18
//2 miesiace później Namjoon//
Z obserwacji wynika, że obiekt numer 9 zaadoptował się całkowicie. Pomocne były przy tym leki, które sam stworzyłem. Mają jednak efekty uboczne:
-ból głowy
- zapominanie czasami istotnych informacji takich jak imię
- nudności
- brak apetytu
Jednak obiekt dzięki nim :
- słucha się
- Jest podatny na sugestie
- nie pamięta dużo z przeszłości
Skończyłem zapisywać wszystkie dane, po czym spakowałem je do teczki podpisanej imieniem Jina. Wyszedłem z tajnego pokoju zakrywając klapę w podłodze dywanem.
- Co robisz kochanie? - zapytałem po wejściu do jego sypialni. Usiadłem obok niego i wciągnąłem go na kolana.
- Projektuję samochód. A i znalazłem taki fajny tablet, na którym mogę sobie projektować roboty - pisnął wiercąc się na moich nogach.
- Myhym pokażesz mi go? - podałem mu telefon chcąc wiedzieć jak wygląda. Dostanie go na urodziny. Pewnie nie wie, że są jutro. Przez leki często zapomina o takich rzeczach, jednak nie przeszkadza mi to. Dawkę powoli zmniejszam, wiec czuje się coraz lepiej. Całowałem go co chwile w ramie patrząc jak wpisuje nazwę urządzenia do internetu. - Chyba trochę drogi. Nie uważasz? -zapytałem patrząc na cenę. Oczywiście, że wydam dwa tysiące na taką zabawkę, ale wole, by nie był jakimś rozpuszczonym bachorem.
- Ale ja... Bardzo ładnie proszę... Ja o nic więcej nie będę prosić! Będę grzeczny! Pomogę w gotowaniuuuuu! I ty będziesz wybierać filmy na maratony! Prooooooszeeeee! - pisnął wtulając się we mnie i mocno obejmując.
- Nic nie obiecuje. Zobaczę koteczku. A teraz, grzecznie położysz się spać. Dziś będziesz spać ze mną, dobrze? - zamruczałem wstając i wziąłem go na ręce całując w policzek kiedy mnie objął.
- A kąpiel?
- Chcesz się wykąpać razem?
- Hyyyyyym… No oki! Ale będzie piana? - nadymał policzki, przez co wyglądał jak ryba. Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem go w usta.
- Oczywiście - powiedziałem zadowolony sadzając go w wannie. Zdjąłem mu koszulkę i położyłem ją na pralce. Odkręciłem wodę i wlałem do wanny kolorowy płyn do kąpieli. Po chwili już siedzieliśmy na przeciwko siebie. Patrzyłem jak Jin bawi się kaczką. Napełniał ją wodą i lał starając się trafić w środek tarczy. Spokojnie umyłem nasze ciała, po czym wyszliśmy. Otuliłem jego ciało puchatym ręcznikiem pilnując, by nie podrażnić jego ogona. Może i już się wszystko zagoiło, ale ja wole nie ryzykować. Kocham go i nie chcę by cierpiał. Kiedy bylem już suchy i ubrany klęknąłem przed nim i powoli zacząłem zapinać guziki koszulki w której spał.
- A bokserki? - zapytał gdy ciągnąłem go za rękę do mojej sypialni.
- Po co ci -bokserki?
- Bo... No... Ja... Ja chcę bokserki.
- Nie potrzebujesz ich - cmoknąłem go w czoło sadzając na łóżku zadowolony, że się nie kłóci. Ułożyłem się z nim w dużym dwuosobowym łóżku po czym usnąłem tuląc chłopaka.
Obudziłem się o siódmej rano, niemal natychmiast napisałem do lokaja by kupił ten tablet i zaczął piec czekoladowo-truskawkowy tort. Może i będziemy we trójkę ale on i tak innych ludzi nie pamięta. Wysunąłem się z łóżka tak, by go nie obudzić i zrobiłem mu na śniadanie sałatkę owocową. Może gotować nie umiem, ale skroić truskawki dam radę. Położyłem wszystko na tacy i ruszyłem na górę. Kucnąłem obok lóżka odkładając tace na stolik nocny. Ucałowałem go w czoło i zacząłem lekko potrząsać jego ramieniem - wstajemy Jinuś. Maluszku nie śpimy... Dziś są twoje urodziny – powiedziałem, a on jak na zawołanie otworzył oczy uśmiechając się - mam dla ciebie śniadanko, więc siadaj szybciutko - uśmiechnąłem się i ustawiłem tace tak by było mu wygodnie jeść - chciałbyś obejrzeć Strażników Galaktyki vol. 2, tych z małym Grootem? Już są na internecie, wiec po śniadanku ładnie się ubierzesz i idziemy oglądać. - uśmiechnąłem się głaszcząc go i zakładając jego włosy za uszy.
Cały dzień minął nam na oglądaniu i dopiero o osiemnastej wziąłem go na ręce i zabrałem do jadalni.
- Pomyśl życzenie - szepnąłem patrząc jak zdmuchuje świeczki. Gdy to zrobił dałem mu prezent.
- Boże! Dziękuję! - pisnął i rzucił mi się na szyje widząc, że to ten tablet.
----------------------------
Teraz będzie troche szczęścia ale zawsze po szczęściu dzieją się okropne rzeczy hehe~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro