Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

005 - Kolacja

Trunks wszedł do restauracji trzymając matkę pod ramię. Miejsce było zupełnie inne niż kawiarnia Margo, było znacznie mniej zieleni, było za to więcej stolików, jednak każdy był zajęty przez gości. Nie panował tu ten sam uroczy klimat, co u dziewczyny, raczej można by je nazwać miejscem formalnych spotkań. Było oczywiście bardzo zadbane i dopracowane do perfekcji. Ani jeden element nie był tu przez przypadek, wszystko miało swój konkretny cel. Obrazy przedstawiające różne miejsca na ziemi dobrane były idealnie. Duże, oświetlone akwarium pod ścianą też nie było tu przez przypadek.

Dojrzał rodzinę Sato. Margo stała trzymając pod rękę swojego ojca, a obok stał jej brat trzymając matkę. Jednak to dziewczyna zwróciła uwagę chłopaka, miała na sobie pomarańczowo granatową sukienkę. Kiedy chciał ją powitać oficjalnie, wtrąciła się Bulma.

— Goku miał identyczne kolory w swoim ukochanym stroju!

Widział jak dziewczyna stała zupełnie zdezorientowana, a jego matka oglądała dokładnie ubiór Margo. Chwyciła ją za dłoń i miała łzy wzruszenia. Wtedy przypomniał sobie zdjęcia z domu Genialnego Żółwia i te które mu pokazywała matka. Dokładnie te same kolory miała dziewczyna na swojej sukience.

Usiadł obok Margo przy stole, widział jak matka zagaduje resztę, a Margo patrzyła na nich, ale mało była mało zainteresowana tematami. Wyglądała jakby nad czymś myślała, analizowała coś trudnego do pojęcia.

— Nie martw się jej reakcją — wyszeptał z uśmiechem Trunks. — Moja matka często wspomina mojego ojca, Krillana, Yamche, Tiena, Gohana i Goku.

— Niestety wiem tylko z opowieści o twoim ojcu i Goku — skłamała. — Sukienkę wybrała mi mama, a ojciec zaakceptował. Uznał, że jest idealna na zwykłe spotkanie.

— Cała resztą walczyła u boku Goku, są niesamowici...

— Pozwoliłem sobie zamówić najlepsze dania. — Przerwał mu Mikulas, kiedy zaczęto zastawiać stół. — Dla naszych specjalnych gości.

— Ojcze, nawet przy takim spotkaniu, nie zjemy wszystkiego, marnujesz jedzenie — wyszeptała dziewczyna, jednak po chwili spuściła wzrok wiedząc, że źle robi.

— Też tak uważam — odezwał się Trunks, widząc jej skrępowanie. — Oczywiście jako pół Saiyan z chęcią to zjem, ponieważ mam ogromny apetyt, szczególnie w pana restauracjach. Uważam jednak, że miejsca tego typu marnują mnóstwo jedzenia, szczególnie przy większych spotkaniach.

— Po pierwsze mów mi Mikulas. — Spojrzał na niego z uśmiechem. — Co byś doradził?

Ojciec dziewczyny w kwestiach interesów był konkretny, jednak uwielbiał słuchać rad młodszych ludzi, tych doświadczonych raczej ignorował. Uważał, że to młodzież jest przyszłością, szczególnie Trunks.

— Myślę, że twoja córka znalazłaby rozwiązanie — odpowiedział niepewnie. — Margo raczej tego problemu nie ma u siebie w kawiarni.

Mężczyzna spojrzał na chłopaka i po chwili na córkę. Widać było, że dziewczyna żałuje swoich słów, jednocześnie ciesząc się, że ktoś ją wspiera.

— Córko. — Mikulas powiedział znacząco.

— Jeśli zostaje większy kawałek, odcinamy ten nadgryziony, a pozostałość oddajemy biednym...

Ledwo można by ją usłyszeć, widać było, że boi się reakcji innych. Zerkała na Osamu, jakby liczyła, że pomoże, jednak brat był zajęty rozmową z Bulmą. Margo czuła, że łzy napływają jej do oczu, właśnie tego się bała, że ojciec się na niej zawiedzie, że będzie na zły.

— Mikulasie to chyba świetne rozwiązanie — odezwał się Trunks. — Margo nie marnuję jedzenia, a osoby potrzebujące mogą zjeść jej wyborne ciasta.

Mężczyzna milczał, patrzył na córkę i się zastanawiał. Nie nad tym czy dobrze robi, tylko kto ją tego nauczył. Trunks uśmiechnął się do niej serdecznie, na co dziewczyna tylko się zarumieniła. W głębi dziękowała, że chłopak ją wsparł, sama nie wiedziała co miałaby powiedzieć. Bała się wtrącać w restauracje rodziców.

— Córko skąd te pomysły? — odezwał się w końcu.

— Jeśli ktoś jest tak dobry jak twoja córka, to zawsze znajdzie sposób na problem — odpowiedział za nią Trunks. — Zresztą Mikulasie z tego co wiem tematy interesów miały być obce przy tym spotkaniu.

— Oczywiście, że tak — potwierdził. — Jednak jak widzisz dowiaduję się czegoś nowego co może uszczęśliwić moją córkę.

— Mikulasie przestań wypytywać nasza córkę i gości — przerwała mu matka dziewczyny. — Mamy miło spędzić czas, z tego co wiem nawet Trunks odpuścił na ten wieczór trening i walkę z nowym wrogiem, więc proszę opanuj się.

Kobieta spojrzała na męża znacząco, wiedział, że musi odpuścić. Z zewnątrz mogłoby się wydawać, że to Mikulas jest najważniejszy, jednak po cichu to żona podejmowała decyzję i mu doradzała we wszystkim. Margo zawsze to obserwowała i cieszyła się, że ma takich rodziców. Tworzyli piękne małżeństwo, byli dobrymi partnerami biznesowymi, ale najważniejsze było to, że byli najlepszymi przyjaciółmi w każdym aspekcie wspólnego życia.

— Pani Sato ja nigdy nie odpuszczam. — Uśmiechnął się chłopak do kobiety. — Po prostu nie wziąłem miecza, będę polegał tylko na swojej sile.

— Może powiesz coś o swoim mieczu? — Wtrącił Osamu. — Zawsze masz go przy sobie, jakbyś bez niego był słaby.

— Z nim czuję się pewniej. Dostałem go od szczególnie ważnej osoby kiedy byłem dzieckiem, jednak to tylko dodatek, który ułatwia mi pokonanie zła...

— Jak to się stało, że pokonałeś androidy? — Chłopak mu przerwał patrząc prosto w jego oczy.

— Odbyłem odpowiedni trening, cóż innego mogłoby się stać?

— Z tego co wiem, twój ojciec został przez nich pokonany, tak samo inni...

— Osamu myślę, że warto zakończyć — przerwała mu Margo. — To było wiele lat temu, najważniejsze, że Trunks ich pokonał.

Margo była zła, bo wspomnienie o zmarłym ojcu chłopaka było ciosem poniżej pasa. Do tego przypomniała sobie stałego gościa kawiarni, przyjaciela rodziny, który przez androidy kuśtykał. To dzięki Trunksowi mężczyzna żył. Zresztą jej brat doskonale wiedział, że chłopak udał się w przeszłości i tam trenował, aby tutaj zapanował spokój.

Zerknęła na Bulmę, która dyskutowała z Ann na różne tematy, obie świetnie się dogadywały. Pomyślała o Goku, była ciekawa czy Trunks go kiedyś poznał, może wiedziałby o nim coś więcej, mógłby jakoś pomóc dziewczynie.

Margo, nie możesz Trunksowi zdradzić, że mamy kontakt — usłyszała Goku. — Uważaj na wszystko co mu mówisz.

Margo czuła się jeszcze gorzej. Nie dość, że musiała uważać co robi przy bracie, to jeszcze nie mogła opowiedzieć Trunksowi o tym, że widziała Goku. Spojrzała na chłopaka, rozmawiał z Mikulasem o sprawach bezpieczeństwa, tata szczególnie wypytywał o to co będzie związane z córką. Po chwili usłyszeli muzykę, była spokojna i dostojna. Działo się tak średnio co dwie godziny, przez cały dzień. Wiele osób wstawało wtedy i szło na parkiet.

— No tak, pomysł mojej córki — zaśmiała się matka Margo. — Chwila na taniec w restauracji.

— Myślę, że mój syn spokojnie podoła zadaniu.

Bulma po tym słowach podparła się o ręce i znacząco pokazała na Margo. Dziewczyna skończyła swój posiłek i udawała, że nic nie widzi. Trunks chwilę się wahał, jednak nie mógł odmówić swojej matce i pani Sato, które patrzyły na niego znacząco. Powoli chwycił Margo za dłoń.

— Jestem słaby w tańcach ale jeśli się zgodzisz, postaram się Cię nie podeptać.

Dziewczyna z uśmiechem i rumieńcami na twarzy przytaknęła i dała się zaprowadzić na parkiet. Stali na środku. Chłopak złapał ją na wysokości biodra, a ona podparła się o jego ramię, luźne dłonie spletli i powoli dopasowali się do muzyki. Głównie to dziewczyna prowadziła. Szeptała mu co ma robić. Trunks słuchał tego co mówiła i powtarzał.

— Na serio jesteś w tym słaby — zaśmiała się.

— Jeszcze Cię nie podeptałem.

— Bo prowadzę. Nie rozumiem jak udało Ci się przetrwać bankiety?

— Nigdy nie musiałem z nikim tańczyć.

Osamu obserwował ich ze skupieniem, widać było, że nie podoba mu się ta relacja, a raczej kierunek w której zmierza. Margo miała go pokonać, a nie robić maślane oczy w stronę Trunksa. Kiedy chciał wstać i przerwać taniec, powstrzymała go matka. Chwyciła za dłoń i posadziła z powrotem na krześle. Nie umiał jej odmówić.

— Margo, jest na tyle duża, że nie potrzebuję Twojej ochrony cały czas.

— Matko, chciałem po prostu zatańczyć z siostrą — wyjaśnił niepewnie.

— A ja chce, aby zatańczyła z Trunksem, więc nawet nie próbuj się wtrącać!

Chłopak przytaknął i wiedział, że pozostała tylko obserwacja, na nic więcej nie mógł sobie pozwolić. Słuchał rodziców we wszystkim, jeśli coś mu nie pasowało mówił to, jednak tutaj nie miał oficjalnych argumentów. Pozostała mu rozmowa z siostrą na ten temat, wiedział, że musi obmyślić jakiś plan. Margo uśmiechała się i rozmawiała z Trunksem, widać było, że taniec to tylko dodatek do ich zbliżenia się, na takim gruncie, które było zupełnie zakazane dla niej.

— Tworzyliby ładną parę — westchnęła Bulma. — Szkoda, że poznali się teraz, kiedy mój syn musi pokonać wroga.

— Znając Trunksa, pójdzie szybko — odezwał się Mikulas, nie odrywając wzroku od córki. — Znając Margo wszystkich adoratorów odtrąci.Byłoby cudownie, gdyby nasze dzieci połączyły nas w jedną rodzinę.

 — To prawda, byłoby miło! - zaśmiała się. — Widziałam jak adoratorzy sypiąj komplementami w stronę Margo, co nie jest dziwne, jednak sposób w jaki im odmawia... Jestem pełna podziwu.

— Nie podoba mi się to jak traktują moją córeczkę, dlatego chce aby Trunks ją chronił.

Mikulas spojrzał znacząco na Bulmę. Wiedziała jaki jest podtekst, mężczyzna po prostu chciał, aby jego córka i jej syn byli parą. Z Bulmą przyjaźnił się od lat, nie połączyły tej dwójki interesy, tylko czysta przyjaźń.

Mała córeczka Mikulasa miała mieć po prostu idealnego partnera. Margo oczywiście uważała, że jest jej to nie potrzebne, bo ma rodzinę, ale często było widać jak brakuje jej drugiej połówki.

Szczególnie wieczorami, kiedy siedziała sama w pokoju i coś rysowała na kartkach. Mikulas wchodził wtedy do Margo i widział, że obok brakuje kogoś, kto będzie dla niej oparciem. Ona była dla innych zawsze, każdy też wspierał ją, jednak w życiu dziewczyny brakowało kogoś z kim stworzyłaby coś pięknego. 

— Wiecie coś więcej o sprawcy ataku? — Wyrwała nagle matka dziewczyny.

— Sprawczyni. — Poprawiła ją Bulma. — Trunks mówi, że jest niesamowicie szybka i inteligentna, jednak jest pewny, że ją pokona.

Muzyka się skończyła, dziewczyna ukłoniła się przed Trunksem z uśmiechem, a on ją delikatnie pocałował w dłoń i zaprowadził do stolika.

— Pani Bulmo, Trunks potrzebuje lekcji tańca — zaśmiała się, kiedy chłopak zasunął jej krzesło i sam usiadł. — Gdybym go nie kierowała miałabym buty całe w odciskach!

— Matko, nie słuchaj Margo. Nie mam czasu na takie lekcje!

Oboje byli w świetnych humorach po wspólnej rozmowie, chłopak wprowadzał dziewczynę w dobry nastrój. Bulma obserwowała syna z uśmiechem na twarzy, w końcu zapomniał o treningach i skupił się na czymś innym, a raczej na kimś.

Rodzice Margo również uśmiechali się na widok tej relacji, córka cały czas się śmiała i wyglądała na wypoczętą, a dla nich to było najważniejsze. Jedynie Osamu nie miał zadowolonej miny, patrzył na siostrę znacząco, jednak to ignorowała. Wolała miło spędzić czas w dobrym towarzystwie. Cieszyła się, że ojciec nie wspomina o interesach, czasem rzucił jakąś historią czy anegdotą, ale nie próbował budować swojego imperium, jak miał to w zwyczaju. Trochę martwiło ją, że stawał się taki przy Bulmie, jednak szybko odganiała tą myśl.

Dziewczyna rozmawiała z Trunksem o wszystkim, głównie interesował się jej nauką w szkole weterynaryjnej, sama chętnie mu o tym opowiadała, ponieważ było to spełnienie jej najskrytszych marzeń.

Czas leciał niesamowicie szybko, ale i radośnie. Trunks zrozumiał, że właściwie miał niewielki kontakt z rówieśnikami, uczył się zawsze indywidualnie, dużo czasu też spędził z przyjaciółmi z przeszłości. Nie chodził do pracy, tylko trenował, najczęściej z Neptunem i Kibito. Cieszył się, że mógł spędzić więcej czasu z osobą w podobnym wieku, do tego była to osoba serdeczna i bardzo inteligentna. Takich chwil w życiu miał niewiele.

Spotkanie się skończyło i obie rodziny rozeszły się do swoich domów. Bulma widziała radość syna, uśmiechał się pod nosem i jakby zapomniał, że pojawił się jakiś nowy wróg, był szczęśliwy, że mógł z kimś porozmawiać i zapomnieć o problemach. Kobieta też mogła pozwolić sobie na chwilę relaksu. Od kiedy dowiedziała się o sytuacji ciągle miała w głowie swoich przyjaciół. Cały czas konsultowała się z Genialnym Żółwiem pytając czy coś czuje, co o tym myśli. Może był starym zboczeńcem ale też był mistrzem sztuk walki.

— Osamu jest bardzo dziwny — wyszeptał Trunks. — Co go tak interesował miecz?

— Trunks, spokojnie. Zawsze go masz więc każdego by zainteresował.

— Matko, myślisz, że pokonam Hybrydę?

— W ostateczności polecisz w przeszłość i Vegeta, albo Gohan przylecą z Tobą i pomogą.

— Lub pan Goku... Neptun wspomniał, że żyje.

Wrócili do domu, a Trunks od razu przebrał się w strój treningowy i udał się do pokoju grawitacyjnego, aby się wzmocnić. Nie mógł pozwolić sobie nawet na chwilę słabość w obliczu takiego wyzwania.


Była szybka, silna i przebiegła. Między Hybrydą z przeszłości jest wiele różnic, w tym wiek, więc nawet nie mógł nikogo dopasować. Musiał po prostu zrozumieć jej działanie i nie pozwolić na jakikolwiek atak, powinien być szybszy i przewidzieć ruchy wroga. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro