Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie... Nie!

(Uprzedzam, że będzie smutno. Czytasz na własną odpowiedzialność)
*Kilka godzin później*
Kika wraz z Syriuszem stali na wieży strażniczej. Chłopak mocno ściskał jej ręke. Wiedział, że zaraz będzie musiał ją póścić. Że dziewczyny zaraz tu z nim nie będzie. Serce waliło mu jak oszalałe.
-Muszę iść...- wyszeptała w końcu patrząc w dal.
Syriusz spojrzał na nią z przerażeniem.
-Proszę... Nie zostawiaj mnie.- wyszeptał przyciągając ją gwałtownie do siebie.
Kika odsunęła się od niego i głaszcząc jego włosy zaczęła mówić:
-Nie płacz, Syr. Zawsze przy tobie będe. Nigdy cię nie zostawię. Rozumiesz? Nigdy. Tylko o mnie pamiętaj. Kocham cię.- mówiła to wszystko z uśmiechem. Szczerym, prawdziwym uśmiechem.
-Nie boisz się?- zapytał szarno-włosy. Łzy spływały mu po policzkach.
-Śmierć to tylko nowa przygoda.- uśmiechnęła się, pocałowała go ten ostatni raz i zeskoczyła z wieży.
Zaczęła walczyć. Pokonała już kilku orków i zobaczyła Go.
Króla Czarnych Jeźdźców.
Wyciągnęła miecz przed siebie.
Ich miecze krzyżowały się już któryś raz z kolei.
W końcu jednak Kika zamachnęła się i przebiła mu serce mieczem.
-Tak... Tak!- dziewczyna w geście euforii podskoczyła kilka razy.
Obróciła się i zobaczyła orka zakutego w czarną zbroję. Celował do niej z łuku.
Wypuścił strzałę. Kika zakryła twarz rękoma. Kiedy już myślała, że poczyje zimny grot w sobie... Usłyszała tylko krzyk.
Spojrzała na makabryczną scenę. Ork leżał z odrąbaną głową. Przed nią leżał... Syriusz z strzałą wystającą z piersi.
-Nie... Nie! Nie!- Kika padła na kolana.-Syriusz! Nie! Proszę! Nie! Obiecałeś! Miałeś mnie nie zostawiać!
Kika płakała nad ciałem swojego ukochanego.
-Kika... Musiałem... Cię ratować...- wyszeptał ostatkiem sił.- Pamiętaj, kocham cię malutka.- uśmiechnął się i zamknął oczy na wieki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro