Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Huncwoci w innym świecie#11

Kika obudziła się w cieplutkiej, puchowej pościeli. Wysoko nad swoją głową zobaczyła pięknie pomalowany na kremowo w niebieskie kwiaty sufit.
-Gdzie ja jestem? I która to godzina?- zapytała samą siebie.
-W domu Elronda. Jest dwunasta, długo spałaś księżniczko.- odpowiedział jej delikatny głos. Kika szybko usiadła na łużku, by zobaczyć wpatrzonego w nią Ciela. Chłopak wstał i delikatnie położył ją spowrotem.
-Musisz odpoczywać mała.- szepnął okrywając ją kołdrą.-Obudzę cię na naradę...
-Jaką naradę?
-Naradę, w sprawie tego, co dalej z pierścieniem.
-Co? Ile ja spałam?- zapytała lekko zdenerwowana Kika.
Ciel spoważniał.
-Pierwsze trzy dni byłaś nie przytomna, i Elrond ledwo cię uratował, nic nie pamiętasz?
Kika zaprzeczyła kręcąc głową.
-No, bo gdy cię tu przynieśli, byłaś nieprzytomna, tak jak Frodo. Miałaś głęboką rane w brzuchu... Elrond ledwo cię uratował. Mówią, że to cud, że przeżyłaś...
-No, dobrze... A kiedy ta narada?- zapytała Kika, ale najwidoczniej nie dane im było bycie sam na sam. Do komnaty wparował Jeff, Toby i Ben.
-Cześć mała, jak się czujesz?- zapytał Ben.
-No... Żyje..
-I to najważniejsze!- dodał jak zwykle uśmiechnięty Toby.
-A gdzie moje rodzeństwo?
-Kika!- do komnaty wbiegła Rose.
-Spokojnie, przecież żyje!
-Ale, mogło być inaczej.- odezwał się wchodzący do komnaty Michael. Za nim weszła Natalie.
-Kika, ty jeszcze nie na naradzie?- zapytał Jeff.
Dziewczyna jak strzała wybiegła z łóżka i pobiegła do Sali Narad.
Mocno pchnęła drzwi i wchodząc krzyknęła:
-Bum skarbie! Kontrola jakości...- wszystkie pary oczu zwróciły się na nią.
Dziewczyna usiadła na jedynym wolnym miejscu- obok blond włosego elfa.
-Legolas.- odezwał się szeptem elf.
-Kika. Miło poznać.
Legolas popatrzył na nią i zapytał:
-Ty jesteś tą słynną łuczniczką?
-Tak.
-Czyli mam doczynienia z księżną?
-A ja z księciem, prawda?
-Mrocznej Puszczy.
-Ładnie tam?
-Kiedyś cię tam zabiorę i sama zobaczysz.
Tę ciekawą rozmowę przerwał im głos Elronda:
-Drodzy przyjaciele... Więc pozostała tylko kwestia tego, kto zaniesie pierścień do mordoru?
Wszyscy zaczęli się przekrzykiwać i zwalać zadanie jeden na drugiego.
Nagle z miejsca powstał Frodo i oznajmił:
-Ja to zrobię.
Wszyscy spokrzeli na hobbita i zaczęli się śmiać.
Kika zacisnęła pięści, wskoczyła na stół i krzyknęła:
-Ej! Przepraszam, bardzo! Można coś powiedzieć?- wszyscy zamilkli i spojrzeli na nią.
-No, tak lepiej... Zostaliście wysłani jako delegaci. Jesteście wysłannikami i ważnymi osobistościami... A kłócicie się jak dzieci! Żadne z was nie miało odwagi by wziąć pierścień, a teraz śmiejecie się z Froda!- na zakończenie swojej mowy, Kika zeskoczyła ze stołu i uklękła przed hobbitem (bo była dużo wyższa) i patrząc mu w oczy powiedziała:
-Nie znam cię Frodo. A mimo wszystko wiem, że dobrze zrobię mówiąc ci to: jestem z tobą. Masz mój łuk.
-Masz mój miecz.- z krzesła powstał uśmiechnięty Aragorn.
-Mój łuk też.- odezwał się podchodząc do nich Legolas.
-Skoro taka jest decyzja rady, to Gondor ją wesprze.- ze swojego miejsca powstał również syn namiestnika Gondoru- Boromir.
-Ej! Bez nas Frodo nigdzie nie pójdzie!- za sale wbiegli Pipin, Mary i Sam.
-Więc postanowione...- Elrond już chciał coś powiedzieć, gdy przerwał mu trzask drzwi. Do komnaty wbili Jeff, Toby, Masky, Ben, Rose, Natalie, Michael i Ciel
-A bez nas ona nigdzie nie pójdzie!- powiedział Jeff pokazując na Kikę.
-Więc postanowione! Jesteście dróżyną pirścienia!- powiedział Elrond.- jutro podzielicie się na dwie grupy, bo jest was za dużo by iść razem.
-Cudownie! A gdzie idziemy?- zapytał Jeff na co Kika parsknęła śmiechem.
******************************
LUMOS!
UROCZYŚCIE PRZYSIĘGAM, ŻE KNUJE COŚ NIEDOBREGO!
Jej! Udało się! Kolejna część! Jutro postaram się dodać następną.
Do nexta!
NOX!
KONIEC PSOT!
na dzisiaj....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro