Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ZNMIWE2

Właśnie wychodziliśmy ze śniadania gdy zobaczyliśmy Filcha zmierzającego w naszą stronę. Jego twarz wyglądała na jeszcze bardziej wściekłą niż zwyklę. Czy to wina naszego niewinnego psikusa? Ups.
- Wyyyy!- krzyknął pokazując na nas palcem.
- My?- spytaliśmy udając zdezorientowanych.
- Tak Wy! To wasza sprawka, że ten durny chłopak cały czas za mną łazi!
- Panie Filch.- zaczęłam spokojnie.- Czy ma Pan jakieś dowody na naszą winę? Właśnie nie ma Pan. A to nie ładnie rzucać oskarżenia na prawo i lewo. Ktoś mógłby to uznać za nie stosowne. Ale niech się Pan nie martwi. Wybaczamy Panu.
Poszliśmy w stronę Wieży Gryffindoru lecz jeszcze na chwilę się zatrzymałam.
- A i jeszcze jedno. To bardzo nie ładnie odrzucać w tak brutalny sposób miłość młodego człowieka.
Przeszliśmy jeszcze kawałek aby zejść z widoku. Gdy tylko staliśmy się nie widoczni ze śmiechu spadliśmy na podłogę.
- Ale... Widzieliście... to?- mówił przez śmiech Peter.
- Li to było fantastyczne!- pochwalił mnie Lunatyk.
- A widzieliścię jego minę gdy odchodziliśmy? Wyglądał jakby zobaczył chodzący kibel!- dodał Łapa.
- Chodzący kibel mówisz. Trzeba to kiedyś wypróbować.- stwierdziłam. Ledwo doczołgaliśmy się do Pokoju Wspólnego gdzie wszyscy zaczęli gratulować nam świetnego kawału. Jak widać wieści w tej szkole rozchodzą się szybcie niż czekoladowe żaby u Petera. Po jakiś dziesięciu minutach dołączyła do nas Lili.
- Co? Jeszcze dobrze się weekend nie zaczął a wy już macie na koncie takie coś?- zapytała z niedowierzeniem.
- Oj Liluś, Liluś. Widzę że w nas nie wierzysz, co?
- Nie... wierzę... tylko...
- Tylko po prostu jestem mistrzem psikusów i umiem wszystko.- westchnął Rogaś. Wyplułam wtedy sok dyniowy, który miałam w buzi i zaczęłam się śmiać.- Co?
- Hahahaha! Ty(hahaha) mistrzem (hahaha) żartów(hahaha)! Dzięki Rogasiu na prawdę śmieszny żart.
- Ale ja tu na poważnie!
- Tak. A ja to Voldemort w bikini!
- No wiesz co Jule?! Fuuu. Wyobraziłem to sobie!- rzucił z obrzydzeniem Syriusz.
- Fuuu! Syriusz! I przez Ciebie ja też to sobie wyobraziłem!- oburzył się Lunatyk.
- Wiecie co to może wcielmy w życie ZNMIWE2 a nie wyobrażajmy sobie Voldemorta w bikini!
- Dobra.
- Co to ZNMIWE2?- zapytała Lili.
- Zemsta na Malfoyu i Wycierusie Etap 2.
- Acha. To ja już pójdę. Pa.
- Pa. Okej wiecie co mam już nawet pewien pomysł. Dolejmy im eliksiru Koszmarów.
- A co on robi?
- Wiesz Łapo można się chyba domyślić, że powoduje koszmary. I to takie na maksa straszne!
- Jej!

- Czyli tak: Ja i Rogaś dolewamy go Smarkowi i Roszpunce, a Peter, Łapa i Ty zrobicie im zdjęcia i ustawicie w Wielkiej Sali?
- Tak.
- Jesteśmy w tym nieźli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro