001 - Trunks, z kim masz do czynienia?
Chłopak stał na środku ogrodu. Analizował wczorajszy atak w rodzinnym mieście. Powinien założyć jeden ze strojów do walki, jednak ubieranie ich powodowało u niego ścisk w żołądku. Dostał je od matki z przeszłości, do tego właśnie takie nosił jego ojciec. Postawił więc na zielone bojówki i czarny bezrękawnik. Ponownie zaczął trzymać przy sobie miecz, aby w każdej chwili być w gotowości. Pojawił się nowy wróg. Nie widział go, jednak czuł niesamowicie złowrogą moc. Tak, jak i on, przeciwnik umiał latać, do tego był szybki. Szybszy od niego, co jeszcze bardziej go denerwowało. Kim mógł być?
Poczuł, że za nim ktoś się zjawia, nie musiał patrzeć, znał tę energię. Neptun i Kibito we własnej osobie. Byli u niego dokładnie miesiąc temu, aby potrenować, jednak wtedy nic nie wspomnieli o wrogu. Wpadali do niego czasem, wiedząc, że nie ma z kim pokonywać kolejne bariery swojej siły. Miał to po ojcu - zawsze być lepszym i pokonywać granice.
Neptun był stosunkowo niski. Miał gęste białe włosy, postawione ku górze. Jego blada, lawendowa cera kontrastowała z ciemnymi jak węgiel oczami. Ubrany był jak zawsze: granatowy kaftan z przewiązanym pomarańczowym pasem. Koszulę, jak i spodnie, nosił w tym samym, jasnym kolorze. Jego wierny towarzysz, Kibito, był wysoki i potężny. Należące do niego długie, srebrne włosy swobodnie opadały na szerokie ramiona. Miał ciemną karnację, a jego oczy były białe jak śnieg. Ubrany był w ciemnobrązowy płaszcz z tym samym pomarańczowym pasem, co jego kompan, lecz on dodatkowo miał coś w rodzaju płachty, zwisającej od wiązania. Koszulę miał niebieską, z postawionym kołnierzem.
- Myślisz, że sobie poradzisz? - odezwał się niższy, jego głos był melodyjny.
- Jakoś będę musiał, Ziemi znowu zagraża zło.
- Wiesz coś o niej?
Chłopak oniemiał. Jego nowy wróg to dziewczyna, ponownie musiał pokonać kogoś z tak zwane płci pięknej. Odwrócił się do nich. Widział swoją matkę, która obserwowała wszystko z okna. Starała się unikać bezpośredniego kontaktu z gośćmi, w końcu jeden z nich był Bogiem. Neptun i Kibito mieli spokojne wyrazy twarzy. On nie wiedział nic, dlatego się denerwował.
- Tylko, że jest szybka i umie latać - wydukał.
- W jej żyłach płynie Saiyańska krew. - Chłopak jeszcze bardziej oniemiał. - I to nie byle jaka...
Kibito przerwał. Dołączyła do nich Bulma. Widać, że nie mogła znieść czekania. Pokłoniła się przed nimi. Miała długie, niebieskie włosy, związane gumką, i biały fartuch. Wyglądała jak na naukowca przystało.
- Krew, która płynie w jej żyłach jest krwią Son Goku - wyjaśnił Neptun, widząc rozterkę towarzysza.
Bulma i Trunks pobledli. Spodziewali się wszystkiego, ale nie tego, że ktoś, w kogo żyłach płynie krew Goku, będzie ich wrogiem. Son był czystym dobrem. Bezinteresowny wojownik, oddający wszystko, aby ochronić bliskich i planetę, nawet życie, co widział Trunks, udając się w przeszłość. Pamiętał, jak ten obronił Ziemię przed eksplozją, znikając z Komórczakiem.
- Przecież Son nie zdradziłby żony! - krzyknęła Bulma z łzami. - On taki nie był...
- Oczywiście, że nie - przerwał jej Neptun ze spokojem. - W naukowy sposób krew Goku została dodana do jej krwi. Została nazwana Hybrydą.
- Znamy jej imię?
- Nie.
- Jest szybsza ode mnie. - Trunks zacisnął pięści. - Neptunie, Kibito, czy mogę liczyć na wasz trening?
Obaj zgodnie potwierdzili. Właściwie, po to przybyli. Jedyne, co mogli dla niego zrobić to trenować, teoretycznie nic więcej. Spojrzał na swoją matkę. Patrzyła w jeden punkt i z każdą chwilą robiła się coraz bielsza. Zaczęła upadać, syn w ostatniej chwili ją złapał i posadził na ławce.
- Matko. - Delikatnie pukał ją w polik. - Matko, proszę, obudź się!
Po chwili kobieta zaczęła powoli otwierać oczy. Spojrzała na Trunksa z miłością i pogłaskała po twarzy.
- Miałam jakiś dziwny sen, pojawił się Neptun z Kibito... - Przerwała, kiedy ich dostrzegła. - To nie był sen?
Trunks pokiwał głową i pomógł jej wstać. Trzymał ją pod ramię i zaprowadził do domu. Miała odpocząć. Wspomnienie dawnego przyjaciela i informacja o nowym wrogu zapewniło jej zbyt dużo wrażeń, jak na kilka minut. Wrócił do swoich trenerów. Od kiedy pomogli mu w zniweczeniu planów Babidiego, przybywali do niego, żeby miał z kim trenować.
- Wiecie coś jeszcze?
Ponownie stanął przed nimi. Musiał trzymać emocje jak najdalej. Najważniejsze jest dorwanie Hybrydy i jej pokonanie. Ochrona Ziemi i jej mieszkańców była tu priorytetem.
- Jak sam zauważyłeś, jest bardzo szybka. Odnieśliśmy wrażenie, że wie więcej, niż powinna - wyjaśnił Neptun. - Jej tożsamość nie jest nam znana, dostaliśmy niewiele informacji.
- Mogła znać pana Goku?
Kibito wyjął coś z kieszeni, ignorując jego pytanie. Skrawek zapisanej kartki. Chłopak niepewnie go chwycił. Był wyrwany jakby z kalendarza, w rogu dostrzegł dzień, w którym po raz pierwszy udał się w przeszłość. Dzień tygodnia się nie zgadzał, więc był to kalendarz aktualny. Domyślił się, że tamtego po prostu nie miała.
"Jestem Hybrydą, mam w sobie krew Son Goku. Zniszczę każdego, kto stanie mi na drodze do nowego świata. Nawet jeśli miałby być Bogiem."
Trunks czytał idealnie napisane słowa. Zdawać by się mogło, że każdy ten wyraz był dokładnie przemyślany. Czyżby Hybryda miała również informacje o Neptunie i Kibito? Wynikałoby z tego, że chłopak był przez nią obserwowany.
- Wyrzuciła ją w lesie za miastem i zniknęła.
Każdy jej ruch był dokładnie przemyślany. Nawet wyrzucenie informacji, wiedziała, że jedno z ich trójki to znajdzie.
- Wie o was - wyszeptał chłopak. - Nie boicie się?
- Chłopcze, to ty będziesz z nią walczył, a nie my.
Kibito jak zwykle był bardzo rzeczowy. Faktycznie, to Trunks będzie musiał ją pokonać. Oni nie będą mogli się zjawić na polu walk, nikt nie powinien o nich wiedzieć.
- Świetnie operujesz mieczem, prawda?
Neptun wskazał na jego broń. Chwilę się zawaha, ale potwierdził. To tym mieczem pokonał Freeze i jego ojca w przeszłości. Towarzyszył mu od wielu lat, nieprzerwanie.
-Udamy się więc do naszego świata i wyciągniesz 'Z-Sword'. Jestem pewny, że będziesz tym któremu się to uda.
Kibito spojrzał na Neptuna zszokowany. Nikt z Niebieskiej Planeti nie stanął nigdy na ich świętej ziemi. Dodatkowo ta wiara w chłopaka. Może i był Saiyanem, całkiem silnym, ale czy na tyle?
- Udało się to jednej osobie - spojrzał znacząco na Trunksa. - W przeszłości, którą uratowałeś. Jak myślisz, komu?
- Pan Goku zginął, więc nie mam koncepcji...
- Son Gohan.
Zarówno Trunks, jak i Kibito stanęli jak wryci. Chłopak przypomniał sobie Gohana, który nauczył go wszystkiego na samym początku. Obaj byli bardzo blisko, nie tylko trenowali razem, ale też wspierali się wzajemnie.
- Neptunie, skąd to wiesz? - wydukał jego towarzysz.
- Parę tygodni temu obserwowałem miecz, czułem, że skrywa coś niesamowitego. Postanowiłem udać się w przeszłość, jednak nie byle jaką...
- Tą, która powstała w wyniku mojej podróży...
- Miło było zobaczyć, że Goku żyje. - Neptun uśmiechnął się cwaniacko. - Jednak mój odpowiednik niewiele chciał zdradzić. Wiedział, że może powstać ogromny problem, powiedział tylko, że Son Gohan wyjął miecz i uwolnił skrywaną moc.
- Nic nie mówiłeś... - Kibito wydawał się zupełnie zdezorientowany.
- Postanowiłem zadziałać samodzielnie. Wiedziałem, że miałbyś z tym problem. Trunks, jesteś gotowy? Chcesz dorównać swojemu mistrzowi?
- Oczywiście, że tak!
Chłopak stanął obok nich i dzięki Kibito przenieśli się na ich planetę. Była tam praktycznie sama trawa, kilka drzew. W oddali stał niewielki budynek. Jednak Trunks dojrzał najwyższą skałę, na oko pięć metrów. Wzbił się i dojrzał miecz wbity w kamienny majestat. Obszedł go dookoła. Więc to Gohan wyciągnął w znanej jemu przeszłości. Zapewne nie przyszło mu to tak łatwo. Za nim lewitowali towarzysze. Neptun był spokojny, czuł, że Trunksowi się uda. Kibito był sceptycznie nastawiony, do tego okazywał niezadowolenie z powodu samowolki swojego towarzysza.
- Ile już lat miecz jest w skale?
- Miliony. Wielu próbowało go wyciągnąć, jednak nikomu w naszej linii czasowej się to nie udało. Trunks, powodzenia.
Podkreślenie przez Neptuna "naszej linii czasowej" tylko go zachęciło. Od razu wydobył z siebie całą moc, zmieniając się w Super Saiyana. Chwycił trzon obiema rękami. Zaparł się na ziemi i zaczął ciągnąć. Dłonie go bolały, jednak było widać efekt. Miecz zaczął się wysuwać. Kiedy był przy końcu, czuł dumę, że mu się udało. Rozluźnił się i poleciał do tyłu. Nie mógł nic zrobić, ponieważ miecz był zbyt ciężki. Wbił czubek w ziemię, a sam upadł na plecy, nie puścił jednak broni. Przewrócił się na brzuch i zaczął się podnosić. Kaioshini stanęli obok i obserwowali. Chłopak próbował podnieść miecz. Walczył z obciążeniem. Widać było, że postawił sobie za cel, aby opanować ciężar.
- Jaki masz plan? - wyszeptał Kibito. - Jesteś pewny, że wszystko nam przekazałeś?
- Zapomniałem powiadomić Trunksa, że Hybryda z przyszłości to jego najlepsza przyjaciółka. Śmiem twierdzić, że mają się ku sobie. Ma na imię Margo i tam jest jedną z nich.
Kibito zamarł. Jak bardzo różnią się te światy, że tutaj są wrogami, a tam są blisko siebie. Neptun jednak patrzył na postępy Trunksa. Mimo że nie był w stanie unieść miecza, nie poddawał się. Walczył ze sobą do samego końca. Trunks oparł się o miecz. Był zdyszany i pragnął jakiś informacji.
- Dlaczego przerwałeś? - zapytał Neptun, czując, jaka będzie odpowiedź.
- Nie mówisz mi wszystkiego...
- Trunks, wiesz to, co musisz - przerwał mu. - Ni więcej, ni mniej.
- Chciałbym ją zobaczyć. Chcę poznać tą, która śmie nazywać się Saiyanem.
Neptun patrzył na niego. Znał wiele szczegółów z życia nastoletniej Hybrydy, jednak musiał zachować pozory. Wystawił rękę i pojawił się obraz. Była tam młoda Margo z krótkimi włosami. Śmiała się od ucha do ucha. Obok niej stał Goku, patrzył na nią z lekką dezorientacją. Jednak widząc jej radość, nie mógł się powstrzymać i się uśmiechał.
- Pan Goku z nią rozmawiał! Jest nastolatką!
Trunks odniósł się do wizji z dłoni Neptuna. Jednak, co było zaskakujące, Bóg nie obniżył dłoni. Pokazywał ciągle daną sytuację.
- Nie uśmiechaj się, ciągle będzie najgorszym, co mnie spotkało!
Po tym słowach Neptun zamknął dłoń. Oznaczało to koniec pokazu.
- Nigdy nie porównamy tych samych Hybryd. Są zupełnie inne.
Neptun spojrzał na Trunksa. On, trzymając miecz, patrzył w miejsce wizji. Neptun jeszcze raz wystawił rękę i pokazał roześmianą Margo z przeszłości. Jednak chłopak nic nie zrobił. Patrzył na nią z uśmiechem. Umiała zarazić dobrym nastrojem nawet jego. Neptun zamknął dłoń.
- To jest twój wróg.
Trunks patrzył na niego z zaskoczeniem. Jak taka delikatna i uśmiechnięta osoba mogłaby być zła? Otrząsnął się. Była jego wrogiem, właśnie tak ją nazwał Neptun. Naraziła wiele osób na niebezpieczeństwo i ma zamiar robić to dalej.
Wrócił do treningu. Ciągle miał ją przed oczami. Była tam roześmiana i stała koło Goku, jakby nigdy nic złego nie zrobiła. Była delikatna, niewinna. Jak mogłaby być zła? Czy to możliwe, aby jedna i ta sama osoba skrywała w sobie radość i nienawiść jednocześnie? W tej wizji, uśmiechała się serdecznie do Goku, może to zwykły przypadek? Tak musiało być, przecież ona jest wrogiem. Neptun dokładnie go obserwował, pamiętając rozmowę z krótkiej podróży.
"Stanął przed swoim odpowiednikiem z linii czasowej. Nigdy wcześniej nie podróżował przy użyciu pierścienia czasu, jednak czuł, że to pomoże mu rozwiać swoje dziwne przeczucia.
- Powiedz mi, kim jest czarnowłosa dziewczyna, która podróżuje po planecie?
Jego młodsza wersja chwilę się zastanawiała. Jakby szukała dobrej odpowiedzi.
- Może chodzi ci o Margo, jednak spokojnie. Jest bardzo dobrą osobą.
Pokazał mu, co właśnie robiła. Wygłupiała się z Goku. Śmiała się od ucha do ucha i mówiła mu coś o tym, że jest najgorszym, co jej się przytrafiło. Jednak było widać, że to kłamstwo. Ta Hybryda miała krótkie włosy, tylko lekko wystające za uszy. Zobaczył też jak dziewczyna siedzi i rozmawia z Trunksem, po chwili chowa się w jego ramionach z uśmiechem. Widać było, że chłopak patrzy na nią jak na kogoś wyjątkowego, zresztą ona nie pozostawała dłużna. Uspokoił się, jednak to były tylko złudne obawy. Rozejrzał się. Zauważył tylko jedną różnice w ich światach.
- Gdzie miecz?
- Son Gohan wyjął go aby walczyć z Buu. Odkrył moc miecza i stał się niesamowicie silny.
- Rozumiem - wydukał zaskoczony. - Mógłbyś mi powiedzieć, jakie relację łączą Margo z Trunksem?
- Są bardzo dobrymi przyjaciółmi, spędzają dużo czasu razem.
Neptun podziękował i wrócił do swojego czasu. Takie odpowiedzi musiały mu wystarczyć."
Jednak coś w ich linii czasowej poszło nie tak, skoro tutaj Hybryda była zła. Wiedziała też o nich. Jakie jeszcze tajemnice znał ich przeciwnik?
- Oprócz dobrego treningu bicepsów, miecz nic mu nie daje. - Z zamyśleń wyrwał go Kibito. - Może ty z przeszłości cię okłamał?
- A może to trening wydobył moc?
Neptun był pewny potęgi miecza, z resztą tylko to mu pozostało. Wiara w Trunksa i w miecz. Chłopak trenował z pełnym zaangażowaniem. Ciężar Z-Sword nie był już dla niego przeszkodą, opanował go do perfekcji. Widać było, że ta technika walki nie jest mu obca.
Kibito stanął naprzeciwko niego i wystawił dwa palce. Chłopak zaczął go atakować, a on powstrzymywał miecz. Na zmianę wykonywał pchnięcia w przód lub też zamachiwał się bronią, próbował go też zaskoczyć z tyłu. Trunks był na pewno coraz szybszy, z prędkością światła pojawiał się za nim lub przed nim i atakował. W pewnym momencie Kibito odepchnął chłopaka na tyle mocno, że upadł. W ułamek sekundy podniósł się ze złością i zaczął biec w jego stronę. Mężczyzna wiedział, że nie ucieknie, więc wytworzył ścianę. Był to najcięższy blok metalu we wszechświecie, nie do przebicia. Chłopak nie zdążył zareagować, a miecz się w niego wbił, a raczej złamał na pół. Pojawiła się jasna chmura, Trunks wyrzucił pozostałości po broni i patrzył przerażony. Kibito i Neptun również nie wiedzieli co się dzieje. Przecież ten miecz miał być najmocniejszą bronią we wszechświecie, jednak się złamał i to przez uderzenie w metal. Przed Trunksem stanął starzec. Był wzrostu Neptuna, ubrany podobnie jak on. Włosów miał mniej niż Kaioshin, jednak również były białe, pod nosem usadowiony był nieduży wąs, koloru czupryny. Chwilę patrzyli na siebie, chłopak jednak był zupełnie zdezorientowany.
- Dziękuję za uwolnienie, młody człowieku - odezwał się po chwili.
- Kim jesteś? - wydukał Kibito.
- Jak cudownie rozprostować kości - zignorował go nieznajomy. - Jak ma na imię mój wybawiciel?
- Trunks. - Chłopak się pokłonił.
- Jestem dawnym Kaioshinem, podejrzewam, że teraz najstarszym, jaki żyje.
- Kto zamknął cię w tym mieczu? - Podbiegł Neptun. Widać było zakłopotanie na jego twarzy.
- Największe zło, jakie istnieje w naszym wszechświecie... Beerus. Bóg Zniszczenia.
- Jak to...
- Posprzeczaliśmy się, nie mógł mnie zabić, więc zamknął mnie w mieczu, nerwus jeden.
Cała trójka patrzyła, zdezorientowana całą sytuacją. Starzec zaczął się rozglądać, mruczał coś pod nosem i spacerował. Nagle usiadł po turecku, pstryknął palcami i przed nim pojawiła się kryształowa kula. Neptun pamiętał ją z podróży, taką samą miał on i pokazywał mu w niej Hybrydę. Coś się w niej pojawiło. Cała trójka stanęła za nim i zobaczyli Ziemię. Bóg mógł dzięki tej kuli obserwować planetę. Dojrzeli, że panuje spokój, a ludzie chodzą swobodnie po ulicy, jakby wcześniejszy incydent był związany z typowym naturalnym działaniem.
- Dlaczego tu trenujesz, skoro panuje spokój?
Chłopak spojrzał na starca ze zdziwieniem. Ten uśmiechnął się do niego błogo, jakby to pytanie było czymś... Naturalnym? Normalnym?
- Ziemię zaatakowała postać...
- O wszechmocny, Hybryda, która, nie wiedzieć czemu, atakuje mieszkańców...
Neptun przerwał mu, akcentując ostatnią informację. Trunks zrozumiał, że starzec nie powinien znać pewnych rzeczy. Wyprostował się i spojrzał na złamany miecz. Był w dwóch częściach. To miało uwolnić jego moc, jednak wydobyło się coś innego. Starzec, który pokazał mu dziwną kulę.
- Pewnie liczyłeś na wydobycie ogromnej siły.
Trunks wzdrygnął się i przytaknął. On właśnie na to liczył, jednak, znając jego potęgę, nie mógłby o to prosić. Neptun obserwował to wszystko z zupełną powagą. Kibito stał na uboczu i zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę nie znał prawdy, tylko mit. Mit o potędze miecza, który Trunks wyciągnął i złamał.
- Jakie masz zamiary po wydobyciu mocy? - Starzec, mimo pytania, nie odrywał wzroku od kuli.
- Chcę obronić Ziemię, tylko to się liczy.
Starzec z uśmiechem się podniósł. Stanął naprzeciwko Trunksa. Obszedł go kilka razy, dokładnie analizując jego postać. Trunks był dobrze zbudowany, miał widoczne pod ubraniami mięśnie, jednak mimo to można śmiało powiedzieć, że był szczupły. Kaioshin wrócił przed kulę i obraz się zmienił. Najpierw zaprezentował walkę chłopaka z androidami, następnie pokonanie Komórczaka, a na sam koniec, jak unicestwia Buu z pomocą Neptuna. Trunks podszedł bliżej i zobaczył swojego ojca, który zatrzymuje miecz dwoma palcami. Coś powiedział, a jego postać się uspokoiła. Obraz zniknął, starzec westchnął i zaczął nad czymś myśleć. Ponownie wstał i zaczął lustrować chłopaka.
- Dobrze młodzieńcze, więc wydobędziemy z ciebie moc.
Trunks od razu ustawił się do walki, jednak jego nowy nauczyciel nic nie zrobił, tylko pokiwał głową, co tylko zbiło go z tropu. Przecież tylko trening jest w stanie cokolwiek zdziałać w takiej sytuacji.
- Myślisz, że po tylu latach w uwięzi umiem walczyć? Myślisz, że ja w ogóle umiem walczyć? Lepiej usiądź wygodnie i nie marudź.
Chłopak wykonał jego rozkaz. Usiadł po turecku. Najstarszy Kaioshin najpierw krążył wokół niego, dziwnie tańcząc i mamrocząc coś, a po jakimś czasie usiadł naprzeciwko i wystawił otwarte dłonie. Jakkolwiek miało to pomóc, czuł, że musi mu zaufać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro