ZNMIWE2
Właśnie wychodziliśmy ze śniadania gdy zobaczyliśmy Filcha zmierzającego w naszą stronę. Jego twarz wyglądała na jeszcze bardziej wściekłą niż zwyklę. Czy to wina naszego niewinnego psikusa? Ups.
- Wyyyy!- krzyknął pokazując na nas palcem.
- My?- spytaliśmy udając zdezorientowanych.
- Tak Wy! To wasza sprawka, że ten durny chłopak cały czas za mną łazi!
- Panie Filch.- zaczęłam spokojnie.- Czy ma Pan jakieś dowody na naszą winę? Właśnie nie ma Pan. A to nie ładnie rzucać oskarżenia na prawo i lewo. Ktoś mógłby to uznać za nie stosowne. Ale niech się Pan nie martwi. Wybaczamy Panu.
Poszliśmy w stronę Wieży Gryffindoru lecz jeszcze na chwilę się zatrzymałam.
- A i jeszcze jedno. To bardzo nie ładnie odrzucać w tak brutalny sposób miłość młodego człowieka.
Przeszliśmy jeszcze kawałek aby zejść z widoku. Gdy tylko staliśmy się nie widoczni ze śmiechu spadliśmy na podłogę.
- Ale... Widzieliście... to?- mówił przez śmiech Peter.
- Li to było fantastyczne!- pochwalił mnie Lunatyk.
- A widzieliścię jego minę gdy odchodziliśmy? Wyglądał jakby zobaczył chodzący kibel!- dodał Łapa.
- Chodzący kibel mówisz. Trzeba to kiedyś wypróbować.- stwierdziłam. Ledwo doczołgaliśmy się do Pokoju Wspólnego gdzie wszyscy zaczęli gratulować nam świetnego kawału. Jak widać wieści w tej szkole rozchodzą się szybcie niż czekoladowe żaby u Petera. Po jakiś dziesięciu minutach dołączyła do nas Lili.
- Co? Jeszcze dobrze się weekend nie zaczął a wy już macie na koncie takie coś?- zapytała z niedowierzeniem.
- Oj Liluś, Liluś. Widzę że w nas nie wierzysz, co?
- Nie... wierzę... tylko...
- Tylko po prostu jestem mistrzem psikusów i umiem wszystko.- westchnął Rogaś. Wyplułam wtedy sok dyniowy, który miałam w buzi i zaczęłam się śmiać.- Co?
- Hahahaha! Ty(hahaha) mistrzem (hahaha) żartów(hahaha)! Dzięki Rogasiu na prawdę śmieszny żart.
- Ale ja tu na poważnie!
- Tak. A ja to Voldemort w bikini!
- No wiesz co Jule?! Fuuu. Wyobraziłem to sobie!- rzucił z obrzydzeniem Syriusz.
- Fuuu! Syriusz! I przez Ciebie ja też to sobie wyobraziłem!- oburzył się Lunatyk.
- Wiecie co to może wcielmy w życie ZNMIWE2 a nie wyobrażajmy sobie Voldemorta w bikini!
- Dobra.
- Co to ZNMIWE2?- zapytała Lili.
- Zemsta na Malfoyu i Wycierusie Etap 2.
- Acha. To ja już pójdę. Pa.
- Pa. Okej wiecie co mam już nawet pewien pomysł. Dolejmy im eliksiru Koszmarów.
- A co on robi?
- Wiesz Łapo można się chyba domyślić, że powoduje koszmary. I to takie na maksa straszne!
- Jej!
- Czyli tak: Ja i Rogaś dolewamy go Smarkowi i Roszpunce, a Peter, Łapa i Ty zrobicie im zdjęcia i ustawicie w Wielkiej Sali?
- Tak.
- Jesteśmy w tym nieźli.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro