1
-Ej, wiecie, że w naszej szkole kiedyś mieszkały wampiry?-już od rana pewien osobnik płci męskiej próbował mi i mojej przyjaciółce powiedzieć tą nowinę, ale nie mógł, przez ojca mojej przyjaciółki, pana Edwarda II Hyde'a.
-I co z tego, robaku?-usłyszałam warknięcie obok siebie, na które się nawet zbytnio nie przejęłam.
-Och... To nie było do ciebie śnieżynko.
-Ach tak? Wyraźnie usłyszałam jak powiedziałeś "wiecie", a to oznacza, że skierowałeś to pytanie również do mnie nędzny robaku.
-Ruth! Ona mnie obraża! Powiedz coś!
-Oph, mówię ci coś-ułożyłam się jeszcze wygodniej na siedzeniu prawie w nim się zatapiając, ponowiłam wpatrywanie się przez okno podziwiając mijane widoki pociągiem, którym podróżowaliśmy.
-Ruth, czy ty mnie słuchałaś przez ten cały czas?-zapytał mnie blondyn siedzący naprzeciwko oburzonej blondynki.
-A miałam jakiś wybór?-mruknęłam nie odrywając wzroku od jednej chmury, która przypominała mi zamek. Przypadek? Nie sądzę.
-Choć raz możesz odpowiedzieć na moje pytanie?-pomimo starannego ignorowania chłopaka, moja cierpliwość się skończyła. Nienawidzę hałasu.
-Jasne... Owszem wiemy, to było mówione na pierwszym roku, kiedy było rozpoczęcie-mruknęłam znudzona-Ale to nie moja już wina, że przemowę naszego najdroższego dyrektora przespałeś!
-Pff... A będziecie czegoś chciały-warknął w naszą stronę blondyn zajadając się czekoladowymi ciasteczkami w kształcie probówek.
-Tia-blondynka nagle się roześmiała zwracając na siebie uwagę przechodniom, ale nikt nie wchodził do naszego przedziału, aby nas upomnieć. Nikt nie odważyłby się podskoczyć trzem najważniejszym rodom.
-Czego rechoczesz Hyde?-warknął blondyn w stronę dziewczyny o szaroniebieskich oczach, która w tej chwili miała rozbawiony wyraz twarzy. Ja też bym się chciała zaśmiać, no ale...
-To było do mnie Jekyll?-wysyczała dziewczyna z przyciemnionymi tęczówkami z gniewu, który najpewniej ją ogarnął.
Już nie słuchałam tej ich gadaniny. Rozmowy Hyde'ów i Jekyll'ów nigdy nie są za ciekawe. Od pokoleń, a raczej od Edwarda Hyde'a i Henrego Jekyll'a to się zaczęło i od tamtego czasu się kłócą o byle co. A dlaczego? Z tego co ojciec mi opowiadał, Edward Hyde-ród Hyde od pokoleń miał pewien dar: opętywanie, przez co byli nazywani demonami-opętał Henrego Jekyll'a i przez to Dr. Jekyll zaczął mordować pod osłoną nocy.
Ojciec mojej przyjaciółki-Edward II, jest taki sam jak jego imiennik. Ophelia też uwielbia opętywać ludzi.
Marshall ma dar przewidywania przyszłości, więc wie co się stanie w niedalekiej/dalszej przyszłości. Jak już mówimy o tej zwariowanej dwójce. Właśnie doszło do rękoczynów, których wolałabym nie przerywać. To mogłoby się dla mnie po prostu źle skończyć. Ophelia ma ostre paznokcie podobne do zwierzęcych, tak samo jak Marshall. Skończyłabym jak pluszak Ophelii.
Jestem Ruth Van Helsing. Moja rodzina podchodzi od tego słynnego łowcy Abrahama Van Helsinga. Mój przodek także chodził do tej upierdliwej szkoły zwanej szkołą nadprzyrodzonych-dlatego, że do tej szkoły przychodzi sporo dzieciaków, którzy mieli rodziców lub przodków za potwory lub bohaterów.
Moja rodzina nie jest zbyt liczna przez to, że większość mojej rodziny została zabita przez wampiry, kiedy mój przodek jeszcze żył. Mój ojciec Aaron Van Helsing jest obecną głową rodziny i pragnie powybijać wszystkie wampiry na tym świecie. Obecnie jestem na czwartym roku z dziewięciu tak samo jak moi przyjaciele, z którymi najczęściej przesiaduje.
-Ej, jak myślicie? Jaki pokój nam przydzielą?-zapytał po dłuższej ciszy Marshall, który siedział moim zdaniem dziwnie. Jedną ręką opierał się o stolik, który stał przy oknie i opierał podbródek o nadgarstek, a druga ręka swobodnie, a siedział w siadzie skrzyżnym.
-Pewnie pokój 666-zaśmiała się Ophelia opierając się o moje ramię-Ciekawe dlaczego...
-Dlatego, że rozwaliliśmy pół zamku, kiedy byliśmy pijani-mruknęłam pod nosem mając przymknięte powieki.
-Ej! Ale to była boska akcja!-zaśmiał się Marshall patrząc na nas rozbawiony, a ja, aż zmarszczyłam brwi.
No nie! Ten debil...
-Marshall! Nie wyobrażaj sobie takich rzeczy zboczeńcu!-warknęłam na przyjaciela lekko się rumieniąc na policzkach, usłyszałam śmiech blondyna, a mój rumieniec się jeszcze bardziej powiększył.
-Aha. Jekyll, a tylko piśniesz słówko w szkole, a nie żyjesz.-wzrok mojej przyjaciółki gdyby umiał zabijać, Marshall już byłby martwy.
-To był żart! To nie moja wina, że dajecie się wkręcać, a szczególnie ty Hyde! Choć to było do przewidzenia-roześmiał się blondyn i rąbnął czołem o podłogę. Tak, wywalił się.
-Fajtłapa-mruknęła Ophelia wstając z zajmowanego miejsca i zabrała swój bagaż, tak samo jak ja, zostawiając za sobą nadal leżącego niebieskookiego chłopaka.
~Pół godziny później~
Dziwię się, że jeszcze nie zeszłam na zawał, kiedy przedzierałam się przez ten pieprzony las. Moi przyjaciele już jęczą, że ich bolą tyłki, ale ja to zignorowałam. Choć nadal przez ten las się przedzieram razem z innymi uczniami.
Pierwszoroczni mają najlepiej. Są prowadzeni przez nauczycieli, którzy znają bezpieczniejsze drogi. Nawet jeśli ktoś taki jak ja czy taka sobie Ophelia Hyde, która od urodzenia lata sobie po lasach i zna dosłownie KAŻDY jego zakamarek, nawet ten najciemniejszy. Nawet nie można się z nią pobawić w "chowanego".
Od razu wszystkich wynajdzie, ale kiedy ktoś ma inny szukać, a nie ona, nikt jej nie znajdzie. Jest najlepsza w tym. Marshall jest z kolei najlepszy w tworzeniu lekarstw, trucizn i innych dziwactw. Ja jestem najlepsza w sztuce walki.
----------------------------------------------------------------------------
Witajcie, z tej strony Lilith_Queen666! 😈👩🏻
Oto pierwszy rozdział tego opowiadania! Dajcie znać jeśli się spodobało! 🤞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro