałeś, a ja zamierzam cię w tym wszystkim wspierać, wiesz dlaczego?
Yoongi przybliżył się do malca i uniósł palcami jego podbródek do góry, po czym spojrzał na niego troskliwie. — Ponieważ darzę cię naprawdę silnym i głębokim uczuciem.
— Ja wiem, ale boję się, że sobie nie poradzę i wszystko to na co obaj pracowaliśmy, tak szybko zostanie zaprzepaszczone. To samo zespół. Jeśli odejdę, a nadejdzie trasa koncertowa, ktoś będzie musiał przejąć moje części układu i partie, a to jest dość dobijające. — westchnął Park, biorąc pierwszą łyżkę owsianki do ust, patrząc na nią zamglonym spojrzeniem.
— Nie odejdziesz Jimin, a wszystko się ułoży. — powiedział twardo Min. — Ile już obietnic ci złożyłem, Jiminnie? Ile razy zapewniłem, że wszystko się uda? Bardzo dużo, a dobrze wiesz, że jestem najszczerszą osobą w tym dormie i zawsze dotrzymuję danego słowa.
— Ja wiem, hyung i bardzo się z tego cieszę, al-
— Bzdura. — przerwał starszy.
— Yoongi..
— Nie Jimin. — Raper westchnął, przecierając zmęczone powieki. — Czy gdybyś był z tego powodu szczęśliwy, to co wieczór płakałbyś w zamkniętej toalecie, albo garderobie? Czy robiłbyś sobie krzywdę na nadgarstkach?
— Skąd ty..
— Za długimi rękawami nie ukryjesz wszystkiego, gwiazdeczko.
— Przepraszam, Yoongi.
— Nie przepraszaj mnie, Jimin, przeproś swoje ciało i siebie za to co robisz. Dobrze wiesz, że dla mnie jesteś najidealniejszym człowiekiem jakiego w życiu poznałem. Kocham cię bardzo i zawsze będę stać po twojej stronie, nie ważne jak źle będzie i jak okropnie coś się zakończy. Zawsze ale to zawsze przy tobie będę. Nie rozumiem więc, dlaczego nie dopuszczasz tego do swoich myśli.
— Chciałbym coś powiedzieć i wykrzyczeć jak bardzo cię kocham, jak bardzo wdzięczny jestem za twoją pomoc, troskę, opiekę i za to, że trzy lata temu mnie uratowałeś, ponieważ gdyby nie ty, nie miałbym jak spełnić tych marzeń o byciu gwiazdą, dobrym tancerzem i piosenkarzem.. nie mógłbym też być z tobą i mówić ci codziennie jak bardzo jestem ci wdzięczny, ja..
— Nic nie mów, Jiminnie. Po prostu chodź.
Min nie musiał mówić nic więcej, aby młodszy przestał jeść i wyskoczył z krzesełka jak burza, aby po chwili, wtulić się w jego tors, ponownie siadając na udach. Schował twarz w zagłębieniu szyi starszego, po czym cicho zachlipiał. Nienawidził być taki słaby. Nienawidził się wzruszać. Nienawidził tych wszystkich swoich słabych stron, dopóki Yoongi mu nie powiedział, że je w nim najbardziej kocha.
— Będziesz jeść czy wolisz się głodzić? — spytał raper, po kilku minutach, w których młodszy starał się uspokoić. Wszystkie emocje w nim wrzały tworząc istny kalejdoskop, a hormony wariowały jeszcze bardziej, przez co był chodzącą bombą zegarową o wyglądzie słodkiej kuleczki.
— Będę jeść, ale Yoongi, nakarmisz mnie?
— Oczywiście.
Czarnowłosy złapał za talerz i przyciągnął go bliżej siebie, po czym nałożył trochę jedzenia na łyżkę i przystawił do dużych warg mniejszego, który niemal natychmiast zjadł pierwszą porcję. Może trochę się krzywił, ale najważniejsze było to, że właśnie zaczął jeść, a jego zdrowiu już nic nie będzie zagrażać.
— Pojedziesz ze mną jutro na kolejne usg? — zapytał Park, odbierając łyżeczkę. Starał się posilać już sam, ale nie było nawet mowy o opuszczeniu nóg starszego. Było mu po prostu zbyt wygodnie.
— Nie zadawaj tak głupich pytań, Jiminnie. To raczej oczywiste, wiesz? Chciałbym w końcu zobaczyć nasze maleństwo, chociaż może przypominać dopiero jakąś niekształtną fasolkę.
Młodszy parsknął śmiechem, zasłaniając dłonią usta. Natomiast Min, objął go w pasie i oparł głowę o jego ramię.
— Niekształtną fasolkę? No wiesz co? To ty tutaj jesteś niekształtny.
— Ja niekształtny?
— Mhm!
— Nie mów z pełnymi ustami, bo się jeszcze udusisz, Jiminnie.
— Jakoś kiedy robię tak w łóżku, to nie zwracasz mi takich głupich uwag, tylko się do siebie szczerzysz, Min. — mruknął mniejszy, zajadając się posiłkiem, który o dziwo, zaczął mu pasować i nie zamierzał go tak łatwo porzucać.
— Czy ty naprawdę chcesz otrzymać karę?
— Błagam, litości, jakoś waszego mini smuta przebolałem, ale nie mogę już słuchać tych dziwnych tekstów. — Chłopcy natychmiast odwrócili się za siebie, a kiedy zauważyli skulonego Hoseoka, który wpatrywał się w nich znak telefonu, obaj oblali się rumieńcem.
— K-Kiedy ty tutaj przyszedłeś? — wyjąkał Yoongi.
— Byłem tutaj jeszcze przed wami, gołąbeczki, ale wiecie co? Niezły pokaz akrobacji i wysokich nut, Jimiś. — parsknął Jung, zasłaniając usta dłonią. — Nasze vkooki porobiły pewnie już dobrą tonę zdjęć, jak mu obciągałeś, hyung.
— Tae i Jungkook? Coś ty-
— Myślałem, że jebnę śmiechem, kiedy tutaj weszli i robili wam zdjęcia jak w branży porno. Byliście sobą tak pochłonięci, a raczej Yoongi ssaniem, żeby się zorientować. — rudowłosy niemal natychmiast zwiał z pomieszczenia, zostawiając w nim dwójkę osłupiałych narzeczonych. Wiedział, że mu się oberwie, więc postanowił zmyć się jak najszybciej i ostrzec najmłodszych.
— Jung Hoseok, Kim Taehyung, Jeon Jeongguk, macie przejebane, jak tylko was dorwę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro