Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

//Namjoon//
Dzisiejszego ranka nie było gorąco, ale nie było też zimno. Popijałem sobie kawę na werandzie, gdy wpadłem na cudowny pomysł. Jin był grzeczny od dłuższego czasu, a jego uszy i wzrok już tak nie szalały, więc mogę go zabrać na spacer po ogrodzie. Biedak prawie półtora roku cały czas siedzi w domu. Poza tym, tydzień temu na urodzinach powiedział mi, że chciałby wyjść, więc na pewno się ucieszy. Wypiłem kawę do końca i wróciłem do domu udając się do jego pokoju.

- Ogonek wyczesany? - zapytałem widząc jak gra zajadając się pokrojonymi ogórkami.

- Yhym.

- Żadnych kołtunów nie ma? Na pewno?

- Na sto procent!

- Chcesz wyjść na dwór? Jest ładna pogoda. - kiedy padły te słowa niemal natychmiast zastopował grę patrząc na mnie i machając ogonem na wszystkie strony. - Rozumiem, że tak? To szybko umyj ząbki, a potem ubierzesz się w to co ci naszykuje. - uśmiechnąłem się, widząc jak biegnie do łazienki. Naszykowałem mu luźną koszulkę i jeansowe ogrodniczki na lato. Kiedy wrócił patrzyłem jak się ubiera i palcem starłem biały ślad po paście z jego brody. - Już gotowy? - poprawiłem jego koszulkę i złapałem za rękę ruszając w stronę werandy. Wyszliśmy na bosaka i powoli zeszliśmy po schodkach werandy. Dałem mu swoje okulary przeciwsłoneczne, aby światło mu nie przeszkadzało.

- Tu jest pięknie! - pisnął i pobiegł do przodu wąchając wszystko w zasięgu jego wzroku.  Widać było, że jest szczęśliwy. Rozłożyłem sobie koc i usiadłem w cieniu drzewa obserwując tego małego dzikusa. Nie wiem jak moje życie wyglądałoby bez tego kociaka. Nie jest już tylko obiektem badań, ale i moim słońcem. Naprawdę go kocha...

- Jin? Czy ty właśnie wspinasz się na drzewo?

- Tak! Moje pazury są naprawdę silne! - odkrzyknął i usiadł na gałęzi machając nóżkami.

- Jesteś niemożliwy! - wstałem i ruszyłem w jego stronę - A jak zamierzasz teraz zejść? - zaśmiałem się, a on zaczął panikować. – zejdź na niższą gałąź i wskocz na mnie. Ale schowaj pazurki - uśmiechnąłem się szykując na jego skok. Powoli zszedł na najniższą gałąź, a już po chwili wtulał się w moje ramiona - Grzeczny maluch. Podoba ci się na dworze? Idziemy zobaczyć oczko wodne, czy chcesz pobiegać po lesie? – zapytałem idąc w stronę koca. Wyglądał jak mała panda gdy niosłem go podtrzymując za te okrągłe pośladki ( które nie ukrywajmy, tak mnie kręcą. Nie będę udawał, że mnie nie podnieca bo i po co?).

- Ja chcę nad oczko wodne! Ja bardzo chcę! - wiercił się w moich ramionach, a ja zamiast iść w stronę koca skręciłem nad zbiornik wody.
Usiadłem na ławce sadzając go na swoich kolanach i spojrzałem w jego śliczne oczęta.

- Chcesz nauczyć się całować? - zapytałem odgarniając jego włosy z czoła.

- Ja... Ale z tobą...? Przecież jesteś dla mnie jak ojciec. - popatrzył w moje oczy wystraszony.

- Ale jesteś grzecznym maluszkiem prawda?

- Ja... Tak.

- No właśnie. Więc spróbujesz. A to jest naprawdę przyjemne. Uwierz mi – zamruczałem przyciągając go jeszcze bliżej. Siedział na moich kolanach okrakiem i ściskał w piąstkach moją koszulę. - Zamknij oczka i staraj się robić to co ja. A i pamiętaj, że oddychamy przez nosek - uśmiechnąłem się całując go w policzek. Powoli schodziłem pocałunkami w stronę jego ust, po czym powoli wpiłem się w nie powoli poruszając wargami. Masowałem jego biodra ciesząc się, że oddaje pocałunki. Czułem jak się trzęsie, wiec po dłuższej chwili oderwałem się od jego ust.

- Czego tak się boisz? Przecież to nie boli... Nie podoba ci się?

- Ja... To znaczy... To jest miłe, ale boje się, że źle to robię - popatrzył w bok. Złapałem za jego brodę nakierowując ją tak, by patrzył mi w oczy.
- Robisz do idealnie. Sprawiasz że chce więcej - uśmiechnąłem się i znów zaatakowałem jego wargi. Ucieszyło mnie to, że tak namiętnie oddawał moje pocałunki. Jego miękkie wargi ruszały się coraz szybciej ocierając się o te moje. Przyjemne uczucie rozlewało się po moim żołądku.

On jest mój. Tylko mój.

-----------------------------
Środowy ryż,  troche fluffu nie zaszkodzi nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro