Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~8~


- Dlaczego?! - pisnąłem głośno, a on znów mnie poraził prądem.  Zagryzłem mocno wargi zestresowany, a po brodzie pociekło mi trochę krwi. 

- Tak nie robią kotki. Jak robią kotki? - zapytał śmiejąc się, a jego barwa głosu była nienaturalnie niska.

- M-miałczą - szepnąłem cicho i zamknąłem oczy przerażony, ale na szczęście nie poczułem nic.

- Brawo, więc co musisz robić? - zapytał z uśmiechem, bawiąc się urządzeniem w powietrzu i sprawiając tym, że co chwilę było słychać delikatne wyładowania.

- Miałczeć?

- No jaki mądry kociak - uśmiechnął się i poraził mnie po raz już nie wiem który. - Miałcz.

- Miauuu - szepnąłem przerażony, a on ugryzł mnie w uszko, masując moje pośladki. Odłożył swoją zabawkę i nagle poczułem coś w sobie.

- Muszę cię wyczyścić, więc bądź grzeczny - mruknął i nagle poczułem jak zaczęła wypełniać mnie woda. Płakałem przez ból, który był spowodowany zbyt duża ilością cieczy we mnie, przez co też mój brzuch pęczniał.

- Boli! - krzyczałem głośno, ale on nie przestawał. Po chwili odpiął karabińczyk, który trzymał moje kajdanki przypięte do łóżka i wziął mnie do łazienki. Usadził mnie na toalecie. Miałem podkulone nogi i zasłaniałem krocze, ale jemu to nie przeszkadzało. Głaskał moje uda uśmiechając się szaleńczo. 

- Wypuść to z siebie - powiedział, głaszcząc moje związane nogi, a ja po prostu pozwoliłem wodzie wypłynąć i oczyścić mnie za razem. W końcu poczułem dużą ulgę, bo ból minął. Kiedy skończyłem on wziął mnie ponownie na ręce i przypiął do łóżka w takiej samej pozycji jak wczesniej. Poczułem jak dotyka czymś śliskim mojego wejścia.

- Teraz moja kolej - powiedział i wepchnął we mnie coś dziwnego, fala nieprzyjemnego uczucia przeszła moje ciało. Usłyszałem jego sapnięcia przez co się domyśliłem, że to on jest we mnie... upokorzenie wymieszane z obrzydzeniem spowodowało cofnięcie się, śniadania. Mimo wszystko to nie bolało...woda musiała mnie rozciągnąć.

- Kotki miałczą - mruknął ostro, ruszając się we mnie. Płakałem i próbowałem się wyrywać, ale gdy wszedł cały, zastygłem. Nie mogłem wydusić z siebie nic, ponieważ strach był zbyt duży. Wepchnął mi do ust jakąś kuleczkę i zapiął jej pasek z tyłu mojej głowy poruszając się przy tym mocniej.

- Nie chcesz miauczeć? To nie będziesz nic mówić! - płakałem, a moja uda zaczęły drżeć ponieważ poruszał się coraz brytalniej. - Tak ciasny, tak idealny i tylko mój kotek - mruknął koło mojego ucha, po czym pogłaskał mój ogon całując przy tym też plecy. Płakałem i starałem się piszczeć, ale nie mogłem. Jego jęki i sapnięcia wypełniły cały pokój wraz z zapachem potu potęgując tym moje obrzydzenie i załamanie.

Męczarnie skończyły się po dość długim czasie, kiedy już ledwo utrzymywałem otwarte oczy, strach wykańczał mnie i powodował senność, błagałem w myślach by już to skończył. By mnie zostawił.

- Grzeczny kotek - wywarczał Nam w momencie, kiedy poczułem jak coś mnie wypełnia od środka. Doszedł, ten skurwysyny doszedł we mnie.  Po policzkach pociekły mi kolejne łzy, a po brodzie nie przestawała ciec ślina. Kiedy  w końcu wyjął tą kuleczkę, zamknąłem usta patrząc się tępo w ścianę. Nie czułem już woli walki takiej jak jak na początku. Moje nadgarstki były już zdrętwiałe, tak samo jak nogi. Poczułem jak ze mnie wychodzi, a następnie oswobadza. Opadłem załamany na łóżko, zamykając oczy z których wyciekły ostatnie łzy. To było okropne, ale nie mogłem nawet mu tego powiedzieć. Moje wargi nie chciały się poruszyć.

- Wiesz, że jakbyś był grzeczny, to by ci było lepiej - wymruczał biorąc mnie na ręce. Nie wiedziałem jakim cudem mogło by mi być przyjemnie. Nawet mi nie stanął. Poczułem jak znów zawiązuje mi oczy, więc nawet ich nie otwierałem. - Nie płacz - powiedział, głaszcząc mnie po plecach i posadził w wannie, która po chwili wypełniona została wodą. Czułem jak moje pośladki pulsują nieznośnym bólem jednak nawet nie próbowałem wstać.  Mimo odrazy i strachu grzecznie pozwoliłem mu się myć płynem o zapachu ciasteczka. Czułem jak delikatnie masował moje ciało, co powinno być przyjemne, jednak takie nie było. Wręcz przeciwnie, przez jego dotyk zbierało mi się na wymioty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro