Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Huncwoci w innym świecie#7

(Moja paplanina)
-O matko!- krzyczy zachwycona autorka.
-Co jest?- zapytał Toby wchodząc do pokoju z talerzem gofrów.
-Ludzią naprawde podoba się to co piszę!
-Dziwisz się? Jesteś wspaniałą pisarką! I cudowną dziewczyną...- szepnął całując ją w policzek.
-Tak wiem... Jestem cudowna! A jaka skromna!
Toby parsknął śmiechem.
Nagle do pokoju wbija Jeff robiąc "z buta wjeżdżam" rozwalając przy tym drzwi.
-Jeff do cholery! To trzecie drzwi w tym tygodniu!- krzyknęła zła Autorka.
-O, wy się tu migdalicie? Chciałem ci tylko powiedzieć, że wychodzę na miasto.- oznajmił.
-Czemu zawsze kiedy chcę z nią być sam musi się ktoś przyczepić?- Toby był wyraźnie zły.
-Serio?! Rozwaliłeś mi drzwi tylko po to, żeby oznajmić mi, że wychodzisz?!- Autorka wyciągnęła z pod łużka patelnię i rzuciła się na Jeffa który zaczął uciekać po całej rezydencji.
(Koniec tego ględzenia)

Kika siedziała na bocianim gnieździe i popijała rum kiedy wszedł do niej na górę Syriusz.
Usiadł na przeciw niej i zapytał:
-Ochłonęłaś już?
-Skąd wiesz?
-Rose.- odpowiedział krótko.
-Ta, ochłonęłam.... Chcesz?- zapytała pokazując na butelkę z alkoholem. Syriusz przyjął butelkę, upił łyk i powiedział:
-Wciąż uważam, że cień jest lepszy od rumu.
-Nie znasz się.- odparła Kika z uśmiechem.
-Idź pogadać z Jeffem, bo od godziny na ciebie czeka.
-Czeka nas trudna rozmowa.
Kika zeszła na dół i udała się do kajuty Jeffa. Chłopak leżał na łużku i patrzył w sufit. Kika podeszła do niego i usiadła obok. -Jak.... Jak to przyjęłaś?- zapytał Jeff wciąż patrząc w sufit.
-Już ochłonęłam... Co będzie dalej?
Jeff usiadł i popatrzył jej w oczy.
-J-ja... Nie wiem, z jednej strony wciąż cię kocham, ale teraz gdy już wiem, że jesteśmy rodzeństwem... No, rozumiesz?
-Tak, mam wrażenie, że skoro jesteśmy rodzeństwem, to... No wiesz, o co mi chodzi.
Jeff popatrzył na nią smutnym wzrokiem, ale mimo wszystko uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Jak sobie rzyczysz siostrzyczko.
-Super! Jeszcze jeden brat do kolekcji!
Oboje się zaśmiali.
W tym momencie do kajuty wszedł Laito:
-Kika, dostałaś zaproszenie.- oznajmił.
-Jakie? Od kogo?
-Od hrabiego Phantomhive...
-Od Ciela?!- przerwała mu, a w jej oczach można bylo dostrzec błysk radości.
-Tak, od Ciela na bal w jego posiadłości....
-Kiedy?- znowu mu przerwała.
-Oh, jak przestaniesz mi przerywać, to ci powiem!
-Ok, ok... Mów!
-Jutro o dwudziestej.
Kika spojrzała błagalnie na Jeffa.
-Możemy iść? Ploseee...- dziewczyna zrobiła oczka szczeniaczka. Jeff zaśmiał się i powiedział:
-Dla mojej siostrzyczki wszystko.
-Jej! Laito powiedz Rose, żeby do mnie przyszła.
Po dwuch minutach siostra stała przed Kiką.
-Rose, mam dla ciebie propozycję...
-Jaką?
-Zostaniesz moim lokajem.
-Kim?- zapytała przekszywiając lekko głowę.
-Ah, no tak zapomniałam, że masz dopiero osiem lat... Będziesz moim lokajem, czyli taką trochę służbą... Pomożesz mi wybrać suknie na bal, pomożesz mi się umalować i uczesać.... Ogulnie będziesz robić to co karzę...
-Ok! Zgadzam się!- krzyknęła z zapałem Rose.
-Dobrze więc chodź wybrać sukinię!
Kika wyciągnęła z wielkiej skrzyni kilka sukni. Po długiej naradzie Rose zdecydowała, że Kice najładniej w długiej do ziemi niebieskiej sukni (takiej jak poniżej)

(TIME SKIP- NASTĘPNY DZIEŃ RANO)
-Kika! Wstawaj! Ile można cię budzić!
Rose w końcu nie wytrzymała i zrzuciła Kikę z łużka.
-Ej! Która godzina?- zapytała wstając z podłogi Kika.
-10:30! Mamy mało czasu!
-Mało? 9,5 godziny! To dla ciebie mało?!
-Yyy... Na makijaż, fryzurę i założenie sukni? Tak mało!- powiedziała Rose i zaczęła robić Kice makijaż. Potem zajęła się fryzurą.
Efekt końcowy był delikatnie mówiąc... POWALAJĄCY.
(TIME SKIP- 19:50, zatoka przed posiadłość hrabiego Phantomhive.)
-Jak wyglądam?- zapytała Kika Syriusza.
-Yyyyyy... N-no, przepięknie..-wydukał wpatrzony w nią.
Kika uśmiechnęła się i zeszła na ląd. Zaraz za nią zeszła Rose, która miała towarzyszyć jej jako lokaj.
-Kika, tylko pamiętaj! Proste plecy!- przypomniała jej siostra, gdy stanęły pod wielkimi dębowymi drzwiami.
-Tak, tak pamiętam. Ty mój lokaju.- powiedziała ze śmiechem.
Weszły do ogromnej sali wypełnionej tłumem ludzi. Po chwili przed nimi stanął na czarno ubrany lokaj.
-Witaj Sebastianie!- powiedziała Kika lekko się uśmiechając.
-O! Panienka Kika!- Sebastian skłonił się nisko.- Hrabia oczekuje pani!

-Więc, już do niego idę! Rose, przynieś mi proszę filiżankę herbaty.
-Tak moja pani!- powiedziała Rose, skłoniła się i odeszła.
Kika pokierowała się w stronę stolika z ciastem czekoladowym. Ciel miał słabość do tego ciasta i dziewczyna wiedziała, że tam go znajdzie. Nie myliła się. Ciel siedział przy stole zjadając kawałek ciasta. Kika uśmiechnęła się na ten widok i usiadła na przeciw niego.
-Zmieniłeś się, wiesz?- Ciel podniósł na nią wzrok i od razu się uśmiechnął. W jego oczach zawitały iskierki radości. Wstał od stołu i mocno ją przytulił.

-Ty za to bardzo się zmieniłaś... Wypiękniałaś...- wyszeptał jej do ucha. Kika oblała się rumieńcem.
Orkiestra zaczęła grać. (Proszę dla nastroju włączcie sobie piosenkę We the kings- Sad Song). Ciel skłonił się przed Kiką i wyciągając do niej ręke zapytał:
-Można panienkę prosić?
-Naturalnie.- oboje ruszyli na parkiet i zaczęli tańczyć.
******************************
LUMOS!
UROCZYŚCIE PRZYSIĘGAM, ŻE KNUJĘ COŚ NIEDOBREGO!
Z góry przepraszam ale na potrzeby opowiadania postarzyłam Ciela żeby był w wieku Kiki. Przewiduję, że ósmy rozdział pojawi się jutro wieczorem.
No więc do nexta!
NOX!
KONIEC PSOT!- na dzisiaj....😄
Goodnight!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro